Dziś jest:
Czwartek, 28 listopada 2024

Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy... 
/Albert Einstein/

Komentarze: 0
Wyświetleń: 7276x | Ocen: 0

Oceń: 2/5
Średnia ocena: 0/5


Czw, 27 mar 2008 00:00   
Autor: FN, źródło: FN   

Czterdzieści lat temu zginął pierwszy kosmonauta - Jurij Gagarin. Do tej pory nie opublikowano oficjalnego raportu z prac komisji powołanej do przeanalizowania katastrofy lotniczej.

Autor niniejszego artykułu co pięć lat przeprowadza wywiady z kosmonautami, inżynierami i lotnikami, którzy uczestniczyli w badaniach przyczyny katastrofy z 27 marca 1968 r. W tym dniu rozbił się myśliwiec szkolno-treningowy typu Mig-15, a na jego pokładzie zginęli Jurin Gagarin i Władimir Sieriegin. Za każdym razem uczestnicy tamtych wydarzeń opowiadają swoją prywatną wersję tragedii. To dziwne, była przecież powołana komisja rządowa do wyjaśnienia tego przypadku, wszystko było dokładnie analizowane. Setki ludzi włożyło wszystkie swe umiejętności, żeby ustalić przyczynę śmierci najsławniejszego człowieka świata. Jaki był wynik prac komisji? Na ten temat zapadło milczenie. Z jakiej przyczyny ustalenia komisji do tej pory są utajniane? Dlaczego jedynym oficjalnym dokumentem o śmierci Gagarina i Sieriegina pozostaje nekrolog o następującej treści: „w wyniku katastrofy przy wykonywaniu lotu treningowego…”, podpisany przez przedstawicieli Biura Politycznego Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego? Nigdzie nie ma ani słowa o przyczynie śmierci pilotów. Co się wydarzyło 27 marca 1968 roku? Co się stało z doświadczonymi lotnikami, którzy pilotowali doskonale sobie znaną maszynę? W większości niniejsza publikacja jest oparta na materiałach zbieranych przez ostatnie osiem lat przez Igora Iwanowicza Kuźniecowa. W 1968 roku, 33-letni wówczas major, specjalista wyposażenia lotniczego, pracował w podkomisji zajmującej się badaniem „sprawy Gagarina i Sieriegina”. Po wielu latach Kuźniecow powrócił do sprawy tajemniczej tragedii, bogatszy o nabytą przez ten czas wiedzę o zachowaniu ludzi i techniki w ekstremalnych, awaryjnych sytuacjach. LAS ZOSTAŁ WYDEPTANY W PROMIENIU 3 KILOMETRÓW Na początek może kilka słów o komisji pracującej w 1968 roku, chociaż rezultatów jej pracy nikt nie poznał. Jak by nie było, wszystkie niżej zaprezentowane wersje i hipotezy są oparte na materiałach i informacjach uzyskanych od specjalistów uczestniczących w tej sprawie. „Rządowa komisja do wyjaśnienia przyczyny śmierci lotnika-kosmonauty, bohatera Związku Radzieckiego – pułkownika Ju.A.Gagarina i bohatera Związki Radzieckiego – inżyniera pułkownika W.C.Sieriegina” została powołana 28 marca 1968 r., czyli dzień po katastrofie. W jej skład wchodziły 4 podkomisje: - do spraw analizy przygotowania ekipy do lotów, kontroli organizacji i zabezpieczenia lotów w dniu 27 marca (podkomisja lotnicza); - do spraw analizy mechanicznej samolotu Mig-15 (podkomisja inżynieryjna); - do spraw oceny stanu zdrowia lotników przed i w czasie lotu oraz oficjalnej sekcji ofiar katastrofy (podkomisja lekarska); - podkomisja KGB, mająca na celu wyjaśnienie przyczyn katastrofy „po swojej linii”, to znaczy, czy zdarzenie nie było spowodowane spiskiem, działaniami terrorystycznymi, czy też sabotażem. Wyobraźcie sobie teraz miejsce katastrofy – gęsty las pod Kirżaczem. Koniec chłodnego marca. Śnieg po pas. Wybity w ziemi lej o średnicy sześciu metrów. Uderzenie było tak silne, że pięciotonowy samolot rozpadł się na drobne kawałki. Elementy MiGa-15 zalane paliwem zostały przemieszane z błotem, śniegiem i ziemią. Las został dokładnie przeczesany przez żołnierzy. W kierunkach wschodnim, południowym i zachodnim – do pięciu kilometrów od wybitego leju, a w północnym, skąd nadlatywał samolot – do dwunastu kilometrów. W środku kwietnia, w promieniu 3 km od miejsca wypadku wydeptano całkowicie trawę. W miejscu upadku samolotu ziemia została przesiana przez gęste sito. To niezwykłe, ale udało się zebrać ponad 90 procent tego, co zostało z myśliwca (na ogół w takich przypadkach odzyskuje się 40 do 60 procent maszyny). Po zauważeniu katastrofy na początku starano się wypatrzeć białe czapy spadochronów katapultujących się lotników. Niestety nie było ich. Dopiero potem odkryto lej w środku lasu. W ciągu 6 godzin od momentu katastrofy wokół miejsca upadku samolotu postawiono straże. Pierwsi specjaliści, którzy 28 marca obejrzeli miejsce upadku samolotu byli w szoku: nie znaleziono ani lotników ani spadochronów. Liny spadochronów nie były poprzerywane, ale dokładnie poobcinane. Wersja nr 1 – akt terrorystyczny Jak wyjaśnić zaginięcie? Kto odciął spadochrony żeby lotnicy nie mogli się katapultować? Wrogowie przygotowali awarię i dlatego też piloci nie mieli żadnych szans żeby się uratować – taka powstała hipoteza. Fakt zniszczenia spadochronów obrósł legendami i domysłami, żeby po pewnym czasie transformować w poniższą absurdalną tezę: ówczesny sekretarz generalny partii, Breżniew postanowił zlikwidować Gagarina, gdyż zazdrościł mu sławy i popularności. Mało kto wiedział, że po trzech dniach KGB odzyskało zgubę w jednej z sąsiednich wiosek. (W tym czasie prace komisji były utajnione. Nie przekazywano żadnych informacji. Także członkowie jednej z podkomisji nie mieli prawa konsultować się z członkami innych). Sprawa zaginięcia spadochronów okazała się banalna. Zanim wokół miejsca katastrofy pojawiły się straże, dotarli tam mieszkańcy okolicznych wiosek. Odcięli spadochrony bo taka tkanina zawsze się przyda w gospodarstwie. Kiedy spadochrony, całe w burych plamach przywieziono do laboratorium, osłupiali eksperci zaczęli się zastanawiać skąd się wzięła ta krew. Przecież w miejscu katastrofy krwi wcale nie było. Ciała lotników zostały rozkawałkowane w wyniku bardzo silnego uderzenia. Przy bliższej analizie okazało się, że bure plamy nie pochodzą od krwi. Spadochrony zostały ukryte przez wieśniaków pod stertą gnoju. Komisje pracowały bardzo starannie. W przeczesanym w miejscu katastrofy gruncie znaleziono ciało sójki. Było to przyczyną powstania drugiej wersji wypadku – samolot Gagarina zderzył się z ptakiem i dlatego zaczął pikować. Do pomocy poproszono ornitologów. Po przeprowadzeniu badań na miejscu zdarzenia, jednoznacznie stwierdzili, że sójka nie zderzyła się z samolotem, a przyczyną jej śmierci był atak jastrzębia. Powołane podkomisje pracowały równolegle. Wyjaśniono co do sekundy, co działo się z lotnikami przez lotem, co robili oni i ludzie z ich bliższego i dalszego otoczenia. Kontrola była tak dokładna, że na liście osób podejrzanych znalazła się między innymi żona technika, który dokonywał przeglądu samolotu przed lotem. Wiele lat przed katastrofą, na przystani „Słoneczna Polana” spotkała się ona z żoną sekretarza Ambasady USA. Wykorzystując „specjalne” kontakty sprawa tego spotkania została wyjaśniona – było zupełnie przypadkowe. Wersja nr 3 – Sieriegin i Gagarin byli pijani. A któż im – bohaterom zabroni szaleństw na niebie. No i doigrali się… Na dwa dni przed feralnym lotem Gagarin i Sieriegin wypili po parę kieliszków wódki na przyjęciu zorganizowanym z okazji jubileuszu jednego z aktywistów partyjnych. Wypili i rozeszli się do domów. 26 marca żaden z nich nie pił alkoholu. Plotki szerzące się wśród ludzi dawno zaliczyły Gagarina do grona mocno pijących. Powodów do wypicia miał dostatecznie dużo. Wszyscy zapraszali do siebie pierwszego kosmonautę. I każdy chciał się z nim napić wódki. Ale Gagarin nauczył się odmawiać. Miał niewiele ponad trzydzieści lat i nie chciał ugrzęznąć w roli aktywisty partyjnego. Marzył o ponownym locie w kosmos. 27 marca nie zaczął się zbyt szczęśliwie dla Gagarina i Sieriegina. Gagarin miał problemy z samochodem, dlatego też pojechał na lotnisko autobusem. Już wsiadając, uświadomił sobie, że nie ma przy sobie przepustki. - nie wracaj do domu! I bez przepustki wejdziesz na lotnisko. Przecież ciebie wszyscy znają – przekonywali go koledzy lotnicy. - ale tak nie można – odpowiedział Gagarin i wrócił do domu. Wrócił…. Dla lotników to jeden z najbardziej niepokojących przesądów. Koledzy próbowali przekonać go, żeby przełożył termin lotu. Nic nie wskórali. Natomiast Sieriegin z samego rana odbył nieprzyjemną rozmowę z jednym z dowódców centrum kosmicznego. Do samolotu wsiadł wyraźnie przygnębiony. Co do osoby Sieriegina, to wśród kolegów lotników nie miał najlepszej opinii. Jeden z pilotów-oblatywaczy, który wrócił 27 marca do domu powiedział krótko – Sieriegin zabił Gagarina. Z powodu nieodpowiedzialnego traktowania swoich obowiązków dowództwo od pewnego czasu odsunęło Sieriegina od pracy pilota-oblatywacza. Powierzono mu funkcję towarzyszenia kosmonautom w trakcie ich treningów podtrzymujących lotnicze nawyki. Wersja nr 4 Wszystkiemu winne jest ludzkie niedbalstwo. Samolot stary, wysłużony, służby meteorologiczne nie sprawdziły prognozy. Jest w tym sporo prawdy. Samolot meteo wylądował na minutę przed startem maszyny Gagarina. Na pokładzie MiG-a nie było czarnych skrzynek. Były tylko urządzenia zapisujące prędkość i wysokość lotu. Akurat tego dnia zapomniano uzupełnić zapas papieru dla tych urządzeń. Lot powinien być prowadzony za pomocą dwóch urządzeń radiolokacyjnych. Jeden śledził ruch samolotu względem kursu, drugi kontrolował wysokość lotu. Ważna uwaga – w tym czasie w rejonie lotu Mig-a-15, na różnych wysokościach było obecnych jeszcze siedem innych samolotów. Do tego urządzenie radiolokacyjne odpowiedzialne za kontrolę wysokości nie pracowało. Ekran kursowy też nie był fotografowany co 30 sekund, jak wymagają tego przepisy. Sporo tych „drobiazgów”. Ale zdaniem komisji, na przebieg lotu myśliwca drobne niedociągnięcia nie miały wpływu. Do momentu zderzenia z ziemią, maszyna była w dobrym stanie technicznym. Inna sprawa, że brak danych z urządzeń zapisujących stwierdzono w chwili kiedy zaczęto wyjaśniać, co stało się z załogą. Wersja nr 5 Według słów generała-lejtnanta S.M.Bielocerkowskiego - MiG-15 dostał się w zasięg strugi powietrznej wytworzonej przez przelatujący w pobliżu samolot. Piloci stracili kontrolę nad maszyną, która runęła w dół. Tę wersję popiera także słąwny kosmonauta Aleksiej Leonow. To znaczy, że przyczyną katastrofy był „czynnik ludzki”. Być może winowajcą jest jeden z pilotów przebywających w tej samej strefie lotu. Ale żadnych informacji o niebezpiecznym zbliżeniu pomiędzy samolotami nie ma. Tylko przypuszczenia. Wersja nr 6 Podzielił się nią kosmonauta Numer 2 Związku Radzieckiego - German Titow. Według niego, samolot zderzył się z sondą meteorologiczną (były często wypuszczane, żeby uzyskać dokładne informacje o pogodzie). Sonda meteorologiczna to kula wypełniona gazem, do której doczepiona jest kapsuła z przyrządami. Być może kapsuła uszkodziła reflektor samolotu i doszło do rozhermetyzowania kabiny. - Jak pójdę na emeryturę, to przeczeszę cały lat kirżański i znajdę tę sondę – mówił Titow. Umarł w 2000 roku. Istotnie, w okolicy upadku Mig-a żołnierze odnaleźli dziesiątki balonów meteo. Ale wszystkie były stare. Inżynierom udało się także odzyskać ponad 94% szkła z reflektora. Wszystkie odłamki zostały ze sobą sklejone. Jeśli reflektor został uszkodzony na dużej wysokości, jego fragmenty na pewno tak licznie nie pojawiłyby się w leju po katastrofie. Czterdzieści lat minęło. Nie przedstawiono oficjalnych wyników prac komisji, bo nie było o czym pisać. Komisja rządowa sprawdziła wszystkie detale – najmniejsze fragmenty kadłuba, śrubki, nakrętki, strzępki odzieży. Obliczono prędkość lotu jak i kąt nachylenia. Przeanalizowano szanse wyprowadzenia samolotu MiG z korkociągu. Wszystkie te fakty nie zostały umieszczone we wspólnym dokumencie. Brakowało jednoznacznego stanowiska. Pojawiały się kolejne wersje przyczyny katastrofy – na przykład o zbytnim zbliżeniu do innego samolotu, jak też hipoteza, że piloci podczas wychodzenia z korkociągu popełnili bład. - Bazując na posiadanych wtedy informacjach i posługując się ówczesną wiedzą nie sposób było zakończyć sukcesem pracę komisji. – stwierdza po kilkudziesięciu latach pan Kuzniecow. Cóż więc robić? Jak przyznać, że komisja rządowa, wyposażona w nadzwyczajne pełnomocnictwa nie dotarła do istoty katastrofy? Najlepsi inżynierowie, lekarze i lotnicy nie stwierdzili jednoznacznie jaka była przyczyna śmierci pierwszego kosmonauty. Dlatego też komisja została dyskretnie rozwiązana. Materiały z prac zostały zakwalifikowane do kategorii „tajne”. Od wypadku mija właśnie czterdzieści lat. Być może nadeszła pora ujawnić informacje z archiwum i ponownie spróbować wyjaśnić tę jedną z bardziej zagadkowych katastrof XX wieku. Teraz, posiadając nowe informacje o technice, nowe wiadomości jak zachowuje się organizm człowieka w warunkach ekstremalnych, moglibyśmy z dużo większym prawdopodobieństwem ustalić co się wydarzyło 27 marca 1968 roku. Inne przyczyny braku raportu komisji. „Biuro polityczne ówczesnego Związku Radzieckiego nie było zainteresowane ujawnieniem przyczyn katastrofy.” Są to słowa wybitnego naukowca, jednego z twórców radzieckiej kosmonautyki, Walentina Głuszko. - Ja doskonale pamiętam, jak w 1987 roku mój ojciec mówił mi, dlaczego nie wyjaśniono przyczyn katastrofy Gagarina – wspomina syn akademika, Aleksandr Głuszko – on uważał, że przyczyna leży nie w zawiłości zaistniałych wówczas sytuacji, lecz w tym, w jaki sposób było to wszystko analizowane. Najwyższe szefostwo nie miało najmniejszego zamiaru dotrzeć do istoty zdarzenia. Dlatego też tak źle wyglądała współpraca pomiędzy powołanymi podkomisjami. Skandalicznie została dobrana ekipa zespołu analitycznego. „Bardzo możliwe – mówił Walentin Głuszko – że praca jednego rzetelnego naukowca przyniosłaby więcej efektów niż trud całej komisji rządowej.

Komentarze: 0
Wyświetleń: 7276x | Ocen: 0

Oceń: 2/5
Średnia ocena: 0/5


Czw, 27 mar 2008 00:00   
Autor: FN, źródło: FN   



* Komentarze są chwilowo wyłączone.

Wejście na pokład

Wiadomość z okrętu Nautilus

ONI WRACAJĄ W SNACH I DAJĄ ZNAKI... polecamy przeczytanie tekstu w dziale XXI PIĘTRO w serwisie FN .... ....

UFO24

więcej na: emilcin.com

Sob, 3 luty 2024 14:19 | Z POCZTY DO FN: [...] Mam obecnie 50 lat wiec juz długo nie bedzie mnie na tym świecie albo bede mial skleroze. 44 lata temu mieszkałam w Bytomiujednyna rozrywka wieczorem dla nas był wtedy jedno okno na ostatnim pietrze i akwarium nie umiałem jeszcze czytać ,zreszta ksiażki wtedy były nie dostepne.byliśmy tak biedni ze nie mieliśmy ani radia ani telewizora matka miała wykształcenie podstawowe ojczym tez pewnego dnia jesienią ojczym zobaczył swiatlo za oknem dysk poruszający sie powoli...

Artykułem interesują się

Poniżej lista Załogantów, których zainteresował ten artykuł. Możesz kliknąć na nazwę Załoganta, aby się z nim skontaktować.

Brak zainteresowanych Załogantów.

Dziennik Pokładowy

Sobota, 27 stycznia 2024 | Piszę datę w tytule tego wpisu w Dzienniku Pokładowym i zamiast rok 2024 napisałem 2023. Oczywiście po chwili się poprawiłem, ale ta moja pomyłka pokazała, że czas biegnie błyskawicznie. Ostatnie 4 miesiące od mojego odejścia z pracy minęły jak dosłownie 4 dni. Nie mogę w to uwierzyć, że ostatnią audycję miałem dwa miesiące temu, a ostatni wpis w Dzienniku Pokładowym zrobiłem… rok temu...

czytaj dalej

FILM FN

EMILCIN - materiał archiwalny

archiwum filmów

Archiwalne audycje FN

Playlista:

rozwiń playlistę




Właściwe, pełne archiwum audycji w przygotowaniu...
Będzie dostępne już wkrótce!

Poleć znajomemu

Poleć nasz serwis swojemu znajomemu. Podaj emaila znajomego, a zostanie wysłane do niego zaproszenie.

Najnowsze w serwisie

Wyświetl: Działy Chronologicznie | Max:

Najnowsze artykuły:

Najnowsze w XXI Piętro:

Najnowsze w FN24:

Najnowsze Pytania do FN:

Ostatnie porady w Szalupie Ratunkowej:

Najnowsze w Dzienniku Pokładowym:

Najnowsze recenzje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: OKRĘT NAUTILUS - pokład on-line:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: Projekt Messing - najnowsze informacje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: PROJEKTY FUNDACJI NAUTILUS:

Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.