Jest rok 1918, gdy do Warszawy przybywa inż. Stefan Ossowiecki. Jest rosłym mężczyzną, o bardzo spokojnym usposobieniu i przyjaznym spojrzeniu błękitnych oczu. Już wtedy obdarzony dostępem do niebywałej Mocy. W ciągu kilku najbliższych lat stanie się on legendą, postacią sławną, rozpoznawalną na ulicy, ulubieńcem ówczesnej prasy i to bynajmniej nie tylko polskiej. „Fenomen Ossowieckiego” będą próbowali zbadać najwybitniejsi naukowcy i metafizycy (taka gałąź nauki wówczas istniała i zajmowali się nią zupełnie poważnie doktorzy i profesorowie różnych nauk) – między innymi Charles Richet, Laureat Nagrody Nobla z dziedziny fizjologii. Będzie on opisywany na całym świecie, a jego dokonania będą na żywo śledzić tysiące ludzi.
Stefan Ossowiecki przejawiał „pełne spektrum” możliwości, które są zasięgu każdego z nas. Co więcej, uważał, że przy odpowiednim treningu każdy bez wyjątku może stać się taki jak on, ale zacznijmy od początku...
Jasnowidz ten w dzieciństwie nie przejawiał żadnych „nadzwyczajnych” umiejętności. Później, zaczął dostrzegać aurę wokół ludzi i z początku uznał to za jakąś chorobę wzroku, a lekarz rozpoznał w opisanych mu przez Ossowieckiego symptomach początki daltonizmu, którego nie zdołał jednak wyleczyć.
Niedługo później, drogą „przypadku”, podczas pobytu w Homlu (miasto w Rosji) Stefan Ossowiecki trafił na ślad pana Wróbla – „miejscowej osobliwości”. To właśnie ten zagadkowy człowiek udzielił mu wskazówek dotyczących rozwijania tajemniczych talentów, zgodnie z którymi to wskazówkami Stefan Ossowiecki ćwiczył przez następne 25 lat. O samym p.Wróblu nie wiadomo zbyt wiele oprócz tego, że był Żydem, większość życia spędził w Indiach, a w swych naukach bazował również na Kabale.
Sam Ossowiecki, w swojej książce „Świat mego ducha i wizje przyszłości”, tak opisywał moment poznania swojego niecodziennego nauczyciela:
„(...) Wróbel mieszkał na przedmieściu w małym drewnianym domku. Jako sędziwy starzec, nie wstawał już z łóżka; leżał ubrany w czarną, jak gdyby zakonną szatę. Twarz miał piękną, semicką z długą siwą brodą. Wzrokiem swym przeniknął od razu mój świat wewnętrzny i z miejsca powiedział mi, jak się nazywam oraz w jakim celu przybyłem. Przeniósł się do Moskwy, w najdrobniejszych szczegółach opisał całe moje życie, zastanawiając się nad jego ciekawszymi etapami. On pierwszy wyjaśnił mi, co znaczy aura i oświadczył, że i ja należę do tych, którzy ją widują (...)”.
Później inż. Ossowiecki odwiedzał p.Wróbla dwa razy w tygodniu, a ten przez dwie godziny każdej lekcji udzielał mu nauk dotyczących konstrukcji naszego świata, pewnych konstrukcji świata astralnego, a także metod rozwijania w sobie niezwykłych umiejętności.
Postępując zgodnie z jego słowami Stefan Ossowiecki dotarł na sam szczyt możliwości, a przez ówczesnych metafizyków uważany był za „numer 1” wśród światowych jasnowidzów.
