Dziś jest:
Piątek, 29 listopada 2024

Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy... 
/Albert Einstein/

Komentarze: 0
Wyświetleń: 6742x | Ocen: 0

Oceń: 2/5
Średnia ocena: 0/5


Pon, 28 maj 2007 00:00   
Autor: FN, źródło: FN   

Ojciec Pio - stygmatyk, cudotwórca i... święty?

Francesco Forgione urodził się 25 maja 1887 r. w Pietrelcina, niedaleko Neapolu. Mając 16 lat wstąpił do zakonu Kapucynów i przyjął imię Pio czyli "pobożny". Decyzja o poświęceniu życia służbie Najwyższemu zapadła w dzieciństwie, gdy Francesco doświadczył swojej pierwszej wizji. Oto jak to wydarzenie opisywał: „Miałem pięć, może sześć lat, gdy nad wielkim ołtarzem ukazało mi się Serce Pana Jezusa i uczyniło znak, bym się do niego zbliżył. Jezus położył rękę na mej głowie, pragnąc w ten sposób potwierdzić, że podoba Mu się to moje postanowienie ofiarowania się i poświęcenia Jemu...”. Przez kilka lat Ojciec Pio W piątek 20 września 1918 r. kiedy klęczał na chórze przed Jego wizerunkiem na jego ciele pojawiły się nie zabliźniające się rany w tych samych miejscach, gdzie miał je ukrzyżowany Jezus. Według niektórych źródeł, już wcześniej otrzymał niewidzialne stygmaty. Padre Pio otrzymał niewidzialne, a później widzialne stygmaty Ukrzyżowanego. września 1918 r., , ujrzał postać, której ręce, nogi i pierś ociekały krwią. Opisał to później w następująco: „Czułem, że chyba umrę, jeśli Pan nie przyjdzie mi z pomocą, że me serce wyskoczy z piersi. Postać na chwilę cofnęła się, a ja zauważyłem, że moje ręce, nogi i pierś zostały przebite i ociekają krwią. Możecie sobie wyobrazić ból, jaki przeżyłem i odczuwam po dziś dzień. Rana serca wyrzuca nieustannie porcje krwi. Dzieje się to od czwartku wieczorem do soboty. Umieram wprost z bólu i zawstydzenia, lękam się, że umrę na skutek upływu krwi, chyba że Pan wysłucha westchnienia mego biednego serca.(...)". Stygmaty nie znikły do końca życia, dlatego ojciec Pio starał się je ukrywać. „Niebieski Ojciec sprawił, że uczestniczę w cierpieniach Jego Jednorodzonego Syna także w sposób fizyczny.Ten ból jest tak przenikliwy i ostry, że naprawdę nie mogę go opisać, ani nawet sobie wyobrazić. Nie wiem, czy brak mi sił, czy też jest to moja wina, gdy znajduję się w takim stanie. Choć nie chcę tego, płaczę jak małe dziecko". Wkrótce po pojawieniu się na jego dłoniach krwawiących ran, pojawiły się oskarżenia o fałszerstwo. Ojca Pio poddawano licznym, coraz to nowszym badaniom Czym są stygmaty? Według Słownika Wyrazów Obcych Kopalińskiego stygmat to: "znak, znamię, piętno". Samo słowo pochodzi z greckiego "stigmata" - w czasach antycznych oznaczało ono piętno wypalane na ciele niewolnika, służące oznaczeniu własności. W późniejszym czasie stygmatami nazwano "ślady przypominające rany na ukrzyżowanym ciele Chrystusa, pojawiające się (wg wierzących - w sposób nadprzyrodzony) na ciele stygmatyków". Jest to "fenomen zaobserwowany u pewnej liczby chrześcijańskich świętych i mistyków, dla którego dotychczas nie znaleziono satysfakcjonującego wyjaśnienia.Pierwszym i najbardziej znanym stygmatykiem był święty Franciszek z Asyżu." ("Encyclopedia Britannica"). Wielu stygmatyków W XX wieku prowadzono liczne badania w celu wyjaśnienia fenomenu stygmatów. Hipotezy, jakie wysuwano, sugerowały m. in. podłoże neurotyczne, histeryczne, hipnotyczne, a także autosugestię, wizualizację w nadjaźni, czy też syntonię. Pewne okoliczności mogą za tym przemawiać: rany często odzwierciedlają rany z wizerunku Chrystusa, z którymi dany stygmatyk najbardziej się utożsamia, lub przed którym najczęściej się modli. Rana po włóczni występuje przez to raz z prawej, raz z lewej strony, a dłonie przebite są w miejscu znanym z przedstawień Ukrzyżowania, gdy tymczasem udowodniono, że ciężar ciała nie ma szans się w ten