Pt, 1 cze 2007 00:00
Autor: FN, źródło: FN
Ta audycja dla wielu osób była jedną z najważniejszych w życiu! - spełniamy obietnicę daną po emisji programu w 1 PR.
To nie była zwykła audycja! Po jej emisji dostaliśmy setki, jeśli nie tysiące sygnałów od ludzi praktycznie z całego świata, którzy mieli jej okazję wysłuchać. Krzysztof Jackowski jest bowiem żywym dowodem na to, że człowiek posiada w sobie wielką tajemnicę, o której od lat mówi także Fundacja NAUTILUS.
Jego możliwości jasnowidzenia są bezdyskusyjne, a najlepszych ich potwierdzeniem są dokumenty z komend policji. Postaramy się opublikować je w najbliższym czasie (przynajmniej kilkanaście dokumentów), ale najpierw... spełniamy obietnicę daną tuż po audycji.
Zobowiązaliśmy się bowiem do przepisania całej audycji. Tę iście benedyktyńską pracę wykonała osoba ze ścisłego "grona oficerskiego" Nautilusa i należy jej się za to ogromne "dziękujemy". ;)
Ten tekst świetnie się czyta i na pewno znajdziecie w nim coś, co przeoczyliście w trakcie słuchania. Warto sobie w ogóle zachować ten tekst gdzieś w swoim archiwum. Jeśli kiedykolwiek przyjdzie do Was chwila "zwątpienia", wtedy warto przeczytać ostatnie akapity tego tekstu. Krzysztof Jackowski mówi bardzo prosto i jasno, bez cienia wątpliwości i jako jeden z nielicznych ma do tego pełne prawo. Ludzi, którzy mają odwagę mówić w ten sposób jest niewielu, a przynajmniej takich, którzy mówią dokładnie tak, jak myślą... W każdym razie bardzo się cieszymy, że możemy spełnić prośbę tak wielu osób i opublikować ten tekst.
/Sprawa wizji Jackowskiego dotyczącej UFO - jesteśmy wręcz zasypywani błagalnymi prośbami o podanie terminu publikacji tego tekstu. Uprzedzaliśmy Was, że przez kilka dni będziemy nieobecni. Wróciliśmy i mamy dobrą wiadomość: materiały filmowe już zostały zmontowane i są właśnie umieszczane na darmowych serwerach filmowych. Pozostaje jeszcze sprawa tekstu, który powinien być skończony w ciągu godzin!
Materiał "JACKOWSKI I UFO" będzie tłumaczony przez wiele osób i publikowany na różnych światowych serwisach, więc musicie nam wybaczyć, że chcemy napisać go porządnie... To kolejny tekst z naszego serwisu, który wiemy, że będzie tłumaczony mimo, że jeszcze się nie ukazał. Nie podajemy terminu publikacji (potem jesteśmy z tego rygorystycznie rozliczani przez czytelników), ale zależy nam na tym, aby było to jak najszybciej. Praktycznie wszystko jest już gotowe oprócz... tekstu. Najważniejsze, czyli materiały filmowe już są skończone!/
ZAPIS AUDYCJI W POLSKIM RADIU Z UDZIAŁEM KRZYSZTOFA JACKOWSKIEGO> RB – Proszę Państwa, minęło 12 minut po północy. Robert Bernatowicz, tu Polskie Radio Warszawa w programie I . Rzadko mam takie wrażenie, że słucha nas cały świat, ale tym razem jestem przekonany, ze tak dokładnie jest. Naprawdę ci z Państwa, którzy są przekonani, że będziecie mogli słuchać tej audycji tylko przez 10 minut, piętnaście, myślicie, że zachce wam się w pewnym momencie spać – otóż zapomnijcie o tym! Myślę, że dotrwacie tym razem do samego końca. Będziecie słuchali trzy godziny tego programu ze względu na osobę, która jest moim gościem. Przed tą audycją miałem ogromną ilość sygnałów z całego świata. Wiem, że słuchają nas ludzie w Chicago, że słucha nas pan Marek z Wysp Owczych (tak, tak dokładnie). Wiem, że słuchają nas także marynarze na statkach, które w tej chwili przemierzają Ocean Atlantycki. Wiem, że w Krakowie słucha nas Agnieszka, Misia i Jola. Wiem, że w Warszawie słucha nas Gosia. Słucha nas po prostu cała Polska mimo tak późnej pory.
Panie i panowie, dzisiaj moim gościem jest człowiek, który moim zdaniem jest absolutnie obdarzony talentem jasnowidczym. I kto wie, czy nie jest to osoba, która ma ten talent rozwinięty w takim stopniu, że być może jest w pierwszej piątce ludzi na świecie, którzy są w stanie powiedzieć o sobie – jestem jasnowidzem. Gościem dzisiejszego programu jest Krzysztof Jackowski, mój przyjaciel. Witam cię Krzyśku.
KJ – Dobry wieczór państwu
RB – nie będziemy tego ukrywać, że się znamy od bardzo, bardzo dawna. Ja już nie pamiętam kiedy to było. To był chyba początek lat dziewięćdziesiątych.
KJ – Chyba tak. Co najmniej z szesnaście, siedemnaście lat temu. Kupa czasu.
RB – Wiesz co, ja pamiętam taki moment kiedy przyjechałem do ciebie.
KJ – Pamiętam to.
RB – Ja tutaj naszym słuchaczom powiem jak to było. Pamiętam, że gdzieś przeczytałem, że jest taki jasnowidz w Człuchowie. Przyjechałem do ciebie i rozmawiam, oczywiście z wielkim przejęciem. W pewnym momencie Krzysztof Jackowski chwyta mnie za rękę i mówi – o niech to! Kradną panu samochód! Ja mówię – co? Jak to? On na to – żartowałem. I ta historia prawdę mówiąc, zrobiła takie wrażenie, że później znowu spotkaliśmy się i tak jakoś przez te wszystkie lata myslę, że mogę obserwować ten twój fenomen i mogę powiedzieć, że jest on, powtarzam to jest moja opinia, absolutnie wiarygodny. Mamy następującą sytuację. Drodzy państwo. Mamy przed sobą trzy godziny, to po pierwsze. Nie będzie ci się chciało spać?
KJ – Mi na pewno nie i zapewniam, że państwu także nie.
RB – Dobrze, mamy mnóstwo pytań do ciebie. Wiem, że część osób będzie przesyłała te pytania mailem. Już teraz podaję adres mailowy(…). Pod tym adresem będziemy czekali na państwa maile. Podam także, jeszcze nie teraz, numer telefonu. Też będziecie mogli państwo dzwonić i zadawać pytania. Tych pytań jest mnóstwo. Ale powiedz mi, powiedz mi coś w ogóle o sobie, bo wszyscy wiedzą, że jesteś jasnowidzem, a tak naprawdę, kim ty jesteś z wykształcenia?
KJ – Jestem zwykłym, prostym człowiekiem, który ma wykształcenie zasadnicze zawodowe.
RB – Czyli po prostu, nie masz żadnego specjalnego wykształcenia, np. filozoficznego…
KJ – nie, nie mam.
RB – Krzysiu, jak u ciebie się to zaczęło?
KJ – Jak to się zaczęło? Sprawa jest już dość stara i nie za bardzo pamiętam…
RB – Ale czy pamiętasz ten moment, kiedy po raz pierwszy odkryłeś w sobie taką…
KJ – Pamiętam ten moment, ale żeby słuchacze nie chcieli spać, to ja chciałbym zostawić ten moment na troszeczkę później. Ja myślę, że powinniśmy zacząć chyba trochę inaczej.
RB – A jaką masz propozycję? Ja wiem od czego chcesz zacząć! Chcesz zacząć od tego co zwykle zaczynasz wszystkie rozmowy.
KJ – Ja chciałbym zacząć od jednej rzeczy. Ja sądzę, że o godzinie piętnaście, szesnaście po dwunastej wszystkim chce się spać. ..
RB – Nie, właśnie się mylisz…
KJ – więc zacznę ….
RB – Wiem od czego zaczniesz. Proszę państwa tutaj informacja dla was. Krzysztof Jackowski jest człowiekiem, który pragnie każdej osobie udowadniać to, że jest jasnowidzem i że ma sukcesy. I ostatnio zawsze przedstawiasz to samo, czyli przedstawiasz te dokumenty, które w tej chwili rozkładasz przed sobą. (…)
KJ – Tylko nie mam zamiaru ich czytać, jak na razie. Ale chcę powiedzieć rzecz przyjemną – zacznę ostro, żeby się słuchaczom nie zachciało spać. Uważam, że policja i Komenda Główna Policji dopuszcza się często kłamstwa mówiąc, że nie korzysta z jasnowidzów… To chyba jest ostry początek. Biorę pełną odpowiedzialność za swoje słowa. Jeżeli Komenda Główna Policji czuję się obrażona, chciałbym żeby pozwała mnie do sądu.
RB – Dobrze, a więc policja korzysta z twoich usług.
KJ – W stu procentach. Jestem w stanie to udowodnić, że korzysta.
RB – Dobrze, natomiast Komenda Główna jest troszeczkę czymś innym, no bo to, że zwraca się do ciebie jakaś komenda policji chociażby w Człuchowie, co było wielokrotnie…
KJ – Komendy z całego kraju.
