Pon, 14 maj 2007 00:00
Autor: FN, źródło: FN
Czy w życie człowieka wkracza tajemnicza siła, która pomaga mu przejść trudny moment? Czy to jest duch, a może... sam... Bóg?
Ludzkie życie przypomina wycieczkę po ostrej, górskiej grani. Wydaje się, że wszystko w porządku, nie zagraża nam nic, ale nagle okazuje się, że oto właśnie zbliża się czas naszej próby. W nasze życie punktowo uderza "trąba powietrzna" w postaci choroby, nieszczęśliwego zbiegu okoliczności, tragicznego znalezienia się "w złym miejscu o złym czasie"... Więcej – być może jest to właśnie najważniejszych 5 minut naszego życia, a potem już nic nie będzie takie samo, jak było...
Tym razem chcemy zwrócić Waszą uwagę na sytuacje, kiedy to dochodzi do ingerencji czegoś nieznanego, co nagle wkracza w nasze życie, by podać nam pomocną dłoń. Kim jest ten tajemniczy „ktoś”? Dlaczego zdecydował się ingerować właśnie teraz? A może przyglądał się nam przez całe życie? Pytań jest sporo i sprawa jest warta tego, żeby przyjrzeć się jej dokładniej. Dziś zaprezentujemy Wam dwie historie. Z dużą uwagą będziemy czytać Wasze opinie pod tym tekstem. Dotykamy w ten sposób aspektu życia, który wzbudza ogromne emocje. Wiele osób jest bowiem przekonanych, że tym tajemniczym "kimś" jest sam Bóg... W każdym razie, nawet sen może mieć wpływ na kierunek, w jakim podążamy. Przykładem takiego snu jest historia, którą opisał nam pan Robert.
Często czytuję Wasze strony. Nie jestem fanatykiem, ale interesuje mnie to, o czym piszecie. Jestem ateistą (to gwoli ścisłości), nie mam nic wspólnego z żadną religią - wyznaję jedną wiarę, którą jest nauka. Ale raz jeden, jedyny w moim życiu, przytrafiła mi się historia, której nie jestem w stanie wytłumaczyć. Oczywiście może istnieć naukowe wytłumaczenie tego, co mi się przydarzyło, jednak, o ile wiem, nauka nie potrafi się z tym uporać.
Był rok 1982, ja byłem w wojsku (student pedagogiki - alma mater UW). Służyłem w pułku Dywizji Kościuszkowskiej - tej, która oddawała honorowe salwy w czasie ówczesnych uroczystości państwowych (1 maja, 22 lipca itd.). Stacjonowałem w Modlinie (twierdza - nawiasem mówiąc, super obiekt). Jako podchorąży miałem tzw. przepustkę "zerową", tzn. mogłem opuszczać koszary po godzinach pracy kadry (do której się zaliczałem) i jechać do domu, do Warszawy. Codziennie rano przyjeżdżałem do Modlina pociągiem z dworca Gdańskiego.
Tego dnia (był to maj lub lipiec 1982 r.; wiem, że było ciepło) wsiadłem jak zwykle do pociągu przejeżdżającego przez Modlin (relacji nie znam). Był piękny jasny poranek, a ja byłem śpiący. Razem ze mną do pociągu wsiadło raptem kilka osób. Mój wagon był pusty, byłem sam w przedziale. Ucieszyłem się, bo miałem przed sobą 30 min spokoju. Nie przypuszczałem, że zasnę.
Usiadłem przy oknie, tuż przy drzwiach oddzielających przedział pasażerski od przedziału, w którym znajdują się drzwi wyjściowe. I usnąłem, głowę oparłem o niewielki stolik przy oknie... I wtedy przyśniło mi się, że śpię przy tym stoliku , pociąg stoi na stacji Modlin i ja wiem, że za chwilkę odjedzie, wiem, że muszę zdążyć na "rozprowadzenie poranne", czyli na 8.30, i wiem, że jeżeli natychmiast nie wyjdę z pociągu, to nie zdążę.
