Czw, 15 lis 2007 00:00
Autor: FN, źródło: FN
W domu pojawił się niezwykły nalot na meblach i zapach siarkowodoru – przedstawiamy Wam przypadek opisany przez naszego czytelnika.
Wielokrotnie mieliśmy okazję poznać okoliczności związane z pojawieniem się w domu czegoś, co egzorcyści zwą demonem. Jest to zło w czystej postaci, niewidzialny przeciwnik, który nagle zaczyna prześladować przerażonych ludzi. Jest to przeciwnik wyjątkowo trudny, gdyż niewidzialny. Osoby dotknięte nawiedzeniem demonicznym zawsze zwracają uwagę na to, jak bardzo czują się bezradni. Po pierwsze nie mogą opowiedzieć rodzinie i znajomym o swoim dramatycznym pojedynku ze złem, gdyż spotykają ich jedynie pobłażliwe i drwiące uśmiechy. Po drugie walczą z czymś, czego nie widać, co potrafi przemieszczać się przez ściany, co ma inteligencję i chcę osłabić ludzką istotę.
Tego typu historie przeważnie mają kilka punktów wspólnych, choć każdy przypadek pojawienia się w domu demona jest odrębną historią. Dzięki zdokumentowaniu wielu takich przypadków wiemy, że zdarzają się przypadki pojawienia się w domu różnych dziwnych substancji organicznych, a także wyczuwalny jest zapach siarki. Ciekawe, że w ludowych przekazach o diable często pojawia się właśnie ten motyw jako objaw pojawienia się demonicznego zła – naszym zdaniem nie jest to przypadek.
Demony, niewidzialne istoty, atakują ludzi słabych, często samotnych, do których dostęp nie jest blokowany przez rodzinę. Wiele wskazuje na to, że potrafią takie osoby doprowadzić do śmierci.
/osobom powątpiewającym w prawdziwość ataków demonów polecamy szczerze piątkowe wieczory na kanale Discovery (piątek 22.00-24.00), gdzie wyjątkowo rzetelnie dziennikarze Discovery Channel relacjonują walkę ludzi z demonami. To jest pozycja obowiązkowa dla wszystkich interesujących się niewidzialnym wymiarem naszego życia!/
Na pokład Nautilusa docierają różne historie, które czytamy i starannie archiwizujemy. Wiele z tych historii posiada przeróżne elementy, które niczym ślady podczas śledztwa pokazują, co może być wyjaśnieniem tej historii. Czy w tym przypadku mieliśmy do czynienia z pojawieniem się w domu tej kobiety demona? Wiele na to wskazuje.
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: niezwykly przypadek
Zachęcony artykułami zamieszczonymi na stronach Nautilusa, komentarzami dotyczącymi różnych zjawisk, „o których się filozofom nie śniło”, postanowiłem podzielić się opisem dziwnego przypadku, w którym niejako byłem świadkiem.
Mieszkam w Kielcach. Było to wiosną 1997 roku. Moja córka przygotowywała się właśnie do egzaminu na studnia i miała zdawać kilka języków obcych. W celu przygotowania córki z j. niemieckiego nawiązałem kontakt z moją koleżanką germanistką – znaną mi blisko jeszcze ze podstawowej szkoły, potem w okresie studiów. Studiowaliśmy w Krakowie na różnych uczelniach, ale mieszkaliśmy tuż obok na jednej ulicy i utrzymywaliśmy ze sobą kontakt. Była doskonałą uczennicą (prymuską), potem studentką, pracowała jako tłumaczka w dużej firmie potem jako nauczycielka w miejscowym Liceum Ogólnokształcącym. Mieszkała sama (nie była mężatką) na parterze w miejskim bloku wielorodzinnym, właśnie w miejscowości S. Przyjeżdżałem do niej z córką na umówioną godzinę 2 razy w tygodniu po południu na lekcje i trwało to wiele tygodni. Któregoś dnia, zdaje się maja, zadzwoniła do mnie, że musi odwołać zajęcia, ponieważ w mieszkaniu dzieją się dziwne rzeczy i boi się tu mieszkać, dlatego wyprowadziła się do siostry (też w S.). Na moje pytanie - co się stało? - nie chciała odpowiedzieć i wyczułem, że nie chce o tym mówić i że jest bardzo roztrzęsiona. Przyjedź może do mnie za 2 tygodnie – powiedziała i odłożyła słuchawkę.