Jego „talent” przejawiał się we wszystkich kierunkach – był w stanie lewitować (aby to uczynić kładł się na plecach i po chwili odrywał się od powierzchni na oczach świadków), przenosić nawet bardzo ciężkie przedmioty przy użyciu siły woli (badano to nawet przy mocnym związaniu Ossowieckiego, ta umiejętność jednak zanikła wraz z wiekiem), określać przebieg zdarzeń (najbardziej lubił opisywać to co dzieje się w tym samym momencie w dowolnym miejscu), opowiadać z niezwykłą precyzją historię przedmiotów, które mu dostarczono. Potrafił także odnajdywać zaginionych, czytać w myślach, przewidywać przyszłość, a także (co chyba najczęściej udowadniał) odwzorowywać z pełną dokładnością rysunki znajdujące się w zamkniętych kopertach, zalutowanych rurach, czy w innym mieście (a nawet kraju).
Obrazek oryginalny (z lewej) i narysowany przez S.Ossowieckiego
Znany był również z tego, że opanował zdolność bilokacji, czyli przebywania w dwóch miejscach równocześnie, jednakże było to dla niego tak męczące, że szybko zaniechał eksperymentów z tą dziedziną „czwartego wymiaru”.
Gdy Stefan Ossowiecki był w swojej szczytowej formie, jego wizje były tak precyzyjne, że zaczęły służyć do celów naukowych. Zapis profesora astronomii, Michała Kamieńskiego można również znaleźć w książce „Świat mego ducha i wizje przyszłości”:
„(...) Z inicjatywy mgr. astronomii Jeremiego Wasiutyńskiego zainteresował się inż. Ossowiecki życiem i działalnością Mikołaja Kopernika. Trzymając w ręku książki, które ongiś do niego należały, a które w czasach „potopu” zostały przewiezione do Upsali, lecz były na prośbę moją uprzejmie wypożyczone na pewien czas do Obserwatorium Warszawskiego – odtworzył inż. Ossowiecki cały szereg nieznanych, lecz bardzo ciekawych szczegółów z życia tego znakomitego astronoma. Przy wszystkich takich doświadczeniach sporządzano protokoły, zwykle przez dwie osoby; część ich została następnie opublikowana przez Jeremiego Wasiutyńskiego w jego znanym dziele o Koperniku.
Pomijam tutaj liczne doświadczenia inż. Ossowieckiego, czynione w okresie 1935–1944 r., których byłem wielokrotnie świadkiem. Zainteresowanie nimi było bardzo wielkie; brała w nich udział elita wiedzy umysłowej Warszawy. Pamiętam jedno doświadczenie, zdaje się w 1937 r., na którym było obecnych aż jedenastu profesorów Uniwersytetu i Politechniki Warszawskiej (...)”
Co więcej, Stefan Ossowiecki pomagał również w rozwiązywaniu spraw stricte kryminalnych, pomagał odnajdywać zagubione przedmioty i mimo iż często ludzie, którym pomagał zarabiali dzięki temu duże pieniądze, sam Ossowiecki nigdy za swoją pomoc nie wziął żadnych pieniędzy. Wszystko robił bezinteresownie.
Do tej pory, zwłaszcza w pokoleniu naszych mam/babć wiele osób pamięta postać tego legendarnego jasnowidza, co więcej – zauważyliśmy, że gdy rozmowy w większym gronie schodzą na temat tego fenomenalnego człowieka, bardzo często okazuje się, że czyjaś babcia np. była u Ossowieckiego, a ten bezbłędnie przewidział jej przyszłość, zwrócił uwagę na to, na co w najbliższym czasie zachoruje lub określił miejsce w którym leżała zaginiona broszka.
Tak jak pisaliśmy powyżej, sam Stefan Ossowiecki uważał swoje umiejętności za zupełnie naturalne i nie chwalił się nimi. Traktował je zwyczajnie, nie popadał w pychę, a podczas eksperymentów często kazał obserwatorom „zająć się sobą”.
