Wt, 1 sty 2008 00:00
Autor: FN, źródło: FN
„Postacie z lustra, mgła na cmentarzu i... wizja śmierci we śnie dziecka” – trzy różne historie z „archiwum FN”.
Listy do redakcji FN... Jesteśmy prawdziwymi szczęściarzami, że otrzymujemy listy od zwykłych ludzi. I nie chodzi tylko i wyłącznie o listy i kartki pocztowe, jakie możecie zobaczyć na zdjęciu powyżej :)
/Za wszystkie życzenia świąteczne i noworoczne, smsy i e-maile, listy przysłane pocztą, paczki z herbatą i kawą, ciastkami, dżemami i różnymi świątecznymi smakołykami, które "zbunkrowaliśmy" w naszym pomieszczeniu kuchennym Bazy - za te wszystkie niezwykłe wprost dowody sympatii pięknie Wam dziękuje cała załoga Nautilusa w pełnym składzie!/
Tym razem chodzi nam o inne listy. Takie, które także uwielbiamy, a które zawierają opisy spotkania z "tajemnicą".
Kiedyś rozmawialiśmy „na pokładzie okrętu Nautilus” (siedząc w głównym pomieszczeniu Bazy FN i pijąc herbatę z malinami przysłanymi przez naszych sympatyków) o tym, że tak naprawdę jesteśmy ludźmi zbierającymi historie opowiedziane przez innych ludzi.
Oczywiście jest to pewne uproszczenie, bo przecież każdy z nas traktuje swoją pracę w Fundacji inaczej, ale łączy nas wszystkich jedno – archiwizujemy setki, a raczej tysiące historii. Ludzie opowiadają nam o niezwykłych obserwacjach dziwnych obiektów na niebie, o tym, co niezwykłego się wydarzyło po śmierci bliskiej osoby, a także chociażby o śnie, który okazał się proroczy... Ilość takich historii pozwala postawić wniosek, że obcowanie każdego człowieka z „drugą rzeczywistością” jest powszechniejsze, niż mogłoby się to wydawać po lekturze codziennej porcji gazet. Archiwum Fundacji NAUTILUS jest niczym najbardziej wciągająca powieść: można je przeglądać w nieskończoność wciąż i wciąż i wciąż... odnajdując coś nowego. Uwierzcie nam, że tak można spędzić wiele godzin! ;)
Już kiedyś mówiliśmy Wam, że każda historia, każde zdjęcie i każdy film są starannie segregowane, opisywane i trafiają do odpowiedniego katalogu. Najciekawsze przed „zaszeregowaniem w archiwum” czekają na swój moment w katalogu „do publikacji”, który rozrósł się na tyle, że znowu będziemy musieli przeprowadzić selekcję... W tym tygodniu opublikujemy niezwykle obszerny tekst o zdjęciach i obserwacjach UFO z terenu Polski z ostatnich tygodni, ale chyba najbardziej obszerny jest dział, który nazwaliśmy „zwykłe historie”. Ta nazwa jest przewrotna, gdyż trafiają tam przeważnie właśnie wyjątkowo niezwykłe opowieści o zdarzeniach, które przytrafić się mogą każdemu z nas.
Na dobry początek roku z kilkuset (tak, tyle historii czeka w kolejce na publikację!) wybraliśmy losowo trzy krótkie „stories”, które zamieszczamy poniżej. Bez szczególnych kryteriów, bez specjalnego „klucza”. Można być jednak spokojnym, że każdy czytelnik stron FN uzna choć jedną z nich za ciekawą... ;)
HISTORIA PIERWSZA - LUSTRO
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: świecące postacie
Pisze do Państwa po raz pierwszy i proszę o zachowanie anonimowości.
Przegladałam właśnie stronę Nautilusa i przypomniało mi się pewne wydarzenie z dzieciństwa.
Wiem, że dzieci fantazjują, ale dość szybko zapominają o nich i w swoim dorosłym życiu czasami potrafią odtworzyć jakieś ogólne zarysy fantazjowania, ale bez szczegółów.
To, co się mi przydarzyło, nie bylo fantazją!
Do dziś uważam to za fakt i pamiętam bardzo wyraźnie.
Miałam może 6 może 10 lat i od małego fascynowało mnie lustro. W sypialni rodziców stało wielkie lustro prawie 2 metrowe. Czasami budziłam się w nocy i okazywało się, że spałam przed lustrem. Ciągle sądziłam, że tam coś jest po drugiej stronie.
Pewnej nocy obudziłam się w łóżku i usiadłam na poduszce. Lustro stało po lewej stronie i z niego zaczęły wychodzić postacie. Były białe, jakby świecące. Nie widać było twarzy ani żadnych szczegółów. Tylko zarys.
Wychodziły z lustra i szły przy łóżku , przechodziły cały pokój na jego prawą stronę i znikały w ścianie. Szły w kolumnie, po prostu dziwny pochód świecących postaci przed łóżkiem. Niektóre były wysokie jakby "rozciągnięte" w górę, inne były niskie i wyglądały jak ludziki z ciastek. Czasami te wyższe postacie prowadziły "za rękę" te niższe.
