Nie, 30 wrz 2007 00:00
Autor: FN, źródło: FN
„To było straszne, ta woda zalewała wszystko wokół... ten sen był niczym koszmar!” – wracamy do sprawy snów, w których czytelnicy serwisu FN widzieli „falę Armagedonu”.
Ten tekst wywołał istną burzę! Sprawa snów, w których wiele osób widzi nadciągającą falę wody, zainteresowała praktycznie wszystkich. We wcześniejszej publikacji pokazany został ciekawy wątek snów katastroficznych, który jest wspólny praktycznie dla wszystkich miejsc na świecie. Różni ludzie mają coraz częściej takie same wizje w czasie snu. Oto widzą ogromną ścianę wody, która niczym taran zalewa wszystko. Sprawę można by zbyć wzruszeniem ramion gdyby nie to, że o sprawie tych snów coraz głośniej mówi się w USA, Australii czy Europie Zachodniej. Okazuje się, że w Polsce także wiele osób przeżywa to samo, o czym wcześniej informowały światowe media, czyli sny katastroficzne. Efektem ostatniej publikacji na stronach nautilus.org.pl jest kolejna fala listów od czytelników, którzy także
„mieli taki przerażający sen”. Warto jest przytoczyć ledwie kilka z nich. W pierwszej relacji nasz pan Wojciech przytacza nawet kilka dat, o których mówili wizjonerzy.
-----Original Message-----
From:
Sent: Friday, September 28, 2007 2:54 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Sen o wielkiej fali - zagłada Gdyni
Witam!
No cóż, ja takie sny mam całe życie! Te ostatnie co prawda traktuję jako rutynowe reminescencje oryginalnych snów z dzieciństwa i młodości. Mam 44 lata a sny te śniły mi się tak chyba od wieku 6-7 lat. Najczęściej śniła mi się fala (...) właściwie katastrofy związanej z wodą, były różne wersje: kilka razy śniła mi się nie tyle fala, co nagłe podnoszenie się poziomu wody w Bałtyku, tak z szybkością 1 metr na minutę lub szybciej, dwa czy trzy razy śniła mi się gigantyczna fala, wał wodny sięgający chmur, a podstawowym snem był sen o zalewaniu Gdyni przez tsunami o wysokości 20-70 metrów. Typowym scenariuszem było to, że byłem gdzieś na Bulwarze Nadmorskim, Kamiennej Górze lub Wzgórzu i obserwowałem zbliżającą się z oddali wielką falę, zawsze starałem się uciekać gdzieś wyżej lub w głąb lądu o ile była taka możliwość. Fala miała przeważnie tak z 30 m wysokości i była bardzo stroma, często morze i fala były zdecydowanie ciemne. Czasami fala była niższa i miała tak z 20 m wysokości a czasami 50-70. W snach gdzie znajdowałem się na szczycie Wzgórza (kiedyś Wzgórze Nowotki teraz Wzgórze Św. Maksymiliana) w przypadku tych wyższych fal obserwowałem jak fala zaczyna przelewać się przez Kamienną Górę (ok. 50-60 m n.p.m.) i przetacza się przez niższe partie Wzgórza które wraz z Płytą Redłowską jest wzniesieniem nieco wyższym od Kamiennej Góry. Nigdy nie dośniłem do końca np. że fala zalewa mnie. Często po pierwszej fali nadchodziła jeszcze druga, wyższa. Sny były przeważnie bardzo wyraziste i realistyczne i zawsze bardzo emocjonalne.
Z biegiem lat dowiedziałem się, że sny o zalewaniu Trójmiasta przez ogromne tsunami śnią się nie tylko mi, ale całkiem sporej liczbie osób w Trójmieście, w ostatnich latach jakby coraz częściej, co odnotowałem na kilku krajowych forach dyskusyjnych.
A teraz kilka uwag.
Daty.