Wielki „talent” Ossowieckiego nie uszedł uwagi Marszałka Piłsudskiego, żywo zainteresowanego parapsychologią i spirytyzmem. Marszałek przeprowadził cały szereg eksperymentów i mimo dużej tremy przed tak znaną osobą, Stefan Ossowiecki za każdym razem wykazał swoje umiejętności (jednym z takich testów było napisanie przez Marszałka kombinacji rozpoczęcia szachowego i zamknięciu w zalakowanej kopercie, a S.Ossowiecki nie wiedząc co jest w środku, wypisał tę samą kombinację alfanumeryczną). Inżynier i Marszałek bardzo się polubili i podobno Marszałek radził się Stefana Ossowieckiego w wielu kwestiach. W niedawno wydanym „Kalendarium życia Józefa Piłsudskiego” znalazła się nawet fotografia karty Marszałka, z autografem Ossowieckiego.
Stefan Ossowiecki zaginął 8 sierpnia 1944 roku podczas Powstania Warszawskiego. Teorii mówiących na temat jego śmierci było bardzo wiele – od rzekomego złapania przez Niemców i odmówienia współpracy, co miało się skończyć jego rozstrzelaniem, do chyba najbardziej wiarygodnej, „łapanki na warszawskim pl.Zbawiciela”, opisanej szerzej w dodatku do książki jasnowidza. Są ludzie, którzy uważają, że jasnowidz wcale wówczas nie zginął – faktem jest, że jego ciała nigdy nie odnaleziono, a na warszawskich Powązkach znajduje się mogiła poświęcona jego pamięci.
Ten wielki jasnowidz kierował się przez całe swoje życie filozofią, która powinna być bliska każdemu z nas i którą my również staramy się propagować na naszych stronach.
„Każdy odruch dobrej woli i harmonijnej, pogodnej myśli, skierowanej do wszystkiego, co nas otacza, opłaca się stokrotnie: wtedy bowiem otrzymujemy w zamian ten sam rodzaj energii harmonijnych, płynących zewsząd ku nam.
Czym promieniujemy – tym się nasycamy. Oto zasada miłości bliźniego, w najszerszym tego słowa znaczeniu. Zasada najważniejsza, decydująca o naszym losie.” („Świat mego ducha i wizje przyszłości”, s.64)
Poza skalą! – wywiad z Robertem Bernatowiczem
Czy możesz jednym słowem określić Stefana Ossowieckiego? Czy „geniusz” to najlepsze określenie?
Proponowałbym raczej słowo „Gigant”, właśnie to słowo... Ten facet był absolutnie poza skalą. Jego życie, jego czyny i wszystkie wydarzenia w których brał czynny udział pokazują, że wśród obecnie żyjących jasnowidzów, mediów, bioenergoterapeutów, wybrańców „energii” i Bóg wie kogo jeszcze, Ossowiecki nie miałby sobie równych! Stefan Ossowiecki był żywym dowodem na to, że istota ludzka posiada w sobie moc, która jest największą energią we wszechświecie, o której zresztą od tylu lat mówimy. Ale on miał jeszcze jedną, wspaniałą cechę, która sprawiła, że jest mi bardzo bliski, osobiście bliski...
Jaką?
Robił wszystko trochę „od niechcenia”, bez wysiłku, bawiąc się swoimi możliwościami i drwiąc z tych, którzy próbowali go naśladować... Bo Ci, którzy naśladują pierwowzór, zawsze robią to tak koślawo, z zawziętością, z zaciśniętymi zębami... Nawet dzisiaj bardzo śmieszą mnie tak zwane „ezoteryczne media”, które robią publiczne seanse, stękają, w całkowitej ciszy nadymają się i powoli wypuszczają powietrze, zamykają oczy i coś tam wygadują do nabożnie słuchającej ich gawiedzi, często mówią zresztą kompletne głupoty... Ossowiecki wykonywał swoje wizje po prostu z marszu, trochę „przy okazji”. Zdarzało mu się, że tylko raz spojrzał na człowieka i od razu wiedział, że tego wieczoru tę osobę spotka jakieś wydarzenie. I zawsze miał rację. Takich relacji jest tyle, że można by je przytaczać w nieskończoność.
