Dziś jest:
Piątek, 22 listopada 2024

Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy... 
/Albert Einstein/

Komentarze: 0
Wyświetleń: 6839x | Ocen: 1

Oceń: 2/5
Średnia ocena: 2/5


Śr, 1 sie 2007 00:00   
Autor: FN, źródło: FN   

Czy istnieje niezwykła MOC, która czasami decyduje się na interwencję? Wiele relacji potwierdza, że tak jest!

Sprawa „istnienia lub nie” owej „Mocy” wydaje się być jedną z najciekawszych, z jakimi od wieków borykają się wszystkie religie. Czym jest ta „Moc”? Czy każdy człowiek może się z nią kontaktować? Dlaczego czasami interweniuje, a czasami jej milczenie jest... zdumiewające? W Fundacji NAUTILUS ta sprawa zajmuje ważne miejsce, a materiały przysyłane przez naszych czytelników dają nam kolejne informacje o tej tajemnicy. Wiemy chyba coraz więcej. Przeczytajcie kilka historii z tych, które otrzymaliśmy ostatnio: /większy tekst o MOC-y przygotowuje jeden z naszych „nautilusowych” autorów/ ;) Tajemniczy pomocnik Od roku mam internet i jestem czytelnikiem Waszej strony. Dziś odwżyłem napisać doWas i opisać swoje przeżycie związane z tematem "Tajemniczy pomocnik". Było to 14-ście lat temu w lutym. Było zimno, ale bez śniegu. Ubrany byłem w grubą ciepłą kurtkę. Jechałem samochodem marki POLONEZ. Wtedy były zwykłe pasy (nie bezwładnościowe).Jechałem z Pabianic do Łodzi do syna i jego kolegi (obecnie mego zięcia) na spotkanie z przyszłym posłem Januszem Korwin-Mikke. Jechałem bez zapiętego pasa, ponieważ było mi za ciasno.W Łodzi z ul.Pabianickiej skręciłem w Al. Włókniarzy. Po wykonaniu manewru skrętu usłyszałem z tylnego siedzenia "ZAPNIJ PAS BO NIE WIESZ CO MOŻE SIĘ STAĆ NA PIERWSZYM SKRZYŻOWANIU". Spojrzałem w lusterko lecz nikogo nie było. Posłuchałem GŁOSU zapiąłem pas. Rzeczywiście na pierwszym skrzyżowaniu z ul.Obywatelską (była awaria sygnalizacji świetlnej) mimo mojego pierszeństwa z prawej strony nagle wyjechała Skoda Favorit. Nie zdążyłem zahamować i uderzyłem w bok tegoż samochodu. Na szczęcie nikomu nic się nie stało. Byłem bardzo spokojny, bez zdenerwowania, bo byłem bardzo pewny że KTOŚ nade mną czuwa. Jak zacząłem wspominać to podobnych pomocy było kilka. Dziękuję że istnieje taka STRONA i że mogłem się wypowiedzieć. OBY TAK DALEJ. A teraz historia dość zabawna, którą można uznać za zbieg okoliczności. A jednak... nie jest to odosobniony przypadek, kiedy nagle dochodzi do wydarzenia, które w pewien sposób może być odpowiedzią na zadane wcześniej pytanie. Czytam Waszą strone od przeszło dwóch lat. Setki razy miałam do Was napisać. Chce Wam napisać o kilku rzeczach, które wydarzyły mi sie w życiu, i o ktorych wie tylko kilka osob. Jestem osoba wierząca jezeli tak to mozna nazwać tzn. wierze w Boga ale nie w koscioł. Moze ,to i paradoks ale wiem, ze do wyznania wiary nie jest mi potrzebny koscioł. Sytuacje i sny, ktore mi sie przydarzyły zaczeły sie w 2000 roku. Zaczeło sie tak. Jechałam z kolezanka samochodem(ja byłam kierowca), miałysmy przed soba do pokonania ponad 100 km.Był wieczor,pora jesienna.W samochodzie rozmawiałysmy o roznych rzeczach i w pewnym momencie weszłysmy na temat wiary.Ja wypowiadałam sie na temat Boga, a moja kolezanka w pewnym momencie powiedziała cos w tym rodzaju "jak ty mozesz tak mowic jezeli do koscioła nie chodzisz",a ja jej na to-"Maria jakby tu był Bog, to byc ci dał znak,ze mowie prawde".Po tych moich słowach, a jechałam z predkoscia ponad 100 km na godzine samochod,ktory był na piatym biegu zgasł!!!! Nic nie działało ani silnik ani swiatła.Z lekkiem zjechałam na pobocze i tam zatrzymał sie samochod. Nie wiedziałysmy co sie dzieje. Nogi mi sie trzęsły i zobaczyłam przerażoną twarz kolezanki. Po około 10 minutach przekręciłam kluczyk w stacyjce i wszystko działało bez zarzutów. /list jest znacznie dłuższy i zawiera ciekawą historię o snach, które miała potem nasza czytelniczka, do ciągu dalszego