RB – Pytam, bo też jestem ciekaw, czy masz tak, że dzwoni do ciebie ktoś z Komendy Głównej?
KJ – Oczywiście, na przykład jak była sprawa zaginięcia tych dwojga policjantów z Warszawy, to pan nazwiskiem Andrzej Mądry, pracownik Komendy Głównej Policji o czwartej nad ranem zabrał mnie z Człuchowa samochodem służbowym, zawiózł mnie do Komendy Stołecznej Policji. Zamknęli mnie w pokoju i dałem im wynik. Co ciekawe, wynik trafny, (to było) rano. I wizja się potwierdziła. Często policjanci proszą, a czasem żądają ode mnie wizji.
RB – Czy ty lubisz pracować z policją? Jak to jest? Jak oni ciebie traktują?
KJ - Jak mnie traktują? Różnie. Jak jest potrzeba, to traktują mnie bardzo dobrze. A jak jest wynik, to często nie za dobrze, to znaczy bardzo szybko chcą zatuszować kontakt ze mną. W sensie takim – zrobił swoje, do widzenia! (śmiech)
RB – Była to sprawa, bardzo głośna zresztą, z tym samochodem. Pamiętamy to wszyscy, tym samochodem z policjantami. Zaginięcie tej dwójki policjantów…
KJ – Właśnie o tym mówię…
RB – Masz żal do policji, że cię pominęli w tej sprawie?
KJ – Mam żal, bo pamiętam całą tą sytuację. Może pokrótce opowiem. W środku nocy zostałem poproszony przez pracownika Komendy Głównej Policji z Warszawy. Przyjechał do mnie do Człuchowa. Zabrał mnie samochodem. Przyjechałem do Warszawy nad ranem. To była szósta rano. Pamiętam, byłem prowadzony do Komendy Stołecznej Policji. Nie do Komendy Głównej, a do Stołecznej Policji w Warszawie. Tam cały sztab pracował nad tym. Były jakieś osoby przesłuchiwane z tego co widziałem. Dano mi pokój, przyniesiono mi rzeczy tych osób i poproszono mnie, żebym wykonał wizję, co się z tymi ludźmi stało. Ja określiłem, że ci ludzie nie żyją. Że są w samochodzie w okolicy wsi Sienna.
RB – I tutaj muszę coś powiedzieć słuchaczom. To prawda, co mówisz. Jestem świadkiem, dlatego, że byliśmy w kontakcie telefonicznym. Ja nie ukrywam, że miałem jedną z najbardziej trudnych rozmów w życiu, dlatego że zgłosiła się do mnie chyba siostra tej dziewczyny…
KJ – Tak, ze Szczecina bodajże…
RB – I ona rzeczywiście cały czas do mnie dzwoniła, czy ja mam jakieś informacje od Jackowskiego. Ludzie się do mnie zwracają, bo wiedzą, że ja ciebie znam. I był ten moment, kiedy ty powiedziałeś, że oni nie żyją i ja to po prostu jej przekazałem.
KJ – Słuchaczom nie mogę tego pokazać, ale przyniosłem artykuł z gazety gdzie jest napisane: jasnowidz Jackowski wskazał gdzie należy szukać zwłok policjantów. To było też chyba w wiadomościach podawane, w kilku kanałach. Różnica tego co ja podałem, to była różnica 600 metrów od miejsca, które ja określiłem. Na odległość 100 kilometrów jaka jest z Warszawy do Siedlec, dokąd oni jechali , różnica 600 metrów jest żadną różnicą.
RB – Słuchaj, przed tobą są, coś w rodzaju dokumentów. Tutaj też muszę naszym drogim słuchaczom wyjaśnić, cóż to jest takiego, jak one wyglądają. To są po prostu potwierdzenia od policji, od poszczególnych komend. Ja może państwu pozwolę sobie przeczytać fragment: „wyrażam gorące podziękowanie za udzieloną pomoc w sprawie zabójstwa czteroosobowej rodziny, jakie miało miejsce w miejscowości Siennica koło Nasielska. Pana wersja zdarzenia w pełni się potwierdziła. Z poważaniem, główny specjalista Komendy Wojewódzkiej Policji itd.”.
KJ - Ten drugi jest bardzo ciekawy. Proszę go jeszcze raz przeczytaj. (…)
RB – „W tym miejscu chcę panu serdecznie podziękować za dokładne wskazanie miejsca ukrywania się poszukiwanego listem gończym groźnego przestępcy…. (o, ciekawe – wtrącenie RB) co nastąpiło we wrześniu ubiegłego roku. Przekazana przez pana informacja z dokładnym wskazaniem ulicy i budynku pozwoliła na zatrzymanie tego przestępcy.”. Bardzo ciekawe…
KJ – Będę się starał więcej do tych dokumentów nie wracać, bo to nie będzie ciekawa audycja, ale jeden z ostatnich moich dokumentów spod Warszawy, z Grodziska Mazowieckiego…
RB – Krzysiek, ja znam ciebie od lat. Wiem, że tych dokumentów masz mnóstwo. I co z tego, w zasadzie. Bo czy ty potrzebujesz cały czas potwierdzania swoich zdolności? Bo zawsze prosisz policję, żeby przesyłała ci te dokumenty. Po co?
KJ - Po co? Takich dokumentów posiadam u siebie w domu w archiwum kilkaset. Jest to rzecz niezwykła, dlatego że kilkaset razy (prawnie, urzędowo) udowodniłem zjawisko, które się nazywa irracjonalne. Problem polega na jednej kwestii. No bo tak – sceptyk może powiedzieć sobie jedno: ja, powiedzmy nie wierzę w UFO, ja profesor fizyki, czy też profesor astronomii nie wierzę, że gdzieś istnieją cywilizacje pozaziemskie itd. Itd. Ponieważ on opiera się na pewnej metodyce teoretycznej wiedzy i on ma większą rację od tego co wierzy w UFO, a nie ma na to dowodów. Problem w moim przypadku jest jeden. Ja mam prawo powiedzieć, po tych dokumentach, iż Komenda Główna kłamie, mówiąc, iż nie współpracuje z jasnowidzami. Jest to nieprawda!
RB – Krzysiek, ja wiem, ciebie to bardzo dotknęło. Niepotrzebnie w ogóle o tym mówisz. Dlatego że ta sprawa z panem Biedziakiem (z Komendy Głównej Policji – przyp.red.) to dawna sprawa. On rzeczywiście wystosował taki list, w którym podważył zdolności jasnowidcze. Też byłem bardzo zdumiony czytając ten list. To jest sprawa sprzed kilku lat, pamiętamy to.
KJ – co ciekawa, ja się właśnie widziałem z panem Biedziakiem na jakis miesiąc przed tą wypowiedzą wstecz i gratulował mi moich sukcesów.
RB – Słuchaj, ja nie odczuwam teraz ze strony policji jakiegoś dystansu wobec twojej osoby.
KJ – Może przez to Robercie, że zacząłem krzyczeć głośno, gdzie tylko się da, że posiadam od nich dokumenty prawne i efekty w tym co robię i policja zdaje sobie sprawę, że gdyby teraz zaczęła mi wchodzić na odciski, to ja bym wytoczył sprawę w sądzie.
RB – Ja bym ten wątek zamknął. Nie mam wątpliwości, że posiadając te dokumenty, które masz, ta sprawa jest jasna. Że miałeś sukcesy, ale wśród pytań (trudnych), które można zadać… Krzysiu, lubisz trudne pytania?
KJ – Lubię i chcę!
RB – Ile ty spraw masz zakończonych klęską? Dlatego że umówmy się, masz…. Ja tutaj mam ze sobą ,specjalnie przyniosłem cały pakiet dokumentów, które ty mi przesyłasz. Rewelacyjne, znalezienia zabójców, różne sprawy zaginięć, wszystko się zgadza. W ilu sprawach ponosisz klęskę?
KJ – Niestety, mieliśmy nie wracać do policji, ale dotknę jeszcze policji na sekundkę. W jednym z roczników statystycznych, bodajże sprzed dwóch czy trzech lat wyczytałem, że Komenda Stołeczna Policji na 100 zleconych spraw w roku wyjaśniła czterdzieści siedem, przecinek ileś tam procenta spraw. Czy to oznacza, że policja nie spełnia swojej funkcji? Spełnia. Tyle procent wyjaśniła. Ja myślę, że procentowo, choć ciężko mi tutaj procentowo sprawy ocenić, myślę, że 50 procent spraw których się podejmuję, są to sukcesy. Drugie pięćdziesiąt to nie są sukcesy. Uważam to za bardzo duży mój sukces.
RB – Czyli co druga sprawa.
KJ – To tak nie można określić.
RB – No jeśli mówisz pięćdziesiąt procent…
KJ – Są różnego typu sprawy. Ja najlepiej specjalizuję się w sprawach zaginięć i o dziwo, w tych sprawach gdzie są…. trupy. Czyli efektem sprawy jest nieboszczyk, a nie żywy. Żywych bardzo mało znalazłem. Jeżeli miałbym co do zaginionych ludzi oceniać, klęski i sukcesy, to powiedziałbym, że groby to moje sukcesy. Niestety żywi to moje mniejsze sukcesy, a często to bardzo żadne sukcesy.
