Rzadko prezentujemy sny w naszym serwisie, choć wiemy, że sen jest genialnym sposobem komunikowania się z ludźmi owego „nieznanego świata”. Sny jednak sprawiają nam kłopot, gdyż przeważnie ich interpretacji mogą być tysiące i raczej unikamy takiego ryzyka. A jednak są wyjątki.
Takim właśnie jest sen opisany przez Ewelinę, która przysłała nam ten opis 4 kwietnia. Sen ten jest niezwykły z wielu powodów, ale jednym z kluczowych jest także taki, że wierzymy w niego absolutnie, gdyż podobne opisy mamy w naszym archiwum. Większość z tych snów jeszcze nie została opublikowana, choć mamy je spisane i o nich pamiętamy. Sen Eweliny jest dobrą okazją do tego, aby poruszyć ten temat.
Znamy przypadek z USA, kiedy znakomity jasnowidz miał sen, w którym przyśnił mu się zamordowany człowiek. Nie znał go, nie widział go nigdy na oczy. Całość dramatu rozegrała się kilkadziesiąt kilometrów od jego domu, ale duch zmarłego wybrał sobie właśnie tego człowieka wiedząc, że jego zdolności jasnowidcze pozwolą odebrać „wiadomość”. Jasnowidz z ogromnymi oporami zgłosił się na policję. Tam powiedział, że miał sen z zamordowanym człowiekiem, który miał prośbę do policjantów. Ci na początku chcieli po prostu przerwać tę sytuację uznając, że mają do czynienia z człowiekiem „niepoczytalnym”, ale kiedy nagle usłyszeli „nazwisko ofiary”, kiedy nagle jasnowidz ujawnił informację uzyskane we śnie, które były „najtajniejszymi detalami śledztwa”, wtedy potraktowali sprawę bardzo poważnie. Dzięki temu morderca szybko trafił za kratki – mamy tę historię bardzo dobrze udokumentowaną w naszym archiwum. A więc jest możliwe, że dusza człowieka nieżyjącego znajduje właściwe „medium” i we śnie przekazuje zupełnie obcemu człowiekowi ważne informacje. Ale pójdźmy krok dalej.
Czy jest to możliwe w przypadku człowieka żyjącego? Czy jest możliwe, aby obcy człowiek, który żyje i ma na przykład myśli samobójcze, przyśnił się swojemu sąsiadowi? I tu także odpowiedź jest twierdząca. Jest tylko małe „ale”. Tego sytuacja może mieć miejsce tylko w sytuacji, kiedy jest ingerencja „trzeciego elementu”, który ogląda całą sytuację z zewnątrz i uznaje, że taki sen może mieć jakiś wpływ na… właśnie, i tu trzeba przerwać ten wywód, gdyż są to jedynie przypuszczenia. Ten temat zostawmy jednak na kolejny odcinek serii o „poruszających snach”, którą właśnie zaczynamy. Dziś przedstawiamy wszystkim list Eweliny, który mimo, że zawiera jedynie opis snu, jest absolutnie typowym kontaktem osoby zmarłej poprzez sen z osobą żyjącą. Jest to jeden element, na który prosimy zwrócić uwagę, czyli „tajemnicza krew na czole”, ale o tym jeszcze na koniec. Na razie usiądźcie wygodnie na krześle lub fotelu i z uwagą przeczytajcie list Eweliny do FN.
From: Ewelina xxxxxxxxxxxxxxx
Sent: Monday, April 04, 2011 7:16 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Sen z osobą „zmarłą” bardzo często nie jest „przypadkiem”.
Witam serdecznie!
Chciałabym podzielić się moim snem, który nie był snem zwyczajnym takim, o którym można łatwo zapomnieć. Wydarzyło się to w 2003r. Przed uśnięciem około godz. 22 leżąc w łóżku poczułam że coś mokrego właśnie kapie mi na czoło. Wstałam z łóżka, zapaliłam światło i przecierając swoje czoło zauważyłam, że jest to krew. Podbiegłam do lustra aby sprawdzić miejsce ewentualnego zranienia bądź ukąszenia przez owada. Ku mojemu zdziwieniu na czole znajdowała się krew, lecz nie potrafiłam zlokalizować rany bądź ukąszenia bądź jakiegokolwiek innego wytłumaczenia skąd się wzięła ta krew na moim czole.
