Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy... /Albert Einstein/
„Nagle poczułam zapach pomarańczy” – niezwykła relacja, w której pojawia się wzbudzająca najwięcej emocji postać światowej "wiedzy duchowej" - Sai Baba.
Postać Sai Baby budzi emocje i spory od momentu, kiedy po raz pierwszy jego postać zafunkcjonowała w światowych mediach. W korespondencji do FN często pojawia się pytanie o ocenę tej niezwykłej postaci, nasz stosunek do jego "materializacji" itp.
Ciekawe, że w korespondencji przysyłanej do FN pojawiają się także opisy sytuacji, w których Sai Baba miał także zamanifestować swoją obecność w życiu osób mieszkających w Polsce. Zwolennicy Sai Baby twierdzą, że potrafi on wpływać na każdego człowieka na ziemi, a czasami wprost manifestuje swoją aprobatę lub nie dla tego, co dany człowiek robi... Można w to wierzyć, można nie wierzyć, ale warto jest zapoznać się z przykładem takiej sytuacji, którą opisała nam p. Sylwia. Musieliśmy zrobić kilka skrótów i korekt, aby list był bardziej czytelny dla wszystkich.
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Sen w kolorze pomarańczy
Witam
Postanowiłam Państwu przesłać w kilku słowach coś, co przydarzyło mi się ostatnio. Być może zaciekawi to kogoś. Było to jest i będzie dla mnie niesamowitym splotem wydarzeń i okoliczności na które nie miałam wpływu, a które otworzyły mi dotąd nieznaną drogę. Stąpam po niej powoli, choć fascynuje mnie i z niemal dziecięcą ciekawością chcę ją poznawać i chłonąć całą sobą. Na przesłanie Wam tego prawdziwego opowiadania namówił mnie lekarz, który zna Waszą grupę.
W załączeniu moje wspomnienie, a w zasadzie sen.
Pozdrawiam Was ciepło
Sylwia K.Sen w odcieniu pomarańczyPamiętam go dokładnie, jakbym dopiero otworzyła oczy. Środa, 3.24, taką godzinę wyświetlał telefon, na który spojrzałam po przebudzeniu. Dokuczał mi potworny ból kostki. Zwichnęłam ją w bardzo dziwnych okolicznościach, które pozwolę sobie opisać.
Spotkałam się ze znajomym w sprawie nowego miejsca pracy. Omówiliśmy wiele aspektów tego przedsięwzięcia i kiedy skierowaliśmy tor rozmowy na bardziej prywatne klimaty, usłyszałam, że ma dla mnie propozycje. Oczywiście zupełnie niezobowiązującą – tak to zabrzmiało, lecz mi od razu zapaliła się lampka ostrzegawcza!
Oczywiście mówił mi, że będzie w weekend w ciekawym miejscu, że będzie miał dużo czasu i że wreszcie będziemy mogli porozmawiać spokojnie, bo ostatnio zapominam o naszej trwającej już 14 lat przyjaźni. Brzmiało to niestety dwuznacznie i tak też się zakończyło. Kiedy już uległam namowom i pozwoliłam mu uwierzyć, że wierzę w to „bezinteresowne” weekendowe spotkanie w hotelu, wstałam i powiedziałam: Ok, pomyślę o tym i dam znać. W tym momencie poczułam, że lecę na ziemię. Tak po prostu. Przestraszyłam się bardzo, ale obróciłam to w żart. Pomyślałam, że tak to już bywa, jak kobiety trafiają tam gdzie nie powinny być i z kim nie powinny być. Pokuśtykałam do samochodu, myśląc sobie w duchu: Dobrze Ci, masz karę za to, że chciałaś tam pojechać.
Ten mój upadek i skręcenie kostki to był dla mnie jasny dowód, że w żadnym wypadku nie powinnam jechać z tym mężczyzną. Może histeryzowałam, jak żartobliwie mawia moja koleżanka, ale uznałam to wydarzenie jako przestrogę.
Obudziłam się następnej nocy dokładnie o tej samej godzinie, czyli 3.24! Dlaczego ta sama godzina co wczoraj? – pomyślałam. Czułam dokuczliwy ból kostki. Powędrowałam do łazienki. Kiedy przysiadłam na wannie, ból coraz bardziej przeszywał moją nogę, a widok kostki przeraził mnie (była opuchnięta). Pomyślałam sobie trochę żartując, że ciekawe, co by poradził na to ów niezwykły człowiek w Indiach zwany Sai Babą, o którym rozmawiałam dzień przedtem z moim lekarzem (to on poprosił mnie o opisanie tej historii do FN).