Widział śmierć człowieka?
Tak, bardzo wyraźnie. To w ogóle pokazuje, że data śmierci jest człowiekowi pisana. Patrząc na noworodka każdy z nas musi pamiętać, że nawet tak małe dziecko w momencie narodzin ma już „zapisaną w księdze wszechświata” datę swojej śmierci... Ale wracając do Ossowieckiego, warto powiedzieć, że widział on także aurę. Akurat zwiastunem śmierci było to, że nad głową takiego człowieka pokazywała się biała lub szara smuga. Pamiętam jedno wydarzenie związane z postacią Ossowieckiego, które zapamiętałem szczególnie. W przedwojennej Warszawie były popularne tak zwane wieczorki brydżowe. Najlepsze rodziny, najbardziej znakomici przedstawiciele inteligencji warszawskiej spotykali się wieczorami, aby ze sobą spotkać się i porozmawiać, a brydż był do tego jedynie pretekstem. Na takich spotkaniach bywał także Stefan Ossowiecki. Podczas jednego z takich spotkań doszło do dziwnego wydarzenia. Jasnowidz był potwornie zdenerwowany, wyraźnie nie chciał powiedzieć, co jest powodem jego niepokoju. Kiedy ze spotkania wyszedł jeden z zaproszonych gości, dwudziestoparoletni mężczyzna, Ossowiecki powiedział w obecności świadków, że ten młody człowiek umrze w ciągu kilku godzin! Nad jego głową zobaczył bowiem ów tajemniczą białą smugę, która była znakiem szybko zbliżającej się śmierci. Jego słowa spotkały się ze zdumieniem, gdyż ten młody człowiek był okazem zdrowia, do domu miał niedaleko, a sam ze względu na żonę i dziecko unikał niebezpiecznych sportów czy zajęć. Ossowiecki był jednak pewien swego i... okazało się, że miał rację. Na drugi dzień uczestników wieczoru zmroziła informacja, że powóz, którym wracał do domu, miał potworny wypadek, w którym niestety zginął mężczyzna, nad którym jasnowidz dostrzegł zwiastun śmierci. Takich historii było zresztą kilka, bardzo podobna jest opisana w książce Ossowieckiego, którą wydajemy...
Ossowiecki nie ostrzegł tego człowieka, że grozi mu niebezpieczeństwo?
Według tej relacji, którą znam, nie zrobił tego. O ile wiem nigdy nie mówił ludziom, że czeka ich w najbliższym czasie śmierć i na pewno czynił tak z określonych powodów. Jasnowidz był bowiem przekonany, że akurat ten moment jest nieuchronny i jego „przełożenie w przyszłość dzięki ostrzeżeniu” jest niemożliwe. Wspominał kilka razy o tym, że jeśli śmierć jest komuś pisana określonego dnia, to nawet pozostając w domu i siedząc na poduszkach stanie się coś, że dany człowiek umrze... To jest bardzo ciekawa sprawa, przyznaję.
Zdarzały mu się pomyłki?
Pewnie tak, ale mi przynajmniej o nich nie wiadomo. Pamiętajmy, że mówimy o wydarzeniach sprzed kilkudziesięciu lat, więc wiele relacji po prostu się zagubiło, przepadło... Słyszałem o tym, że często był bezradny w przewidywaniu wydarzeń, w których sam uczestniczył. Tak bowiem podobno jest, że osoby obdarzone prawdziwym talentem jasnowidczym nie są w stanie zrobić wizji dotyczących ich samych, ale z drugiej strony jest relacja osoby, która widziała Ossowieckiego tuż przed rozstrzelaniem. Mam na myśli opis pani Kazimiery Reych, która 5 sierpnia 1944 roku wśród osób prowadzonych przez Niemców na rozstrzelanie dostrzegła także Ossowieckiego. Jasnowidz korzystając z chwilowego zamieszania podszedł do niej i powiedział, że ona przeżyje wojnę, natomiast jego los jest już przesądzony. W kilkanaście minut później już nie żył, a pani Reych istotnie przeżyła Powstanie Warszawskie. A więc wiedział, jak umrze, widział własne rozstrzelanie także dużo wcześniej, ale o tym opowiem może innym razem.