Wielokrotnie obserwowałam sufit i zastanawiałam się nad tym przed uśnięciem. W końcu zmęczona usnęłam. Miałam wtedy sen. Śniłam, że znajduję się na moście nad torami, padał delikatnie deszcz było ciemno bo wszystko działo się w nocy.
Spotkałam na tym moście kuzynkę mojego chłopaka w tej chwili mojego męża. Nie znałam osobiście tej dziewczyny! Wcześniej widziałyśmy się może 2 razy w życiu i rozmawiałyśmy krótko. Dziewczyna ta miała wtedy 17 lat. Mój chłopak opowiedział mi jedynie, że jej matka zginęła w wyniku wybuchu kuchenki gazowej lub zaczadzenia, a ojciec dziewczyny był alkoholikiem. Mieszkała wraz z siostrami u swojej babci zarazem babci mojego chłopaka i tam też miałam okazje ją poznać. Wracając do snu… Rozpoczęłyśmy rozmowę, owa dziewczyna zaczęła mi się zwierzać że jest jej strasznie niedobrze w życiu, że jest nieszczęśliwa i nigdy już nie odnajdzie szczęścia, nie potrafi już dłużej wytrzymać tego wszystkiego. Na początku próbowałam ją jakoś pocieszyć, że wszystko się jakoś ułoży wtedy ona wyszukiwała coraz to bardziej przekonywujące dowody na to że jej życie nie ma już sensu i bardzo się męczy. Zapytała mnie czy mogę jej jakoś pomóc. Byłam przekonana, że jej życie jest pasmem cierpienia i labiryntem bez wyjścia. Czułam jej cierpienie i współczułam jej, że tak bardzo cierpi więc zgodziłam się jej pomóc, choć nie wiedziałam czego ode mnie oczekuje i w jaki sposób mogę tej dziewczynie pomóc, ale chciałam jej ulżyć w cierpieniu. Tak więc na pytanie czy mi pomożesz odpowiedziałam: tak.
Nagle widzę zbliżający się pociąg a dziewczyna na moich oczach skacze z mostu na którym stałyśmy i rozmawiałyśmy. Rzuciła się prosto pod ten pociąg, a ja widziałam wszystko w najdrobniejszych szczegółach jak jej ciało się rozrywa, krew oraz czułam ten ból , to jak to bardzo boli tę dziewczynę, bolała mnie wtedy bardzo głowa .Po zderzeniu z pociągiem dziewczyna czuła nadal ból i zaczęła krzyczeć i błagać o to abym jej pomogła, żebym ją zabiła aby nie czuła już tego okropnego bólu. Ponieważ czułam to wszystko na własnej skórze postanowiłam jak najszybciej ulżyć temu cierpieniu, zaczęłam więc skakać po zmasakrowanym ciele tej dziewczyny żeby jak najszybciej umarła i nie czuła więcej tego okropnego bólu. Wokół było mnóstwo krwi widok był przerażający ciało tej dziewczyny było oddzielone od głowy i porozrzucane. W tym wszystkim towarzyszył ciągły ból a ja byłam wycieńczona.
Obudziłam się … zapaliłam szybko wszystkie możliwe światła w pokoju było około godz 3, noc za oknem a ja cała mokra lub przemoczona jakby deszczem, lub po prostu spocona koszmarem sennym. Byłam w szoku, siedziałam na łóżku przy zapalonym świetle aż do rana zastanawiając się czy to co mi się przyśniło i czy krew na moim czole przed zaśnięciem, czy to miało jakieś znaczenie. Poza tym czułam się tak jakbym wróciła z jakiejś podróży zmęczona i wycieńczona bólem. Tamtego dnia byłam bardzo odłączona od świata rzeczywistości, zanurzona we własnych myślach a drogę, którą codziennie pokonywałam metrem (pracowałam wtedy w Paryżu jako opiekunka dla dzieci i uczęszczałam do szkoły) jadąc do szkoły w tamten dzień pokonałam pieszo a było to bardzo daleko. Pomyślałam, że pokonanie jakiegoś dużego dystansu pieszo pozwoli mi się otrząsnąć z koszmaru sennego i skoncentrować na codziennym życiu i obowiązkach. Kiedy dotarłam do szkoły koleżanka od razu skomentowała, że wyglądam jakbym dopiero co zobaczyła ducha.
