Nie, 18 lis 2007 00:00
Autor: FN, źródło: FN
Amerykańska Agencja Kosmiczna zapowiedziała wznowienie dochodzenia w sprawie UFO, które rozbiło się nielaleko Kecksburga w Pensylwanii w 1965 roku.
Prawie czterdzieści dwa lata temu, 9 grudnia 1965 roku w lesie nieopodal miejscowości Kecksburg w Stanie Pensylwania rozbił się tajemniczy obiekt. Świadków zdarzenia było wielu. Ludzie obserwowali przelot ognistej kuli. Ci, którzy mieszkali w pobliżu miejsca katastrofy mieli okazję widzieć obiekt dokładniej. Niektórzy twierdzili, że sprawiał wrażenie jakby stracił panowanie nad torem lotu. W momencie uderzenia w ziemię nie było podobno słychać żadnego huku, natomiast chwilę po upadku pojawił się kłąb niebieskiego dymu, który się wkrótce rozpłynął.
Na miejscu zdarzenia szybko pojawili się wojskowi. Odnaleźli obiekt i załadowali go na ciężarówkę. Następnie w asyście kilku wojskowych dżipów, ciężarówka odjechała. Wojsko oficjalnie zaprzeczało, jakoby taka akcja w ogóle miała miejsce, ale zbyt wiele osób było obecnych na miejscu, aby cała historia mogła zostać zatarta. Wśród świadków byli między innymi strażacy z pobliskiej jednostki. Ich budynek został na tę jedną noc zamieniony w punkt operacyjny dla wojska. A okoliczni mieszkańcy do tej pory pamiętają jak wojskowi korzystali z ich telefonów domowych.
Relacje świadków zostały spisane przez Stana Gordona, znanego amerykańskiego badacza zjawiska UFO. Warto przytoczyć relację byłego wojskowego z bazy Lockborn, do której został przewieziony tajemniczy obiekt . Clifford Stown już zakończył swą służbę wojskową, ale jego młodsi koledzy pamiętali o jego zainteresowaniach UFO. Jeszcze tej samej nocy zadzwonili do niego i poinformowali o zdarzeniu. Rankiem 10 grudnia 1965 r. przyjechał po niego kolega wojskowym samochodem i razem pojechali do jednostki. Przyjaciel poprosił, ażeby nie wychodził z samochodu i zachowywał się bardzo dyskretnie. Podjechali w kierunku hangaru, który był otoczony kordonem żołnierzy wojsk lądowych i sił powietrznych. Obiekt tkwił jeszcze na przyczepie, na której był transportowany z miejsca katastrofy. Był szczelnie zakryty, a zarysami przypominał korpus lub jajko.
Według posiadanych przez Stana Gordona informacji, obiekt został ostatecznie przetransportowany do bazy lotniczej Wright-Patterson, gdzie go poddano drobiazgowym badaniom. W 1990 r. Gordonowi udało się dotrzeć do świadka, który podobno widział w bazie Wright-Patterson obiekt odpowiadajacy opisowi. Osoba ta pracowała w tym czasie w firmie zajmującej się produkcją materiałów budowlanych. W grudniu 1965 r. ich przedsiębiorstwo otrzymało zamówienie z bazy Wright-Patterson na dostawę dużej ilości cegieł. Podobne zamówienie zostało też złozone w innych firmach, ale dostarczone materiały nie spełniały wymagań zamawiającego. Dwuwarstwowa glazurowana cegła techniczna była przeznaczona do budowy potężnej ołowianej zapory wokół obiektu. Świadek dostarczał towar bezpośrednio do bazy i był nieco zdziwiony obecnością żołnierzy US Navy w jednostce lotniczej. Marynarze pełnili służbę właśnie w tym rejonie, gdzie znajdował się interesujący nas obiekt.
Stan Gordon nie przesądza czym był ten obiekt – meteorytem czy też wytworem cywilizacji technicznej. Według jego słów, może mieć zarówno ziemskie jak i pozaziemskie pochodzenie. Niedaleko miejsca zdarzenia w Kecksburgu, na terenie jednostki straży pożarnej znajduje się makieta obiektu wykonana według opisu naocznych świadków.
Ten tekst powstaje świeżo po niesłychanym spotkaniu, które miało miejsce w Bazie NAUTILUS-a w ubiegłą sobotę. Poza wspaniałą kolacją i wegetariańskim lecho (wielkie gratulacje dla Tadeusza!) jest kilka ważnych spraw. Po pierwsze w nocy wyruszyliśmy NAUT-MOBILE-em na cmentarz (tak!), aby wypróbować nasz reflektor do podczerwieni. Zamierzamy bowiem użyć go do obserwacji miejsc, które są uważane za nawiedzone. Relację z naszej nocnej eskapady i wyniki testów monitoringu zamieścimy na dniach, ale... o wiele ważniejsze było spotkanie z Wiktorem, naszym czytelnikiem z Warszawy, którego zaprosiliśmy do Bazy.
Po pierwsze Wiktor zrelacjonował nam stan swoich badań nad zagadkową tragedią sprzed kilkuset lat, kiedy to doszło do tajemniczego wydarzenia w małej polskiej wiosce. Inskrypcje o tym, co się tam stało, są wyryte na kamieniu położonym w pobliżu tej mieściny – sprawa jest zupełnie nieznana w Polsce i nawet dla nas była zaskoczeniem. Ta historia może mieć związek ze zjawiskiem UFO (jest to jedna z wielu hipotez), więc już teraz w tym tekście Wam ją sygnalizujemy. ;)
Ale o wiele większym zaskoczeniem było to, co Wiktor przyniósł na sobotnie spotkanie FN. Jest on bowiem archeologiem i w czasie swoich poszukiwań znalazł mały kamyczek. Dlaczego w tej sprawie zwrócił się do Fundacji NAUTILUS? Na czym polega niezwykłość tego kamienia? Dlaczego o tym piszemy przy okazji publikacji o UFO? Drodzy czytelnicy, wykonaliśmy zdjęcia i sfilmowaliśmy ten mały kamień, a materiały także postaramy się pokazać Wam jeszcze w tym tygodniu (trzeba je opracować, a film zamieścić na youtube). Bardzo jesteśmy ciekawi Waszych opinii o tym „drobiazgu”.
Pozdrawiamy wszystkich czytelników!
FN
Nie, 18 lis 2007 00:00
Autor: FN, źródło: FN
* Komentarze są chwilowo wyłączone.