Położyłam się ponownie do łóżka i wtedy dopiero się zaczęło coś, czego nigdy nie doświadczyłam i co pozwalam sobie opisać. Zaczęłam dygotać na całym ciele (!), szczękając zębami tak głośno, że obudziłam śpiącego obok męża.. Pytał mnie zaspany, co się dzieje, a ja wyjąkałam, że kompletnie nie wiem, ale jest mi potwornie zimno! Że mam opuchniętą kostkę, że powinien to zobaczyć! Powiedziałam mu też, że zaczęło to się wszystko dziać po tym, jak pomyślałam sobie o Sai Babie z Indii. I wtedy doszło do kolejnej rzeczy, której w żaden sposób nie potrafię sobie wytłumaczyć! Kiedy powiedziałam słowa „Sai Baba”, wtedy dosłownie zobaczyłam jego obraz. Ja go widziałam! Widziałam jego uśmiechniętą, radosną twarz, która odbijała się na pomarańczowym tle jego stroju. (... ) Kolejna dziwna sprawa - zaczęłam odczuwać ciepło na dłoniach, których palce ułożone były w przedziwny sposób. Kciuki dociskały palce wskazujące. Leżałam tak na wznak z przedziwnie ułożonymi dłońmi. Cały czas miałam przed oczami tę niezwykłą twarz Sai Baby i pomyślałam sobie coś takiego: „Skąd u niego ten dziwny pomarańczowy kolor?”
I wtedy stała się bardzo, bardzo dziwna rzecz. Poczułam delikatny, niesamowity zapach pomarańczy, którego nigdy w życiu nie czułam! Gdyby określić czas kiedy czułam ten zapach, to można by rzec, że trwało to kilka sekund…Czułam się przedziwnie. Wykonywałam ruchy dłońmi i całym ciałem, jakbym wykonywała czyjeś polecenia. Miałam wrażenie, że to nie ja kieruję swoimi dłońmi. Położyłam je na brzuchu i omal nie krzyknęłam, tak były gorące! Potem położyłam je na splocie słonecznym. Po chwili wszystko ustało.
Przez chwilę myślałam, że albo zwariowałam, albo jest to efekt działania leków przeciwbólowych. Jednak najbardziej zaskakujące było to, że po chwili wstałam i mogłam chodzić, jak gdyby nigdy nic! Nie czułam bólu kostki, zupełnie nic! Nadal nie wierzyłam w to, co się stało. Musiałam obudzić po raz kolejny męża, który patrzył na to wszystko z niedowierzaniem. Kiedy jechaliśmy do pracy przykładałam mu dłonie, aby udowodnić, że one nadal są ciepłe, że to mi się nie śniło! Mój mąż może potwierdzić wszystko to, co wydarzyło się tej nocy z moją osobą.
To takie banalne rzekłby ktoś: kostka u nogi! Myślę mimo wszystko, że to ma jakieś znaczenie. Być może cała ta historia miała być dla mnie ostrzeżeniem, sygnałem, że spotykając się z tamtym mężczyzną mogę pójść w złym kierunku. Natomiast ów niesamowity zapach pomarańczy może świadczyć o tym, że tamtej nocy w moim pokoju pojawiła się jakaś energia, o której musiałam Wam napisać. Może kiedyś ktoś napisze Wam, kto przeżył coś podobnego. Przysięgam, że wszystko, co napisałam, jest prawdą.
Sylwia K.
Sai Baba to postać, która nie pozostawia obojętnym nikogo, kto kiedykolwiek usłyszał o tym dziwnym człowieku. Już jego wygląd sprawia, że nie sposób jego zapomnieć. Na głowie miał bowiem przez wiele lat niezwykłą fryzurę w stylu „afro”. Była ona symbolem Sai Baby, swoistym znakiem rozpoznawczym. Pisaliśmy o nim wiele razy.
Sathya Sai Baba (właśc. Sathyanarayana Raju Ratnakaram), ur. 23 listopada 1926 w Puttaparthi to hinduski mistrz duchowy. Sathya Sai Baba uważa się za reinkarnację indyjskiego guru Shirdi Sai Baby. Uważany jest za Awatara, czyli inkarnację boskiej istoty w ludzkim ciele. Liczba wyznawców Sathya Sai Baby nie jest dokładnie znana. Organizacja Sathya Sai podaje, że należy do niej 6 milionów osób, a liczbę członków ruchu zwolenników Sathya Sai Baby na świecie szacuje pomiędzy 6 a 100 milionami.
Jakie są opinię o Sai Babie? Posiada on obóz wiernych zwolenników, jak i fanatycznych przeciwników. Co ostatni oskarżają go o wszystko, a więc pedofilę, chęć „zarobienia pieniędzy na naiwnych”, szmuglowanie narkotyków, defraudację pieniędzy, pranie brudnych pieniędzy i w zasadzie wszystko, co tylko najgorszego możecie sobie wyobrazić. Przez swoich przeciwników Sai Baba oskarżany jest między innymi o fałszowanie cudów, molestowanie seksualne młodych mężczyzn, a nawet gwałty na nieletnich chłopcach. Według informacji zamieszczonych w internecie niewyjaśnione pozostają okoliczności morderstwa do którego doszło w 1993 na terenie aśramu w Puttaparthi, kiedy czterech uzbrojonych w noże napastników zabiło dwóch swoich współmieszkańców, następnie zostało zastrzelonych przez policję. Krytycy spekulują o możliwym powiązaniu samego Sai Baby z tą zbrodnią jak również z innymi przypadkami śmierci, do których doszło w Puttaparthi.
Zwolennicy uważają, że są to jedynie knowania zawistnych ludzi, którzy nie mogą pogodzić się z tym, że Sai Baba istnieje i mówi rzeczy, które są z jakiś powodów dla nich niewygodne...
Ocena postaci Sai Baby przez nas jest trudna, ale kilka rzeczy wiemy na pewno. Należy z dystansem traktować wszelkie rewelacje ludzi, którymi kieruje nienawiść, zawiść, mściwość itp. Dlaczego o tym piszemy? Mogliśmy ten fascynujący aspekt ludzkiej natury zweryfikować wręcz "dotykając sprawy". ;)
Kilka lat temu zrozumieliśmy obserwując niektórych ludzi w Polsce (w zupełnie innej sprawie), że proste czy wręcz prymitywne jednostki z zawiści i zazdrości mogą się niesłychanie upodlić i zeszmacić w kłamstwie i rzucaniu bezpodstawnych pomówień wobec osób, które były nam bliskie i świetnie znane od wielu lat, więc tym bardziej kłamstwa wypowiadane przez tych zawistników były wyjątkowo poruszające i naprawdę skłaniały do refleksji nad ludzką naturą... Od tamtego czasu zmieniło się diametralnie nasze podejście do „demaskatorskich i oszczerczych rewelacji” zamieszczanych w internecie. Nie oznacza to, że całkowiecie odrzucamy treści wypisywane w sieci www, ale...
Po własnych doświadczeniach i obserwacjach niektórych ludzkich prymitywów traktujemy „internetową wiedzę ludzi z lubością oskarżających innych o przeróżne rzeczy” z dużym dystansem. Wierzymy tylko i wyłącznie w to, co samo mogliśmy zweryfikować i radzimy wszystkim to samo.
Po drugie mamy kilka przykładów w archiwum FN, kiedy to Sai Baba wpłynął na życie pojedyńczych ludzi. Oznaczać by to mogło, że istotnie jest to postać, która w jakiś niezrozumiały dla nas sposób jest w stanie zaingerować w życie człowieka, który mieszka w małym kraju nad Wisłą... Mamy także przykłady ewidentnych zjawisk niewyjaśnionych, które mieliśmy okazję zweryfikować. Przykład? Choćby pojawianie się świętego proszku Wibuthi na fotografii Sai Baby! Oto przykład takiego wydarzenia, które miało miejsce we Wrocławiu. Od razu uprzedzamy Wasze pytania i wątpliwości – proszek Wibuthi pojawiał się samoistnie i nie było tam żadnego oszustwa. Nie przekonamy kogoś, kto i tak w to nie wierzy, ale... to i tak nie ma żadnego znaczenia.