Nie mogłam niczego przełknąć i przestać myśleć o czymkolwiek innym jak tylko o tym co mi się przyśniło. Tego dnia miałam wolne w pracy, poszłam więc ok godz 16 po szkole do swojego lokum. Postanowiłam wysłać wiadomość sms mojemu chłopakowi, który przebywał wtedy w Polsce. Zazwyczaj o tej porze wysyłaliśmy sobie wiadomości. Kiedy zaczęłam pisać widomość o tym co mi się przyśniło dostałam sms od mojego chłopaka. W wiadomości przeczytałam żejego kuzynka tej nocy popełniła samobójstwo, skoczyła pod pociąg ciało trzeba było zidentyfikować bo było w kawałach.
Po otrzymaniu wiadomości wpadłam w jakiś szok, czułam jak gardło mi się zaciska, miałam ochotę popełnić samobójstwo gdyż sama już nie wiedziałam czy to jest nadal sen? Ale to nie był już sen. Bałam się zasnąć światła przez dłuższy czas miałam zapalone i ciągle analizowałam to wszystko w swoich myślach. Oczywiście mój chłopak nie uwierzył na początku w to o czym mu opowiedziałam a teraz po prostu nie chce na ten temat rozmawiać. Nie rozmawiam o tym w ogóle z rodziną mojego męża jest to temat bolesny i trudny, rodzina mojego męża jest skłócona ale też są to ludzie niewierzący. To wydarzenie bardzo mnie odmieniło. Dopóki czegoś nie przeżyjesz na własnej skórze nie jesteś na to otwarty i nie wierzysz, lecz kiedy coś się takiego wydarzy człowiek już nie jest taki sam i zaczyna się zastanawiać bez końca nad wszystkim co go otacza. Po jakimś czasie od tego wydarzenia przypomniałam sobie rozmowę z tą dziewczyną, kiedy się widziałyśmy po raz pierwszy i to że mówiła wtedy, że chce popełnić samobójstwo a dokładnie, że chce się rzucić pod pociąg, Pytała mnie nawet czy chcę dostać jakiś znak od niej z zaświatów po jej śmierci – lecz ja nie potraktowałam jej wtedy poważnie. Pomyślałam, że jest zwykłą nastolatką z problemami i wybujałą wyobraźnią i ze nie miałaby na tyle odwagi aby to zrobić naprawdę. Dlatego nie przejęłam się wtedy tymi słowami, poza tym nie znałam tej dziewczyny na tyle blisko by jej uwierzyć. Wydawało mi sie , że próbuje po prostu jakoś zwrócić na siebie uwagę ale nigdy bym nie przypuszczała, że zrobi to naprawdę i ze da mi jakikolwiek znak. Przyśniła mi się jeszcze potem parę lat później. Często opowiadałam o tym zdarzeniu moim znajomym chcąc poznać ich zdanie na ten temat i oczekując być może jakiejś odpowiedzi na pytania dotyczące tego zdarzenia. Nie wiem czym to wszystko było ale nie był to przypadek to wiem na pewno. A już na pewno nie była to moja wyobraźnia bo zdarzenie wydarzyło się naprawdę i zgadzają się fakty, godzina zdarzenia miejsce i osoba. W swoim życiu spotykałam nieraz dziwne sny i wydarzenia ale to wydarzenie było najdziwniejsze. Jest to jakiś dowód na istnienie jakiś sił wyższych ??? Że życie nie jest takie jakie myślimy że jest? Jakie są nasze umiejętności których nie znamy, do czego jesteśmy zdolni my i nasz umysł?
Pozdrawiam wszystkich serdecznie.