Nie wiem, ile to trwało. Pamiętam to dokładnie do dziś i pamiętam, że zupełnie się nie bałam.
czy ktoś miał takie przypadki? co to mogło byc?
Pozdrawiam
HISTORIA DRUGA - MGŁA
Mnie zdarzyło się coś innego, choć także z mgłą. Mieszkam w Szczecinie - mieście, gdzie KAżDY park był kiedyś cmentarzem. Rzecz przydarzyła mi się jakieś 8 lat temu (byłem jedenastolatkiem wtedy), w ferie zimowe. JAko że wyjątkowo spadł śnieg, razem z kolegą (rodzina ateistyczna od czasów II WŚ) całe dnie spędzaliśmy na sankach w pobliskim parku, nieoświetlonym, ale znanym nam doskonale. Tego dnia było WYJąTKOWO zimno (ok -15), ale nie była nas w stanie temperatura odstraszyć. Około 20 ni z tego ni z owego pojawiła się wyjątkowo gęsta mgła - widoczność nie przekraczała 5 metrów. Cały czas było bardzo zimno.
W pewnym momencie zaczęliśmy słyszeć ciężkie kroki w odległości jakiś sześciu-siedmiu metrów. Park znam doskonale, na pewno na tyle dobrze, że w ciemności jestem w stanie odróżnić szelest i stąpnięcia ptaków, psów czy jeży od ludzkiego chodu. Odgłosy kroków "okrążały" nas, za każdym razem zbliżając się minimalnie. Zaczęliśmy w pewnym momencie biec z duszą na ramieniu. Wybiegliśmy z parku i przyszliśmy do mnie. Jak kolega już się uspokoił, poszedł do domu. Powiedział mi później, że w parku nie było żadnej mgły....
HISTORIA TRZECIA - ROZSTRZELANIE
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: reinkarnacja
Witam!
Przypadkowo trafiłem na Waszą stronę i zainteresowały mnie treści na niej zamieszczone.
Od wielu lat interesuję się różnymi "dziwnymi" rzeczami.
Postanowiłem podzielić się z Wami moimi przeżyciami z dzieciństwa.
Otóż na początku lat pięćdziesiątych, będąc małym chłopcem, stale miałem przed oczami dwa obrazy (może widziłem je we śnie?) :
Epizod pierwszy:
Otóż jestem małym dzieckiem. Bawię się na podwórku domu, gdzie mieszkam. Podwórze jest w kamienicy, tzw. "studni", czyli jest w, prawdopodobnie, w jakimś dużym mieście, otoczone kamienicami czteropiętrowymi, wybrukowane "kocimi łbami", jest brama wjazdowa, po lewej stronie bramy znajduje się kran z z kamiennym zlewem. Słyszę wybuchy i głos z 3 piętra mojej babci -"chodź szybko do domu, jest wojna i nalot!.
Drugi epizod:
Mam gdzieś 8, może 10 lat. Jest, prawdopodobnie późna jesień. Wychodzę z babcią z lasu. Przed nami jest droga.
Na niebie widać zachodzące słońce i chmury oświetlone blaskiem czerwieni. Przy drodze rosną drzewa, może przycięte wierzby. Po prawej stronie drogi jest staw, może jezioro. Przed nami, na drodze, widzę dwóch idących żołnierzy niemieckich, prowadzących rowery. Mają na głowach chełmy, na piersiach automaty. Zbliżają się do nas. W pewnym momencie, ten żołnierz z lewej strony, bierze do ręki automat i strzela. Trafia mnie. Padam i wiem, że nie żyję. Budzę się (?) i widzę, że jednak żyję. Twarzy, ani osoby babci nie kojarzę. Wiem, że to była moja babcia. Pamiętam jak byłem wówczas ubrany. Miałem na sobie marynarkę, krótkie spodnie do kolan, trzewiki i pończochy. Na głowie miałem kaszkiet.
Pamiętam dokładnie szczegóły umundurowania owych żołnierzy.
W tym czasie, będąc dzieckiem, nie miałem możliwości widzieć takich obrazów w telewizji, bo jej nie było, ani w kinie.
Nie widziałem tego również na jakichkolwiek zdjęciach.
Sądzę, iż są to wspomnienia z mojego poprzednie życia.
Jestem przekonany, ze reinkarnacja jest prawdą, i mogę powiedzieć: non omnis moriar.
Co prawda nie wzniosłem "monumentum aere perennius", ale, może, jakiś mały kamyczek?
pozdrawiam
Jerzy K
/od redakcji:
non omnis moriar - łac. „nie wszystek umrę"
monumentum aere perennius - łac. „wzniosłem pomnik trwalszy od spiżu”
Wt, 1 sty 2008 00:00
Autor: FN, źródło: FN
* Komentarze są chwilowo wyłączone.