Ktoś może powiedzieć, że jest to działanie świadczące o tym, że jest to postać z „ciemnej strony mocy”. Owszem, to jest możliwe, lecz jest małe „ale”. W archiwum FN są istotnie przypadki, kiedy to ktoś „odczuł ingerencję Sai Baby” w jakieś sytuacji życiowej. Miał niezwykły sen, poczuł zapach (jak w opisanym powyżej liście), doświadczył niesłychanego zbiegu okoliczności, w którym pojawiła się postać hinduskiego guru. Można im wierzyć, można nie wierzyć, ale zakładając prawdziwość tych opowieści trzeba zauważyć, że ingerencja Sai Baby zawsze miała... podłoże ściśle moralne. Sai Baba zawsze nawołuje do zachowań ściśle moralnych. Czy jest to dowód na boskość Sai Baby? A może jest to dowód popierający tezę jego przeciwników? Jak widzicie, ocena tego człowieka jest trudna. Jedno nie pozostawia wątpliwości – jest to postać pod każdym względem niezwykła.
Nasze archiwum poświęcone Sai Babie zawiera kilkadziesiąt historii, w których Sai Baba ukazał się ludziom na jawie! Sen zawsze można uznać za majaki śpiącego mózgu, ale wydarzenia na jawie nie są już tak oczywiste. Czasami w takich materializacjach uczestniczyło kilka osób, co wyklucza urojenia wyobraźni jednego człowieka. Jego zwolennicy twierdzą, że Sai Baba szuka dojścia do pojedyńczych ludzi w bardzo dziwny sposób. Historie spisane przez ludzi FN jako żywo przypominają najlepsze sceny z serialu „Archiwum X” i naprawdę stawiają dęba włosy na głowie. Mamy kilka historii, które zostały albo opisane przez kilku świadków, albo nawet zainscenizowane. Jedna z nich jest związana z książką o Sai Babie, która trafiła do rąk osoby zupełnie nieinteresującej się duchowością czy postacią Baby. Oczywiście nie musimy Wam mówić, że to wydarzenia całkowicie zmieniło życie tego człowieka, jego spojrzenie na świat. Zaskoczymy Was, ale jesteśmy skłonni uwierzyć w tę opowieść z jednego powodu. Praktycznie identyczną historię przeżył jeden ze znajomych naszego oficera okrętu z banderą N! Prawdomówność świadka jest poza dyskusją. Oto historia autentyczna odtworzona z wielką precyzją przez firmę zajmującą się produkcją programów telewizyjnych dla hinduskiej Telewizji.
/Jeżeli postać Sai Baby wzbudzi zainteresowanie naszych czytelników, obiecujemy przedstawić Wam więcej nagrań z naszego „archiwum wideo FN” poświęconych tej sprawie/
Sob, 3 luty 2024 14:19 | Z POCZTY DO FN: [...] Mam obecnie 50 lat wiec juz długo nie bedzie mnie na tym świecie albo bede mial skleroze. 44 lata temu mieszkałam w Bytomiujednyna rozrywka wieczorem dla nas był wtedy jedno okno na ostatnim pietrze i akwarium nie umiałem jeszcze czytać ,zreszta ksiażki wtedy były nie dostepne.byliśmy tak biedni ze nie mieliśmy ani radia ani telewizora matka miała wykształcenie podstawowe ojczym tez pewnego dnia jesienią ojczym zobaczył swiatlo za oknem dysk poruszający sie powoli...
Artykułem interesują się
Poniżej lista Załogantów, których zainteresował ten artykuł. Możesz kliknąć na nazwę Załoganta, aby się z nim skontaktować.
Sobota, 27 stycznia 2024 | Piszę datę w tytule tego wpisu w Dzienniku Pokładowym i zamiast rok 2024 napisałem 2023. Oczywiście po chwili się poprawiłem, ale ta moja pomyłka pokazała, że czas biegnie błyskawicznie. Ostatnie 4 miesiące od mojego odejścia z pracy minęły jak dosłownie 4 dni. Nie mogę w to uwierzyć, że ostatnią audycję miałem dwa miesiące temu, a ostatni wpis w Dzienniku Pokładowym zrobiłem… rok temu...
Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies)
w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby
ją zamknąć.