Jeśli wierzyć przepowiedniom cudownego dziecka Boriski z Rosji, świat czekają dwie poważne katastrofy związane z wodą, w roku 2009 i w roku 2013, ta druga ma być większa. W przepowiedni niejakiego Filipka z Kłodzka o zalaniu Kłodzka na wysokość ponad 30 metrów pojawia się data 09.09.2009 i informacja o wlaniu się wód z Bałtyku w koryta Wisły i Odry i ich dopływów. Jeden z internautów który wcześniej miał jak się okazuje proroczą krótką wizję senną katastrofy polskiego autokaru w Belgii miał też wizję wielkiego miasta, prawdopodobnie Nowego Jorku, zalewanego przez ogromną falę (jak ustaliłem z nim szczegóły, wyszło że fala miała przynajmniej 60-100 m wysokości i miała bardzo dużą szerokość - szerokość fali to odległość od grzbietu fali do grzbietu następnej - praktycznie całe morze po horyzont było podniesione). W trakcie tej niedługiej wizji miał odczucie czy też myśl "9 września". Podobno przepowiednie, proroctwa i wizje z dokładnie określonymi datami niezbyt się spełniają, ale jednak nie ma gwarancji, że akurat te się nie spełnią...
Przyczyna.
Wersję o podnoszeniu się poziomu morza można dość łatwo powiązać z pojawieniem się masywnego ciała niebieskiego w pobliżu Ziemi. Wersję o tsunami z łańcuchem trzęsień ziemi i/lub uderzeniem wielkiego meteorytu w północno-zachodni Atlantyk. Wersję o gigantycznych tsunami zatapiających całe lądy można powiązać z czymś co się przewija w informacjach z wielu źródeł: globalny cykl bardzo silnych trzęsień ziemi z zapadaniem się części kontynentów pod wodę i wynoszeniem ponad powierzchnię morza obszarów dna morskiego, czasami połączone z wahnięciem się osi obrotu Ziemi. Jak się wydaje, przynajmniej w naszej części świata to gwałtowne wyniesienie dna części Atlantyku może odegrać decydującą rolę w wywołaniu tych gigantycznych tsunami. Stosunkowo mało znane są wizje księdza Klimuszki które relacjonował w prywatnych rozmowach. W swoich relacjach mówił on o globalnej wojnie w trakcie której międzykontynentalne pociski będą krzyżować swoje loty nad Atlantykiem, i kiedy niektóre z nich spadną do oceanu, jak to poetycko określił "obudzą bestię, która piersią swą wyprze wody w górę", następnie pisał o ogromnej górze wodnej "wynoszącej transatlantyki jak łupinki" która uderzy na wybrzeża Europy i "zadławi się w Gibraltarze, wleje się do środka Hiszpanii i na Saharę" by potem "zatopić but włoski aż po rzekę Pad". Klimuszko mówił, że Polska będzie mało zniszczona, że "zginie może 10 procent, wiem, że to już całe miliony, ale Francja i Niemcy ucierpią dużo bardziej".
No cóż, wygląda na to, że niebawem będziemy uczestnikami globalnej katastrofy. Do niedawna myślałem, że tsunami zalewające Gdynię w moich snach będzie katastrofą jedynie lokalną, określiłem nawet jego ewentualny mechanizm. Otóż okazuje się, że wbrew oficjalnym informacjom, północ Polski nie jest wcale rejonem asejsmicznym jak nam wmawiano przez lata, mapa historycznych i tych już mierzonych w ostatnich kilkudziesięciu latach mniejszych i większych trzęsień ziemi pokazuje oprócz Podkarpacia i Śląska pewien mały rejon na Bałtyku naprzeciw półwyspu Sambia, nieco powyżej Kaliningradu. W tym samym miejscu leżało epicentrum zaskakującego trzęsienia ziemi o sile 5,4 w skali Richtera z września 2004 roku. Podobno jest tam jakiś nierozpoznany uskok. Poniżej tego obszaru leży Głębia Gdańska o głębokości do 106 m. W przypadku silnego trzęsienia ziemi w tym rejonie i np. obsunięcia się części dna do Głębi Gdańskiej, mogłoby powstać bardzo duże tsunami, być może nawet do 30 metrów. Gdyby trzęsienie ziemi wywołało dodatkowo eksplozję dennych złóż hydratów metanu występujących na Bałtyku, siła takiego tsunami mogłaby być jeszcze zwiększona. Na dnie Bałtyku znajdują się liczne kratery o powierzchni kilku hektarów pozostałe po dawnych eksplozjach złóż hydratów metanu o sile małych eksplozji nuklearnych. Więc ostatnie pomorskie trzęsienie miało miejsce we wrześniu 2004. Podobno istnieje zjawisko wstrząsów zwiastujących które wyprzedzają duże trzęsienia ziemi o kilka lat a zdarzają się w tym samym czasie kalendarzowym...
