Sprawa zaginięcia dwójki policjantów przez kilka dni była dla nas priorytetowa. Od momentu, kiedy rodziny zagionionych zgłosiły się do nas z prośbą o pomoc, staraliśmy się wykorzystując jasnowidzów współpracujących z FN ustalić przebieg wydarzeń i miejsce pobytu obojga zagionionych. Oczywiście w sprawę zaangażował się Krzysztof Jackowski i warto jest przeczytać wywiad, który przeprowadził z nim Robert Bernatowicz. Możecie tam poznać kilka szczegółów związanych z tą sprawą, a na końcu znajdziecie także ciekawy wątek związany z bieżącą sytuacją polityczną. Wywiad z Krzysztofem Jackowskim. /Warszawa, 9 grudnia 2006/ Czy to prawda, że wizję dotyczącą zaginionych policjantów robiłeś na wyraźną prośbę policji? Tak. Dokładnie z taką prośbą zwrócił się do mnie policjant, który przyjechał do mnie do domu i powiedział, żebym pojechał do Warszawy i zastanowił się nad tymi policjantami. I ja się zgodziłem. Pojechałem do Warszawy z moim synem, bo nie chciał zostać sam w domu i razem z nim znalazłem się w Komendzie Stołecznej Policji w wydziale zabójstw, zaginięć i tak dalej. O godzinie trzeciej w nocy już byłem na miejscu! Od razu zacząłeś robić wizję? Niezupełnie. Do rana odpocząłem, bo byłem niewyspany i rano, około dziewiątej, usiadłem do wizji. Jak to wyglądało?! Słuchaj... dano mi pokój, materiały, a raczej rzeczy osobiste tych zaginionych i poprosili mnie, żebym powiedział, gdzie oni są. No i ja określiłem, że zwłoki są w obrębie kilometra od wsi Sionna. I mówię, że ludzie nie żyją. Powiedziałem jeszcze taką rzecz, że w wizji widziałem ich w samochodzie, jak prawie że są oparci o siebie... rozumiesz Robert? I tak de facto było, bo przecież oni byli w samochodzie. „Fakt” napisał, że w wizji zobaczyłeś, że zostali zamordowani... To nie jest tak, że widziałem morderstwo! Powiedziałem, że oni nie żyją i że nie potrafię ustalić, czy to jest morderstwo. Wiesz dobrze, jak dziennik Fakt pisze... Wiem. Czy wtedy zrobiłeś tę mapę, którą zostawiłeś policjantom? No właśnie! Ja mówiłem, że nie żyją i że są w odległości kilometra od wsi Sionna. Dokładnie to było 800 czy 900 metrów, czyli w tym obrębie określiłem, że zostaną znalezione zwłoki. Ja nie widziałem momentu ich śmierci, ja ich widziałem martwych, po prostu widziałem ich martwych. Jak oceniasz swoją wizję w tej sprawie? No przecież trafiłem w punkt! Zobacz, że od tej miejscowości do Warszawy jest 100 kilometrów. Powiedz mi, jeżeli chodzi o kwestie przypadku, to postaw punkt, znaczy odległość 800 metrów na odcinku 100 kilometrów! Trafić nie sposób, a ja to ustaliłem w punkt. Zrobiłem to! Jak wyglądała ta wizja? Ile czasu zajęło Ci ustalenie, że oboje policjanci nie żyją? Wizja trwała dwie minuty. Dwie minuty. Mam na to dowód, bo policja może się różnie zachowywać i różne rzeczy mówić w tej sprawie, ale – posłuchaj uważnie! – zanim pojechałem do Warszawy przyjechał do mnie niejaki pan Twardo, brat zaginionego policjanta... Wiem, bo od nas dostał Twój telefon... No właśnie! I słuchaj, trzy godzinny przed wyjazdem określiłem mu okolice wsi Sionna, tylko że ja mu podałem mniej szczegółów. Powiedziałem mu tylko, że nie żyją i powiedziałem wyraźnie „okolice wsi Sionna”. Czyli już jemu mówiłem o tej miejscowości! Na samym początku poszukiwania tych osób. Czy uważasz, że zmieniło się nastawienie policji wobec Twojej osoby? Pytam dlatego, że kilka lat temu napisali rodzaj raportu w sprawie jasnowidzenia, bardzo ośmieszający osoby takie jak ty.... To przeszłość! Jeden z policjantów z Komendy Głównej kazał mi zebrać dokumentację i policja chce poprawić raport. Na podstawie mojej dokumentacji. Wiesz, to są na razie tylko słowa, ale te słowa już coś znaczą! Prześlę kopie dokumentów do Komendy Głównej. Wydaje mi się, że nastawienie policji do jasnowidzów się zmienia. Krzysiek, na koniec muszę zapytać o Samoobronę. Wiosną tego roku mówiłeś mi o jakimś skandalu, który pogrąży Leppera na wieki i będzie dotyczył seksu. Wydawało mi się to jakimś absurdem, ale dzisiaj... powiedz koniecznie, co będzie dalej?! Słuchaj, to jest dobry numer! To wszystko zostało opisane w marcu w Gazecie Wyborczej, w gdańskim wydaniu Gazety Wyborczej był ten artykuł i autorka tekstu zdobyła za niego jakąś nagrodę! I teraz słuchaj – powiedziałem w marcu, że będzie koalicja trzypartyjna, dwie małe partie i jedna duża i przecież tak się stało! Następnie powiedziałem, że jesienią ta koalicja się rozpadnie z powodu jednego z koalicjantów i też tak się stało, ale powiedziałem później, że będzie sklecona na krótki czas i dojdzie do skandalu i z powodu skandalu koalicja się rozpadnie i dojdzie wiosną do przyspieszonych wyborów. I to się wszystko potwierdza, a to było napisane – powtarzam – w marcu tego roku! Co będzie dalej z Lepperem, z Kaczyńskimi? Jak widzisz przyszłość? Ciekawe pytanie! Przyszłość się modyfikuje. Tutaj muszę zrobić pewną zmianę do tych wcześniejszych wyborów. Otóż – i to też już mówiłem w marcu – w Platformie Obywatelskiej zacznie się robić rozłam. Platforma się podzieli! Nie wykluczam, że pan Rokita odegra tutaj główne skrzypce i paru innych czołowych działaczy. Platforma się podzieli i jedna z tych części będzie się bratać z Kaczyńskimi i wtedy Kaczyński będzie odważniejszy, rozwali starą koalicję i wywali precz... kto wie czy nie także Ligę Polskich Rodzin, ale Samoobronę na pewno! Kiedy to się wszystko stanie? Uważam, że okres luty/marzec na pewno, jeżeli nie wcześniej! A więc być może nie będzie przyspieszonych wyborów, tylko rozpadnie się Platforma. Czy to jest koniec Leppera? Robert... pytasz, czy to jest koniec Leppera?! Tyle razy w Fakcie, w Gazecie Wyborczej i w Superekspresie w ciągu roku mówiłem tak: jest to ostatnia kadencja Samoobrony w sejmie kiedykolwiek! Powiem więcej – to jest naturalna śmierć Samoobrony! A kiedy mówiłem to w ciągu roku, to pani Hojarska miała o to do mnie pretensje /Danuta Hojarska korzysta z usług jasnowidzów przyp. Autor/. A w tej chwili widzę, że w 100% miałem rację! rozmawiał Robert Bernatowicz