Nie, 10 cze 2007 00:00
Autor: FN, źródło: FN
Gdzie się ukryć czekając na katastrofę? Czy już przygotowywać lekarstwa i sprzęt? Gdzie "ludzie FUNDACJI" będą w momencie przebiegunowania w 2012? Takie pytania napływają do FN codziennie.
Po raz pierwszy na stronach Fundacji NAUTILUS data 2012 pojawiła się w roku 2001. Potem temat podjęło kilku dziennikarzy gazet, potem ukazało się kilka książek, ruszyła lawina i tak data roku 2012 z czasem stała się stałym elementem naszej rzeczywistości.
O co chodzi z tym rokiem 2012? Całe zamieszanie jest związane z tym, że właśnie w tym roku ma dojść do przebiegunowania Ziemi i prawdziwego Armagedonu. Jest kilka elementów zastanawiających, jak choćby zakończenie się w tym roku Kalendarza Majów. Jest wiele przekazów i proroctw podających właśnie ten rok jako początek „wielkiej zmiany”, która czeka Ziemie. Czy chodzi na pewno o przebiegunowanie? Tego do końca nie wiadomo. Wiele osób podejrzewa, że właśnie w tym roku może dojść do uderzenia potężnej asteroidy.
Mamy znajomego astrologa i tarocistę, funkcjonującego jako "Norman", który w Warszawie znany jest z tego, że chadzają do niego tak zwane „VIP-y i gwiazdy”. Znani politycy, sławni aktorzy, ludzie z pierwszych stron gazet. Jest to człowiek bardzo dyskretny i nigdy nie zdradza tajemnic swoich klientów, za co bardzo go szanuję. A jednak kiedyś zrobił wyjątek i ujawnił nam jedną ze swoich tajemnic, która zresztą także jego samego wprawia w bezgraniczne zdumienie. Otóż stawiając horoskopy różnym ludziom astrolog zauważył, że wszystkie one przewidują jakieś niesłychane „życiowe zamieszanie” za 5 lat. Wygląda to tak, jakby różnych ludzi akurat w 2012 roku miała spotkać wspólna „przygoda”, która dla jednych zakończy się szczęśliwie, a dla innych trochę mniej. Zapytaliśmy astrologa, cóż takiego stanie się w roku 2012, ale unikał jednoznacznej odpowiedzi. Tłumaczył, że horoskop nie jest aż tak precyzyjny, aby wskazać powód tego zamieszania, ale niewątpliwie stanie się coś, co zmieni bardzo dużo w życiu każdego z nas... Nasz znajomy nie jest jedynym, który twierdzi, że za 6 lat wydarzy się coś ważnego. Na całym świecie temat roku 2012 zaczyna powoli wywoływać niepokój. A wszystko zaczęło się od kalendarza Majów.
Punkt zwrotny
Ten tajemniczy lud zamieszkiwał Amerykę Środkową i w zasadzie nie wiadomo, skąd się pojawił i jak zniknął. Majowie pozostawili po sobie imponującą wiedzę matematyczną i astronomiczną, a warto przypomnieć, że potrafili posługiwać się liczbami rzędu miliardów. Do obserwacji nieba astronomowie Majów nie stosowali żadnych przyrządów, a mimo to bezbłędnie przewidywali różne zdarzenia, jak na przykład zaćmienie Słońca czy Księżyca lub zrównanie dnia z nocą. W wielkim mieście Chichen Itza wznoszono prawdziwe obserwatoria, które pomogły Majom stworzyć niezwykle dokładny kalendarz słoneczny. Problem w tym, że w roku 2012 ten kalendarz po prostu się kończy. Na ten niepokojący fakt zwrócił uwagę belgijski pisarz, Patryk Geryl. Razem z Gino Ratinckx`em napisał książkę „Proroctwo Oriona rok 2012”, która stała się wydarzeniem w Europie Zachodniej. Obaj autorzy postawili w niej niepokojącą tezę: za 6 lat czeka Ziemię przebiegunowanie, co dokładnie przewidzieli Majowie. Zresztą, nie tylko oni. W 2004 roku mieliśmy okazję poznać osobiście Patryka Geryla. Patryk przekonywał, że wręcz identyczne jak u Majów informacje znalazł w zapiskach starożytnych Egipcjan, a nawet w wierzeniach Sumerów. Wszędzie pojawiał się ten sam motyw roku 2012. Co wtedy może się stać? I to jest właśnie najciekawsze.
Normalne zjawisko, czyli odwrócenie się biegunów
Jesteśmy przyzwyczajeni, że mapa świata wygląda tak, że jest Europa, dwie Ameryki, gdzieś są Wyspy Brytyjskie, Japonia itp. Ulegamy złudzeniu, że tak było i będzie już zawsze, ale przecież powierzchnia lądów ulega ciągłym zmianom i nie ma żadnej gwarancji, że potężne zmiany nie mogą nastąpić w sposób gwałtowny. Patryk Geryl zaklinał się, że jesteśmy właśnie teraz przed taką zmianą, a stanie się to na skutek działalności naszego słońca. Według Geryla co 11 i pół tysięca lat nasza gwiazda przeżywa stan hiperaktywności, której nie są w stanie przewidzieć współcześni naukowcy, ale która była znana starożytnym astronomom. Słońce zaczyna wtedy emitować tak potężne promieniowanie elektromagnetyczne, że jądro Ziemi zaczyna pełnić funkcję cewki elektromagnetycznej, w efekcie czego dochodzi do zmiany ziemskich biegunów. Zapiski pozostawione przez Majów czy Egipcjan pozwoliły precyzyjnie określić datę ostatniej hiperaktywności Słońca, a miało to mieć miejsce w roku 9792 p.n.e. Niepokojące jest to, że data ta prawie idealnie pokrywa się z ustaleniami geologów, którzy podejrzewają, że właśnie wtedy na Ziemi doszło do gigantycznego potopu. Majowie wiedzieli, że tego typu zjawisko jest czymś normalnym dla gwiazd wielkości naszego Słońca i w dziejach Ziemi powtarza się cyklicznie – właśnie co 11 i pół tysiąca lat. Kolejna faza tego cyklu ma mieć miejsce w najbliższych latach. Podawany jest nawet rok. Zgadnijcie, który...