wrócimy w innym tekście/ Tę porcję listów do FN kończymy e-mailem, który dostaliśmy od p. Urszuli z Legnicy. Dotyczy on co prawda sprawy tylko pośrednio związanej z tematem „mocy”, ale... i tak warto go przedstawić. Wiadomości z pokładu Nautiliusa czytam od pewnego czasu na bieżąco. Jednakże ostatnich kilka dni poświęciłam na czytanie archiwalnych artykułów i okazało się, że ten w/w dotyczy mnie osobiście. Mówi się o nich różnie- anioły, przewodnicy, duchowi opiekunowie. Ja wiem, że każdy ma swojego anioła. Ja znam imię swojego. Z góry uprzedzam, że nie chodzi o zjawisko śmierci klinicznej. Moja droga do poznania tych istot była inna. W czercu 2003 roku brałam udział w kursie, który traktował o leczeniu ciała z pomocą pracy z podświadomością według metod pani Wandy W. Jedno z ćwiczeń zakładało wizualizację spotkania z "kimś". Mogła to być osoba z którą mamy nie załatwioną sprawę. Mi do głowy nikt nie chciał przyjść. Ale ktoś jednak do mnie przyszedł. W mojej wizji zobaczyłam zbliżajacego się mężczyznę. Wysoki, ubrany zupełnie na czarno, ciemnowłosy o bladej cerze. Wszedł do mojego wyobrażonego domu, usiadł koło mnie i pomilczeliśmy razem. Nie miałam potrzeby rozmowy z nim, czułam się w jego obecności dobrze. Tyle tylko, że nie patrzył, nie widziałam jego oczu. Kiedy usłyszałam, że ćwiczenie należy kończyć, on wstał i skierował się do wyjścia, ale na pożegnanie powiedział: "PAMIĘTAJ NIGDY NIE JESTEŚ SAMA". To sprawiło na mnie ogromne wrażenie. Jednakże po tym wydarzeniu nic wielkiego nie zmieniło się w kwestii mojego postrzegania czy odczuwania opieki duchowej. taka ciekawostka po prostu. Aż.... Ja nie wierzę w przypadki, kiedy patrzę wstecz na swoje życie mam nieodparte wrażenie że wszystko, co mnie w życiu spotyka, do czegoś prowadzi. Zaprowadziło mnie na kurs medytacji z aniołami. Prowadziła go kobieta, która pierwszego dnia uznała za stosowne meczyć nas teoria na temat aniołów i kontaktów z nimi. Traktowałam to wszystko z ogromnym sceptycyzmem. Wyształcenie, jakie posiadam, każe mi z ostrożnością podchodzić do zjawisk paranormalnych czy ezoteryki. Sceptycyzm skończył się, kiedy drugiego dnia wizualizowałam wędrówkę po drzewie życia. Samo to to cała długa i fascynujaca historia pełna symboli i wskazówek i cudownych odczuć. Przed spacerem po sefirotach miałam spotkać się ze swoim aniołem. Byłam ciekawa, kto do mnie przyjdzie i przyszedł- ON. Taki sam. Usiadł znów obok mnie, nie patrzył. Spytałam go czym mam w życiu się kierować? "Mów prawdę." Od tamtej pory nie kłamię i mocno tego pilnuję. Spytałam, co mam robić w życiu? Otrzymałam odpowiedź (wybaczcie ale to osobiste; zresztą dzięki wskazówkom uzyskanym z wędrówki jestem teraz dyplomowanym radiestetą, a nigdy żadnych zdolności nie podejrzewałam u siebie). Spytałam o imię. Znalazłam je potem na liście imion anielskich, jego imienia używali w trakcie swoich rytuałów Syryjczycy. Tamto doświadczenie zmieniło moje życie. Pozostaje w bliskim kontakcie z moim aniołem. Medytuję i zawsze otrzymuję pomoc. Kieruję się jego wskazówkami. Nawet jaśli dziś coś jest dla mnie trudne, potem okazuje się dobre. No i odczułam fizycznie jego pomoc w trakcie kolizji drogowej, jakiej uległam w dwa miesiące po drugim spotkaniu z nim. Zwracam się czasem bezpośrednio do anioła mojego małego synka i jemu powierzam moją troskę. Może ta historia nie jest niezwykła i nie jest niesamowita, ale chciałam ją wam opowiedzieć, żebyście zachęcali ludzi do medytacji i kontaktowania sie z własnym aniołem. To odmienia życie. Ja wiem zwyczajnie, że nie jestem sama. Nigdy odtąd nie czułam się samotna, ufam, że jestem bezpieczna i zawsze, kiedy pojawia się strach, szybko koi go ON (imienia anioła jak imion boskich nie wolno wymawiać na daremno). Pozdrawiam kapitanów i załogantów i wszystkich o otwartych umysłach. Adres do waszej wiadomości Urszula Legnica