RB – A z czego to wynika? Bo tutaj też będziemy w trakcie tej audycji, uprzedzam słuchaczy, bo na pewno są ciekawi, mówili o tym, jak ty pracujesz. Miałem okazję to zobaczyć. Wszystko to państwu opowiemy, ale jak jest różnica, że ty… na przykład zgłasza się do ciebie matka. Ja też odbieram często telefony od ludzi, którzy mają dramatyczną sytuację – np. córeczka „ruszyła w trasę”. Wiesz, że to się zdarza, prawda? Gdzieś jest w Polsce, z jakimś chłopakiem. Matka zrobi wszystko, żeby ją znaleźć. Zwraca się do ciebie i tobie trudniej jest znaleźć tę dziewczynę z chłopakiem w Polsce niż gdyby została zabita, zamordowana, zakopana w lesie.
KJ – Robert, to jest właśnie ciekawa rzecz, że po analizie dwudziestoletniej mojej praktyki, to jest też pewien dowód na to, że dusza ludzka istnieje. Że świat poza życiem cielesnym istnieje.
RB – Dlaczego?
KJ – Dlatego, że odbiór telepatyczny, bo ja cały czas uważam jasnowidzenie za formę telepatii i nic więcej, ale ja bardzo szybko odróżniam człowieka żywego od nieżywego w prosty sposób. U żywego jest chaos, i jest bardzo trudne poczucie jego teraźniejszej rzeczywistości jako jakieś elementy dokładne. Natomiast u osoby nieżyjącej wyczuwa się punkt, miejsce i spokój. To dziwna rzecz, ale jeżeli dotykam rzeczy osoby nieżyjącej, odczuwam bezpieczeństwo i spokój.
RB – Tylko tutaj też jest pytanie – ty odczuwasz bezpieczeństwo osoby nieżyjącej to znaczy jej ciała, czy też tego, co w jej ciele było?
KJ – Ciała. Nigdy nie zapomnę przypadku. Miałem szereg takich spraw, ale jedna sprawa mi bardzo utkwiła. Była to głośna sprawa pod koniec lat dziewięćdziesiątych bodajże, dziewięćdziesiąty dziewiąty rok – w Krakowie zaginęła dziewczynka. Nazywała się Magda Madesza. Trzyipółletnia dziewczynka, która z babcią wyszła na spacer znikła. Były różne wersje. Ponad tydzień czasu policja jej szukała. Nawet ktoś się zwracał, ze chce okup za nią, że ona żyje, że ją przetrzymuje. Zwróciła się do mnie rodzina o określenie , gdzie ona jest. Określiłem ją w Wiśle, wskazałem perfekcyjnie. Telewizja pokazywała mój plan w porównaniu, gdzie zostały znalezione zwłoki. I co ciekawe, ten przypadek pamiętam z jednego względu. Jak ja zobaczyłem tę dziewczynkę, zaznaczam – określiłem ją perfekcyjnie, od pewnego mostu nad zwałem ulicy w Wiśle, wyliczyłem 37 i pół metra od tego mostu i tam dokładnie w tymi miejscu znaleziono jej zwłoki. Ja widziałem ją z góry. Widziałem jej plecki. I rzeczywiście, jak później materiał filmowy oglądałem w telewizji, gdzie była relacja (chyba w TVN) pokazywana znalezienia jej ciała na żywo, ciekawostką było to, że ciało było pleckami do góry i plecy wystawały z wody. Więc ja widziałem w wizji dokładnie tak jak było. Czyli wniosek, że ja nie widziałem jej gdzieś od wewnątrz świadomości, ale jak gdyby na zewnątrz. Uważam tak – tych ludzi nieżywych, których znalazłem, to tak, jakbym się kontaktował z kimś, kto gdzieś jest. Bliżej nie wiadomo gdzie, a swoje ciało traktuje tak jak stary ciuch wyrzucony.
RB – Rozumiem. Proszę państwa, czy rzeczywiście będziecie mogli zasnąć przez najbliższe dwie i pół godziny? Myślę, że nie.
RB – Proszę państwa, moim gościem jest Krzysztof Jackowski, jasnowidz. Jak się w ogóle do ciebie ludzie zwracają? Mówią – panie jasnowidzu, panie Krzysztofie, czy ..
KJ – często panie Jacku!
RB – Panie Jacku!? Słuchaj, już jest mnóstwo pytań. W zasadzie tych pytań jest tyle, że będziemy prosili cię o krótkie odpowiedzi. Na przykład, czy znajdujesz zwierzęta?
KJ – Parę razy w życiu zdarzyło mi się.
RB – Czy jest jakaś różnica między szukaniem zwierzęcia a człowieka?
KJ – Właśnie to ciekawe, króciusieńko odpowiem. Kiedyś szukałem, pewnym ludziom z Bydgoszczy pies zaginął. I pamiętam jak dziś, podałem…. ten pies zaginął na Fordonie. Ja podałem, że ten pies się przybłąkał do jakiejś babci. Jakaś babcia go przygarnęła przy ulicy Kwiatowej. I okazało się, że rzeczywiście przy ulicy Kwiatowej w Bydgoszczy, u pewnej starszej pani tego psa znaleźli. (…) To też ciekawostka dla mnie, bo zastanawiam się, skąd pies mógł wiedzieć, że jest to ulica Kwiatowa, jeżeli istnieje telepatia.
RB – Ty tę nazwę zobaczyłeś?
KJ – Tak.
RB – Czy ty uważasz, że te rzeczy, które się pojawiają w twoim umyśle są przekazywane przez ludzi, których szukasz?
KJ – Nie sądzę. Ja kiedyś tak myślałem, ale mówię, często modyfikuję tę swoją filozofię na temat jasnowidzenia. Powiem jeszcze krótko taką rzecz zanim te pytania padną. Chcę państwu powiedzieć, że ja sobie cały czas zdaję sprawę z tego, że w tym co robię, żyję w potężnym chaosie, jestem strasznie niespokojnym człowiekiem ponieważ i zjawisko, to czym się zajmuję i te czasami istotne efekty są to jakby podmuchy wiatru na łodzi i oceanie, na którym nie ma wiatru. Jak wiatr dmuchnie, to człowiek płynie. Nie wie nawet dlaczego i nie wie gdzie. Myślę, że cały czas rozmawiamy o zjawisku, które jest zjawiskiem otchłani. Na pewno, za życia tego naszego ziemskiego nie do odkrycia. Ale też, są to jakieś jaskółki pewnej nadziei, że istnieje coś dalej.
RB – Proszę państwa, podaję numer telefonu do nas. Czekamy na wasze pytania do Krzysztofa Jackowskiego, jasnowidza – (…) i już mamy pierwszą osobę, halo!
Tel.1 – Witam serdecznie!
RB – Witamy, słuchamy pana.
Tel.1 – Ja dzwonię z Kielc, moje imię Mariusz. Muszę państwu powiedzieć, że ja takie osoby jak pan Krzysztof…, wiem, że jest to jeden z najlepszych ludzi, bo o nim nawet w Kielcach wiemy. Bardzo dużo ludziom pomógł i ja myślę, że trzeba wierzyć w takie rzeczy. Często tacy ludzie jak pan Krzysztof …
RB – a o co by pan zapytał, jakby się pan spotkał z jasnowidzem?
Tel.1 – czy sprawa, która jest bardzo ciężka do rozwiązania …
RB – ale jakaś konkretna sprawa, czy w ogóle?
Tel.1 – no konkretna, na przykład jak u mojej koleżanki sprawa w sądzie, która się ciągnie już przez pięć lat. Jest maltretowana, jest bita i …
RB – Bardzo panu dziękuję za telefon. Podam jeszcze raz numer telefonu (…)
KJ – Krótko chcę się odnieść do słów tego pana. Bardzo pana pozdrawiam i dziękuję za miłe słowa, aczkolwiek zawsze jak słyszę takie słowa pod swoim adresem, to powiem panu, że skręca mi się serce jak wyżymaczka. Dlatego, że ta moja praca, wie pan. Powiedzmy, że tam urosła jakaś legenda o Jackowskim. Przez właśnie te jego efekty. Natomiast proszę pana, ja „wyprostuję” pana Jackowskiego. Nie jestem typem człowieka, który jest wspaniałym, genialnym człowiekiem. Jestem kłębkiem nerwów, bardzo często proszę pana, człowiekiem który z przymusu nawet jest niesłowny w wielu rzeczach. (…)
RB – Ja tutaj wyjaśnię słuchaczom.. Proszę państwa, jest jedna rzecz związana z Krzysztofem Jackowskim. Jego talent i możliwości przewidywania pewnych zdarzeń z przeszłości, miałem sam okazję tego doświadczyć, są niekwestionowane. Krzysiu, jesteś bardzo ciężkim człowiekiem.
KJ – To znaczy Robercie..
RB – Jesteś ciężkim człowiekiem i wielokrotnie wiesz o tym. Możemy to na antenie powiedzieć, że nie dotrzymywałeś słowa.
KJ – Tak, właśnie.
RB – Miałeś oddzwaniać. Niektórzy ludzie liczyli na to, że oddzwonisz i nie oddzwaniałeś.