– Ewelina xxxxxxxxx
Autorka listu w opisie swojego niesamowitego snu słusznie zwróciła uwagę na to, że jednym z najbardziej zagadkowych elementów była krew, która pojawiła się na jej czole. Tu także nie powinniśmy ukrywać, że znamy podobne historie, słyszeliśmy o nich, mamy je spisane, pamiętamy je… Czym jest owa krew? To znak dany jej przez „wyższe byty”, że ten sen jest szczególny, być może najważniejszy w jej życiu.
Jesteście ludźmi wierzącymi w Boga? W aniołów? W duchy opiekuńcze? W wyższe energie kierujące ludzkim losem? My wiemy, że wszystkie te elementy są prawdziwą „częścią składową ludzkiego życia” i w wyjątkowych momentach dają człowiekowi znak. To rodzaj drogowskazu, który stawiają na drodze życia, który ma powiedzieć: „uważaj, ten moment jest dla Ciebie ważny!”
I zawsze taki sygnał jest bezbłędnie odbierany przez osobę, do której był skierowany. W tej historii (która dla takich ludzie jak załoga FN jest istną kopalnią do czerpania wiedzy na temat kontaktów ludzi żyjącym z duchami zmarłych) jest wiele ważnych elementów. Nie ma wątpliwości, że z jakiegoś powodu dziewczyna ze snu na chwilę przed śmiercią przypomniała sobie tę rozmowę z osobą „prawie sobie obcą”. Wtedy zagadkowa energia „życia i losu” sprawiła, że potem doszło do całego cyklu wypadków trzy tysiące kilometrów dalej od Polski, ale akurat dla tych spraw odległości naszego fizycznego świata nie mają znaczenia.
Jest także ciekawa konsekwencja. Oto list zostaje przedrukowany przez portal Fundacji Nautilus, a więc z miejsca stanie się znany i przesyłany sobie przez internautów jako „ważny z jakiegoś powodu”. A może… to też było jednym z celów całego snu? A może… ten list przeczyta ktoś, kogo życie ma „smak i kolor popiołu”, a wiemy, że tacy ludzie także czytają te strony? Może taka informacja będzie dla takiej osoby jakimś pocieszeniem, będzie z jakiegoś powodu ważna? Może taki był tego cel?!
Nigdy o tych ludziach nie zapominamy, i nawet czytając wszystkie teksty publikowane na tych stronach gdzieś „między wierszami” można wyczuć i odebrać informację, że o nich pamiętamy. Zawsze staramy się mocą „wszystkich silników okrętu Nautilus” dać takim ludziom nadzieję, że jesteśmy tylko nieśmiertelnymi pasażerami w pociągu, który wyruszył w długą podróż. Przed nami wiele stacji, wiele przygód dobrych i złych… Nie wolno jednak nigdy za żadne skarby tego świata wysiadać z tego pociągu „w biegu”, gdyż znowu zaczniemy podróż od ostatniej stacji. Tak bowiem pomyślany jest ten świat i zawsze warto pamiętać, że nie ma „ucieczki”. Możecie wierzyć „załodze Nautilusa”, bo na temat tej „drogi” wiemy sporo. Zresztą, sami też na niej jesteśmy od wielu lat… 😉
Od dawna twierdzę, że sny są pewnym narzędziem, które ma nam pomagać, ostrzegać nas. Myślę, ze nawet ten konkretny artykuł jest związany z tzw. zdarzeniowością. Historia wydarzyła się 20 lat temu, natomiast z jakiegoś powodu Kapitan przesłał ją akurat teraz.
Zadziałała tu taj telepatia i połączenie przez trzecie oko, szyszynkę każdy ją w sobie ma. Ludzi których się znało za życia w chwili odejścia ze świata materialnego mogą przekazać informacje osobie którą znały za życia. Ewelina stała się tą osobą która to wezwanie odebrała. Sama mam doświadczenia z osobami które powoli umierały, dziadkiem, babcią, bliską znajomą, niedawno z moją ciotką która była w szpitalu ale przeżyła też była na granicy życia i śmierci.
Szanowni Załoganci, drodzy Państwo!
” Postaci, które pojawiają się we śnie, nigdy nie są przypadkowe”
We śnie zawsze leży rozwiązanie problemu…”
Pragnę przypomnieć sytuację, która przytrafiła się 8 lat temu mnie. Też dotyczyła osoby zmarłej i dla mnie obcej. Aż trudno uwierzyć w to, co zmarli mogą przekazać nam, żyjącym.