Pozdrawiam-
Wojciech W. /xxxxx/
PS. W razie wykorzystania mojego tekstu proszę używać jedynie inicjałów.
PSII. W swoim apelu o nadsyłanie relacji ze snów o wielkiej fali, moglibyście poprosić czytelników o precyzowanie czy sen dział się w ich miejscu zamieszkania (i gdzie w takim razie mieszkają) czy w innym określonym miejscu, jaka w śnie była pora roku i doby, jaka wydawała się wysokość fali względem elementów otoczenia itp. itd. Myślę, że takie szczegóły mogłyby być bardzo pomocne w stworzeniu syntetycznego obrazu zwiastowanego wydarzenia.
Teraz sprawa bardzo ciekawa, gdyż nasz czytelnik Patryk wykonał nawet grafikę tego, co zobaczył... w swoim śnie!
(....) Ten artykuł wbił mnie w ziemię - ja również mam takie sny, od kilku lat! Ogólnie wiąże to się z takim ogólnym niepokojem. Rozmawiam o tym z innymi, na tyle często że czasem żartujemy sobie ze znajomymi z moich snów, bo na trzeźwą głowę wydają się być zabawne. Podczas żartów często pada tekst "... a na końcu i tak wszystkich zaleje!"
Jeden sen tego typu który utkwił mi w pamięci miał jedną charakterystyczną rzecz - spokój przed burzą. Obrzeża miasta, piękna słoneczna pogoda i spacer z kimś z rodziny. Nagle drobne drgania ziemi, coś na horyzoncie, co staje się co raz większe i wyraźniejsze. Ogromna ściana wody zasłaniająca horyzont jak okiem siegnąć. I w ciągu kilku sekund dochodzi do katastrofy. Jestem absolutnie zszokowany że i inni mają podobne sny. Myślałem dotąd że to jedne z moich "zakręconych" mar nocnych. A tymczasem okazuje się wszystko ze mną w porządku.
Wypowiadałem się w tym temacie, wspominając o swoim śnie.
Zrobiłem dzisiaj w Photoshopie na tej podstawie ilustrację.
Sen dotyczył tego miejsca:
Tyle że było bezchmurnie i upalnie, niestety dziś pogoda nie
dopisywała stąd takie zdjęcie.
Powódź wyglądała mniej więcej w ten sposób:
Myślę że patrząc na ten obrazek łatwo sobie wyobrazić
co by było gdyby...
Pozdrawiam
Patryk P.
Wiele relacji dotyczących wielkiej fali ma wspólny element w postaci asteroidy, która ma uderzyć w Ziemię.
-----Original Message-----
From: Marcin G/xxxxxx/
Sent: Friday, September 28, 2007 8:35 PM
To: nautilus
Subject: Asteroida
Witam! przeczytalem art. o "wielkiej fali" i przypomnialo mi sie ze
dokladnie w nocy 02.09.2002 roku snil mi sie asteroida, pamietam ta date
poniewaz byl to moj 1 dzien w nowej szkole w internacie, obudzilem sie
wtedy zalany potem, snilo m sie ze jest noc i jestem na lace, i odwracam
sie poniewaz zobacylem ze za mna co swieci , patrze a tu z olbrzymia
predkoscia spada wielki ogien i odlamki , biekne na tej lace ale to nic
nie dalo , poczulem nagle fale uderzeniowa i wtedy sie obudzilem, to
bylo niewiarygodnie realistyczne, pmietam to jak by to bylo dzis.
Pozdrowka
Są także relacje czytelników z USA.
-----Original Message-----
From: Bartosz /xxxxxxxxxxxxxxx/
Sent: Thursday, August 30, 2007 12:25 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: odnośnie przyszłości
Witam jak widziałęm interesujecie się proroczymi snami. To co pisaliście
na temat osób w USA że maja sny dotyczące katastrofy lub według innych
końca świata ,chciałbym przybliżyć mniej więcej moje sny dotyczące tych
zjawisk. Na początku chciałbym napisać ze nie sa to opisy końca świata
tylko skutki ocieplenia klimatu. Od jakiś kilku lat męczą mnie sny
szczegółowe o tornadach trąbach powietrznych, niesamowicie
realistycznych . Nie zapisywałem wcześniej tych snów ale mam je cały
czas w pamięci . Opisze kilka z nich.
