Sob, 1 gru 2007 00:00
Autor: FN, źródło: FN
Kamienie mają niezwykłe cechy, opowieści o tych kamieniach przypominają sceny z popularnego, amerykańskiego serialu. Wiemy o kilku z nich na terenie Polski i na wiosnę planujemy wyprawę ich szlakiem. Nazwalismy je kamieniami "X`Files"
Osoby interesujące się zjawiskami niewyjaśnionymi na pewno spotkały się z określeniem
„diabelskie kamienie”. Tak określa się ogromne głazy narzutowe, które mają małe wgłębienie przypominające „łapkę diabła”. Pisaliśmy o tym wielokrotnie na naszych łamach i trzeba przyznać, że sprawa jest fascynująca. Po pierwsze niezwykłe jest to, że w całej Polsce takich głazów jest kilkaset (o niektórych z nich dowiedzieliśmy się całkiem niedawno) i tworzą one mapę dość szczelnie pokrywającą Polskę. Znaki
„łapki diabła” musiały być wykonywane bardzo dawno temu. Trudno oszacować moment powstawania znaku na danym kamienia, ale w niektórych przypadkach wydaje się, że musiało to się stać... w momencie formowania się głazu!
Pisaliśmy o nich wiele razy, ale zawsze warto przypomnieć choćby jeden z nich.
Jeden z takich typowych „kamieni diabelskich” opisał nam kiedyś nasz czytelnik z Krakowa, pan Robert Buchta.
Szanowna Redakcjo !
Swój list powinienem opatrzyć przewrotnym tytułem : "Cudze (stopki) chwalicie, swoich nie znacie..". Bo przecież rozmaitych dziwnych śladów u nas dostatek. Piszę zainspirowany informacją o śladach z Meksyku. Przyznam, że swego czasu, w przeciągu kilku weekendów, przyjrzałem się nieco bliżej Beskidowi Wyspowemu. Nie całemu, rzecz jasna, ale drobnej jego cząstce. I cóż się okazało. Przede wszystkim to, że Beskid Wyspowy stanowi niezwykle urzekającą swym pięknem część Karpat. Kopułowate wzniesienia Beskidu Wyspowego zbudowane są z najtwardszych piaskowców, natomiast doliny, obniżenia i przełęcze - z łupków. Łatwiej wietrzejące skały pokrywa warstwa gleby i porasta las. Oczywiście nie wszystkie piaskowce dały się zakryć czarnym całunem ziemi. Wyzierają one do naszego świata, tworząc dziwacznie uformowane tzw. ostańce lub wychodnie. Ostateczne kształty nadały im procesy wietrzenia mechanicznego. Zresztą zachodzą one po dziś dzień i nadal modelują powierzchnię wszystkich ostańców. Także i kamień, o którym chcę opowiedzieć powstał właśnie w rezultacie zachodzenia procesów wietrzenia i odprowadzenia materiału skalnego, w których wyniku doszło do wypreparowania odpornych partii podłoża. To te procesy sprawiły również, że ogromna kamienna grzęda z Krzesławic (niektórzy mówią, że ze Smykania) została podzielona na liczne części. Zatem w świetle tego, co tu powiedziano, zagadkowe ślady odnajdywane licznie na jej powierzchni należałoby uznać za przejaw działania naturalnej siły nazywanej kiedyś "vis plastica", nie zaś mocy spoza naszego wymiaru.
Kierując się zwykłą ciekawością, warto posłuchać tego, co mówią archeolodzy. Ustalili oni bowiem, że do stóp ogromnego głazu w Krzesławicach spieszyli ludzie z pobliskiego grodu (jego ruiny górują nad Poznachowicami Górnymi) już w czasach kultury łużyckiej. Podobnie ludzie żyjący znacznie później, w czasach kultury celtyckiej. Jednak na pytanie czyje zarysy dostrzegali i jedni, i drudzy, patrząc na ślady widoczne na północno-zachodniej ścianie potężnej ławicy piaskowca, nie uda nam się znaleźć odpowiedzi. Pewne jest, iż tutaj odprawiali swoje magiczne obrzędy. Potem władzę nad grodem przejęli Słowianie. Można tylko podejrzewać, iż kontynuowali tutaj praktyki swoich poprzedników.
Chrześcijaństwo, dotarłszy na te ziemie, dodało do istniejących legend swoje własne. Z czasem te wcześniejsze zostały wyparte ze zbiorowej pamięci i zastąpione młodszymi. Tak jest w przypadku i tego niezwykłego głazu. Stąd też w dziwnie wyglądających liniach człowiek dostrzegł zarys fizjonomii szatańskiej, w licznych miskowatych zagłębieniach ślady jego szponów, a powyżej odcisk diabelskiej raci. Przed wiekami ten sam człowiek doszedł do wniosku, że ów kamień mógł przytaszczyć nie kto inny, jeno sam diabeł. Skoro był to czart, zapewne chciał coś zniszczyć. Klasztor w pobliskim Szczyrzycu - po chwili skonstatował człowiek. Taką historię opowiadano od setek lat i trudno było znaleźć w nią wątpiących. Dziś czasy są inne. Wielu podziela pogląd geologów, którzy uważają, że ślady te są wyłącznie dziełem sił Natury - nieokiełznanych żywiołów.
Wielu oczywiście nie oznacza, że wszyscy, bowiem ufolodzy też tutaj znaleźli coś dla siebie.
Na pierwszy rzut oka wydaje się, że niewiele nowego można powiedzieć o tym wielkim głazie i pustej już pustelni znajdującej się u jego podnóża. Tymczasem obchodząc ławicę dokoła i uważnie jej się przyglądając odkryjemy niewielki kamień spoczywający w cieniu, u stóp północnej ściany. Okazuje się być pokryty osobliwymi śladami, najbardziej zagadkowymi ze wszystkich, które do tej pory widzieliśmy. Na jego powierzchni odnajdujemy bowiem ślady nie jakiś gadów, czego moglibyśmy się najprędzej w tym miejscu spodziewać, wysłuchawszy opowieści geologów, lecz utrwalone w twardym kamieniu jakby odciski ... ludzkich stóp. Bliżej im się przyjrzawszy, ustalimy, że długość najlepiej zachowanego śladu to prawie 30 centymetrów, a odległość dzieląca go od następnego wynosi pół metra. I zobaczymy coś więcej : znaki świadczące o tym, jak owa stopa osuwała się w niezbyt jeszcze twardym osadzie.
Jeśli założyć, że owe odciski nie zostały w materiale skalnym wyrzeźbione, to przesłanie z dalekiej przeszłości stawia nas w kłopotliwej sytuacji. Bo kto mógł brodzić w osadach, które z czasem przeobraziły się w nasz kamień, ok. 70 mln lat temu. Wtedy przecież żaden homo sapiens ani jego przodek nawet nie istniał. Ugruntowana od lat teoria ewolucji nie daje nam żadnego marginesu swobody. A na dodatek jedyny świadek wydarzeń z przeszłości, nasz głaz, milczy jak zaklęty...
Można oczywiście założyć, iż owe tajemnicze odciski stóp zostały wyrzeźbione. Można odpowiedzialnością za ich powstanie obarczyć jakąś siłę spoza naszego wymiaru albo ... przyznać rację Michaelowi Cremo, autorowi słynnej „Zakazanej archeologii”. Bo, jeśli ktoś rzeczywiście stąpał po tym kamieniu zanim przyjął on postać zwięzłą, to mógł to uczynić wyłącznie kilkadziesiąt milionów lat temu. W ramach ogólnie przyjętej teorii ewolucji jest to nie do pomyślenia. Kilkadziesiąt milionów lat o żadnym przecież homo sapiens, czy jakimkolwiek jego przodku nie mogło być mowy.
Dopiero spojrzenie na naszą historię przez pryzmat książki Michaela Cremo i Richarda Thompsona pozwala dopuścić myśl, że mogło być inaczej. We wspomnianej pozycji autorzy zawarli opisy najbardziej spektakularnych znalezisk, w tym także śladów odcisków sandałów znalezionych w Utah, liczących sobie ... 600 mln lat. W porównaniu z nimi nasze ślady pozostawione w Beskidach młodsze o pół miliarda lat, zdają się być niewiele warte.
Jeśli jednak uda się udowodnić, że do ich powstania nie przyczynił się jakiś rzeźbiarz, to bez względu na swój wiek będą mieć ogromną wartość. Na równi z innymi odkryciami opisanymi w „Zakazanej archeologii”; wesprą bowiem tezę, że całe życie, a więc także i człowiek są częścią niepojętego Planu Stworzenia.
W ostatnim zdaniu warto dodać, że takich kamieni, z różnego rodzaju odciskami w kształcie stopek czy dłoni, jest wiele. Na przykład tuż nad Pcimiem, w przysiółku Gronik, natrafiamy na głaz z zarysem dłoni. Miejscowi, z którymi rozmawiałem, podejrzewają, że został przez kogoś wyrzeźbiony. W istocie dotarłszy na miejsce mogłem się przekonać, że tym razem trzeba zachować większą ostrożność w formułowaniu sądów.
(Tekst zilustrowałem kilkoma zdjęciami, które zawarłem w załącznikach.)
Korzystając z okazji, chciałbym złożyć jak najlepsze życzenia dla całej Redakcji "Nautilusa"
Robert Buchta
No tak, ale ten tekst nie jest wcale poświęcony sprawie „kamieni diabelskich”, gdyż są one wręcz banalne wobec kamieni, które zainteresowały nas ostatnio... Chodzi nam bowiem o jeszcze bardziej elitarną grupę „kamieni X`Files”. To prawdziwa „elita niezwykłych kamieni”, z każdym z nich łączy się przynajmniej jeden element, który pozwala nam je określić właśnie roboczo określeniem „X`Files”. ;)
Takich kamieni w Polsce jest ledwie kilka. Mamy marzenie, aby na wiosnę naszym NAUT-MOBILE wybrać się w niezwykłą podróż i odwiedzić każde z tych miejsc. Obok kamieni zamierzamy rozbić obóz i przy każdym z nich spędzić 24 godziny. To pozwoli nam zebrać materiał dokumentacyjny, odbyć rozmowy z mieszkańcami okolicznych wiosek, a także przeprowadzić kilka eksperymentów (mamy ciekawe pomysły, jak je zrobić). Cały nasz pobyt będzie nagrywany dzięki układom monitorującym, w które jest wyposażony nasz NAUT-MOBILE. Mamy także pomysł, aby cały czas w czasie naszej eskapady szlakiem „kamieni X`Files” nagrywać reportaż, który potem pokażemy naszym czytelnikom. Mimo tego, że nasz NAUT-MOBILE jest przygotowany na sezon zimowy (ma oddzielne ogrzewanie pomieszczeń), ustawienie kamer monitorujących teren wymaga jednak trochę wyższych temperatur. Stąd pomysł, aby wyprawę przeprowadzić na wiosnę.
I oczywiście pojawia się pytanie: jeśli nie chodzi nam o zwykłe i banalne „kamienie diabelskie”, to co mamy na myśli pisząc o „wyższej półce kamieni X`Files”? Podamy Wam dzisiaj tylko trzy przykłady takich głazów. O wszystkich wiemy dzięki informacjom przysłanym przez czytelników FN.
-----Original Message-----
From: xxxxxxxxxxxxx
Sent: Monday, April 12, 2004 12:29 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: snop swiatla z kamienia
Witam Fundację!
Jestem Waszym czytelnikiem od roku i bardzo podoba mi się to, co robicie. Ale do rzeczy. Pisałem Wam o tym, że widziałem obiekt UFO w wakacje /e-mail pochodzi z 2004 roku przyp. Red. / nad wsią Łutynówko obok Olsztynka.
Ale chciałem powiedzieć o niezwykłym kamieniu, który jest w okolicznych lasach i o którym opowiadał mi mój nieżyjący dziadek. Kamień jest takim dużym głazem granitowym i leży w lesie na polanie. Mój dziadek ze swoim bratem byli kiedyś w pobliżu tej polany i widzieli snop światła, który bił z tego kamienia w niebo. Dziadkowi naprawdę wierzyłem w każde słowo i jestem pewien, że to wydarzyło się naprawdę. I jest jeszcze jedna rzecz. Dziadek opowiadał (zmarł w 1996 roku) jeszcze o tym, że ten kamień kiedyś zniknął i nie było go przez kilka lat, po czym pojawił się ponownie. Podobno są świadkowie, którzy mogą to potwierdzić. Oglądałem ten kamień i wygląda raczej normalnie jak taki zwykły, ale potężny polny kamień. Na tę polanę można dojechać i proponowałbym Wam rozbić tam namiot w pobliżu, a ja pomogę chętnie i mój ojciec też, bo sprawa tego kamienia bardzo go interesuje.
Pozdrawiam wszystkich
A.G. /nazwisko do wiadomości redakcji/
Ten kamień będzie pierwszym punktem naszej wyprawy szlakiem „kamieni X`Files”. Warto zobaczyć kolejny kamień na naszym „szlaku”. Tym razem mamy zdjęcie.
-----Original Message-----
From: xxxxxxxxxxxxxxxxxx
Sent: Tuesday, June 12, 2007 9:27 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: kamień który krwawi
Witam,
Przejde od razu do rzeczy: Moja mama pochodzi z Goli koło Gostynia (woj. wielkopolskie). Jak była jeszcze panną, jej matka opowiadała jej o dziwnym kamieniu w okolicy, którego kiedy robotnicy chcieli zabrać na budowę. Który z nich uderzył w niego siekierą bo chciał rozłupać (wydaje mi się to troche dziwne ale powtarzam tak jak i mi powtórzono) lecz z kamienia zaczęła lecieć krew(?) z tego miejsca gdzie został uderzony.
Podobno kamień przez wiele lat powiększał swoje rozmiary, w tej chwili (na oko) ma jakie 120cm wysokości. Cała akcja była powtarzana kilkukrotnie, po czym przybył ksiądz, powięcił i powstawił krzyż. Kamień znajduje się dokładnie na drodze Łęka (mała/wielka) - Brzezie (droga prowadząca do gostynia ze strony południowo zachodniej. Kamień znajduje się na wschodzie od drogi. W załączniku dodaje zdjęcie kamienia, niestety wykonane telefonem komórkowym z pędzącego samochodu. Pozdrawiam całą Redakcję :)
Z całej piątki wybranych przez nas „kamieni X`Files” przedstawimy Wam jeszcze jeden. Za opis niech wystarczy publikacji w gazecie, którą zeskanowaliśmy. Pozostałe dwa z naszych "wybranych" są tak ciekawe, że poświęcimy im oddzielny tekst.
Sob, 1 gru 2007 00:00
Autor: FN, źródło: FN