KJ – Ja bardzo prosiłem Roberta, żeby właśnie ten temat wspomniał. Dziękuję za to. Będzie mi lżej w trakcie tych jeszcze ponad dwóch godzin rozmawiać z państwem. Drodzy państwo, ja muszę powiedzieć rzecz następującą: ja odbieram codziennie około dwustu telefonów. Proszę sobie wyobrazić, że odebranie dwustu telefonów i wysłuchanie dwustu spraw, to ja się dziwię, że jeszcze logicznie w miarę rozmawiam! To jest jedna rzecz, druga rzecz, drodzy państwo, to są sprawy różne. Są sprawy, które potrafię wyjaśnić nagle, szybko. Są sprawy, które się wloką, a są też sprawy, których nie potrafię wyjaśnić. Często ludzie nie umieją tego do końca zrozumieć. Ja też nie umiem im powiedzieć do końca – nie. I to jest, uważam cały mój błąd. Przez to robi się jeden wielki, potężny śmietnik chaosu w mojej głowie.
RB – I tu mam pytanie. Wielokrotnie byłem w twoim domu. To, co najbardziej mnie zdumiało i co zrobiło na mnie największe wrażenie, to jest na przykład to, że siadłem na jakichś spodniach, bo po prostu leżały tam jakieś spodnie, a ty mówisz – słuchaj, to są spodnie człowieka, który się utopił, a to są buty zaginionego, który prawdopodobnie został zaszlachtowany siekierą. Tutaj są, prawda, rzeczy dziewczynki, która się utopiła, jest pod wodą… Jak ty sobie z tym wszystkim radzisz? Bo przyznam szczerze, ze ten twój dom jest wypełniony rzeczami ludzi, którzy przeżyli jakieś potworne tragedie. Umówmy się, to są rzeczy potworne.
KJ – Jest tak. Po prostu sytuacja jest taka, że często ludzie przynoszą te rzeczy po jakichś tragediach gdzie mam szukać zwłok. Powiedzmy, zwłoki znajdę, a oni już nie myślą o tych rzeczach, żeby je odebrać. Natomiast ja chcę powiedzieć jedną rzecz państwu. Dla mnie zdjęcie czy rzecz osoby, z którą trzymając ją w ręku potrafiłem tego nieżywego człowieka znaleźć, określić go w terenie, jest jakimś dowodem, że ta rzecz jest kontaktem, łącznikiem z duszą ludzką. Więc nie sposób jest, mimo iż ci ludzie nie chcą po te rzeczy przyjechać, nie potrafię ich spalić w piecu. Nie potrafię wyrzucić do śmietnika.
RB – Ale czy ty trzymasz to w domu?
KJ – Nie trzymam tego w domu. Ja to trzymam w piwnicy w workach. Myślę, że pewnego dnia większość z tych rzeczy wyrzucę. Natomiast powiem jedną rzecz. Trzymam w piwnicy spodnie. Spodnie człowieka z Kętrzyna (tu mam też potwierdzenie policji z Kętrzyna), gdzie po jego morderstwie, dzięki tym spodniom wskazałem zabójcę. Został osądzony, osadzony w więzieniu. Wskazałem zabójcę, kto go zabił. I motyw. I to wszystko trzymając te spodnie. Nawet nie miałem zdjęcia tego człowieka. Proszę sobie wyobrazić, co mogę myśleć o tych spodniach? Czy mogę je tak łatwo do kosza wyrzucić? Wiem, że to brzmi dziwnie, natomiast ja uważam jedno. Że to też się kłóci z takim naszym tabu myślowym w sensie na przykład takim: mamy bliskiego w rodzinie, szanujemy go. Powiedzmy, że jest to babcia, którą wszyscy z rodziny szanują. Aż pewnego pogodnego dnia babcia nagle umiera. Cała rodzina się zbiera na pogrzeb. Podchodzą do trumny tej babci, gdzie leży jej ciało i wydaje się wszystkim, że ta babcia , to już nie jest babcia. To jest „coś” , nie wiadomo co. W pewnym sensie mają rację. Nie ma tam ducha, nie ma życia. To coś, co jest esencją życia. Jest tam tylko jakaś materia, która leży. Ale,… to też cząstka babci. Wydaje mi się, że jeżeli nasza wiara jest głęboka, to dlaczego my się boimy naszego bliskiego, który leży w trumnie? To właśnie jest niedojrzałość, uważam względem rzeczy bliskich.
RB – Słuchaj, mamy pytań do ciebie mnóstwo. Kolejne ważne – jak sobie radzisz z mówieniem osobom bliskim rzeczy tragicznej, czyli na przykład taki, że ktoś szuka osoby zaginionej, ale tak naprawdę liczy na to, że ty powiesz, że ona żyje. A ty wiesz, że ona nie żyje… Czy mówisz tym osobom od razu?
KJ – Mówię od razu! Poza tym mam zasadę. Każdą wizję daję na piśmie. Od lat się nauczyłem, że wizje zapisuję i daję na piśmie, biorąc jakąś moralną odpowiedzialność za to. Powiem tak, mimo dwudziestu lat mojej praktyki, tak naprawdę do dzisiaj ciężko mi przez usta przechodzi mówienie, że ktoś nie żyje. Zabili, leży tam. Jest to, jest to. To nie jest proste, natomiast uważam jedno, że jeśli się idzie do jasnowidza, nawet jeśli miałby się mylić, musi być konkretny. Wydaje mi się, że to właśnie ta moja konkretność, odwaga, daje mi tyle trafnych efektów. Po prostu nie wolno się bać. Natomiast racjonalny człowiek musi wiedzieć, że idąc do jasnowidza pierwsze, co może usłyszeć, to nieprawdę. Dopiero później jest alternatywa, że być może jasnowidz się nie myli. I radzę państwu tak traktować jasnowidzenie. Mimo, że ja jasnowidzenie prawnie udowodniłem.
RB – Krzysztof Jackowski w Programie Pierwszym Polskiego Radia. Powracamy po krótkiej chwili.
RB – Słuchają nas wszystkie kontynenty. Audycja jest nagrywana. Dlaczego? Dlatego, że gościem jest Krzysztof Jackowski. Proszę państwa. Mamy już połączenie z Australią. Za chwilę będzie to połączenie, a teraz jedno pytanie – dzwonią ludzie. Na przykład dzwoniła tutaj pani, która była ciekawa czy będzie z pewnym mężczyzną. Jest z nim obecnie, ale widać, że nie jest to pewne do końca czy to jest ten, czy może nie. Czy ty w ogóle takimi sprawami też się zajmujesz?
KJ – Oczywiście, zajmuję się takimi sprawami. Natomiast ja musiałbym mieć zdjęcie tej pani i tego pana.
RB – I to można tak powiedzieć rzeczywiście, że…
KJ – Można. I powiem, że bardzo często trafnie. Natomiast myślę, że przez telefon czy radio jest to niemożliwe.
RB – Tak więc proszę państwa, prosimy o takie pytania ogólniejsze, a teraz ladies and gentlemen, łączymy się z Australią, gdzie jest pan Jan. Panie Janie! Halo!
Tel.2 – Dzień dobry, halo!
RB – Witamy pana. Słuchamy! Jest pan na antenie.
Tel.2 – Moje nazwisko jest Janusz Panta. Ja jestem w Australii około 30 lat. I pamiętam, jak jeszcze byłem w Polsce, to z mojej rodziny jakaś osoba zmarła. A ja pamiętam, byłem wtedy na Węgrzech (…) i miałem taki sen: ta osoba, która umarła i nie byłem na jej pogrzebie, ona była ubrana w to, co jak powiedziałem rodzinie, że ta osoba była tak ubrana, to…
RB – Czyli miał pan sen proroczy, tak?
Tel.2 – No tak, tak to można tłumaczyć.
RB – Dziękujemy bardzo. To był pan Janusz z Australii. Krzysztof powiedz, czy sny prorocze znane ci są?
KJ – Pozdrawiam pana Janusza i Australię. Natomiast bardzo ciekawą rzecz pan poruszył. I chcę powiedzieć panu rzecz taką – ja uważam, ze jasnowidzenie ma różne swoje postacie. W sumie nie jest niczym nadzwyczajnym i jest rzeczą, która jest do końca niewyjaśniona. Proszę pana, powiem tak – niech pan się zastanowi nad taką rzeczą: myśli pan, że nauka nie zdaje sobie sprawy z tego, że umysł ludzki jest zdolny przynajmniej do telepatii? Zdaje sobie z tego sprawę. Łatwiej jest globalnie przygotowywać społeczeństwo do życia materialnego. Li tylko materialnego i dążenia do elementów materialnych. Niech pan zauważy, że coraz mniej każą się wgłębiać człowiekowi w siebie. Zastanawiać nad sobą. Coraz rzadziej myślimy o takich zjawiskach jak Mickiewicz i wielu innych podobnych ludzi!
RB – Krzysztof, pytanie z Internetu –
KJ – tylko dokończę jedno zdanie. Przecież to wszystko to jest jakaś wizja. To wszystko to jakaś twórczość. W pewnym sensie jasnowidzenie jest też projektem, takim jak tego (człowieka – przyp.red.), który projektuje wieżowiec, czy most, czy jakiś piękny gmach. Dlatego, że on najpierw musi mieć tego wizję, później wyliczyć i przełożyć na sens materialny.
RB – Pyta pan Paweł z Kołobrzegu. Czy jasnowidzenie jest błogosławieństwem czy może przekleństwem?
