UFO – 1997r. nad Namysłowem

[…] Witam. Piszę o historii, ktora miała miejsce w dniu 10-11.05.1997 w Namyslowie okolo godz. 00.30 .Jest ciepła, pogodna sobotnia noc, maj 1997 roku. Odprowadzam dziewczynę do domu tak jak to robiłem przez kilka lat. Zanim podejdziemy pod blok wcześniej (300 m.) mijamy osiedle domków jednorodzinnych a następnie wchodzimy w odcinek drogi o dlugosci (200 m.), ktora prowadzi miedzy działkami ogrodowymi, które ciagna się aż po sam blok gdzie mieszka dziewczyna. Idac w połowie drogi miedzy działkami po lewej naszej stronie w odległości do 10 m na wysokości do 5m ( pamiętam to miejsce bardzo dobrze nie tylko dlatego, że chodziłem ta droga kilka lat ale to ze nieopodal zjawiska rosła brzoskwinia kolo altanki, ktora dawała bardzo smaczne owoce:)

Pojawił się nam zbitek bialych świateł kręcony się wokół własnej osi o kształcie odwróconego stozka średnicy do 5m. Swiatla nie wydawały żadnego dźwięku. Widok ten bardzo nas zaskoczył .Stanęliśmy wryci na kilka sekund patrzac się na światła, które zaraz zniknęły. Po czym poszliśmy dalej. Za 2 minuty byliśmy pod blokiem przy pierwszej klatce gdzie mieszkała dziewczyna a tam w odległości jakieś 8 m od nas przy kończących się garażach to samo się pojawiło kręcąc się z tym, że nie było już tak wysoko a na wysokości jakie 2 metrów.

Zastanawiałem się co to może być, bardzo zaskoczyło nas to bo chwile wcześniej pojawiło się nam to coś koło działek a teraz przy bloku i to tak blisko. Chwile postaliśmy i jak poprzednio zniknelo a ja odprowadziłem dziewczynę pod same drzwi mieszkania i udałem się już sam w drogę do domu. Idąc ta sama droga w tym samym miejscu gdzie poprzednio miedzy działkami pojawiło się to znowu. Kręciło się i świeciło a ja w tym momencie zdrętwiałem, chciało mi się krzyczeć, biec, uciekać do mieszkania dziewczyny to dziwne ale w tym strachu pomyślałem niech dzieje się co chce idę do przodu. Zrobiłem kilka kroków i kolejne w kierunku domu a swiatla zaczęły lecieć obok mnie z ta sama prędkością i w podobnej odległości jak pojawiły się. Leciały tak przez kilka ładnych minut kiedy szedłem miedzy domkami aż znikły.

Bardzo ważne jak dla mnie to, ze zawsze ale to zawsze jak szedłem ta droga szczekaly psy a w niektórych domach świeciło się światło na wekeend. Znałem i wiedziałem gdzie i jakie są psy chodzac tamtędy kilka lat.Tej nocy ani jeden pies na odcinku drogi o której pisze nie szczękał a w domkach wszędzie bylo ciemno. Dokladna datę znam bo dotarłem do opisu z tej nocy na innym blogu o podobnych zdarzeniach z okolic Namyslowa. To pozwoliło mi się upewnić co do daty. Pamiętam tamte dni mówiło się o tym, że ktoś coś widział z daleka ale nigdy nie słyszałem aby był ktoś tak blisko tego a na dodatek leciało to za nim.

Nr 1 na zdjęciu pojawienie się pierwszy raz miedzy działkami oraz za trzecim razem jak juz wracałem spod bloku

 

Nr 2 na zdjęciu pojawienie się przy garażach za drugim razem

Dodaj komentarz