Dziś jest:
Czwartek, 18 kwietnia 2024

Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy... 
/Albert Einstein/

Komentarze: 0
Wyświetleń: 32739x | Ocen: 3

Oceń: 2/5
Średnia ocena: 4/5


Pon, 20 sty 2014 09:50   
Autor: FN, źródło: FN   

ATAK NOCNEJ ZMORY PRZYPOMINA NAJGORSZY HORROR, JAKI MOŻE SOBIE WYOBRAZIĆ CZŁOWIEK

Ten temat pojawiał się wielokrotnie na łamach FN, ale sprawa wróciła za sprawą korespondencji z dwoma czytelniczkami, która trafiła na naszą pocztę dosłownie w ostatnich godzinach. Dwie Panie nie znają się nawzajem, a jednak opisały to samo zjawisko. Dodajmy: przerażające niczym najgorszy horror zjawisko, które znamy jako „nocne zmory”.

Obiecaliśmy naszym czytelniczkom, że napiszemy więcej na ten temat w tekście w serwisie. Najpierw jednak zapoznajmy się z tymi historiami. Proszę zwrócić uwagę na daty, gdyż to korespondencja „z ostatnich godzin”.

 

 

 

 

 


 

From: Alina

 

Sent: Saturday, January 18, 2014 9:33 PM

 

To: nautilus@nautilus.org.pl

 

Subject: Sny

 


 


 

              Droga redakcjo.

 

    Parę dni zastanawiałam się nad tym skąd uzyskać pomoc a myślę, że jest mi ona niezbędna, szukałam w sieci informacji na temat tego co mi się przydarzyło znalazłam podobne historie ale żadna nie była identyczna jak moja. Chciałabym umieć nazwać to co przeżyłam i stąd mój list...

 

    Nie wiem czy uda mi się dokładnie odzwierciedlić cała sytuację bo kiedy o tym opowiadam brakuje mi słów a słuchacz wygląda tylko tak jakby mądrze patrzył a myślał: co Ty dziewczyno pleciesz - i wiem, ze juz dawno pogubił się w tym czego wysłuchiwał, z resztą ja sama gdy siebie słyszę wiem, jak to wszystko brzmi- tak skomplikowanie ale do rzeczy:

 

Jednej z ostatnich nocy przydarzyła mi się taka sytuacja. Gdy zasnęłam a spał z mojej prawej strony mój mąż, z lewej zaś nasz półtoraroczny synek którego czasem bierzemy do siebie na noc gdy jest niespokojny miałam sen,że śpię, z prawej strony był mój mąż, z lewej synek. Patrzę na to nie z góry lecz z pozycji w której się znajdowałam i nagle poczułam bardzo duże, silne dłonie na pewno męskie które za wszelką cenę próbowały podnieść mnie z łóżka.

 

Dodam, że te dłonie ściskały moje ręce z ogromną siłą. ja nie mogłam się poruszyć ani wypowiedzieć żadnego słowa, krzyczałam jednak z ust wydobywał się tylko cichy jęk, jakby język stanął mi kołkiem. Mogłam się jedynie zaprzeć z taką siłą, że owe ręce nie zdołały mnie pociągnąć. Oczy miałam otwarte, tych dłoni nie widziałam jedynie czułam je. Nagle się obudziłam, stwierdziłam, że miałam straszny koszmar, chciałam obudzić męża by mu o tym opowiedzieć, zapytać go czy cos słyszał, czy widział jakieś próby szamotania się, jednak nie mogłam do niego przemówić, mogłam tylko odwrócić głowę w jego stronę by ponownie zasnąć. Ułamek sekundy po tym znów sytuacja się powtórzyła, czyjeś dłonie, ciągnięcie, moje próby krzyku, znów pobudka i niemoc, bo nie mogłam wypowiedzieć ani jednego słowa, ani się poruszyć.