KJ – Proszę pana. Jasnowidzenie nie jest ani błogosławieństwem ani przekleństwem. Tutaj nie wiem, czy można dotknąć kontekstu religii. Uważam, ze jasnowidzenia nie należy w ogóle mieszać z religią.
RB – Krzysiek, a nie wywróciło ci życia? Przepraszam, ale ja obserwuję twoje życie od dawna. Prawdę mówiąc tak się zastanawiam, czy przez ten twój dar nie zostało wszystko wywrócone do góry nogami.
KJ – Nie ukrywam, ja miałem ciężkie życie. To jasnowidzenie wcale nie dało mi życia dobrego (….), ale powiem państwu ciekawostkę, myślę, że pomogłem bardzo wielu ludziom. Wielu ludziom także nie pomogłem. Mimo, że chciałem. Nie potrafiłem albo się myliłem. Natomiast sam sobie nie potrafiłem pomóc w problemach. Przeżyłem ich sporo. Ale też dużo swoich prywatnych błędów zrobiłem w życiu. Także okazuje się, że jasnowidz wcale nie jest alfą i omegą. Strzeżcie się ludzi, którzy zajmują się jasnowidzeniem i twierdzą, że mają radę na wszystko. To są po prostu zwykli hochsztaplerzy.
RB- Pan Marek z Nowego Jorku – Panie Krzysztofie, czy może pan podać numery totolotka?
KJ – Panie Marku, dzięki za to pytanie! Umawiamy się tak – najpierw pan mnie podaje, potem ja panu.
RB – Ale próbowałeś?
KJ – Żartuję! Oczywiście że próbowałem. Nie trafiłem nigdy.
RB – Ale z czego to wynika? Bo słuchaj, jeżeli nigdy (…) bo, mam na to dowód – podałeś mi wydarzenia, które będą w moim życiu. One się sprawdziły.
KJ – Tak.
RB – Ja tego nie mogę zrozumieć. Nie pogodzę się z tym. Ale tak było. Dlaczego nie możesz przewidzieć tych numerów totka?
KJ – Ja powiem tak. Ciekawostką jest to, że (nie chce tutaj robić reklamy) dla pewnym gazet robię wizje co się wydarzy w następnym roku. Nawet pamiętam taką sytuację, kiedy powstał rząd, gdzie pan Belka był ministrem finansów. Powiedziałem, że Belka poda się do dymisji bez podania przyczyn. (pół roku naprzód). Wiele elementów…
RB – No, udało ci się z Borysem Jelcynem też.
KJ – Powiedzmy, wiele rzeczy trafiłem w dziesiątkę politycznie. Natomiast jest pewna różnica miedzy jednostkowym szukaniem czy wyjaśnieniem zbrodni, czy zaginięcia, co jest już powiedzmy, moją specjalizacją, a co innego jest przewidywanie, czyli prekognicja. Czyli …
RB – Tysiąc osób! Tysiąc osób prosi o wyjaśnienie jak to robisz ,ale to już po pierwszej!
RB - Tu Polskie Radio Warszawa w Programie Pierwszym. Jest dziesięć minut po pierwszej w nocy. Proszę państwa, gościem audycji z cyklu „Nocne spotkania” jest Krzysztof Jackowski – najsłynniejszy polski jasnowidz, a kto wie, czy nie jeden z najsłynniejszych na świecie. Bo znają cię na świecie.
KJ – Trochę.
RB – A do Japonii kiedy lecisz, powiedz mi.
KJ – Nie wiem. Mam propozycję bodajże we wrześniu po raz wtóry jechać, to jest polecieć do Japonii.
RB – Proszę państwa, pytania do Krzysztofa Jackowskiego. Dwie możliwości. Pierwsza telefoniczna i druga - maile. Tych maili jest multum. Dużo pytań dotyczy obcych cywilizacji. Te zostawimy sobie na później. Bo trzeba państwu powiedzieć, że rzeczywiście Krzysztof Jackowski ma coś do powiedzenia w sprawie związanej z UFO.
KJ – Tylko obawiam się, że oni tam śpią!
RB – Mylisz się! Odebrałem mnóstwo sms-ów w trakcie przerwy. Słuchają nas słuchacze na całym świecie. Krzysztof, sprawa podstawowa. W jaki sposób odbywają się twoje wizje?
Tutaj muszę jedną rzecz wyjaśnić słuchaczom zanim oddam tobie głos. Jak to wygląda? Krzysztof Jackowski bierze na przykład te spodnie (o których wspomniałeś). Bierze je w dłonie, zaczynasz przykładać je, nawet je wąchasz….i przykładasz je sobie do czoła.
KJ – Tak!
RB – Po co?
KJ – Ja troszeczkę przewrotnie odpowiem. Wyobraźcie sobie państwo, sto lat temu że jest sobie wróżka, która wróży w jakiejś tam wsi. Przychodzi do niej panicz. Przynosi osiusianą pieluchę małego dziecka. Mówi – to jest mój syn! Kim on będzie w przyszłości? No i wróżka wącha mocz tego dziecka i mówi – oj, będzie tym i tym. Będzie robił to i to. I będzie miał takie a nie inne uzdolnienia. Wydaje się to z bajek wyciągnięte w tej chwili. Otóż proszę państwa, takie wróżki w tej chwili pracują w instytutach gdzie jest badane DNA. I co ciekawe, po odczytaniu kwasu RNA można stwierdzić nie tylko przywary człowieka, nie tylko jego wygląd w przyszłości , ale także element jego osobowości, psychiki.
RB- Rozumiem, bardzo ładnie z tego wybrnąłeś. (…) Ale wielokrotnie zdarzało ci się, że mówiłeś o wydarzeniach z przeszłości. Nie związanych na przykład z chorobą tego człowieka. Bo tak nie było. Mówiłeś na przykład o wydarzeniu losowym.
KJ – Tak..
RB – Ty przewidziałeś to. Nie wierzę, że w DNA jest zapisany np. wypadek samochodowy.
KJ – Robercie, życie to jest napisana książka. Już Albert Einstein powiedział, że czas nie istnieje.
RB – No zgoda, ale ty powiedz mi, jeszcze wracając do tego przedmiotu, prawda. Ty prosisz tych ludzi, którzy szukają kogoś żeby przynieśli jakąś rzecz należącą do człowieka, który zaginął.
KJ – Tak, to jest prosta rzecz.
RB – Posłuchaj Krzysztof, to jest ważne. Czy w tej rzeczy, jest zapisany ślad tego człowieka?
KJ – Nie w tej rzeczy!
RB – A gdzie?
KJ – Ta rzecz jest przekaźnikiem do jego ego. Wyobraź sobie taką rzecz. Drodzy słuchacze, wyobraźcie sobie taką rzecz. Każdy z was ma telefon komórkowy. Jeden gorszy, drugi lepszy. Zwracam się głównie do tych, którzy mają lepsze i droższe. OK.? Weźcie teraz swój telefon komórkowy i zróbcie na nim rysikiem rysę. Na wyświetlaczu. Żadne z was tego nie zrobi! Szkoda mu będzie, zniszczy coś. W pewnym sensie taki telefon komórkowy służy do jakichś czynności. Do dzwonienia. Natomiast zarazem jest to jego własność. Czyli ten człowiek tak jak zwierzę w lesie osiusia swój teren i inne zwierzę wchodząc w jego teren czuje mocz i zapach kogoś innego (tego samego gatunku) nie wchodzi tam, bo wie, że to jest jakiegoś innego zwierzęcia teren, Podobnie człowiek każdą swoją rzecz, którą posiada w jakimś sensie oblewa swoją energią i jestestwem. I jest to kod….
RB – Proszę państwa, dobrze, fajnie. Jedna rzecz – sytuacja sprzed trzech tygodni. Byłem świadkiem tego. Nie to było trochę dawniej. Jakiś miesiąc temu. Dostaje Krzysztof Jackowski wizytówkę.
KJ – Tak,
RB – Wizytówkę człowieka, który ją miał w ręku może ze dwa razy. Bierze tą wizytówkę. Na moich oczach zaczyna tę wizytówkę wąchać. Przykłada sobie do czoła i mówi wydarzenia, które się już sprawdziły z tym człowiekiem. Wydarzenia zawodowe. To nie były żadne sprawy osobiste.
KJ – Tak, pamiętam.
RB – Mówiłeś co będzie ze spółką. Jak tam sprawy prywatyzacyjne się potoczą. Wszystko się zgodziło. Powiedz mi, jak to zrobiłeś? Co było w tej wizytówce takiego, że byłeś w stanie precyzyjnie określić moment przekształcenia się spółki? Krzysztof, to mnie zdumiewa!
KJ – Wszystko to „coś” co nas otacza jest związane z ego ludzkim. Taka wizytówka należy do kogoś. To wystarczy, że on miał ją chwilę, ale on …, ona należała do niego.
RB – Czyli ma jakiś ślad ta wizytówka.
KJ – Ona daje kod do dojścia do jego psychiki.
RB – Dobrze, to jeszcze dalej. Czy ty się łączysz wtedy z tym człowiekiem?
KJ – Tak,
RB – W jaki sposób?
KJ – W sposób taki, że jest on nieświadomy, że jest jak nadajnik radiowy. Każdy człowiek, tak jak inne ego, tak inne jest nadawanie, napiszmy to cudzysłowie, „radiowe”. Wystarczy się tylko dostosować do psychiki ludzkiej, drugiego człowieka aby czytać z niego.