Jak on tłumaczył swój dar widzenia przyszłości?
Nie tylko przyszłości, ale także pamiętajmy, że bezbłędnie widział przeszłość. Patrząc na zdjęcie człowieka opisywał bez wysiłku jego życie, błędy, ważne momenty. Ossowiecki był w stanie swoim umysłem przewijać dowolnie ludzkie życie w tył i w przód. Drwił z czasu, nie miał on przed nim żadnych tajemnic... Jak tłumaczył to, kim był? To bardzo ważne pytanie, gdyż Ossowiecki przedstawiał całą wizję wszechświata, człowieka w nim umieszczonego, sensu ludzkiego życia i w ogóle sensu istnienia wszystkiego. Ta wizja jest praktycznie identyczna z tym, co głosi Fundacja Nautilus od wielu, wielu lat... Czy wiesz o tym, że Ossowiecki wprost mówił o życiu na obcych planetach?
Tak, czytałem o tym.
Poświęcił temu zagadnieniu mało miejsca w swoich wspomnieniach uznając ten fakt za mało istotny dla ludzi, i zresztą bardzo słusznie... Wizja jego świata jest zgodna z tym, co głoszą wszystkie religie wchodu, ale co także mówi Chrześcijaństwo, choć wielu myśli, że jedno wyklucza drugie... A więc mówił o Bogu, o jednej energii, z której zbudowana jest każda nawet najmniejsza cząstka materii, o dobroci i miłości, która jest najważniejszą siłą sprawczą w całym uniwersum i która była także tą pierwszą myślą, której towarzyszyło powstanie wszechrzeczy. Mówił o celu ludzkiego życia jako o nauce, która ma sprawić, że ludzka istota umiera doskonalsza niż wtedy, kiedy się rodziła. Jego wypowiedzi o budowie świata pokazują, że ten człowiek wiedział o wiele więcej niż zwykło mu się przypisywać, a wizje dotyczące losów poszczególnych ludzi były tylko wierzchołkiem góry lodowej... Niestety wojna zniszczyła wiele dokumentów i relacji osób, które były świadkami wypowiedzi Ossowieckiego o budowie wszechświata.
Co jeszcze potrafił Ossowiecki?
W młodości bez problemu lewitował. Kładł się wtedy na plecach i ku przerażeniu innych osób swobodnie unosił się pod sufit. To go jednak dosyć wyczerpywało, o czym wspominał we swoich wspomnieniach. Potrafił także unosić siłą umysłu małe przedmioty, a także... tak, ta jego zdolność była naprawdę zadziwiająca... i trochę przerażająca...
Co masz na myśli?!
Widzisz, jakby to powiedzieć... jeśli chciał, to potrafił swoim umysłem zapanować nad innym człowiekiem. Może nie tak, jak Volf Messing /jego postać także opisywana była na łamach serwisu FN przyp. Red./, ale na pewno miał taką umiejętność. Korzystał z niej rzadko, być może nawet jego samego niepokoił fakt, że jeden człowiek nad drugim człowiekiem może mieć taką władzę? Znany jest opis wydarzenia, którego świadkiem był przyjaciel jasnowidza, Marszałek Józef Piłsudski. Poprosił on Ossowieckiego, aby ten pokazał swoje możliwości w miejscu publicznym. Jasnowidz wskazał na jakąś kobietę siedzącą kilkadziesiąt metrów od niego, po czym powiedział, że postara się sprawić, aby przyniosła ona mu swoje klucze do mieszkania. Kilkanaście minut później przerażona kobieta podeszła do jasnowidza i drżącymi ze zdenerwowania rękami wręczyła mu klucze do własnego lokum tłumacząc, że jest to silniejsze od niej i nie wie, dlaczego to robi... Silny umysł potrafi objąć bezwzględną kontrolę nad słabym umysłem. Ciekawe, prawda?