 

Zasnęłam po raz kolejny i tym razem poczułam na swoich stopach bardzo długie  paznokcie które wbijały mi się w skórę ale nie była to już tak duża siła, wiedziałam, że są to ręce kobiece, zupełnie inne od tych które ciągnęły mnie wcześniej. Wtedy wykrzyknęłam na całe gardło tak, że słyszałam swój głos dobitnie i wyraźnie - {przeklinam Cię słyszysz? Przeklinam i zostaw mnie w spokoju!!!}

 

Dopiero wtedy gdy usłyszałam swój straszny krzyk obudziłam się, usiadłam na łóżku, spojrzałam na synka, męża, spali spokojnie. Położyłam głowę na poduszkę i zaczęłam myśleć o całym wydarzeniu i zdałam sobie sprawę, że tak na prawdę dopiero teraz się obudziłam, że te wcześniejsze pobudki to nie były pobudki, że nadal śniłam. Ujmując rzecz w całości -śniło mi się, że śnię i że się z tego snu budzę, i zasypiam ponownie- wszystko było snem. Może tą sytuacją nie zawracałabym sobie głowy, może byłam w kilku fazach snu czy jak to nazwać - na ten temat niestety nic nie wiem ale te dłonie nie dają mi spokoju. Dodam, że gdy obudziłam się tak naprawdę, była godzina 2.24 i ok 5 sek potem zmieniła się na 2.25.

 

Czy macie Państwo jakieś informacje na temat tej godziny, czy może miał ktoś podobną sytuację, jak to w ogóle nazwać i wreszcie czyje to mogły być dłonie i gdzie chciały mnie zabrać... ?

 

      Z góry Bardzo dziękuję za wszelkie informacje, pozdrawiam całą redakcję i proszę o anonimowość

 

Alina /imię zostało zmienione/

 

 

Do p. Aliny jeden z naszych kolegów napisał kilka słów. W odpowiedzi dzisiaj rano dostaliśmy na naszą skrzynkę e-mailową wiadomość.

 

 

 

Szanowna redakcjo,

 

        Niezmiernie cieszę się za tak szybki odpis, Dziś niestety sytuacja się powtórzyła i nie działo się to o dziwo w nocy. Było to popołudniem, usypiałam synka i sama na moment zamknęłam oczy. Byłam odwrócona plecami do pokoju, leżałam na boku i na ułamek sekundy przed zaśnięciem poczułam, że coś za mną stoi i nagle - ale mam wrażenie, że wtedy już zasnęłam - weszło to w moje ciało. Przeszył mnie dreszcz od stóp do głów, znów nie mogłam się poruszyć, wydusić z siebie ani jednego słowa. Odniosłam wrażenie, że trwało to parę minut a coś podpowiadało mi, że jeśli się nie ruszę, to to "coś" już we mnie zostanie. Nabrałam więc siły, przeogromnej, takiej jaką normalnie człowiek nie dysponuje i wysztrzeliłam z łóżka jak poparzona. Na prostych nogach! Wiedziałam, że muszę szukać ratunku w pokoju siostry - przed tym jak poszłam usypiać synka, zapytałam ją co będzie teraz robiła, odpowiedziała mi, że pójdzie do siebie na tv, moze zaśnie.. Tak więc wiedziałam gdzie jej szukać, przeszłam do jej pokoju w zawrotnym tempie, nie pamiętam fragmentu mieszkania ktróry musiałam pokonać, byłam już w jej pokoju, Ona widziała moje przerażenie, poprowadziłam ją do siebie i wtedy za oknem usłyszałyśmy straszny hałas, wyjrzałyśmy przez nie, okazało się, że jest na nim bardzo dużo kruków najczarniejszych jakie dotychczas widziałam, rozszarpywały jakąs zwierzynę... reszty snu nie pamietam, obudziłam się przerażona, nie tymi ptakami bo wiem, że to był sen, jednak tym co stało się tuż przed moim zaśnięciem.

 

      Jeśli ma to związek z jakimiś złymi mocami, to muszę dodać, że wczoraj gościliśmy księdza po kolędzie, który poświęcił pokój a jednak sytuacja wydarzyła się. Wiem, że było to tym samym czymś co nawiedziło mnie wcześniej to, o czym Państwu już pisałam. Tamtym razem chciało mnie gdzieś zabrać a tym razem dosłownie wtargnęło w moje ciało. Już nie wiem jak to odbierać tym bardziej, że napisali mi Państwo ,że takie coś zdarza się raczej raz w życiu a ja doznałam tego dwa razy i to w tak krótkim odstępie czasu.

 

Bardzo Państwu dziękuje  za to,że mój list nie został bez odzewu. Pytanie tylko: co będzie dalej?

 


 

Alina

 

 

 

 

 

 

Zanim napiszemy na ten temat więcej, przeczytajmy kolejny e-mail. Przyszedł on do nas 20 stycznia b.r. od p. Joanny (imię autorki listu zostało zmienione).

