Pon, 7 sty 2008 00:00
Autor: FN, źródło: FN
Fale tsunami, pożary, upadki gigantycznych meteorytów i katastrofy przypominające biblijny Armagedon – takie elementy pojawiają się często w snach ludzi na całym świecie. Oto kilka przykładów snów, które nazywamy „katastroficznymi".
Kiedy do Fundacji Nautilus ludzie przysyłają opisy swoich snów z prośbą o ich wyjaśnienie, zawsze pojawia się problem. Sny bowiem są jedną z najbardziej niepewnych półek ogromnego regału, który tworzą zjawiska typu X`Files. Tutaj wszelkie „rady” i „wyjaśnienia” są na tyle niepewne, że czasami lepiej jest uniknąć odpowiedzi na zadane pytanie niż wprowadzić kogoś w błąd...
Podobnie ma się sprawa ze snami o katastrofach, których opisy od lat są przysłane do FN. Jak wyglądają takie sny? Oto kilka „losowo” wybranych przykładów, które tym razem także pochodzą z Wielkiej Brytanii.
/Wybaczcie, że nie poprawiamy „polskich znaków”, ale trochę szkoda nam na to czasu.../
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Sny o katastroficznych powodziach
Drodzy Państwo,
mieszkam obecnie w Anglii kolo Manchesteru, ale do 2005 mieszkalem w Nowej
Soli kolo Zielonej Gory.
Przed smiercia mojej matki, w 1992 roku, mialem serie snow o powodziach:
snily mi sie jedynie skutki tych powodzi. Wiele o tym rozmawialem w
rodzinie.
Zawsze sobie tlumaczylismy to moimi przezyciami z wczesnej mlodosci, kiedy
sie topilem w jeziorze. Od tamtej pory mam szczegolny respekt (lek...) przed
"duza woda"... Jednak gdy latem 1997 roku moje miasto zostalo zagrozone
powodzia i zblizala sie na Odrze do Nowej Soli fala powodziowa o wysokosci 8
metrow, przypomnialem sobie sny sprzed 5 lat. I jako jeden z pierwszych
ewakuowalem sie z domu na TIR-ze z calym swoim majatkiem... Na szczescie
saperzy wysadzili ok. 50 km od Nowej Soli waly przeciwpowodziowe i zalali
caly poludniowy teren wojewodztwa Lubuskiego, ratujac miedzy innymi kopalnie
i huty w Glogowie i Polkowicach. Kumulujaca sie fala 8 metrow nie dotarla do
mojego miasta. Na szczescie moja ewakuacja wtedy nie byla potrzebna, moje
mieszkanie na parterze nie zostalo zalane, ale...
Od jakiegos czasu w Anglii (po styczniu 2007) znowu zaczynam rejestrowac
bardzo wyrazne sny. Tym razem nie snia mi sie skutki po powodzi ale sam
przebieg nadejscia niszczacych fal. Sny te sa niemal odczuwane jak w
naturze: czuje chlod, wilgoc, szum wody. I snia mi sie wlasnie bardzo
wysokie fale tsunami, zalewajace wiezowce w Manchesterze, do ktorych probuja
sie wdzierac przerazone tlumy, liczace na ratunek przed fala majaca 100-200
metrow wysokosci... jestem w tym momencie sam, nie ma obok mnie nikogo
znajomego czy bliskiego.
W swoich snach znajduje sie w grupie, ktora akurat wybrala zbyt niski
budynek i pokrywa nas fala. Woda wypelnia przestrzen, zrywa nasze pietro z
czescia budynku i jestesmy porywani przez fale dalej. Moj sen trwa, odczuwam
"wirowke", w jaka trafilem z fragmentem budynku, rolowany przez wode... I
dziwie sie, ze jeszcze sie nie udusilem (podobnie odczuwalem pobyt pod woda
podczas topienia sie jako 16-latek). Teraz mam 47 lat...
Waldemar /xxxxxxxx/
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Wielka fala.
Witam!
Na początku chciałabym pozdrowić całą załogę i wszystkich czytelników serwisu Nautilus! :) Jestem wielką... "fanką" Waszego serwisu. Chcę też pogratulować inicjatywy spisania "10 punktów!", które bardzo przydały mi się w życiu. :)
Właśnie przeczytałam na Waszej stronie artykuł o "snach, w których czytelnicy serwisu FN widzieli „falę Armagedonu" Z racji wieku (16 lat) mogę nie wydać się do końca kompetentnym źródłem, ale mimo to chciałabym opowiedzieć Wam również o moim śnie, w którym... "przeżyłam" falę Armagedonu.
To było dość dawno, jakie trzy lata temu. Być może nie było w nim nic nadzwyczajnego. Mimo wszystko:
Pamiętam, że byłam wtedy na jakiej egzotycznej wyspie, razem z siostrą, rodzicami i psem. Nad samym morzem stały wysokie, słomiano-drewniane chaty i był sztuczny basen, należący do jakiego hotelu. Kilkanacie metrów od morza, za wszystkimi innymi budynkami stała, mała, drewniana... szopa? chatka?, która wyglądała, jakby mógł zmieć j± z powierzchni jeden podmuch wiatru.