Natychmiast wstaję od stolika i idę do najbliższego wyjścia, które znajduje się tuż za mną, próbuję otworzyć drzwi...i nic z tego, wobec tego uderzam ramieniem w szybę w drzwiach, szyba wypada razem z uszczelką, która chroni ją przed rozbiciem, ja przechodzę przez powstały wąski otwór, robię krok na peron, a drzwi pociągu zamykając się muskają podeszwy moich butów.
W tym momencie budzę się, jestem na dworcu w Modlinie i pociąg stoi na stacji, a ja opieram głowę o stolik przy oknie.
Natychmiast wstaję, podbiegam do najbliższego wyjścia i czuję, że drzwi są zamknięte, wypycham okienko w drzwiach barkiem, wyskakuję na peron, a drzwi przedziału przycinają mi podeszwy....
Biegłem do jednostki, bo jak zwykle byłem nieco spóźniony, jednak po chwili przystanąłem, ponieważ zdałem sobie sprawę z tego, że przed chwilą we śnie dostałem instrukcję, co mam zrobić.
Czemu dostałem tę instrukcję? Co takiego by się wydarzyło, gdybym nie wysiadł?
Po latach próbowałem dowiedzieć się, czy w tamtym czasie wydarzyło się coś niezwykłego w tamtych okolicach... Nic.
Widocznie rzecz dotyczyła mnie i tylko mnie, w jakiś tam sposób.
Chcę zaznaczyć, że to wydarzenie zmieniło moje podejście, nie do religii, ale raczej do współczesnej fizyki.
Pozdrawiam cały ZESPÓŁ NAUTILUSA, wszystkiego dobrego
Robert
Druga historia jest bardziej dramatyczna, ale pokazuje ingerencję tajemniczej siły w życie człowieka. Jak to było? O tym nasz czytelnik, pan Jarek:
Witam.
Chciałbym się z wami podzielić małą, może nic dla was nie znaczącą, „przygodą” z mojego życia. Kiedy się nad tym przeżyciem zastanawiam, dochodzę do pewnego małego wniosku... ale o tym na końcu.
Wracając do tematu - mając kilkanaście lat codziennie grałem z kolegami z podwórka w piłkę. Nasze boisko znajdowało się niedaleko wielkiego łódzkiego osiedla, pomiędzy bardzo ruchliwą ulicą a torami kolejowymi. Tak byliśmy zajęci i zafascynowani grą, że nie zawsze zwracaliśmy uwagę na to, co nas otacza… Ale krótko - w czasie gry piłka wyszła na aut…tzn. potoczyła się na drugą stronę ulicy… Niestety ja, zupełnie nie myśląc co robię, pobiegłem za nią… Jeden samochód zatrzymał się, ale z dużą prędkością minął go drugi (oczywiście w biegu go nie zauważyłem)... Wtedy… coś mnie, jakby na ułamek sekundy, zatrzymało! To ciężko opisać, ale wyobraźcie sobie, że biegnąc zostajecie na chwilę zawieszeni w powietrzu! Zdążyłem poczuć prąd powietrza od tego samochodu, niemalże otarłem się o jego karoserię, ale... biegłem dalej!
To wszystko. Aha, i jeszcze ten wniosek ze zdarzenia. Myślę, że coś nade mną czuwa, może coś mam (miałem) jeszcze do zrobienia w życiu. Naprawdę tak to odczuwam…. Pewnie takich historii macie masę, ale to taki mój mały wkład do zbioru rzeczy i zjawisk nie do końca dla nas zrozumiałych i niewyjaśnionych.
Jarek
Czy mieliście w życiu moment, kiedy tajemniczy „ktoś” zdecydował się na interwencję? Już wkrótce dalszy ciąg historii o pomocy „z innego świata”.
Pon, 14 maj 2007 00:00
Autor: FN, źródło: FN
* Komentarze są chwilowo wyłączone.