1 sen który sie mi przyśnił przedstawiał trąby powietrzne tworzące sie
z chmur granatowo czarnych idących od zachodu tzn od strony Słupska po
łebe ,Lębork, był to dzień ale było ciemno jak w nocy, żadne filmy nie
równały sie z tym obrazem nieba jaki widziałem we snie. Inne sny były
jakby dalsza czescia tego snu, czasami ratowałem życie innym osoba które
stały jak wryte ze strachu gdy ujrzały trąby powietrzne, powalałem na
ziemie wczołgajac sie z nimi pod budynki lub przez otwarte okna do
piwnic.
inny sen który miałem niedawno wygladał tak:
byłem na spacerze na plaży co dziwne nie było to w Polse wyglądało na
plaże w miami lub Kaliforni , szedłem po uliczce betonowej w strone
plaży pośrodku uliczki był murek i pas zieleni gdzie rosły palmy. Idac
w strone plaży widziałem mase ludzi róznych ras ,gdy byłem juz na plaży
ktoś krzyczał do mnie gdzie mam deske ,czemu nie wskakuje do wody
,(jestem windsurferem) a oni pływali na surfingu w ogóle to mi nie
pasowało w tym snie, po czym gdy rozmawiałem z tym kolesiem trzymajacym
deske pod pacha spojrzałem na horyzont gdzie zamiast chmur było cos
ciemnego ,zblizało sie z ogromna predkoscia w strone brzegu ,domysliłem
sie ze to tsunami ale nie wiedziałem ze moze byc az tak wysokie bo
mierzyło z 100m jak nie wiecej uciekałem w strone bulwaru i
schroniłem sie za wneka za murem przy palmach i jak fala nadeszła sen
sie skończył.
Nie wiem czy te sny maja jakis związek z tym co sie stanie juz niedługo ale
czasami nie chce mi sie nawet kłasc ze wzgledu ze sa to meczace sny
budze sie tak zmeczony jak by to sie działo naprawde.
jesli możecie to odpiszcie co na ten temat sądzicie .
-----Original Message-----
From: Jurek [xxxxxx)
Sent: Friday, September 28, 2007 3:35 PM
To: Nautilus
Subject: Sen o katastrofie
CZytając artykuł na temat snów dotyczących katastrofy , przypomniał mi sie jeden mój sen który był pare lat temu. Nie pisałem wcześniej o tym gdyż uznałem to za zwykły sen . Po tych wszystkich artykułach przeczytanych na Państwa stronie sen mój nabrał innego znaczenia . Więc przejdę do rzeczy. Pamiętam że śniło mi sie , że jestem na spacerze z psem , koło bloku.Była piękna pogoda, prawie bez chmurna. Popatrzyłem w niebo i zauważyłem straszną kulę ognistą zbliżającą sie w strone Ziemi, albo raczej kulę która byla już w atmosferze ziemskiej .
Z początku nie wiedziałem czy to asteroida czy pocisk nuklearny, ale potem sobie uświadomiłem że pociski wybuchają dopiero po zetknięciu z ziemią. Pamiętam że ogarnęło mnie straszne przerażenie, że ta asteroida uderzy w Ziemię. Pamiętam też że odziwo byłem bardzo świadomy swojego snu , i że wiedziałem że to był sen a mimo to byłem bardzo przerażony.Chciałem dodać że często miewam sny w których jestem świadomy rzeczywistości w której jestem a zarazem mogę wpływać na tę rzeczywoistość w mniejszym lub większym stopniu ale w tym przypadku nie potrafiłem nic zrobić mogłem się tylko obudzić i przerwać ten koszmar jakże realistyczny. Oczywiście kiedy uderzyła ta asterioida w ziemie, obudziłem się. Po obudzeniu , przez dobrą godzinę rozmyślałem o swoim śnie, który był bardzo realistyczny do dzisiaj go pamiętam bardzo dobrze.
Pisząc ten list nie chce nikogo przekonywać że to naprawde to miało miejsce , ale niemam powodu kłamać . Jeśli Państwo uważaja to za fikcje prosze maila skasowac , a jeśli uznają w miare wiarygodne to będzie kolejna historia do archiwum snów...
