Dzień dobry, Piszę do Was droga Załogo w związku z artykułem na FB o Chupacabrze, czytając go przypomniałem sobie dawny epizod koło 2005(2006?) roku gdy przebywałem u rodziny na Podlasiu;
Razem z młodszym bratem i kuzynowstwem jak to dzieci bawiliśmy się w pobliżu lasu, który z jednej strony kończył się na polach, w pewnym momencie coś poruszyło łany zboża i wyszło na chwilę na widok, było to jakieś zwierzę wielkości dużego psa(?) pamiętam tylko, że kuzynka zawołała "o, kangur!" kolor jeśli dobrze pamiętam to jakiś szarawy, raczej chude (kuzynostwo żyło całe życie w tamtych rejonach więc odróżnia zająca, od lisa itd.) zwierzę chyba nas zauważyło i szybko uciekło kicajac w zboże, troche się przestraszyliśmy i zdecydowaliśmy wrócić do domu. Widzieliśmy to może z odległości 5m?
Piszę może dość chaotycznie, ale robię to z telefonu, więcej niestety nie pamiętam, kuzynka pamięta też tylko, że widzieliśmy kangura wychodzącego ze zboża :)
Łącząc wyrazy szacunku
M
/email dostaliśmy 15 lipca 2019/
I jeszcze jeden e-mail z 2016 roku
From: [...]
Sent: Saturday, December 10, 2016 10:08 PM
To: nautilus
Subject: spotkanie oko w oko z potworem
Dzisiaj, 12 grudnia 2016 czytając wasz artykuł z dnia 25 sierpień 2009 o chupakabrze,
dopiero dowiedziałam się cóż to za stwora widziałam kilka lat temu, do tej pory raz w życiu.
Otóż idąc trasą ok 2 km asfaltową między polami do sąsiedniej wioski. Wszędzie pola, to była wiosna gdzieś koniec kwietnia 2012 więc pola były puste z lekką trawką, las na horyzoncie jakieś 100, 150 metrów od drogi.
Szłam wtedy od pociągu z augustowa (gmina grabów nad pilicą), była godzina 10 rano Wychodząc ze wsi przeszłam ze 100 metrów i wiedzę jak z lasu wybiega "na ślepo" jedno (co dziwne, bo sarny biegają po trzy lub więcej a dziki w stadach i to po ciemku) zwierze. Co jeszcze dziwniejsze jakby mnie nie widziało z daleka.
Ja mimo że noszę okulary widziałam je od samego początku, jak tylko wyskoczyło z lasu, za polami. Od razu zrobiło to na mnie wrażenie, bo poruszało się tak jak jedyne w polsce zwierze a mianowicie królik-kicało vel skakało, na dwóch łapach. Mówię do siebie a co to za królik jakiś ponadmetrowy. Niewiedziałam co o tym myśleć.
Leciało z lasu przez pola, prostopadle do mojej drogi, którą szłam. Co śmieszne, stworzenie to dokicało do samego asfaltu a los zechciał że ja akurat doszłam do tego miejsca, więc stanęliśmy na przeciwko siebie oko w oko:) tyle że po dwóch stronach asfaltu byliśmy (gdybym wtedy wiedziała że to potwór to napewno bym nie szła przed siebie) Serce prawie mi staneło. Było prawie mojej wielkości, co najmniej mogło mi sięgać do ramienia, mam 160 cm wzrostu. Jakby się tak na mnie rzuciło to już po mnie.
Naszczeście jak dokicało do asfaltu ja byłam po drugiej stronie ulicy, wtedy tak jakby dopiero mnie zauważyło.
Zrobiło w tył zwrot i tak jak biegło w moją stroną tak pobiegło spowrotem przez pola do lasu. Od razu poinformowałam męża mówiąc mu że po polsce biegają kangury. Opis istoty: skacze na dwóch łapach, ma krótką jasnobeżową sierść tak jak kangur i przednie łapy w górze, i wzrost tak 140, 150. Długo sie nad tym zastanawiałam, nawet bałam sie pomyśleć że to mogłaby być czupakabra, a jednak wszystko na to wskazuje
Monia