RB – Krzysiek, pamiętasz jak przyjechałem do ciebie z moją ciocią?
KJ – Tak, pamiętam.
RB – I dałem ci okulary, nie to ty poprosiłeś o okulary mojej cioci. Zacząłeś te okulary wąchać, zapisałeś na kartce coś, po czym chwilę później zapytałeś: Robert po co przyjechałeś do Człuchowa? Co to jest za kobieta? Prawda? I ja powiedziałem wtedy, słuchaj – chodzi o zakopane złoto, tutaj jest poszukiwana sprawa, jest osoba, która nie żyje. To samo było napisane na kartce! „Chodzi o złoto. Człowiek zakopał. Nie żyje”. Powiedz mi, czy ty, przepraszam , że o to pytam, ale nurtuje mnie! Czy w tych okularach była ta informacja? Czy ty przez te okulary się połączyłeś z moją ciocią.
KJ – Tylko z nią, z jej czołem. Obojętne było, czy siedziała u mnie w pokoju, czy była 100 km ode mnie. Ważne, że to było jej. Natomiast ja ci powiem, dlaczego ja to zapisuję na kartce.
RB – To zrobiło wrażenie kolosalne.
KJ – Często się boję, że to co odczuwam jest tylko zwykłą moją bzdurą wyobrażeniową. Dlatego zapisuję. Wolę zapytać i wtedy jest inna odwaga pokazania takiej kartki.
RB – Słuchaj, kolejna sprawa – choroby. Wiesz, to jest drażliwy problem. Czy widzisz choroby u człowieka?
KJ – Tak, ale powiem szczerze, że od tych tematów uciekam. Z tej przyczyny, że wiedząc jak jasnowidzenie może być mylne, w niektórych przypadkach można być bardzo nieodpowiedzialnym.
RB – Ale powiedziałeś kiedyś o chorobie, bardzo poważnej, osoby z którą do ciebie przyjechałem. Okazało się to prawdą, czyli ta osoba miała ten problem. Czy nie boisz się pomyłki?
KJ – Boję się. Właśnie chcę powiedzieć tu rzecz taką, że tak jak mówię, jasnowidzenie nie jest rzeczą doskonałą. Tak jak nic na świecie, co człowiek wykonuje. Myślę, że profesor Religa też się nie raz pomylił w swoim fantastycznym fachu. Mimo, iż jest mistrzem. Trudno by było, żeby jasnowidz się nie mylił. Natomiast powiem tak – ja od chorób uciekam. Oczywiście wykonuję wizję na prośbę ludzi, ale rzadko. Z tej przyczyny, że właśnie boję się takiej pomyłki.
RB – Pytanie z Kanady dotyczące śmierci. Czy jesteś w stanie patrząc na człowieka zobaczyć moment jego śmierci?
KJ – Nie!
RB – Czy kiedyś widziałeś śmierć kogoś, kto do ciebie przyszedł?
KJ – Widziałem wielu ludzi po śmierci. Ich ciała , które znalazłem. Natomiast nie widziałem ludzi, jak umierają.
RB – To też trudne pytanie – czy ty możesz powiedzieć coś o swojej przyszłości. Czy widzisz moment jak odejdziesz?
KJ – Jak odejdę?
RB – Tak Zastanawiałeś się nad tym? Myślałeś?
KJ – Tak, odejdę przez pomyłkę lekarza.
RB – Jesteś przekonany, że tak będzie?
KJ – Umrę nagle i nie wiem czemu mam wrażenie, że będzie to pomyłka lekarza. Mam wrażenie, że umrę w szpitalu, ale nie chcę o tym…
RB – Jasne. Pani Ewa z Opola. Mamy połączenie. Halo!
Tel.3 – Dobry wieczór!
RB – Dobry wieczór pani.
Tel.3 – Więc ja również miewam prorocze sny. Konkretnie totolotek mi się śni. We śnie sprawdzałam kilkakrotnie główną wygraną Dużego Lotka.
RB – czyli jest pani bardzo bogatą osobą, bo domyślam się, że już kilka razy pani wygrała.
Tel. 3 – Nie, niestety. Obudziłam się i tak na sto procent to zapamiętałam raz cztery liczby, a za drugim razem trzy. Kiedyś nie byłam pewna czy to Duży Lotek czy Express. I faktycznie wieczorem padły te liczby. Trójka, którą zapamiętałam. Reszty nie mogłam sobie przypomnieć.
RB – No to w takim razie wszyscy w studiu razem życzymy pani, aby wszystkie sześć numerów były wreszcie w tym śnie…
Tel. 3 – No właśnie, co zrobić, żeby je wszystkie zapamiętać?
RB – Po prostu ćwiczyć pamięć! I szybko zapisywać!
KJ – T oznaczy droga pani, jeżeli mogę powiedzieć parę słów od siebie, to chcę powiedzieć rzecz taką. Zagadnienie jasnowidzenia – my bardzo często poprzez jasnowidzenie próbujemy znaleźć medykament na życie, na szczęście, na wygraną, na inne życie. Powiem może inaczej – te moje osiągnięcia (….) nie zauważamy w tych dowodach jednego zasadniczego elementu. Mianowicie takiego, iż jest to jakiś dowód na istnienie ciągu po śmierci. Drodzy państwo, gdybym ja miał wygrać pięć razy z rzędu w totolotka, a mieć pewność istnienia jestestwa, to wydaje się, że to drugie bym wybrał. Jeszcze powiem jedno, bardzo często (bo pytałeś mnie, czy widziałem śmierć ludzką) zastanawiałem się nad kwestią śmierci .Zastanówcie się drodzy słuchacze nad jedną rzeczą. Czego my się boimy? Jeśli śmierć nie istnieje, to nic nie będzie nas bolało, ani ni nie stracimy. Ale jest inna kwestia. My się nie tyle śmierci boimy, co nieistnienia. Ja się wiele lat nad tym zastanawiałem i ułożyłem sobie taką regułę. Zapamiętajcie ją, bo naprawdę jest warta zapamiętania (moim zdaniem). Gdyby nicość można sobie było wyobrazić jakimś obrazem, w jakikolwiek sposób opisać, obliczyć. Jakkolwiek wyobrazić, to nicość już by stanowiła „coś”. Więc nicość jest w pewnym sensie paradoksem. Czyli to, co powiedział Spinoza kiedyś: „byt jeden nieskończony i wieczny”, jest faktem, ponieważ nie ma nic w zamian. Gdyby było coś w zamian co by świadczyło o nicości to ona byłaby „czymś”….
RB – Proszę państwa, macie okazję poznać taką twarz Jackowskiego, której pewnie nie znaliście. Jackowski – filozof. Ja wielokrotnie słuchałem twoich wywodów. To są bardzo ciekawe rzeczy, które mówisz, ale jeszcze przed piosenką, bardzo proste pytanie od naszych słuchaczy. Krzysztof, jest osoba żyjąca. Ty wyciągnąłeś te myśli, tak jak powiedziałeś.
KJ – Tak,
RB - …przez te okulary. Zrobiłeś na nas wtedy kolosalne wrażenie. Ale w momencie, kiedy osoba nie żyje, jest zakopana. Dziewczyna, zginęła, morderstwo, utopiła się, samobójstwo…Dostajesz rzecz. Nawiązujesz kontakt… z czym?
KJ – Pamiętam przypadek Ewy Baran z Trzebnicy (pozdrawiam matkę, jeżeli słucha mnie). Przyjeżdża do mnie kobieta i mówi – córka mi zaginęła w Trzebnicy (niedaleko Wrocławia). Siedzę nad wizją dwie godziny. I kojarzy mi się miejscowość Lębork. Lębork jest blisko, blisko Człuchowa tam gdzie ja mieszkam, a nie Wrocławia. Proszę sobie wyobrazić, że powiedziałem, że nie żyje. Że widzę jej ciało w lesie. Wyobraźcie sobie państwo, że ta matka zgłosiła to w Trzebnicy na policję. To było jakieś pół roku po zaginięciu. Okazało się, że policja z Trzebnicy wysłała telegram do Lęborka (to było swego czasu opisywane w prasie dość głośno) i Lębork odpowiedział, że rzeczywiście, odnaleziono pół roku temu zwłoki NN w dużym rozkładzie. Te zwłoki były już pochowane. Matka rozpoznała po ubiorze, który by w sejfie policyjnym i po częściach biżuterii, że jest to ich córka. Proszę pomyśleć nad jedną kwestią. Czy informacja, czy człowiek, który morduje inną osobę zachowuje informację, ale staje się fakt zdarzenia … czy jest to, co się dzieje. Zobaczcie, przed chwilą to co opowiadałem o Trzebnicy jest przeszłością. Jest to kwestia martwa, do której nie wrócimy, ale którą możemy odtworzyć racjonalnie w swej pamięci. To, co przed chwilą powiedziałem już też jest martwe! To co mówię w tej chwili… za chwilę – już jest martwe.
RB – Dobrze, ale jak to widzisz?
KJ – Momencik! To co będzie jest irracjonalne, bo nie wiadomo czy będzie i jak będzie. Więc, de facto, nie ma punktu stałego.