Z poważaniem stały czytelnik Nautilusa Jerzy K. (26 l.)
-----Original Message-----
From: Lukasz (xxxxxx)
Sent: Friday, September 28, 2007 6:20 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Sny.
Niedawno opublikowaliście na swojej stronie artykuł o proroczych snach przepowiadających zagładę. Uznałem, że również podzielę się z wami swoimi snami. Było to dośc niedawno(do kilku miesięcy wstecz). Miałem dwa sny w których to meteoryt(?) uderzył w ziemię. W pierwszym z nich spacerowałem z grupą znajomych po osiedlu na którym mieszkam. We śnie kolega spojrzał w niebo i zauważył dziwną chmurę. Była ona niezwykle ciemna wręcz czarna. Podczas obserwacji za chmurą dostrzegliśmy ogień. Po chwili fala uderzeniowa dotarła do nas wręcz z nikąd!, rozrzucając nas na boki. Przerażeni schowaliśmy się w piwnicach by przetrwac całe zdarzenie. W drugim śnie stałem również z grupą znajomych na szczycie kamieniołomów, które są w moim mieście(Częstochowie). Pamiętam też, że wcześniej za wszelka cene probowaliśmy znaleźc schronienie gdzieś wysoko położone by sie przed czymś schronic. Po chwili fala uderzeniowa jak ze snu pierwszego zmiotła nas wszystkich. Spadliśmy w dół kamieniołomu. Zapamiętałem również, że we śnie czuliśmy duszący zapach siarki i jakiś dziwny osad(pył?) osadził się na wszystkim w około. Sny na prawdę nawiedziły mnie w nocy chodź bardzo rzadko miewam jakiekolwiek sny już nie mówiąc o zapamiętaniu ich tak dokładnie.
Przepraszam za obszernośc tekstu ale zależało mi na dokładnym przekazaniu mojego snu. Nie napisałem do was by stac się "fajny" bo napisałem wiadomośc do serwisu Nautilus lecz po to by dac wam kolejny przypadek nawiedzania proroczych snów zwykłych ludzi.
Z poważaniem Łukasz.
-----Original Message-----
From: Michał (xxxxxxxxxxxx)
Sent: Saturday, September 29, 2007 2:43 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Woda
Witam.
Ostatnio pisaliście o 'snach', w których ludzie widzieli wielkie fale zalewające świat. Miałem dwa podobne sny, z pierwszego pamiętam tylko tyle, że byłem na piętrze budynku spółdzielni, wyszedłem z biblioteki i coś mnie podkusiło, żebym przeszedł na druga stronę budynku, wtedy zobaczyłem nie kończące się morze i wystające z niego słupy, jakby skały. Było ich dużo przy brzegu, a im dalej, tym mniej. Słońce 'łączyło się' z horyzontem mimo iż jasno świeciło, czułem, że ta woda dziwnym sposobem mnie przyciąga, bałem się jej. Obudziłem się okropnie przestraszony.
Drugi sen był dość niedawno. Pamiętam, że byłem nad dobrze mi znanym jeziorem Rożnowskim, stałem na balkonie w domy oddalonym od jeziora o jakiś kilometr, może nieco mniej. Wiał wiatr i fale na jeziorze zaczynały sie burzyć, nagle sam nie wiem co sie stało: część wody rozprysła się na wszystkie strony, ochlapało mnie (nigdy nie czuję dotyku w snach), zerwałem się i odruchowo chciałem wytrzeć twarz, była sucha. Te dwa sny do tej pory wywołują u mnie dreszcze, od tego czasu nie przepadam za widokiem morza.
Michał T.
-----Original Message-----
From: sindare
Sent: Friday, September 28, 2007 12:26 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: List o snach.
Witam Szanown± Redakcję!
Po przeczytaniu artykułu o "wielkiej fali" postanowiłam podzielić się swoimi snami, które nasuwają wizję Końca ¦wiata..
Pierwszy sen, od którego zaczęła się owa "seria" trudno mi opisać...
