[...] Sytuacja dziecinna z mojego punktu widzenia, bo jestem po 30stce, ale od zawsze wierzyłem, że jest coś ponad ten świat fizyczny, a od pewnego czasu już WIEM [...], że świat jest niesamowity i różnorodny fizycznie, a przede wszystkim duchowo. Zawsze wierzyłem w UFO, wierzyłem w duchy (i zdarzyło mi się je zobaczyć i usłyszeć), czułem obecność czegoś czego nie mogłem zidentyfikować, miałem wizję, widzenia i wierzyłem w dusze.
Sytuacja, o której teraz piszę miala miejsce max do 5 lat wstecz. Nie pamiętam kiedy dokładnie. Musiałbym odszukać swoje notatki wtedy może byłbym w stanie to określić. Na przełomie roków dokładnie w dzień sylwestrowy kilka godzin przed północą wziąłem notatnik i zapisałem sobie w nim kilka życzeń, postanowień i w sumie też marzeń na nowy rok. Jednym z wpisów było "spotkać kogoś z obcej cywilizacji". Kilka miesięcy później, a może nawet kilka dni (ten czas tak leci, że czasami trace orientację) mam sen. Widzę statek kosmiczny w kształcie spodka, z jego środka w dół leci promień bialego czystego światła i kiedy zobaczylem ten obraz we śnie, a może nawet na jawie, bo to wszystko było tak realistyczne, usłyszałem wyraźny męski łagodny głos "Jesteśmy 160 km nad ziemią".
Nie wiem co znajduje się 160km nad ziemią. Jedyne co przed chwilą wyczytałem, to to, że 160km nad ziemią umieszcza się satelity.
Trzymam kciuki za [...] Fundację Nautilus.
Pozdrawiam
[dane do wiad. FN]
p.s.
A może te "jesteśmy 160 km na ziemią" to nie tyle podpowiedź jak mi teraz chodzi po głowie, a wręcz zapewnienie o tym, że tu są.