"Wszystkie przedmioty, których doświadczamy, przypominają Księżyc odbijający się w wodzie - nie są ani naprawdę rzeczywiste, ani naprawdę fałszywe." Powyższy cytat Nagardżuny bardzo pasuje do artykułu, który po krótkiej debacie na pokładzie naszego okrętu, postanowiliśmy Wam przedstawić. Na samym początku chciałbym jednak Was przestrzec, ponieważ prezentowany materiał jest bardzo „mocny” nawet dla nas – obytych zarówno z tematami, jak i zdjęciami zjawisk niewyjaśnionych... Każdy z nas zdaje sobie sprawę, że nasze zmysły są omylne – nasz węch nie jest nawet w połowie tak dobry jak węch psa, oczy nie dorównują w budowie ani możliwościach oczom sokoła. Poza tym właśnie wzrok, który dostarcza nam najwięcej informacji o świecie jest najłatwiejszy do wprowadzenia w błąd. Iluzje czy złudzenia wzrokowe sprawiają, że nasze zmysły zostają „oszukane”, a my odbieramy mylny obraz rzeczywistości. To oczywiście jedna strona przysłowiowego „medalu”. Druga pojawia się w momencie gdy mamy do czynienia ze zjawiskiem zupełnie odwrotnym. Gdy pozornie „zwyczajny” – szary, namacalny świat kryje w sobie drugie dno. Są wśród nas osoby zdolne do widzenia aury wokół człowieka, są też osoby widzące w swoim życiu duchy czy orbsy. Wszystkie te zjawiska są ukryte przed naszymi „zwykłymi” oczyma, a jednak istnieją. Co jeszcze znajduje się „poza zasłoną” zmysłów? Co składa się na ten prawdziwy, pełny obraz świata, którego nie możemy dostrzec? Jak wiele elementów? Każdy z nas wciąż szuka odpowiedzi na te pytania... Gdy na zamkniętym sympozjum na temat wydarzeń w Zdanach zabrała głos Nancy Talbott wszyscy umilkli. Po krótkich, ale bardzo przychylnych komentarzach badaczki światowego formatu, jaką bezsprzecznie jest Nancy, po kilku zdaniach na temat implantów nadszedł moment w którym Nancy zaprezentowała nam materiały ze swojej podróży do tajemniczej mieściny znajdującej się we Francji, niedaleko Nicei – Col de Vence. Przyznam, że widzieliśmy już naprawdę dużo, a każdego dnia docierają do nas nowe materiały. Nie byliśmy jednak przygotowani na to, co pokaże nam Nancy Talbott... Miasteczko Col de Vence słynie z tego, że na zdjęciach robionych w tamtej okolicy wychodzą niezwykłe obiekty. Jest tam też grupa ludzi, którzy katalogują i archiwizują fotografie z tamtego regionu (od 1979 roku mają ich już kilkaset). Co wychodzi na tamtych zdjęciach? Nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć do końca na to pytanie... Zobaczcie sami: Powyższy przypadek, jak wspomniałem, nie jest jedynym. Nie jest nawet szczególnie oryginalny w tamtym rejonie. Na tych zdjęciach dla odmiany widać obiekt UFO – oczywiście „gołym okiem” wszystko wydawało się „normalne”. Zdjęcia są tak niesamowite, że wydają się aż niewiarygodne. Nancy pojechała w tamto miejsce osobiście. Miała ze sobą własne aparaty fotograficzne. Chciała samemu sprawdzić „niezwykłość” tamtego miejsca, aby nie mieć żadnych wątpliwości. Również u niej pojawiły się niezrozumiałe „transformacje” zdjęć – niezależnie od tego, czy zdjęcia były robione aparatem cyfrowym, czy tradycyjnym. Człowiek zajmujący się między innymi katalogowaniem tamtych zdjęć opowiadał Nancy, że zdarzało się robić zdjęcia w tamtym regionie profesjonalnym fotografom – posiadającym bardzo drogie aparaty, „lustrzanki” na film, z dużymi obiektywami, również najdroższe aparaty cyfrowe – obiekty nieznanego pochodzenia pojawiały się również na zdjęciach wykonywanych przez nich... Bardzo ciekawa jest też cała seria niezrozumiałych obiektów wychodzących na fotografiach: Pierwsze zdjęcie zostało wykonane podczas zwykłego rodzinnego pikniku. Układ świateł na obiekcie zgadza się z kierunkiem padania światła słonecznego. W Col de Vence zjawisko ORBS również jest dobrze znane: Zaprezentowane na naszej stronie zdjęcia pochodzą z oficjalnej strony miasteczka. Jeśli Nancy Talbott wyrazi zgodę, zaprezentujemy Wam również zdjęcia wykonane przez nią, albo te, na których występuje ona osobiście. Co takiego dzieje się w Col de Vence? Tego na razie nie wiemy, ale wpisaliśmy to miejsce na listę naszych obiektów do obowiązkowego odwiedzenia – w najbliższej przyszłości nasza wyprawa tam nie będzie jednak możliwa. Gdyby ktoś z Was słyszał o podobnym miejscu, albo był kiedyś w Col de Vence, będziemy bardzo wdzięczni za wszystkie listy. Przypominamy nasz adres: nautilus@nautilus.org.pl