Byłam zawieszona jakby w "próżni" w kolorze nieba, gdy słońce zajdzie już za horyzont. Wszędzie wokół, pod stopami i nad głową była tylko pustka, to niebo! Pomyślałam w tym nie "już po wszystkim.." i nagle na tym "niebie" jak fajerwerki rozbłysła data (dokładnie rok), kiedy to się stało. Wiem, że początek miał 2, reszty nie pamiętam.. Potem pojawiła się katedra; w srodku mieniły się barwy wiatła wpadające przez witraże. Sen skończył się na tym, że spadałam do niższego pomieszczenia tej katedry całej skąpanej w złotym blasku... Pamiętam, że gdy się obudziłam byłam zlana potem i przez kilka nocy bałam się spać.
Inne sny to m.in. sen o fali. Siedziałam w swoim pokoju gdy co mnie tknęło, by wyjrzeć za okno; od południa nadciągała ogromna wzburzona fala i pierwsze, co chciałam zrobić to krzyknąć rodzinie, by się schroniła w bezpiecznym miejscu.
Kolejny: była noc, oglądałam tv. Nagle na czystym, gwiaździstym niebie wybuchł jakby wulkan; pojawiły się ogniste chmury w kształcie smoka i zaczął padać deszcz płonących kamieni. Ludzie zaczęli krzyczeć, panikować, a ja stałam i patrzałam się, jak "smok" zieje ogniem na niebie... Podobny sen: byłam u swojej babci na wsi. Nagle niebo stało się pomarańczowe, rozpętała się burza i ogromny huk. Spojrzałam w stronę ukochanych lasów ale ich już tam nie było. Wszystko było spalone od lawy, która zbliżała się coraz szybciej w moją stronę.
Takich snów miałam sporo, m.in. o wiatrach, spalonej, suchej ziemi... Nie pamiętam wszystkich dokładnie, tylko takie "przebłyski". Dla mnie najdziwniejsze jest to, że w tych snach "czułam". Płakałam, słyszałam bicie swego serca, a przede wszystkim czułam strach... zupełnie, jakby to działo się w rzeczywistości (w innych snach tak nie mam). Powiedziałam o tym swojej Mamie; ta jedynie stwierdziła, że jestem opętana i muszę ić do spowiedzi ;) Nie chciałam już nikomu o tych snach mówić, nawet księdzu! Ale po przeczytaniu artykułu wiem, że nie jestem z tym sama i może nie mam co ukrywać...
Pozdrawiam Załogę.
Marta
(....)
Witam szanowną załogę FN. Zdecydowałem się napisać o moim śnie i zdarzeniach poprzedzających mój sen, po przeczytaniu artykułu pt. „Sen o wielkiej fali”. Nie pisałem o tym wcześniej bo nie byłem pewny czy FN ma czas na takie listy tym bardziej że zazwyczaj są to długie listy.
Cała moja przygoda z zainteresowaniem się z nieznanym rzeczami typu X-files zaczęła się w roku 2005 kiedy to przydarzyło mi się coś dziwnego. Wcześniej tego typu sprawy mnie nie pociągały bo nie do końca w to wszystko wierzyłem. Przygoda zaczyna się dość normalnie bo od snu w 09.03.2005r
Sen przedstawiał zerwanie tamy i zalanie budynków ceglanych (coś w rodzaju tzw. familoków, familok- po Śląsku znaczy blok mieszkalny, kto ze śląska to wie) , ukrywałem się w jednym z nich, kiedy zeszła woda szukałem kogoś żywego.
Sen jak sen z początku nie poruszył mną, aż do momentu kiedy byłem przypadkiem w Goczałkowicach i też przypadkiem znalazłem familoki ze snu. Zacząłem wypytywać o to miejsce i dowiedziałem się że gdyby była jakaś poważna awaria na tamie woda skierowana byłaby m. in. na te familoki. najciekawsze jest to że nigdy tam nie byłem i nawet nie znałem ułożenia tamy w stosunku do tych familoków.
Trzy dni później kolejny dziwny troszkę chaotyczny sen i dziwne zdarzenie w nocy. 11.03.05
Śni mi się wielka powódź pamiętam migawki, poczym przenosi mnie do mojego domu, widzę siebie jak siedzę w dużym pokoju bez koszulki i samoczynnie wypala mi się napis na klatce piersiowej, na pewno zaczynał się na literę M. Bardzo mnie to przeraziło i obudziłem się.