 

 

 

 

 

From: Joanna

 

Sent: Monday, January 20, 2014 7:16 AM

 

To: nautilus@nautilus.org.pl

 

Subject:

 


 

Witajcie!

 

Chciałam opowiedzieć swoją historię, gdyż sama nie potrafię sobie z nią poradzić... Zacznę od tego, że od dłuższego czasu jestem ateistką, niedawno jednak urodził mi się syn, więc jak przystało na potomka z katolickiej rodziny, po długim zbieraniu się w sobie na odwagę, pojechałam do kościoła, by ustalić datę chrztu. Wczoraj (19.01.2014) będąc w kościele trafiliśmy na pożegnanie zmarłej X (pożegnanie, nie pogrzeb, gdyż mieszkam za granicą) . Po powrocie z kościoła wszystko toczyło się normalnym rytmem jak każdej niedzieli w ciągu dnia przespałam się trochę, przez co wieczorem nie bardzo potrafiłam zasnąć.

Ok godziny 2:05 mój 3-miesięczny syn obudził się z przeraźliwym płaczem, uznałam to za normalne, uspokoiłam go i poszłam spać. Kilka minut później coś w pokoju błysnęło, jakby ktoś robił zdjęcie aparatem z flashem, uchyliłam powiekę, by sprawdzić co się dzieje, w drzwiach ujrzałam jakby ktoś sprawdzał wychalając zza nich głowę co się dzieje w pokoju, uznałam, że to młodszy brat się obudził i myślał, że już ranek, więc zamknęłam oczy z powrotem z zamiarem kontynuowania snu, jednak kilka sekund później poczułam straszny ucisk w klatce piersiowej jakby ktoś ścisnął moje płuca linami.

 

Otworzyłam oczy widziałam postać jakby rozmytą o czarnej barwie, bez wyraźnych rysów, tylko oczy były cholernie widoczne, białe z błękitnymi źrenicami... Próbowałam wykrzyczeć imię partnera śpiącego obok jednak udało mi się wyszeptać tylko pierwsza sylabę imienia... Po chwili nagle wszystko ucichło, obudziłam Sebastiana (bo tak się nazywa partner) i z płaczem się w niego mocno wtuliłam nie mając zamiaru iść spać. O godzinie 4:15 zadzwonił jego budzik, poczułam się bezpieczniej i zamknęłam oczy koszmar się powtórzył, z tym że już nie było momentu przyjścia zmory jedynie to okropne duszenie i jej wzrok, Sebastian nie spał i szybko zorientował się, że coś jest nie tak, próbował mnie wybudzić, patrzyłam na niego i chciałam się przytulić ale nie było mowy o ruszeniu się czy oddychaniu, jak tylko puściło rzuciłam mu się w ramiona, już się nie kładłam, ale cały czas mam to przed oczami, strasznie boję się zasnąć... Mój synek wstał ok 5:00 i po karmieniu był marudny, jak tylko zeszliśmy na dół do innego pokoju, uspokoił się do tego stopnia, że zaczął gaworzyć i uśmiechać się... Powiedzcie mi czy to możliwe, żeby ta istota dalej tam była? Dlaczego przyszła? Czego chciała... Boję się iść do tego pokoju, boję się kiść spać... Co mam robić??

 

 

 

Bardzo obu paniom dziękujemy za listy. Od czego zacząć? Może na początku ustalmy jedno: pójście do lekarza zawsze oznacza, że wysłuchamy pouczeń o „nocnych napadach duszności”, snach spowodowanych zmęczeniem, nocnym „bezdechu”, fantazją nocną i tak dalej – możemy wyliczać to w nieskończoność. Powód jest oczywisty – większość (99,9999%) nie wierzy w to, czego nie ma ani w książkach akademickich, ani nie było na wykładach w Akademii Medycznej. Jest to więc całkowita strata czasu.

