Dziś jest:
Czwartek, 31 października 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Mój zawód pozwolił mi poznać sam „top of the top” najbogatszych ludzi w naszym kraju. Zobaczyłem, jak żyją, jak nieprawdopodobny luksus towarzyszy ich życiu, wreszcie – kim są naprawdę. Mają dokładnie to, o czym marzą miliony ludzi wypełniających z wypiekami numery lotto przy dużych kumulacjach. Poruszają się opancerzonymi samochodami wyglądającymi jak „zwykłe Mercedesy klasy S”, ale są średnio dziesięć razy droższe i robione na zamówienie, gdyż potrafią wytrzymać atak z wyrzutni pocisków przeciwpancernych. Oczywiście helikoptery, oczywiście prywatne odrzutowce. Bycie w domu tych ludzi sprawia, że człowiek zadaje sobie pytanie: po co im tyle powierzchni w domu? Przecież wystarczy pokój z łóżkiem, łazienka, jedna kuchnia… Ale tam nie ma granic. Wbrew powszechnej opinii owi „ludzie z pierwszej setki najbogatszych ludzi w Polsce” są niezwykle pracowici i obdarzeni niewątpliwym darem do robienia fortuny.
Chęć pomnażania majątku jest silna niczym pierwotny instynkt – zwycięża nawet zdrowy rozsądek. Mają więcej, niż mogą wydać oni sami i ich rodziny przez pokolenia. Posiadając kilka miliardów złotych w zasadzie można uznać, że ludzkie życie (żyjemy średnio ok. 60-70 lat) nie wystarczy, aby odbyć odpowiednio dużo „egzotycznych wycieczek” czy kupić dostatecznie dużo „posiadłości czy samochodów”. A jednak zarabiają więcej i więcej… Ten proces nie ma końca. Nie ma momentu, kiedy mówią „mam wystarczająco dużo, teraz zwiedzam świat”. Bardzo często zastanawiałem się, dlaczego tak właśnie jest. Może to chęć rywalizacji z innymi miliarderami o to, kto więcej „ugra w tej grze”? Może wypełnienie pustki życiowej? Trudno na to pytanie odpowiedzieć. Jedno jest pewne – ci ludzie naprawdę pracują od rana do wieczora, a urlopy spędzają z telefonem komórkowym przy uchu (miałem okazję to widzieć wielokrotnie), mimo, że dzieje się to na ich prywatnym luksusowy jachcie na bajkowym Morzu Śródziemnym.
Czy są szczęśliwi? Na swój sposób tak. Często mają udane życie rodzinne, doskonałą opiekę medyczną i ogromne szanse, że przeżyją swoich „nie tak bogatych rówieśników”. Co prawda o kilka – góra kilkanaście lat, ale jednak… Stać ich na nowy model Ferrari, ale gdzieś w górze nad nimi jest to nieznośne pytanie: po co to wszystko? Bo przecież będzie moment, kiedy wobec majestatu śmierci oddadzą to wszystko. A więc te wille, domy, samoloty, luksusowe limuzyny były tylko im „pożyczone” na czas ziemskiej podróży. Tak naprawdę nigdy do końca nie były ich, to było wielkie oszustwo. Wszystkie rzeczy, które mamy w czasie naszej ziemskiej podróży, od szczoteczki do zębów po luksusowego prywatnego odrzutowca – jedynie wypożyczamy… tyle i tylko tyle.
Mistycy radzą, żeby nie zazdrościć innym bajecznych majątków, lecz iść przez życie z uśmiechem i pewnym zadumaniem nad tajemnicą świata, iść... z małym i skromnym bagażem!
Mały bagaż oznacza, że jest nam lżej w czasie wędrówki, a jak go nawet zgubimy, to i tak nie ma żadnego smutku.
Wystarczy się uśmiechnąć, zastanowić chwilę nad ludzkim losem, i ruszyć dalej w drogę z pogodą ducha i radością. I tego właśnie ci ludzie nie mają. Tego im brakuje. Kiedy ta prawda do nich dociera, wtedy są bardzo nieszczęśliwi. I zawsze jest mi wtedy ich szczerze żal, bo to są bardzo często sympatyczni ludzie. Nie mają tylko wiedzy duchowej. To wszystko.
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie