Pon, 26 lis 2007 00:00
Autor: FN, źródło: FN
Wahadełko to prosty przyrząd radiestezyjny. Z nim wiąże się historia, którą chcemy Wam przedstawić.
Prawie w ogóle nie piszemy o radiestezji i... może szkoda. Jest okazja, bo na adres FN dostaliśmy ciekawą „story”.
Subject: Sprawa żył wodnych - przeżycia własne, potwierdzone.
Witam
Mam dla Was historię związaną z tematem, który rzadko pojawia się na stronach fundacji. Od wielu lat interesuję się zagadnieniami związanymi z wahadełkowaniem i często spotykam się z ironicznym stanowiskiem w tych sprawach ludzi, którzy kwestjonują istnienie "żył wodnych" oraz innych promieniowań geopatycznych.
Kilka lat temu przeprowadziłem się od rodziców do mieszkania mojej babci, które jest niewielkie i dwupokojowe. Zająłem mniejszy pokój, łóżko na którym spałem stało dosunięte do jednej z dłuższych ścian, była to ściana zewnętrzna mieszkania. Przez jakieś dwa tygodnie nie działo się nic, potem zaczałem odczuwać niewielki ból głowy za dnia. Kiedy ból trwał już codziennie przez miesiąc, zastanowiło mnie to, ale złożyłem to na karb mojej pracy, a pracowałem w restauracji i prowadziłem chcąc nie chcąc bardziej nocny tryb życia.
Mniej więcej po miesiącu ból głowy trwał nadal, a był to niewielki ból, lecz trwający cały dzień, jak ból zęba. Do tego zacząłem każdej nocy miewać sny, bardzo wyraźne, po których często budziłem się w ciemności i nie mogłem zasnąć. W trzecim (!) miesiącu (do bólu głowy się już na tyle przyzwyczaiłem, że zapominałem o nim) sny stały się tak przerażające, to znaczy obrazy nie były może straszne ale ładunek emocji był potworny! Proszę wyobrazić sobie prawie trzydziestoletniego faceta, który co noc budzi się zlany potem, i trzęsąc się ze strachu chowa głowę pod kołdrę! Tematyka snów była niekonkretna ale powtarzały się regularnie symbole takie jak, starcy, szamani, zagadnienia radiestezji oraz przewijał się element "ducha". To jakiś duch był tym, czego bałem się po przebudzeniu.
Ostatnim snem, jaki pamiętam był obraz, jak znajduję się we wnętrzu zrujnowanego kościoła (który jest faktycznie po drugiej stronie ulicy od domu mojej babci), jestem tam z jedną z moich sióstr, która pokazuje mi na ceglane ściany, po czym kościół zamienia się w ścianę, przy której stoi moje łóżko, i z tej ściany wyłania się twarz "zbudowana" z zielonej siatki, tak jak szkielet animacji 3D. Słyszę głos siostry - to jest ten duch - i budzę się śmiertelnie przerażony.
Następnego dnia udało mi się dotrzeć do doświadczonego radiestety, miałem ze sobą plan mieszkania babci, i proszę sobie wyobrazić moje zdumienie, gdy radiesteta zlokalizował jedną żyłe wodną, ale nie w mniejszym pokoju tylko gdzie indziej, oraz określił przebieg linii dwóch siatek geopatycznych, które same w sobie są niegroźne dla człowieka, jednak w tym przypadku był jednen punkt, gdzie siatki nakładały się na siebie i było to bardzo niekorzystne, i ten punkt znajdował sie dokładnie... na linii ściany obok łóżka!
Wtedy zdałem sobie sprawę że ból głowy był objawem niedobrego działania siatek, a poprzez sny moja podświadomość chciała mnie z tego miejsca po prostu wygonić, przestraszyć. Dodam jeszcze że pamiętam z dzieciństwa, jak mój pradziadek, który tam wcześniej mieszkał, też źle się czuł śpiąc w tym miejscu, a po przestawieniu łóżka zarówno jemu jak i mi wszystkie dolegliwości ustapiły.
Cała historia jest potwierdzona bo działa się na oczach mojej rodziny, a z owym radiestetą skontaktowała mnie moja mama.
pozdrawiam Fundację
J.Ch.
Kraków
(nazwisko do wiadomości redakcji)
Pon, 26 lis 2007 00:00
Autor: FN, źródło: FN
* Komentarze są chwilowo wyłączone.