Komentarze: 0
Wyświetleń: 6839x | Ocen: 1

Oceń: 2/5
Średnia ocena: 2/5


Śr, 1 sie 2007 00:00   
Autor: FN, źródło: FN   



* Komentarze są chwilowo wyłączone.

Wejście na pokład

Wiadomość z okrętu Nautilus

ONI WRACAJĄ W SNACH I DAJĄ ZNAKI... polecamy przeczytanie tekstu w dziale XXI PIĘTRO w serwisie FN .... ....

UFO24

więcej na: emilcin.com

Sob, 3 luty 2024 14:19 | Z POCZTY DO FN: [...] Mam obecnie 50 lat wiec juz długo nie bedzie mnie na tym świecie albo bede mial skleroze. 44 lata temu mieszkałam w Bytomiujednyna rozrywka wieczorem dla nas był wtedy jedno okno na ostatnim pietrze i akwarium nie umiałem jeszcze czytać ,zreszta ksiażki wtedy były nie dostepne.byliśmy tak biedni ze nie mieliśmy ani radia ani telewizora matka miała wykształcenie podstawowe ojczym tez pewnego dnia jesienią ojczym zobaczył swiatlo za oknem dysk poruszający sie powoli...

Artykułem interesują się

Poniżej lista Załogantów, których zainteresował ten artykuł. Możesz kliknąć na nazwę Załoganta, aby się z nim skontaktować.

Dziennik Pokładowy

Sobota, 27 stycznia 2024 | Piszę datę w tytule tego wpisu w Dzienniku Pokładowym i zamiast rok 2024 napisałem 2023. Oczywiście po chwili się poprawiłem, ale ta moja pomyłka pokazała, że czas biegnie błyskawicznie. Ostatnie 4 miesiące od mojego odejścia z pracy minęły jak dosłownie 4 dni. Nie mogę w to uwierzyć, że ostatnią audycję miałem dwa miesiące temu, a ostatni wpis w Dzienniku Pokładowym zrobiłem… rok temu...

czytaj dalej

FILM FN

EMILCIN - materiał archiwalny

archiwum filmów

Archiwalne audycje FN

Playlista:

rozwiń playlistę




Właściwe, pełne archiwum audycji w przygotowaniu...
Będzie dostępne już wkrótce!

Poleć znajomemu

Poleć nasz serwis swojemu znajomemu. Podaj emaila znajomego, a zostanie wysłane do niego zaproszenie.

Najnowsze w serwisie

Wyświetl: Działy Chronologicznie | Max:

Najnowsze artykuły:

Najnowsze w XXI Piętro:

Najnowsze w FN24:

Najnowsze Pytania do FN:

Ostatnie porady w Szalupie Ratunkowej:

Najnowsze w Dzienniku Pokładowym:

Najnowsze recenzje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: OKRĘT NAUTILUS - pokład on-line:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: Projekt Messing - najnowsze informacje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: PROJEKTY FUNDACJI NAUTILUS:

Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.