Zjawisko jest prawdziwe i całkowicie realne, przerażające w sposób całkowicie obezwładniający (także piszący te słowa przeżył to osobiście wiele lat temu). Cechy tego zjawiska zostały praktycznie wyliczone przez obie panie, a więc całkowity paraliż ciała, bardzo często zadziwiający, na granicy utraty świadomości sen osób leżących tuż obok, które mimo prób obudzenia ze strony człowieka zaatakowanego przez taką istotę nie są w stanie się obudzić. Dodajmy do tego jeszcze to, że ludzie w czasie ataku nocnej zmory otwierają oczy i widzą albo zbliżający się do nich cień, albo wręcz postać. Co więcej – czują, jak to „coś” wchodzi na łóżko, czują uginający się pod ciężarem tej istoty materac, słyszą skrzypienie łóżka, absolutnie realne i niemające nic wspólnego ze snem. W USA temu zjawisku został poświęcony cały serial zatytułowany „Koszmar moich snów”. Świadkowie, którzy doświadczyli ataku nocnej zmory, opisują swoje przeżycia, ogromny dramat z tym, że „nie ma komu o tym opowiedzieć, żeby nie narazić się na śmiech”.

Oprócz naszej rzeczywistości istnieje także świat niewidzialny dla oka, w którym są istoty potrafiące zaatakować ludzi. Opis tych istot, ich podział – to temat na zupełnie oddzielny tekst, ale ich istnienie jest poza dyskusją. Są ludzie, którzy ze względu na pewne zdolności wrodzone są szczególnie podatne na tego typu sytuację. Bardzo często są to ludzie to arcyateistycznych poglądach na świat, negujących w czambuł wszelkie „brednie o duchach”. Kiedy jednak same przeżyją to osobiście, nagle dosłownie nie są w stanie uwierzyć, że to jednak „jest prawda”.

Owe niewidzialne istoty są w stanie w jakiś niepojęty dla nas sposób wyczuć, że akurat ta osoba posiada zdolności medialne i na przykład w odróżnieniu od wielu innych członków jej rodziny czy kręgu znajomych tylko ona jest w stanie zobaczyć „to coś”.

Odpowiadając na e-mail od p. Aliny zasugerowaliśmy, że tego typu sytuacja bardzo często zdarza się raz w życiu albo raz na wiele lat. Jeśli się powtarza – jest gorzej, bo to znaczy, że taki byt „namierzył” taką osobę na dłużej. Piszemy teraz wewnętrzne opracowanie dla naszej załogi zawierające bardzo konkretne sposoby radzenia sobie z tego typu sytuacjami. Bardzo brakowało nam takiej książki w naszym księgozbiorze, więc postanowiliśmy ją samo napisać. Nigdy nie będzie wydana, a będzie jedynie naszym wewnętrznym zbiorem wiedzy na ten unikalny temat.

Analizując przypadki opisane bardzo dokładnie przez naszych kolegów z USA trzeba przyznać, że bardzo skuteczne bywa wyświęcenie mieszkania, choć musi to robić właściwy kapłan. Co to znaczy „właściwy”? Taki, którego wewnętrzna moc i siła sprawiają, że taki akt jest skuteczny. Nie ma tutaj żadnych zasad, żadnego „testu na kapłana”. Jedni to mają, inni nie – po prostu.

Polecamy także przejście się po domu z szałwią, której liście powinny być palone w jakimś naczyniu. Szałwia jest zielem o jakiś dziwnych właściwościach oczyszczających, które – choć brzmi to może dziwnie w dobie tabletów i samochodów z napędem hybrydowym – naprawdę działają na takie rzeczy, jak niewidzialne, nękające ludzi byty. Jeśli sytuacja będzie się powtarzała, prosimy do nas napisać. Wiele rzeczy wręcz nie nadaje się na szczegółowy opis na łamach serwisu.

Ostatnio mieliśmy okazję zapoznać się z opisem niezwykłej historii. Całkowicie nieodpowiedzialny syn pewnego małżeństwa poszedł na cmentarz z kolegą, aby pobawić się tam w „wywoływanie duchów”. Nagle zobaczyli, że w odległości 4-5 metrów od nich stoi nieruchomo czarna postać. Przerażeni rzucili się do ucieczki. Kiedy jeden z nich był już w domu zauważył, że ta sama postać stoi pomiędzy drzewami. Postać widzieli także jego rodzice! Ojciec wybiegł, aby zobaczyć, kim jest intruz, ale nikogo nie było. To był jednak zaledwie początek koszmaru.