Bezskutecznie telefonowałem potem (po kilku dniach) na domowy telefon i chyba po tygodniu zadzwoniłem do siostry czy też do szkoły i umówiłem się z wielkim trudem na rozmowę w jej mieszkaniu. Chciałem się koniecznie dowiedzieć, o jakich dziwnych rzeczach mówiła, bo strasznie mnie to zaintrygowało. Nawet wtedy, po tygodniu, przywitała mnie w drzwiach przerażona, mówiąc, że przyszła tylko tu wyłącznie na chwilę aby mnie powiadomić, że z dalszej nauki nic nie będzie, bo nadal boi się tu mieszkać. Dała się namówić na opowieść. Oto, co się zdarzyło:
Wróciła jak zwykle ze szkoły, codzienne rutynowe zajęcia domowe i spanie. Nic specjalnego nie zwróciło jej uwagi. Żadnych skojarzeń nie mam - jak powiedziała. Ot zwykły wieczór jak każdy inny. Rano wstała z lekkim bólem głowy, czy też sennym jeszcze oszołomieniem i na bosaczka wyszła do łazienki. Wychodząc z łazienki zwróciła uwagę, że zostawiła na podłodze ślady stóp, tak jakby szła po posypanej z lekka mąką podłodze i dopiero wtedy się tak naprawdę wybudziła. Rozglądnęła się po przedpokoju i zobaczyła na podłodze i na ścianach – jak określiła - dziwny nalot (o kolorze aliceblue – to dzisiaj moje porównanie). Był on również na jasnej sosnowej skrzyni na buty stojącej w przedpokoju. Popatrzyłem wokół i faktycznie to zobaczyłem. Skrzynia była zupełnie nienaturalnego koloru drewna (miałem identyczną skrzynię w domu, to miałem idealne porównanie), ściany też jakieś inne. Na dodatek na skrzyni z brzegu widniało niewielkie odbarwienie, ale już odwrotne tj. zbliżone do koloru naturalnego. Widząc, że przyglądam się temu odbarwieniu, powiedziała, że tam właśnie przysiadła zakładając buty i tak już zostało (czyli to miejsce jakby wróciło do naturalnej barwy). Weszła potem do kuchni i poczuła dziwny zapach, którego nie umiała określić. Drażnił jej oczy, nos, gardło. To było coś jak mieszanina siarkowodoru, amoniaku, jakiegoś ostrego kwasu. Rzucił się jej w oczy widok firanki w oknie i jak powiedziała, dopiero w tym momencie poczuła gęsią skórkę na ciele. Firanka była zwinięta pod sufitem w taki sposób, jakby ją ktoś podgrzał i od temperatury się sfałdowała od dołu do góry w harmonijkę. Natychmiast pobiegła do administracji i zaczęły się od tego momentu wielokrotne oględziny i teorie przyczynowe. Jak powiedziała najpierw podejrzewano, że to rura kanalizacyjna w piwnicy, potem, że ktoś malował jakieś mieszkanie jakąś podejrzaną farbą, że może w piwnicy miał lub mieszał ktoś chemikalia itp. Okazało się, że w innych mieszkaniach wszystko było w porządku, na klatce schodowej, w piwnicy też. Zapach i nalot był jedynie w tym mieszkaniu i utrzymywał się przez kilka dni. Sanepid badał mieszkanie, zdaje się, że też Inspektorat Ochrony Środowiska (dawniej Wojewódzki Ośrodek Badań i Kontroli Środowiska), Były jakieś komisje składające się z hydraulików, strażaków i nadal nic. Miałem okazję sprawdzić (na wspomnianej skrzyni), czy to był pył czy coś innego, ale to było wręcz jak drewno napylone farbą albo kolorową bejcą. Na tym moje kontakty się urwały na jakieś 2 lata. Któregoś dnia przejeżdżając przez miejscowość, w której się urodziliśmy i chodziliśmy do szkoły podstawowej, przy ulicy zobaczyłem klepsydrę z imieniem i nazwiskiem koleżanki i oniemiałem. Zmarła na zawał serca. Natychmiast skojarzyłem sobie przyczynę śmierci z tym opisanym przypadkiem, o którym już do tej pory zapomniałem. Nie dawało mi to już spokoju.
Będąc na pogrzebie, pomimo tak przykrego dla rodziny dnia (dla mnie przecież też) odważyłem się składając siostrze kondolencje (znaliśmy się również przed laty) zapytać o ten przypadek i sugerując związek z tym zjawiskiem w jej domu. Odpowiedziała, że nigdy nie odkryto, co się w tym mieszkaniu stało, a śmierć jej siostry niewykluczone że się z tym wiąże. Rozmowa na ten temat była krótka i jedyna z rodziną. Nie wiem czy ktoś się tym kiedykolwiek później zajmował, jako ciekawym niewytłumaczalnym zjawiskiem, albo to wyjaśnił do końca.
Pozdrawiam serdecznie załogę N
Henryk K. (do wiadomości redakcji)
Jesteśmy po to, żeby ludziom pomagać! - często te słowa powatarzamy podczas spotkań Fundacji. Komu mają opowiedzieć swoją historię osoby nękane przez demona? Gdzie mają zwrócić się o pomoc ludzie, u których w domu dzieją się rzeczy, które oficjalna nauka, media czy nawet przyjaciele uważają za "objawy fantazji i urojenia"? Od wielu lat dzięki analizie naprawdę setek przypadków spotkania z "niewidzialnym wymiarem życia" coraz więcej uczymy się, wiemy więcej i staramy się pomagać.
Tworzymy zespół ludzi o zdolnościach medialnych, które są w stanie stawić czoła niewidzialnej sile, która niszczy ludziom życie. I tu nasz apel do czytelników:
Jeżeli znacie osobę, która potrafi stawić czoło demonom, słyszeliście o takim człowieku lub sami jesteście kimś takim - napiszcie do nas. Zależy nam, aby w całej Polsce wiedzieć o takich ludziach, którzy w momencie pojawienia się informacji o nawiedzeniu demonicznym, będą w stanie pojechać na miejsce i pomóc. Mamy nadzieję, że oprócz ludzi których już znamy i mieliśmy okazję zweryfikować ich wiedzę i możliwości, pojawią się następni, w - jeszcze raz warto to podkreślić - w różnych miejscach Polski.
Niezwykłe jest to, że tak wiele osób nie wierzy w niewidzialny i wrogi ludzkim istotom świat, ale... od wielu lat pracujemy nad tym, aby tę powszechną niewiedzę zmienić. Przypominamy nasz adres:
nautilus@nautilus.org.pl
prosimy o podawanie miejscowości, w której mieszka medium
Czw, 15 lis 2007 00:00
Autor: FN, źródło: FN
* Komentarze są chwilowo wyłączone.