Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy... /Albert Einstein/
Ludzie są gotowi uwierzyć w istnienie demonów, ale mają kłopot z wiarą w istoty "z drugiej strony barykady", czyli... anioły! Czy pomagają nam w naszym życiu i czasami „podają rękę”?
Od pewnego czasu mamy zwyczaj w kameralnym gronie oglądać filmy, które z różnych źródeł trafiają do nas na pokład Nautilusa. Są to filmy o zjawiskach niewyjaśnionych, które uznajemy za ważne i w jakiś sposób pogłębiające naszą wiedzę. Tak się złożyło, że kilka dni temu odbył się taki kolejny „wewnętrzny pokaz FN”, w czasie którego był wyświetlany film poświęcony przypadkowi opętania demonicznego, który był praktycznie wiernym odtworzeniem dramatycznych wydarzeń sprzed kilku lat.
Główna bohaterka tej historii przeżyła koszmar związany z przypadkiem opętania przez demony, które w krótkim czasie doprowadziły do jej śmierci (postaramy się kiedyś zamieścić więcej informacji o tej niesłychanej historii, mającej absolutne potwierdzenie w dokumentacji sądowej, gdyż odbył się w tej sprawie głośny proces).
Tym razem warto zwrócić uwagę na jeden moment, kiedy na krótko przed śmiercią dziewczyna wyznała niezwykły szczegół związany z tym, że w pewnym momencie spotkała także „istotę anielską”, która od dawna bardzo uważnie przyglądała się jej dramatowi i postanowiła interweniować. Nie będziemy wchodzić w szczegóły tej historii, ale pokazuje ona dobitnie, że anioły są istotami równie realnymi, jak demony. Skoro jest czarne, musi być także białe, skoro jest absolutne zło, musi być także absolutne dobro – to prosty sposób logicznego dowodu, że wierząc w istnienie transendencji musimy także wierzyć w istnienie dobrych istot przyglądających się naszej ziemskiej wędrówce...
Wielu chrześcijańskich świętych miało dar widzenia Aniołów, co zresztą było opisywane przez ludzi dokumentujących ich życie. Jest wiele obrazów pokazujących moment spotkania z „anielską istotą”. Ciekawe, że zawsze wtedy są one przedstawiane ze skrzydłami, gdyż pewnie unosiły się nad ziemią. Przykładem może być obraz, który namalował francuski artysta Gustave Dore (1832-1883), a który jest zatytułowany „Eljasz karmiony przez anioły”.
Zdarza się, że także czytelnicy FN opisują spotkania niezwykłych istot, które mogą być wzięte za „anioły”. Oto przykład takiego e-maila
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Dwie sprawy
Witam.
Piszę pierwszy raz. Od niedawna dopiero spoglądam na stronę Nautilusa,
a dzięki mailom innych zdobyłem się na odwagę opisać dwie sprawy,
których byłem świadkiem, a które wydały mi się dziwne.
Pierwsza dotyczy obiektu na nocnym niebie (...)
Druga sprawa jest starsza. Miałem ok. 12 lat. Graliśmy z kolegami na
podwórku w coś w rodzaju chowanego. Były wakacje, środek osiedla,
dookoła gęsto bloki. Kolega leżał za niskim murkiem, a ja schowałem sie
za rogiem bloku. Nagle kolega wstał jak zahipnotyzowany, ja krzyknąłem,
żeby sie schował, wtedy zaczął wiać wiatr ( taki silny poryw nie wiadomo
skąd), a on pokazał na coś palcem i powiedział "anioł". Wybiegłem zza
bloku. Zdążyłem tylko zobaczyć coś jakby obłok dymu, "firankę"( tak to
sie zachowywało). To był ułamek sekundy. Wiatr równie niespodziewanie
ucichł. Pamiętam, że już nie chciał się bawić, zarzekał się, "że to
miało skrzydła"; wszyscy( jak to na osiedlu) zaczęli sie naśmiewać i od
tej pory zaczął to bagatelizować. Niedawno pytałem go, czy pamięta-
zaprzeczył, ale ja nie zapomniałem, bo mnie zawsze to interesowało.
Nie wiem, czy to się na coś przyda.
Pozdrawiam.
Jeżeli słyszeliście o historii związanej z widzeniem czegoś podobnego, napiszcie do nas:
nautilus@nautilus.org.pl
I jeszcze ciekawostka z Norwegii, który w jakiś sposób pasuje do tego tekstu. Księżniczka Marta Ludwika oficjalnie otworzyła w Oslo "szkołę aniołów". Córka króla Haralda V i królowej Sonji ma uczyć, jak kontaktować się z aniołami.