Myślę, że w podobnych sytuacjach następuje pewnego rodzaju „powiązanie sieci łączności” i przekaz, który jest kierowany do wybranej osoby przez ducha ciała zmarłego?
W dniu 23 listopada 2015 roku, była głośna sprawa zaginięcia w Poznaniu Ewy Tylman.
Już na samym początku opisywanego, domniemanego przebiegu zdarzenia, zaangażowania policji i prokuratury w wyjaśnienie sprawy, rodzina o pomoc poprosiła też jasnowidza Jackowskiego i detektywa Rutkowskiego. W sprawie pojawiło się wiele przypuszczeń i domysłów z tym związanych ( od porwania, jakiegoś uprowadzenia dla okupu, po utonięcie). Moja opinia od początku była jedna i niezmienna do końca.
Już 25 listopada 2015 r. pisałem na stronach WP i Onetu, że przeczuwam, iż ta młoda kobieta utonęła w Warcie i tam powinni jej szukać, a nie za granicą w jakiejś agencji towarzyskiej. Tworzono wówczas różne wersje. Mnie osoba zaginionej kojarzyła się bardzo pozytywnie. Ze zdjęcia twarzy, z jej oczu i spojrzenia, emanowało samo dobro i radość życia.
W czasie poszukiwań i różnych spekulacji w tej sprawie, powstawały coraz to nowsze wersje przebiegu zdarzenia. Do poszukiwań zaangażowano różnych specjalistów, psychologów i ekspertów. Wykorzystano nawet specjalnie przeszkolonego psa z Niemiec, który wyczuł i „wskazał” ostatni ślad jej pobytu nad brzegiem rzeki Warty. Dość długo nie pomagało to w wyjaśnieniu sprawy, ciała przez wiele tygodni poszukiwań nie odnaleziono.
Przez ten czas zmagań, zabiegów i poszukiwań, zacząłem intensywnie i bardzo mocno wpatrywać się w zdjęcie zaginionej Ewy Tylman. Osobiście jej nie znałem, ale bardzo chciałem pomóc w rozwiązaniu zaistniałego problemu. Patrząc parokrotnie w mediach ( prasa, internet ) na zdjęcia tej ładnej dziewczyny, w myślach wysyłałem do niej jakby sygnał i prośbę, aby w jakiś sposób dała znać, co się z nią stało i gdzie przebywa?
Po kilku tygodniach miałem naprawdę zaskakujący i dziwny, ale bardzo wyraźny obrazowo sen związany z tą kobietą.
Ciało zmarłej Ewy ukazało mi się w tym śnie właśnie.
To jakby spełnienie mojej prośby o „przekaz” ? Widziałem ją leżącą pod wodą w Warcie, gdzieś niedaleko obszaru poszukiwań. Odziane ciało było zahaczone kurtką o jakąś gałąź lub wystający element czegoś przy brzegu rzeki. O tym niespodziewanym śnie opowiedziałem rano mojej Żonie i później koleżance w pracy. Żona była bardzo zdziwiona, że miałem taki właśnie sen o tej młodej, poszukiwanej kobiecie. Nawet nie zdawałem sobie sprawy, że ten obraz ze snu okaże się prawdziwy, nie sfałszowany. Kilka dni po tym śnie, czytając w prasie i mediach internetowych, że płetwonurkowie przed godzinami odnaleźli i wyłowili ciało denatki, które było właśnie zahaczone odzieżą o coś wystającego przy brzegu koryta Warty, aż mnie zamurowało. Ciało zmarłej odnaleziono kilka kilometrów od Poznania, na wysokości miejscowości Czerwonak. Było już w częściowym rozkładzie, bo przebywało w wodzie chyba około 3-4 miesięcy? Wówczas nie opisywałem jeszcze moich snów i przeżyć na stronach Fundacji Nautilus.
Bardzo wierzę, że niektóre sny się sprawdzają i są pewnym rodzajem łączności ze światem duchowym i astralnym.
Pozdrawiam Pedro.