Robił to często?
Nie. Znamy tylko kilka sytuacji, w których skorzystał ze swojej mocy. Kiedy był prowadzony na rozstrzelanie mógł przecież zapanować nad umysłami Niemców, ale nie zrobił tego... Oceniając jego życie natrafiłem na wiele tajemnic, pytań. Bardzo ciekawy był wątek jego kontaktów z istotami ze świata duchów, do którego zresztą bez problemów się przenosił wtedy, kiedy chciał coś sprawdzić... mało osób wie, że miał takie możliwości.
Był w stanie opuszczać ciało fizyczne i dokonywać podróży astralnych?
Wszystko wskazuje na to, że robił to błyskawicznie, czasami w obecności innych osób, którzy nie byli świadomi „wycieczek mistrza”. Dla nich Ossowiecki był tylko człowiekiem, który na chwilę zamknął oczy, a on tymczasem udawał się na chwilę do innego świata, po czym wracał i... Ale niestety na ten temat wiemy niewiele. Na szczęście w swoich wspomnieniach Ossowiecki daje czytelnikom sygnał, że czasami korzystał także z tego wariantu. To był prawdziwy gigant.
Czy próbowano naukowo zweryfikować jego umiejętność jasnowidzenia?
Setki, jeśli nie tysiące razy. W tamtych czasach traktowano jego zdolności jako coś oczywistego, z czym po prostu się nie dyskutuje. Czasami słyszę, jak ktoś mówi z taką mądrą miną „a ja w jasnowidzenie po prostu nie wierzę, bo nigdy nie było przekonującego dowodu, że jest to prawda”. Ludzie nie mają pojęcia, nie mają wiedzy, myślą, że są to jakieś bajki, wymysły ludzi, fantazje... Kiedyś się tym przejmowałem, chciałem im tłumaczyć, coś tam udowadniać... Dziś śmieję się z ich niewiedzy i nawet nie próbuję do czegokolwiek przekonywać. Zresztą, dokładnie tak radził Stefan Ossowiecki. Uważał on, że ludzie żyjący w niewiedzy o sensie życia i otaczającym ich świecie mają takie przeznaczenie, którego czasami nie warto zmieniać, bo...
...?
...brak wiedzy o świecie powoduje, że tacy ludzie bardziej cierpią i boleśniej przeżywają różne wydarzenia związane z ich życiem. Rozstania, choroby, przemijanie... Tymczasem w tym cierpieniu i łzach jest sens, to jest niczym palenisko w którym wykuwa się doskonałość duszy, w którym człowiek się zmienia, staje się lepszy, szybciej się uczy... Taki jest sens cierpienia, o czym wielokrotnie mówił Ossowiecki. Poza tym był to bardzo pogodny człowiek, często się uśmiechał, żartował.
Jaką radę dawał ludziom Ossowiecki?
Masz na myśli wskazówki, jak żyć?
Tak.
No cóż... radził, żeby na każdym kroku starać się być dobrym człowiekiem, który kieruje się w swoim życiu współczuciem do innych istot. I jednocześnie mieć trochę dystansu do swojego życia, gdyż jest ono jedynie małym odcinkiem na długiej drodze, którą musimy pokonać.
Co jest na końcu tej drogi?
Tego Ossowiecki dokładnie nie wyjaśnił, choć pewnie to wiedział, ale... wiem jedno. On na pewno był na tej drodze dalej, niż inni. Daleko dalej!