RB – Czy to oznacza, że pewne wydarzenia w naszym życiu są już zapisane?
KJ – To oznacza, nasze życie to jest drenowanie w tym, co przeżyliśmy! Ponieważ punktu stałego nie ma. On ciągle pędzi. Trudno tylko powiedzieć, czy z prędkością Boeinga, czy w żółwim tempie. Ale ono pędzi.
RB – Dobrze, ale wypadek jest rzeczą losową. Mówiłeś czasami o rzeczach związanych właśnie z wypadkiem losowym. Czy to oznacza, że dziecko, które się dziś urodziło (a takich dzieci jest kilka tysięcy) ma już zapisane, że w wieku lat dwudziestu dwóch rozbije się o drzewo?
KJ – Na to pytanie nie odpowiem, bo cokolwiek bym powiedział, to bym skłamał. Natomiast na pewno ma zapisane, jakie będzie. A proszę pomyśleć. Jeżeli istnieje Bóg, istnieje wiara w Boga i sens Boga to jaki Bóg ma zamysł tworząc nas jako program (bo w pewnym sensie jest to program). Każdy z nas ma tu jakąś rolę do spełnienia! I jeszcze jedno, nie bądźmy źli na Pana Boga, że jeden rodzi się (tutaj mówię akurat o sobie) brzydki, drugi (tutaj mówię o tobie) ładny. Mało tego. Nie dziwmy się, że jeden rodzi się kulawy, a drugi wysportowany. Trzeci rodzi się mądry, a czwarty głupi. Dlaczego? Dlatego, że być może (ja jestem Katolikiem, ale coraz bardziej zaczynam być pewny), że w tym programie reinkarnacja może mieć jak najbardziej kolosalne znaczenie! Dlatego, że jest ta niesprawiedliwość natury.
RB – I w ten sposób odpowiedziałeś na 22 maile. A teraz piosenka.
RB – Pan Rafał z Łodzi, słuchamy. Halo!
Tel.4 – Panie Krzysztofie, ja mam takie pytanie – kiedy dojdzie do konfrontacji z Jamesem Randi i co będzie, jeśli oficjalnie pan udowodni całemu światu, że takie zjawiska istnieją. A drugie pytanie, korzystając z okazji do pana Roberta – słuchałem w radiu, że w Wielkiej Brytanii zostanie ujawniona działalność tajnej jednostki do tej pory (…) która zajmowała się badaniem zjawisk i obiektów UFO. Te akta zostaną opublikowane za kilka tygodni.
RB – To ja panu króciutko odpowiem, bo dzisiaj o Jackowskim. Rzeczywiście, kolejne państwa się decydują na ujawnianie akt dotyczących UFO. Ja tutaj nie ukrywam, że będziemy próbowali jakoś „sprowokować” polskie władze wojskowe do ujawnienia takich akt. Ale nie o tym dzisiaj. Krzysztof, pytanie z Randim. Tutaj wyjaśnienie dla wszystkich słuchaczy. James Randi to jest taki pan, który jest uważany za króla sceptyków…
KJ – Oszust! Mówię to świadomie i mogę mu to udowodnić. Czekam na niego z utęsknieniem!
RB – Milion dolarów zaoferował dla osoby, która udowodni, że ma jakieś możliwości wykraczające poza to, co jest prezentowane w podręcznikach szkolnych. I tutaj rzeczywiście pojawił się pomysł, żeby skonfrontować Krzysztofa Jackowskiego z Jamesem Randim. Byłbyś gotowy?
KJ – Ja jestem gotowy i powiem jak! Otóż ja nie mam najmniejszej ochoty panu Randiemu czegokolwiek udowadniać. Ja mam zamiar zaangażować w to jakąś dość poważną gazetę. Bogatą, zaznaczam gazetę w Stanach Zjednoczonych. Myślę o kilku gazetach. I teraz tak, przedstawię całą swoją dokumentację tej gazecie i zażądam od pana Randiego wypłacenia mi miliona dolarów. Oczywiście, jako jasnowidz jestem przekonany, że pan Randi nie wypłaci mi tych pieniędzy, ponieważ jako magik jest magikiem, a od takiego człowieka trudno oczekiwać rzeczywistości.
RB – To znaczy to jest człowiek, który uważa się za naukowca.
KJ – Uważam, że pan Randi jest zwykłym oszustem, ponieważ zna z Internetu moje osiągnięcia. Zna na pewno, jeśli się tym zagadnieniem interesuje, są to osiągnięcia prawne. I myślę, że konfrontacja, którą on by mi urządził, była by zwykłym oszustwem. Ja nie muszę Randiemu nic udowadniać, ponieważ dowody mam w ręku (prawne) i na tej zasadzie ja się zwrócę do pana Randiego, żeby obalił moje dowody. Nie będzie w stanie, bo to są dowody prawne.
RB – Ale on cię zupełnie zignoruje. Potraktuje cię „per noga”.
KJ – Jeśli potraktuje mnie „per noga”, to ja nazwę publicznie w tej gazecie pana Randiego oszustem. Mało tego, zażądam żeby pan Randi zamknął swoją oszukańczą fundację dlatego, że on na tym zarabia jako fundacja jakieś pieniądze.
RB – Dobrze, a wiesz że teraz, w tej chwili słucha nas sporo osób. I ..
KJ – Pozdrawiam pana Randiego!
RB – On akurat nie słucha, ale wśród tych co słuchają są też osoby, które ciebie Krzysztof uważają za oszusta. Naprawdę. Są tacy, którzy uważają, że opowiadasz banialuki. Dla tych ludzi nie jest żadnym dowodem to, że jakiś policjant napisał oświadczenie. Dla tych ludzi dowodem byłby na przykład taki spektakl w telewizji, gdzie byłbyś w stanie zrobić na żywo taki numer jak zrobiłeś z moją ciocią.
KJ – Przecież takich rzeczy ja zrobiłem wiele w serialu „Jasnowidz – eksperyment”. Natomiast rzecz jest taka. Osób, które są sceptyczne do tego zjawiska nie ma sensu na siłę przekonywać. To jest ich problem, ich sprawa. I wydaje mi się, że ich wybór. Natomiast powiem rzecz taką. Że ja najmniejszej ochoty nie mam udowadniać takim ludziom że jest jasnowidzenie. Panu Randiemu udowodnię tylko za milion dolarów!
RB – Ciekawe, że tak mówisz, bo ja odnoszę wrażenie, że chcesz udowadniać. Krzysztof, przecież ty pokazujesz wszystkim te dokumenty. Ja też mam jak widzisz całą teczkę twoich dokumentów. I to jest też związane z pytaniem słuchacza – co będzie w momencie, gdy ty to udowodnisz? Po co to robisz?
KJ – Ja to udowodniłem!
RB – No dobrze, ale ty cały czas żądasz oświadczenia. Sejm ma się zebrać i stwierdzić, że masz dar jasnowidzenia?
KJ – Proszę państwa, w zeszłym roku dwukrotnie byłem zaproszony oficjalnie na Uniwersytet Łódzki do katedry kryminalistyki przez profesora Bogusława Sygita. Profesor zwyczajny na tej uczelni, gdzie zebrano większą część mojej dokumentacji, gdzie miałem dwukrotnie wykład przed studentami na największej sali na Uniwersytecie Łódzkim. I gdzie padły bardzo ciekawe słowa profesora Bogusława Sygita, mianowicie – drodzy studenci, mamy pewien dylemat i problem. Otóż zagadnienie, którym zajmuje się ten człowiek, uważamy za niebyłe, nieistniejące względem nauki. Za gusła. Tu mamy je przedstawione jako fakty prawne. I mamy z tym problem. To teraz my musimy uzasadnić jak to jest możliwe. Otóż udowodnienie zjawiska rodzi pewien problem dla nauki. To ja w tej chwili mam komfort i mogę zapytać naukę, dlaczego jest to możliwe. Dlaczego człowiek to potrafi?
RB – Proszę państwa, czekamy na wasze telefony z pytaniami do Krzysztofa Jackowskiego. Krzysztof, krótka tura pytań z Internetu - Czy pan przewidział kiedyś wyniki sportowe?
KJ – Tak, hmm
RB – No mów, bo ja wiem, co masz na myśli.
KJ – Swego czasu znałem postać zwaną potocznie pod pseudonimem Pershing. Człowiek już nie żyjący, Andrzej Kolikowski. Był to człowiek…
RB – był to gangster.
KJ – Tak, był to gangster. Ja temu człowiekowi raz opisałem zamach na jego życie, który uchronił go przed śmiercią. Opisałem także zamach na parkingu przed hotelem, w którym zginął. Opisałem to na pół roku naprzód. Człowieka znałem kilka lat.
RB – Ten człowiek zginął zastrzelony w Zakopanem. Nie widziałeś tego?
KJ – Widziałem.
RB – Nie mówiłeś mu?
KJ – Mówiłem mu o tym naprzód na pół roku.
RB – Wiesz, ja zawsze miałem do ciebie pretensje o te twoje kontakty z gangsterami.
