Pt, 28 gru 2007 00:00
Autor: FN, źródło: FN
Kilka tygodni temu opublikowaliśmy tekst o lisie pozbawionym wnętrzności z bardzo dziwną dziurą w ciele. Ta sprawa ma swój ciąg dalszy.
Na świecie to zjawisko jest nazywane "zagadkowymi okaleczeniami zwierząt". Polega ono na tym, że zwierzęta są pozbawiane wnętrzności poprzez idealnie okrągły otwór (lub otwory) w ciele. Ciało zwierzęcia jest porzucane przeważnie w jakimś odludnym miejscu. Wokół otworów nie widać śladów krwi, jakby sama operacja wyssania krwi czy wnętrzności odbywała się sterylnych, laboratoryjnych warunkach. Czasami okaleczenia przybierają bardzo dziwną formę. Wycinane są całe fragmenty ciał, w tym na przykład języki lub części głowy. Wyraźnie widać, że rany są zadawane narzędziami zaawansowanymi technologicznie (podejrzewa się, że używany jest do tego jakiś nieznany typ lasera). Jest absolutnie wykluczone, aby takie uszkodzenia zrobili myśliwi nie mówiąc już o innych dzikich zwierzętach...
Ten zagadkowy fenomen wiąże się ze zjawiskiem dziwnych stworów zwanych Chupacabras, a także obiektami UFO. Wielokrotnie widać było bowiem obiekty unoszące się na miejscem, gdzie zostały porzucone ciała zwierząt.
Jak wyglądają takie okaleczone zwierzęta? Zobaczcie na zdjęciach. /o sprawie okaleczeń pisaliśmy wielokrotnie/
Po publikacji tego tekstu dostaliśmy kilka sygnałów z całej Polski o podobnych wydarzeniach, które miały miejsce w ostatnich latach. I tam było kilka wspólnych elementów, a więc właśnie zwierzę pozbawione w zagadkowy sposób wnętrzności, brak śladów krwi itp. Jest to dość ciekawy materiał, a przykład takiej informacji przedstawiamy poniżej.
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Może Was zainteresuje...
Witam załogę Nautilusa
Po przeczytaniu artykułu "Martwy lis nie ma wnętrzności, a w jego ciele jest dziura znana do tej pory z opisów ze Stanów Zjednoczonych, gdzie są przypadki okaleczeń bydła. Po długich dyskusjach
i mimo wielu wątpliwości przedstawiamy Wam tę sprawę." przypomniała mi się historia z zeszłego roku. Była to jesień (okres alarmowania Policji o przypadkach znalezienia zdechłych ptaków, które mogły chorować na ptasią grypę). Wracałem z kolegą ze szkoły jedną z ulic mojego miasta. W pewnym momencie, pod żywopłotem znalazłem martwego ptaka. Jak dla mnie była to duża wrona. Przyjrzeliśmy jej się. Zauważyłem, że ptak ma okrągłą dziurę pod ogonem i jest pozbawiony wnętrzności. Wezwaliśmy Policję (tak szczerze to po to by zobaczyć jak zareagują po otrzymaniu takiego zgłoszenia). Oficer dyżurny przyjął zgłoszenie i po kilku chwilach podjechał radiowóz. Panowie policjanci się z nas troche nabijali, że takimi duperelami zawracamy im głowę. Żartowali sobie w stylu "a może ten ptak wam odleciał" (spowodowane bylo to tym, że trochę odeszliśmy z kolegą z tego miejsca i potem nie mogliśmy go znaleźć). Gdy już im go pokazaliśmy wezwali Powiatowego Lekarza Weterynarii i kazali nam czekać w radiowozie. Po przyjeździe weterynarza okazało się, że to jest kruk. Lekarz był zdziwiony i z deka zszokowany tą dziurą i brakiem wnętrzności (ci gliniarze też). Nie wiedział co mogło to spowodować. Spakował ptaka w dwa worki foliowe okleił taśmą, opisał, spakował do samochodu i odjechał.
P.S. Niestety nie posiadam żadnych zdjęć z tamtego dnia. Wtedy nawet nie przychodziło mi do głowy o jakiejś chupacabrze.
Pozdrawiam wszystkich gorąco
EW
Pt, 28 gru 2007 00:00
Autor: FN, źródło: FN
* Komentarze są chwilowo wyłączone.