/rozmawiał Mikołaj Jastrzębski/
Biblioteka NAUTILUS-a
Postanowiliśmy uruchomić własną serię wydawniczą sygnowaną logiem „BIBLIOTEKI NAUTILUS-A”. Chcemy, aby takie logo zyskiwały tylko te książki, które uważamy za wyjątkowo ważne dla wszystkich, którzy interesują się zjawiskami niewyjaśnionymi. Pierwszą książką, która otwiera ten cykl będzie „Świat mego ducha i wizje przyszłości” Stefana Ossowieckiego. Od dawna zabiegaliśmy o to, aby wydać tę niezwykłą książkę. Jest ona zapisem nie tylko unikalnych wizji i eksperymentów wykonywanych przez najsłynniejszego polskiego jasnowidza okresu międzywojennego, ale także zawiera wiele jego przemyśleń o świecie i życiu istoty ludzkiej. O tej książce można napisać wiele słów, ale najlepiej jest przytoczyć słowa Stefana Ossowieckiego:
„Tyle legend, krążących dookoła mojego nazwiska, tysiące doświadczeń, które zrobiłem, i te najróżniejsze plotki, jakie snują się na powierzchni świata okultystycznego, a także wśród szerokich mas społeczeństwa, zmusiły mnie do napisania kilku słów prawdy o sobie. Chcę wprowadzić wszystkich w mój świat, pokazać film moich myśli i zostawić po sobie zebrany materiał z moich eksperymentów, wyłącznie tych, które są zaprotokołowane przez ludzi godnych zaufania”.
Zapraszamy do naszej księgarni internetowej
e-nemo.pl!
E-nemo.pl
Po długich przygotowaniach ruszamy z naszym własnym projektem, którego częścią będzie właśnie księgarnia internetowa
e-nemo.pl
Jest to część naszej nowej strategii, której celem jest uzyskanie pełnej niezależności i zrealizowanie naszych planów. Najlepszą drogą do tego celu jest własna działalność wydawnicza i dystrybucyjna (i nie tylko), która będzie całkowicie oddzielona od Fundacji Nautilus.
Są to więc prywatne projekty osób z FN, choć ich prawdziwym celem jest pozyskanie środków na działalność Fundacji Nautilus. Wiemy bowiem, że już dawno osiągnęliśmy kres naszych możliwość traktując sprawy FN na zasadzie hobbystycznej. Tymczasem te sprawy są zbyt ważne, aby można było traktować je jako zwykłą, nawet arcyciekawą pasję... Długo zastanawialiśmy się nad tym, w jaki sposób można uzyskać niezależność. Teraz wiemy, że jedyną drogą jest własna działalność biznesowa, stąd funkcjonować będzie coraz więcej takich przedsięwzięć, jak księgarnia
e-nemo.pl
Wiemy, jak ludzie traktują sprawy ezoteryczne, jak nikłą wiedzę mają na takie tematy jak UFO czy zagadnienia związane z sensem życia itp. Te sprawy są na razie marginesem, dotyczą niewielu osób. Dlatego nasza księgarnia internetowa, wydawnictwo, firma produkująca programy telewizyjne i filmy nie będzie dotyczyła wyłącznie ezoteryki. Ona nadal będzie marginesem działalności, lecz na pewno dzięki temu będziemy mogli mieć wpływ na to, co ukazuje się na rynku. Posiadamy bardzo dobre kanały dystrybucji, świetne kontakty, powoli zdobywamy doświadczenie. Naszą księgarnię zaczynamy na razie od tego, że umieszczamy w niej jedną książkę z serii „BIBLIOTEKA NAUTILUS-a”. To jest jednak zaledwie początek, a niedługo przekonacie się, jakie mamy plany dotyczące całego rynku wydawania i sprzedaży książek w Polsce. Realizujemy w ten sposób jedno z naszych marzeń, aby dzięki naszym prywatnym przedsięwzięciom udało się wyprowadzić NAUTILUS-a z naszego polskiego portu na światowe wody, do czego zaczyna być on powoli przygotowywany... ;)