Było mi okropnie zimno i nagle widzę …ściana ognia i słowa wypowiedziane basowym, niskim, męskim głosem„…Kontakt Asceta…” słyszałem przy tym piszczenie i odgłos specyficzny przy spalaniu czegoś i czułem coś w rodzaju paraliżu jak by mnie coś za głowę trzymało…nagle wszystko znikło, zostało tylko piszczenie w uszach i strach…była godzina ok.4:30 miałem wrażenie że nie było mnie w pokoju już jakiś czas…
Od razu mówię, że nie biorę narkotyków ani leków itp. (nie potrafię tego wyjaśnić, pierwszy raz coś takiego mi się przytrafiło i jestem pewny że wtedy nie spałem) zasnąłem dopiero jak za oknem się rozjaśniło po czym znowu śni mi się powódź, ucieczka przed śmiercią, szukanie znajomych po katastrofie… pamiętam że od tamtej pory przez jakiś czas chodziło mi po głowie imię lub nazwa: Eristrof na drugi dzień podczas rozmowy telefonicznej przedstawiłem się jako Eristrof S. zamiast Krzysztof S… zupełnie przypadkowo mi się wyrwało. Od tego zdarzenia co jakiś czas mam dziwny sen albo budzę się w środku nocy z uczuciem jak by znowu sytuacja zaraz miała się powtórzyć, raz nawet miałem coś podobnego podczas modlitwy za zmarłą osobę ale to już inna historia.
Dokładnie 11 dni później 22.03.2005r śni mi się że jestem w Krakowie w jakimś zamku, kościele lub czyś podobnym gdzie egzystuje z jakąś grupom ludzi, potem spotkałem dobrego znajomego z mojej miejscowości (nie pamiętam jakiegoś fragmentu snu)… następnie byłem odwiedzić znajomych. Z okna było widać cały Kraków. Zasnąłem. W nocy wyczułem że coś się pali, chyba w kuchni coś się zapaliło ugasiłem to, otwarłem okno i ujrzałem siedem tornad siejące spustoszenie, nie uciekaliśmy nie było sensu, schowaliśmy się do piwnicy, po chwili zostały tylko dwa tornada, jedno z nich przeszło naprawdę blisko…dowiedziałem się od człowieka w kapturze (wyglądał jak mnich) że Kraków jest oazą i to jest jedno z nielicznych miast które przeżyło kataklizm na ziemi.
Sam nie pochodzę z Krakowa ani nie bywam tam za często ale po tym śnie zacząłem szukać informacji, rozmawiałem z ludźmi interesującymi się historią. Opowiedziałem pewnemu starszemu człowiekowi o moim śnie i pierwsze o co zapytał to „czy słyszałem o miejscu mocy w Krakowie”, pamiętam użył terminu „czakram”. Nie wiedziałem o czym on do mnie mówi, wtedy zaczął mi opowiadać że na ziemi jest siedem miejsc mocy i że jedno z nich jest gdzieś pod Wawelem. Mówił coś jeszcze o tym że nie raz Kraków został uchroniony przed katastrofą np. podczas II wojny św. został ocalony przed wysadzeniem a cały Kraków był podminowany. Mówił też coś że nie gdyby nie przeniesiono stolicy do Warszawy Polska była by nie ruszona. (...)Mam nadzieje że już tym listem was nie zanudziłem.
Pozdrawiam serdecznie całą FN. Krzysztof S.
I jeszcze sprawa owych „chmur”, które czasami układają się w obraz przypominający nadciągającą „wielką falę”. Zastrzegaliśmy, że jest to zwykłe zjawisko, ale jego widok czasami zapiera dech w piersiach.
-----Original Message-----
From: yokee (xxxxxx)
Sent: Friday, September 28, 2007 10:00 AM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: sen o wielkiej fali zdj
Witam, właśnie przeczytałem tekst na waszej stronie o proroczych snach na temat wielkiego tsunami, czesc tego artykułu odnosi sie do formacji chmur, które przypominają wielka fale. Też chciałbym się z wami podzielić własnymi fotkami które wykonałem telefonem na przełomie czerwca i lipca (dokładnej daty nie pamiętam) w centrum Łodzi...
Pozdrawiam
Marcin B.
-----Original Message-----
From: Marcin
Oto zdjęcia:
Nie, 30 wrz 2007 00:00
Autor: FN, źródło: FN