sposób utrzymać na krzyżu, dlatego też Rzymianie przebijali skazańcom nadgarstki. Współczesna medycyna wciąż nie potrafi odkryć mechanizmu powstawania tych zdumiewających ran. Także okoliczności towarzyszące ich istnieniu są zadziwiające. Podobno krew stygmatyka leżącego na wznak spływa z ran przeciwnie do kierunku siły ciążenia, krwawienie jest bardzo intensywne, choć nie ma w pobliżu wielkich naczyń krwionośnych, rany nie zasklepiają się aż do końca życia (po śmierci znikają) ani nie ulegają infekcji, a na dodatek wydobywa się z nich zapach przypominający woń kwiatów. Stygmatyzacji towarzyszą, najczęściej, także inne charyzmaty: wizje mistyczne - podczas nich stygmatyk nie reaguje na bodźce zewnętrzne - bilokacja (przebywanie jednocześnie w kilku miejscach), lewitacje, jasnowidzenia, dar prorokowania, czy obcowania z duszami zmarłych. W tym miejscu warto zamieścić list, który otrzymaliśmy od jednego z naszych czytelników. Zoltan dzieli się z nami niezwykłym wspomnieniem z dzieciństwa „W latach pięćdziesiątych, będąc małym chłopcem, mieszkałem w Gliwicach, w mieście ponoć najczystszym i najzieleńszym, ale gdzie także nierzadko można było w powietrzu zawiesić przysłowiową siekierę. Bardzo często zapadałem na ostre choroby górnych dróg oddechowych. Zwykle były to silne bakteryjne zapalenia oskrzeli oraz ropne anginy. Zazwyczaj wszystko zaczynało się silnym katarem, kaszlem i bólem gardła. A w kilka godzin później przychodziła GORĄCZKA. Wysoka, potworna, męcząca, pozbawiająca mnie przytomności. Trwał zwykle około tygodnia, opadał nieco po tabletkach Sulfatiazolu, by powrócić, gdy tylko lekarstwo przestało działać. Dochodziła zwykle, zwłaszcza nocami, do 41 stopni. Antybiotyków, w dzisiejszym pojęciu, praktycznie nie było, co najwyżej potwornie bolesne zastrzyki z penicyliny prokainowej albo oleistej i trudnodostępnej streptomycyny. Mama odchodziła od zmysłów - chwilami wprost nie wiedziała, co ma robić: w ruch szły zmoczone ręczniki, prześcieradła, a niekiedy zanurzała mnie w wannie z letnią wodą dla ochłodzenia ciała. Widzę wciąż we wspomnieniach straszne "czarne światło", ukazujące się pod powiekami, ledwie je przymknąłem, w postaci wirujących koncentrycznych kręgów i zniekształconych - jakby oglądanych przez denko od butelki – czarno-czerwonych, potwornych kształtów. Po kilku dniach takiego koszmaru każdorazowo następowało dziwne zjawisko: nagle zaczynałem odczuwać silny, przepiękny kwiatowy zapach - jakby hiacyntów, żonkili czy lilii - trwało to kilka minut zaledwie. Zarazem temperatura bardzo szybko zaczynała powracać do normy - a ja w oczach odzyskiwałem dziecięcą energię i werwę, jakbym wcale nie chorował... Za każdym razem pytałem Mamy, czy czuje to co ja??? Oczywiście nic nie czuła - a ja nie mogłem zrozumieć dlaczego. Zagadkowe zjawisko pojawiało się za każdym razem, gdy chorobie towarzyszyła silna gorączka - aż do mojego wejścia w okres dojrzewania, kiedy skończyły się te przerażające - zwłaszcza Mamę - przeziębienia. Po kilku dziesiątkach lat trafiła w moje ręce książka poświęcona św. Ojcu Pio. Z niej to dowiedziałem się o niezwykłym zjawisku zapachowym ściśle związanym z tą niezwykłą Postacią. Dzisiaj Ojciec Pio nie żyje, podobnie moja Droga Mama. Mojego rodzinnego gniazda też już nie ma - zostały tylko nagie ściany i podłogi ze śladami po obrazach i meblach - a ja wciąż zastanawiam się nad jednym: czyżby to właśnie Jasna Postać Ojca Pio odwiedzała małego śląskiego chłopca w jego gliwickim mieszkaniu, każdorazowo niosąc zapowiedź rychłego wyzdrowienia? A jeżeli tak to dlaczego i w imię jakich to racji - bo kimże ja w końcu byłem???„ Jego msze, odprawiane o 4 lub 5 rano, ściągały do San Giovanni Rotondo tysiące wiernych, wpływając na rozkład jazdy autobusów i godziny otwarcia hoteli.

