Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy... /Albert Einstein/
Zadziwiająca historia o niezwykłej chorobie i nadziei na leczenie!
Badając nieznane często napotykamy się na historie, po których nic już nas nie powinno dziwić. A jednak! Świat co rusz obiegają historie które zadziwiają, a szczególnie gdy dotyczą one człowieka, który musi się zmagać z najdziwniejszą chorobą jaką widzieliśmy. Mieszkający nieopodal stolicy Indonezyji, Dżakarty, rybak, który bardzo obawia się o swoje życie z powodu roślinnych narośli na swoim ciele ma szanse być wyleczonym.
Na próbę pomocy zdecydował się amerykański dermatolog.
Dede (czyt. Didi – red.), tak mający na imię rybak, ma 35 lat, a "korzenie" (narośl jednoznacznie kojarząca się z korą drzewa) zaczęły rosnąć z jego ramion i stóp zaraz po wypadku kiedy jako nastolatek uszkodził sobie kolana.
Narośl szybko rozprzestrzeniła się po całym ciele, a on sam w krótkim czasie stał się niezdolny do normalnego życia.
Wyrzucony z pracy i opuszczony przez własną żonę, został sam z dwójką dzieci na wychowaniu. Powoli rezygnował z nadziei, że istnieje dla niego lekarstwo. Aby związać koniec z końcem zdecydował się nawet na występ w telewizyjnym "szoł dziwaków", paradując przed publicznością domagającej się takich "dziwactw". Przyszedł kryzys, ale rodzina zaopiekowała się nim i Dede starał się powrócić do swojego zawodu.
Ale teraz amerykański dermatolog, ekspert, który przyleciał specjalnie do odległej wioski zaproponował mu terapię, która odmieni jego życie.
Po testach próbek krwi i skóry, dr Anthony Gaspari z Uniwersytetu w Maryland wydedukował iż choroba rybaka może być połączeniem działania wirusa HPV (Human Papilloma Virus) z rzadką zmianą genetyczną. Wirus był zdolny oszukać system obronny i zmusić komórki do podziału, tworząc komórki zmienione genetycznie przez co utworzyła się narośl. Początkowo doktor myślał, że tak niski poziom systemu obronnego ciała jest spowodowany obecnością wirusa HIV, jednak dokładne badania wykazały, że krew rybaka jest czysta. Tym samym sprawa wydała się bardziej tajemnicza. Dr Gaspari często powtarzał, że taka zmiana genetyczna zdarza się rzadziej niż raz na milion. Doktor szybko stał się sławny dzięki chęci pomocy biednemu rybakowi. Discovery nakręciło dokument na ten temat. Pada w nim stwierdzenie, że choroba może być wyleczona dzięki codziennej dawce syntetycznej witaminy A co potwierdziło się w próbach laboratoryjnych. Gaspari twierdzi, ze rybak nigdy nie będzie miał normalnego ciała , ale narośl powinna cofnąć się na tyle aby mógł on używać swoich dłoni. Na koniec procesu leczenia, lekarze chcą zamrozić część "roślinnej" narośli i usunąć ją na drodze operacyjnej. Lekarz zapewniał, ze nigdy w życiu nie widział podobnej choroby i chce pomóc Dede jeśli tylko znajdzie fundusze na resztę badań. Gaspari ma także nadzieję iż konieczne do leczenia lekarstwa podarują korporacje farmaceutyczne, a lokalni lekarze pod jego nadzorem poprowadzą dalej przypadek Dede.
My mamy nadzieję, że dokotro Anthony Gaspari pomoże rybakowi w odzyskaniu normalnego życia. Poniżej możecie obejrzeć krótką relację ze spotkania z chorym rybakiem.
Sob, 3 luty 2024 14:19 | Z POCZTY DO FN: [...] Mam obecnie 50 lat wiec juz długo nie bedzie mnie na tym świecie albo bede mial skleroze. 44 lata temu mieszkałam w Bytomiujednyna rozrywka wieczorem dla nas był wtedy jedno okno na ostatnim pietrze i akwarium nie umiałem jeszcze czytać ,zreszta ksiażki wtedy były nie dostepne.byliśmy tak biedni ze nie mieliśmy ani radia ani telewizora matka miała wykształcenie podstawowe ojczym tez pewnego dnia jesienią ojczym zobaczył swiatlo za oknem dysk poruszający sie powoli...
Artykułem interesują się
Poniżej lista Załogantów, których zainteresował ten artykuł. Możesz kliknąć na nazwę Załoganta, aby się z nim skontaktować.
Sobota, 27 stycznia 2024 | Piszę datę w tytule tego wpisu w Dzienniku Pokładowym i zamiast rok 2024 napisałem 2023. Oczywiście po chwili się poprawiłem, ale ta moja pomyłka pokazała, że czas biegnie błyskawicznie. Ostatnie 4 miesiące od mojego odejścia z pracy minęły jak dosłownie 4 dni. Nie mogę w to uwierzyć, że ostatnią audycję miałem dwa miesiące temu, a ostatni wpis w Dzienniku Pokładowym zrobiłem… rok temu...
Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies)
w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby
ją zamknąć.