Projekt księżniczki, spotkał się w Norwegii z ostrą reakcją opinii publicznej. Pojawiły się nawet głosy, że księżniczka "powinna się leczyć". Jeden z głównych norweskich dzienników, "Bergens Tidene", wezwał by księżniczka zrzekła się królewskiego tytułu. Według dziennika zaangażowanie Marty Ludwiki w działalność tzw. "szkoły aniołów" kłóci się z oficjalnymi obowiązkami członka rodziny królewskiej.
Córka króla Haralda V twierdzi, że posiada dar jasnowidzenia i chce nauczyć swoich uczniów, jak komunikować się z aniołami, które nazywa "siłami działającymi wokół nas i pomagającymi nam we wszystkich aspektach naszego życia".
Księżniczka nie przejmuje się opinią publiczną i komentarzami w prasie. Ostatnio broniła swojej inicjatywy w norweskiej telewizji.
- Cieszę się, że nie urodziłam się 200 lat temu, bo pewnie wtedy już dawno spalono by mnie na stosie - powiedziała w wywiadzie.
Marta Ludwika ogłosiła, że nabór do jej szkoły na najbliższy rok szkolny został już zakończony. Za czesne w wysokości 12 tys. koron norweskich (około 5700 złotych) za semestr, adepci "jasnowidztwa stosowanego" mają poznać także tajniki leczenia dotykiem i uzdrawiania. W związku z kontrowersjami lokalizacja szkoły nie została na razie ujawniona.
35-letnia Marta Ludwika jest córką króla Haralda V i królowej Sonji oraz starszą siostrą pierwszego w kolejce do tronu, księcia Haakona. Ukończyła fizjoterapię na Uniwersytecie w Oslo. Jest miłośniczką wszelkiego rodzaju alternatywnych terapii. W 2002 roku wyszła za mąż za norweskiego pisarza, Ariego Behna.
Księżniczka, choć jest czwarta w kolejce do norweskiego tronu, zrezygnowała już z większości królewskich obowiązków. Jest bardzo mało prawdopodobne, że kiedykolwiek będzie panować.
I w zasadzie to byłby koniec, gdyby nie... jeszcze jeden drobiazg. Jeden z naszych ludzi przysłał nam w „wewnętrznej korespondencji” ciekawy teledysk bardzo znanego artysty, który nazywa się Paul Van Dyk. :)
/pozdrawiamy wszystkich miłośników twórczości Paula, którzy zareagowali na sformułowanie "mało znany"... oczywiście jest bardzo znany, istotnie/ :) Jego utwór „The Other Side” i opowiedziana historia spodobała się na tyle “załodze okrętu z banderą N”, że postanowiliśmy po raz pierwszy w historii FN zamieścić na naszych stronach teledysk. Skąd tak dziwaczna decyzja? No cóż... Zobaczycie, zrozumiecie! :)
Sob, 3 luty 2024 14:19 | Z POCZTY DO FN: [...] Mam obecnie 50 lat wiec juz długo nie bedzie mnie na tym świecie albo bede mial skleroze. 44 lata temu mieszkałam w Bytomiujednyna rozrywka wieczorem dla nas był wtedy jedno okno na ostatnim pietrze i akwarium nie umiałem jeszcze czytać ,zreszta ksiażki wtedy były nie dostepne.byliśmy tak biedni ze nie mieliśmy ani radia ani telewizora matka miała wykształcenie podstawowe ojczym tez pewnego dnia jesienią ojczym zobaczył swiatlo za oknem dysk poruszający sie powoli...
Artykułem interesują się
Poniżej lista Załogantów, których zainteresował ten artykuł. Możesz kliknąć na nazwę Załoganta, aby się z nim skontaktować.
Sobota, 27 stycznia 2024 | Piszę datę w tytule tego wpisu w Dzienniku Pokładowym i zamiast rok 2024 napisałem 2023. Oczywiście po chwili się poprawiłem, ale ta moja pomyłka pokazała, że czas biegnie błyskawicznie. Ostatnie 4 miesiące od mojego odejścia z pracy minęły jak dosłownie 4 dni. Nie mogę w to uwierzyć, że ostatnią audycję miałem dwa miesiące temu, a ostatni wpis w Dzienniku Pokładowym zrobiłem… rok temu...
Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies)
w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby
ją zamknąć.