KJ – Dobrze, że w radiu to poruszamy! Drodzy państwo. Ja Pershinga poznałem kupę lat temu. Poznałem go jako człowieka, który się zwrócił do mnie, bo ukradziono mu mercedesa. To był czarny mercedes, wersja sportowa. Ja mu wtedy powiedziałem, że skradł mu ten samochód kolega, który ma na dłoni wytatuowanego pająka. Ten człowiek był w szoku. Bo co się okazało. Ukrainiec, jego ochroniarz jak się okazało, który zresztą tydzień przed kradzieżą wyjechał na Ukrainę pod pretekstem, że ma matkę chorą i nigdy więcej się nie pojawił, jeździł tym samochodem. Tydzień po jego wyjeździe zniknął ten samochód. On miał do niego kluczyki, wszystko. A ten Ukrainiec miał tatuaż na dłoni, taki jak mówiłem.
RB – Do Pershinga wrócimy, bo słuchacz z komórki dzwoni. Pan Artur z Pionek. Halo!
Tel.5 – Dobry wieczór!
RB – Dobry wieczór.
Tel.5 – Mam pytanie do pana jasnowidza. Czy jest możliwość zmiany losu. Na przykład jest wizja, czy można coś potem zmienić?
RB – Dobre pytanie!
KJ – Proszę pana, można. Można zmienić, można popsuć. Ja myślę tak. Tutaj przeczę pewnym swoim słowom, ponieważ powiedziałem, że życie to jest przeznaczenie w sensie „napisana książka”, ale zarazem niech pan sobie wyobrazi. Jeżeli tak by oceniać, to człowiek, który ma w przeznaczeniu zamordować kogoś i to robi, nie mógłby mieć moralnego grzechu przed Bogiem. Jeżeli istnieje jakiś program przeznaczenia, to powiedzmy, że jest człowiek, który stanie w obliczu możliwości zamordowania kogoś, ale czy to zrobi, to już zależy od jego ego. Dlatego uważam jedną rzecz. W życiu bardzo ważne są drobiazgi. Musimy na nie bardzo zwracać uwagę. Kwestia naszych wyborów dróg drobnych, czyni naszą główną drogę. To jest pisanie książki dzisiaj. Drobnych literek dzisiaj tego, co będzie grubymi zdaniami za tydzień, za miesiąc, za rok.
RB – Do tych gangsterów zaraz wrócimy. Ja ci tego dzisiaj nie daruję.. Natomiast teraz pytanie bardzo trafne – czy jeżeli pan widzi wypadek danej osoby, to czy jeżeli dana osoba nie wyjedzie w trasę samochodem, to uniknie tego wypadku? Czy coś się stanie?
KJ – Miałem przypadek ze swoim synem gdzie od pół roku wspominałem, że grozi mu wypadek na rowerze. Przepraszam, na skuterze, miał skuter. Powiedziałem, że będzie miał tam jakieś problemy z nogą i tak dalej. Syn się na tyle przejął, że sprzedał skuter i kupił rower. Wyobraźcie sobie państwo, nawet na policję w Człuchowie można zadzwonić i dopytać się, kilka dni temu mój syn wpadł pod BMW, cały się poturbował. Wpadł na to BMW z jego winy. Okazuje się, że nawet zmiana pewnych elementów nie zmienia tego, co jest elementem przeznaczenia.
RB – Dobrze, wracamy do gangsterów.
KJ – O Jezu!
RB – Korzystali z twoich usług ludzie, którzy są powszechnie uważani za gangsterów.
KJ – Tak. Znałem wiele lat osobiście Pershinga. Znałem osobiście wiele lat Słowika. Zresztą Słowik w swojej książce „Łagodny śpiew słowika” o tym pisał. Nawet film teraz jest „Odwróceni” to człowiek , który gra Pershinga (taki łysawy pan) po pewnym zamachu na kogoś mówi „jadę do wróżki”. Tą wróżką to jestem ja!
RB – Krzysiek, czy ty nie myślałeś kiedyś, że człowiek tak obdarzony takim talentem jak ty. Człowiek, który przez wiele osób jest traktowany jako żywy dowód na to, że świat nie jest tak prosty. Ja wielokrotnie stawiam twoją osobę jako przykład tego, że rzeczy o których mówię od wielu lat są prawdziwe. Koniec. Kropka. Czy ty nie zastanawiałeś się, że właśnie przez takie kontakty z gangsterką obniżasz swoją wiarygodność? Że to uderza w ciebie?
KJ – Nie jest to tak!
RB – Nie myślałeś, żeby odmówić im? Oni przyjeżdżają do ciebie w sprawie tego BMW, a ty mówisz – nie, z wami się nie kontaktuje.
KJ – Są pewne rzeczy, że po tylu latach kiedy już to nie istnieje, w radiu nie mogę pewnych rzeczy powiedzieć. Czasami medal ma dwie strony. Tutaj nie mogę powiedzieć. Ja zaznaczam – ja pracowałem też cały czas z policją i z pewnymi służbami. Natomiast zaznaczam, ja nic więcej na ten temat nie mogę powiedzieć. Zaznaczam – ja musiałem robić dobre wizje.
RB – To znaczy? Co masz na myśli mówiąc dobre wizje?
KJ – Pewnym ludziom z gangsterki…
RB – Kłamałeś?
KJ – Nie, robiłem im dobre wizje, bo inaczej by do mnie nie przyszli! Co ciekawe, Pershingowi się idealnie te wizje potwierdzały. W detalach.
RB – A mówiłeś mu także jak zginie? Że zginie od tej serii?
KJ – Tak. Raz mu ochroniłem życie.
RB – Jak on to przyjął, powiedz.
KJ – On się pod koniec życia zmienił. Ja ostatni raz to trzy, cztery dni przed jego śmiercią się z nim widziałem. Miałem bardzo dziwną sytuację wtedy jak Pershing zginął. Byłem wtedy w Człuchowie i do Człuchowa przyjechał pewien pan z UOP-u i w Człuchowie na komisariacie mnie przesłuchiwał. Usiadł na poręczy krzesła i mówi tak – panie Jackowski, kto mógł zabić Pershinga? Powiedziałem mu w ten sposób – wie pan robiłem dwa dni temu porządki w piwnicy i uderzyłem się w belkę głową. I pamiętam, że jakiś Pershing do mnie przyjeżdżał, ale nic więcej. Facet posiedział, zaśmiał się i powiedział: wie pan co, to dobrze, że pan robiłeś te porządki w piwnicy i dobrze, że się pan w belkę uderzyłeś. Robert, powiem ci rzecz ciekawszą. Wyobraź sobie, że jak zabito Jaroszewiczów, to było kupę lat wstecz. Przyjechało do mnie dwóch panów. Dwóch panów po cywilnemu. Pamiętam jak dziś. Za tą wizję zapłacili mi dwadzieścia marek. Bo jeszcze były marki wtedy. A pytali mnie o jakieś dziwne zabójstwo gdzieś tam. Dali mi jakieś zdjęcia. Ja wykonałem tę wizję Oni mi zapłacili za tę wizję 20 marek. Na sam koniec jeden z tych panów powiedział mi – a zastanawiał się pan nad niedawnym zabójstwem Jaroszewiczów? Powiedziałem nie, wie pan, ja nie lubię myśleć o sprawach na które nie mam zleceń. A on tak stał. To była dość późna pora wieczorem. On tak stał i mówi: to bardzo dobrze, że się pan nad tym nie zastanawiał bo ma pan bardzo ładne dzieci. I wyszli.
RB – Niebezpieczne rzeczy mówisz.
RB – Mam kolejne pytania i słuchacze będą mieli żal do mnie, że ich nie zadałem. Jedno z tych pytań dotyczy zabójstwa JFK. Czy ty jesteś w stanie takie słynne historie światowe…?
KJ – Nigdy nie miałem okazji. Bo co jest ważne, do wizji trzeba mieć bodziec. Ludziom ogólnie się wydaje, że jak się jest jasnowidzem, to cokolwiek się wydarzy, to … na przykład tak: ja włączam rano telewizję: zdarzył się to, to i to. Acha, to „to” się tak zdarzyło, tamto tak i już wiem! To nie jest tak! Do jasnowidzenia musi być bodziec. Musi być ktoś, kto przyjdzie ze sprawą, zadaje mi pytanie, daje mi rzecz do tego.
RB – No dobrze, no to wyobraźmy sobie żebyś miał rozwiązać sprawę zabójstwa Johna F.Kennediego. Co potrzebujesz?
KJ – Coś, co do niego należy.
RB – jeśli ja napiszę do Stanów i zdobędę taką rzecz, to zdecydujesz się na taką wizję?
KJ – Sądzę, że nikt ci takich rzeczy nie przyśle.
RB – A skąd wiesz?
KJ – Ponieważ wielu ludzi parających się takimi zjawiskami chciało swoją opinię wyrazić.
RB – To ja ci gwarantuję, że taką rzecz zdobędę!
KJ – Bardzo chętnie poddam się takiemu testowi.
RB – Proszę państwa, to jest deklaracja, która została złożona na antenie radia! I mam nadzieję, że będzie miała swój ciąg dalszy, czego sobie i państwu życzę. A teraz czekamy na wasze pytania. Kolejne pytanie, które przyszło do nas drogą mailową – czy patrząc na człowieka widzisz, że to jest człowiek zły i nikczemny?
KJ – Nie, właśnie jest rzecz ciekawa, proszę pa
Pt, 1 cze 2007 00:00
Autor: FN, źródło: FN
* Komentarze są chwilowo wyłączone.