Komentarze: 0
Wyświetleń: 6742x | Ocen: 0

Oceń: 2/5
Średnia ocena: 0/5


Pon, 28 maj 2007 00:00   
Autor: FN, źródło: FN   



* Komentarze są chwilowo wyłączone.

Wejście na pokład

Wiadomość z okrętu Nautilus

ONI WRACAJĄ W SNACH I DAJĄ ZNAKI... polecamy przeczytanie tekstu w dziale XXI PIĘTRO w serwisie FN .... ....

UFO24

więcej na: emilcin.com

Sob, 3 luty 2024 14:19 | Z POCZTY DO FN: [...] Mam obecnie 50 lat wiec juz długo nie bedzie mnie na tym świecie albo bede mial skleroze. 44 lata temu mieszkałam w Bytomiujednyna rozrywka wieczorem dla nas był wtedy jedno okno na ostatnim pietrze i akwarium nie umiałem jeszcze czytać ,zreszta ksiażki wtedy były nie dostepne.byliśmy tak biedni ze nie mieliśmy ani radia ani telewizora matka miała wykształcenie podstawowe ojczym tez pewnego dnia jesienią ojczym zobaczył swiatlo za oknem dysk poruszający sie powoli...

Artykułem interesują się

Poniżej lista Załogantów, których zainteresował ten artykuł. Możesz kliknąć na nazwę Załoganta, aby się z nim skontaktować.

Dziennik Pokładowy

Sobota, 27 stycznia 2024 | Piszę datę w tytule tego wpisu w Dzienniku Pokładowym i zamiast rok 2024 napisałem 2023. Oczywiście po chwili się poprawiłem, ale ta moja pomyłka pokazała, że czas biegnie błyskawicznie. Ostatnie 4 miesiące od mojego odejścia z pracy minęły jak dosłownie 4 dni. Nie mogę w to uwierzyć, że ostatnią audycję miałem dwa miesiące temu, a ostatni wpis w Dzienniku Pokładowym zrobiłem… rok temu...

czytaj dalej

FILM FN

EMILCIN - materiał archiwalny

archiwum filmów

Archiwalne audycje FN

Playlista:

rozwiń playlistę




Właściwe, pełne archiwum audycji w przygotowaniu...
Będzie dostępne już wkrótce!

Poleć znajomemu

Poleć nasz serwis swojemu znajomemu. Podaj emaila znajomego, a zostanie wysłane do niego zaproszenie.

Najnowsze w serwisie

Wyświetl: Działy Chronologicznie | Max:

Najnowsze artykuły:

Najnowsze w XXI Piętro:

Najnowsze w FN24:

Najnowsze Pytania do FN:

Ostatnie porady w Szalupie Ratunkowej:

Najnowsze w Dzienniku Pokładowym:

Najnowsze recenzje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: OKRĘT NAUTILUS - pokład on-line:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: Projekt Messing - najnowsze informacje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: PROJEKTY FUNDACJI NAUTILUS:

Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.