Co z Polską?
Kiedy zaczyna się dyskusja o roku 2012 zawsze pada pytanie, czy trzeba wierzyć. Warto wtedy przywołać słowa wybitnego polskiego astrologa Leszka Szumana „wierzyć nie trzeba, ale wiedzieć warto”. Zawsze radzimy, żeby podchodzić do takich teorii z dystansem i uśmiechem, który tym bardziej jest uzasadniony, że według przepowiedni akurat Polska ma się być miejscem „całkiem bezpiecznym” w okresie „wielkiej zmiany”.
Zakonnik ojciec Czesław Klimuszko znany był kiedyś z tego, że bezbłędnie przewidywał przyszłość ludzi, którzy do niego się zgłaszali. Zasłynął także tym, że odpisywał na listy mimo tego, że nie zawierały one... adresu zwrotnego! I ten zadziwiający człowiek wypowiedział kiedyś zdanie, że świat czeka ogromne wydarzenie, które doprowadzi do zmiany biegunów. Kiedy zapytano go, co będzie z Polską, ojciec Klimuszko zamyślił się, po czym odpowiedział:
- Będzie ciepło, dużo cieplej! Owoce południowe będą rosły tuż obok domu, będzie je można zrywać przez okno.
Zakonnik nie chciał powiedzieć, kiedy to się stanie. Mówił jedynie, że termin dużych zmian na Ziemi jest bardzo bliski. Jeśli wziąć słowa ojca Klimuszki za dobrą monetę, to w efekcie hipotetycznego przebiegunowania Polska znajdzie się w strefie równikowej.
Wiele osób przysyła do nas alarmistyczne e-maile, że chcą „rozpocząć przygotowania”. Jest to traktowanie wszystkich przepowiedni bardzo serio, na co one jednak nie zasługują. One powinny być jedynie pewną hipotetyczną wersją wydarzeń i tylko jako hipoteza należy ją traktować.
Przykładem całkowitego zaangażowania się w sprawy roku 2012 jest to, czym ostatnio zajmuje się nasz "stary znajomy", czyli Patrick Geryl. Patrick zebrał wszystkie materiały w sprawie roku 2012, jakie tylko mógł. Podania prymitywnych ludów, zapiski egipskie, manuskrypty itd. Wyszło mu jednoznacznie – przebiegunowanie Ziemi w 2012 jest oczywiste i nieodwołalne. W tej sytuacji skoncentrował się na tym, jak przeżyć ten armagedon, a jego najnowsza książka nosi tytuł nie pozostawiający najmniejszych wątpliwości:
„JAK PRZEŻYĆ KATAKLIZM ROKU 2012”,
wydawnictwo Amber
W książce napisał w zasadzie wszystko to, co od dawna mówi na swoich wykładach. Analizuje miejsca, które zostaną zalane przez masy wody morskiej zmieniającej położenie, przedstawia zestawy pozwalające przetrwać okresy braku pożywienia, wiele poświęca nawet tak prozaicznej rzeczy jak zabiegi medyczne wobec braku lekarzy, sprzętu itp.
Patrick zakłada, że katastrofę przeżyje zaledwie garstka z obecnej liczby ludzkości. Sam zapowiada, że prawdopodobnie wybierze się do Afryki, w której jest pasmo górskie, które podobno według wierzeń miejscowych plemion ma ocaleć przed „zalewem wielkiej wody”... Naszym zdaniem taktyka naszego belgijskiego przyjaciela jest trochę nadużyciem i niepotrzebnie wzbudza panikę. O roku 2012 trzeba mówić tylko i wyłącznie jako o hipotetycznej możliwości i nigdy nie zakładać, że ona się na pewno spełni. W historii ludzkości już kilka razy były takie momenty, kiedy miała przyjść całkowita zagłada i sąd. W roku 1000 ludzie gromadzili się na szczytach gór oczekując na potop, który nie nastąpił.
Przed rokiem 2000 tylko w Stanach Zjednoczonych ukazało się 3 tysiące książek przewidujących załamanie się wszystkiego w czas millenium. Z rokiem 2012 może być podobnie, ale... mamy nadzieję, że nie będziecie mieli nam za złe tego, że ten temat będzie na stronach NAUTILUS-a od czasu do czasu powracał. Jedyne, o co prosimy, to zachowanie dystansu do tych informacji, z czym ma wyraźnie kłopoty Patryk... ;)
W nowym serwisie zamierzamy poświęcić na ten temat oddzielny dział. A jeśli za 5 lat nic się nie stanie, to... w znakomitych nastrojach napijemy się z tej okazji na pokładzie NAUTILUS-a herbaty z cytryną.
Nie, 10 cze 2007 00:00
Autor: FN, źródło: FN
* Komentarze są chwilowo wyłączone.