W nocy chłopiec przeżył modelowy atak „nocnej zmory”. Bał się sam spać, więc rodzice zgodzili się, aby spał w ich sypialni na dostawianym łóżku. W nocy obudził się i zobaczył, że owa postać jest w pokoju. Nie mógł się ruszyć, mógł tylko obserwować. Nie był w stanie wydobyć z siebie nawet jednego dźwięku. Rodzice w tym czasie spali, choć w pokoju było tak przeraźliwie zimno, że – jak to opisał – tak jest tylko w najbardziej mroźne dni zimy.

Postać podeszła do niego, nachyliła się nad nim i szepnęła mu do ucha kilka słów (nie mamy zgody na ich ujawnienie, ale dotyczyły bardzo osobistej rzeczy związanej z tą rodziną). Następnie ten przerażający byt usiadł na piersiach tego chłopca i o mało go nie udusił. Okazało się, że mimo panującej w pokoju ciszy nagle obudziła się jego matka, której we śnie ukazał się obraz jej syna, który… błagał o pomoc! Kiedy doskoczyła do dziecka, ten był dosłownie wbity w materac przez jakąś potężną siłę. Nagle wszystko ustało, a chłopiec odzyskał dech. Przez dwa tygodnie ta rodzina mieszkała w domu rodziców tej kobiety, gdyż bali się nocować w domu. To efekt szczeniackiej zabawy, która jest tak naprawdę zabawą zapalniczką w magazynie z paliwem rakietowym… To są bardzo, bardzo niebezpieczne rzeczy.,

Komentarze: 0
Wyświetleń: 32739x | Ocen: 3

Oceń: 2/5
Średnia ocena: 4/5


Pon, 20 sty 2014 09:50   
Autor: FN, źródło: FN   



* Komentarze są chwilowo wyłączone.

Wejście na pokład

Wiadomość z okrętu Nautilus

ONI WRACAJĄ W SNACH I DAJĄ ZNAKI... polecamy przeczytanie tekstu w dziale XXI PIĘTRO w serwisie FN .... ....

UFO24

więcej na: emilcin.com

Sob, 3 luty 2024 14:19 | Z POCZTY DO FN: [...] Mam obecnie 50 lat wiec juz długo nie bedzie mnie na tym świecie albo bede mial skleroze. 44 lata temu mieszkałam w Bytomiujednyna rozrywka wieczorem dla nas był wtedy jedno okno na ostatnim pietrze i akwarium nie umiałem jeszcze czytać ,zreszta ksiażki wtedy były nie dostepne.byliśmy tak biedni ze nie mieliśmy ani radia ani telewizora matka miała wykształcenie podstawowe ojczym tez pewnego dnia jesienią ojczym zobaczył swiatlo za oknem dysk poruszający sie powoli...

Artykułem interesują się

Poniżej lista Załogantów, których zainteresował ten artykuł. Możesz kliknąć na nazwę Załoganta, aby się z nim skontaktować.

Dziennik Pokładowy

Sobota, 27 stycznia 2024 | Piszę datę w tytule tego wpisu w Dzienniku Pokładowym i zamiast rok 2024 napisałem 2023. Oczywiście po chwili się poprawiłem, ale ta moja pomyłka pokazała, że czas biegnie błyskawicznie. Ostatnie 4 miesiące od mojego odejścia z pracy minęły jak dosłownie 4 dni. Nie mogę w to uwierzyć, że ostatnią audycję miałem dwa miesiące temu, a ostatni wpis w Dzienniku Pokładowym zrobiłem… rok temu...

czytaj dalej

FILM FN

WYWIAD Z IGOREM WITKOWSKIM

archiwum filmów

Archiwalne audycje FN

Playlista:

rozwiń playlistę




Właściwe, pełne archiwum audycji w przygotowaniu...
Będzie dostępne już wkrótce!

Poleć znajomemu

Poleć nasz serwis swojemu znajomemu. Podaj emaila znajomego, a zostanie wysłane do niego zaproszenie.

Najnowsze w serwisie

Wyświetl: Działy Chronologicznie | Max:

Najnowsze artykuły:

Najnowsze w XXI Piętro:

Najnowsze w FN24:

Najnowsze Pytania do FN:

Ostatnie porady w Szalupie Ratunkowej:

Najnowsze w Dzienniku Pokładowym:

Najnowsze recenzje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: OKRĘT NAUTILUS - pokład on-line:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: Projekt Messing - najnowsze informacje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: PROJEKTY FUNDACJI NAUTILUS:

Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.