Spacerowałam gdzie po plaży, kiedy zobaczyłam jak morze się cofa, pozostawiaj±c przed sob± mokry piasek (wtedy nie wiedziałam o tsunami nic, a już nie przyszłoby mi do głowy, że cofnięcie się wody, może być zwiastunem fali). Nie wiem dlaczego, ale przez sen poczułam straszny niepokój, jakby co strasznego wdzierało mi się do wiadomoci. Kiedy zerwał się bardzo silny wiatr zobaczyłam na horyzoncie wielką falę. Przez chwilę stałam bez ruchu i patrzyłam na nią z mieszaniną podziwu i przerażenia. Pamiętam, że odnalazłam tylko siostrę i pieska i kiedy fala niemal dosięgała nas, schowałyśmy się do tej niepozornej chaty. Prawie widziałam, jak fala zabiera ze sobą wszystko co stanęło jej na drodze. Ale nie tę chatkę. Ona stała tam, dopóki woda się nie cofnęła. Pamiętam, że kiedy wyszłyśmy już na zewnątrz, ogarnął mnie straszny smutek, kiedy zobaczyłam, że ta piękna wyspa została zrujnowana.
Potem obudziłam się, nadal przerażona tym co się stało, przez pierwsze chwile nie mogłam uwierzyć, że to był sen.
Nigdy potem już nie miałam takiego snu, ale niedługo wybrzeża Azji nawiedziła pamiętna fala tsunami.
Nie wiem, czy ten sen był czym niezwykłym, ale na pewno pozostanie dla mnie niezapomniany.
Pozdrawiam,
Kamila.
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Tsunami, koniec świata i sny
Witam
Wpierw parę słow wstępu - jestem czytelnikiem strony Waszej fundacji (...).
Postanowiłem do Was napisać w sprawie artykułu poświęconego 'Tsunami'.
Tak się śmiesznie złożyło ze w dzieciństwie kilkukrotnie miałem
podobny sen do opisanego przez Pana Wojciecha. Co bardziej
interesujące - również mieszkam w Gdyni. W dzieciństwie mieszkałem w
dzielnicy położonej w pobliżu morza, dystans do klifu od mojego bloku
wynosił około 50 metrów, także z Bałtykiem miałem styczność od
urodzenia. Po części dlatego owe sny wydawały mi się czymś normalnym.
A jak one wyglądały? Cytując Pana Wojciecha "kilka razy śniła mi się
nie tyle fala, co nagłe podnoszenie się poziomu wody w Bałtyku, tak z
szybkością 1 metr na minutę lub szybciej", użyłem cytatu gdyż mój sen
był... identyczny. Nie wiem jakie były podłoża tego snu, w tamtych
czasach nie poruszano tematu globalnego ocieplenia także ten fakt na
pewno nie wpłynął na moje wizje senne. Może to po prostu był lęk,
obawa która we mnie tkwiła - obawiałem się końca świata, ale czemu w
takiej 'egzotycznej' formie? Dodać jeszcze muszę że sny o tsunami
nigdy mnie nie nawiedziły,podobnie jak i o uderzeniu asteroidy - za to
i owszem miałem sen polegający na tym iż siedząc w szkole spojrzałem
za okno i ujrzałem czerniejące niebo, po czym ja i moja klasa
zostalismy poinformowani przez nauczycielkę iż właśnie zbliża się
koniec, nie zostało jednak sprecyzowane jak on będzie wyglądał.
Ciekawe wspomnienia z dzieciństwa, nieprawdaż?
pozdrawiam
Tomasz (xxxxx)
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Sen.
Droga załogo Nautilusa!
Mam na imię Marta i mam 15 lat. Kilka dni temu miałam dziwny sen. Wieczór był bardzo ciepły, było jasno, była pełnia, było po zachodzie słońca. Nagle ni stąd ni z owąd, znalazłam się na głównej ulicy przy moim miejscu zamieszkania. Ludzie szybko robili zakupy, w sklepie panował popłoch, była duża kolejka. Jacyś młodzi mężczyźni oglądali się za mną a ja się ich bałam. Wyszłam na dwór. Było coraz cieplej a ludzie byli nerwowi. Weszłam na kładkę która prowadziła na drugą stronę ulicy. Z góry obserwowałam ludzi. Zrobiło się gorąco mimo że był wieczór. Odwróciłam się do tyłu i w oddali na drodze (kilka kilometrów) zobaczyłam jasną smugę światła, myśląc że to łuna światła od samochodów. Ludzie stali na kładce, obserwowali wszystko. Lecz panował dziwny pośpiech. Niektórzy zaczęli uciekać. Zaczęło się wszystko trząść, beton na kładce jakby zmiękł. Kazałam ludziom zejść z kładki, krzyczałam. Zeszłam i przestało trząść. Byłam wystraszona, spanikowana. Poszłam w stronę domu, mając dziwne przeczucie. Nagle wyminęła mnie moja koleżanka, prawie biegnąc, nic nie powiedziała. Skręciłam w ulicę ale impuls kazał mi zawrócić. Zawróciłam na ulicę główną i nagle... obok mnie przepłynęła lawa, zalewając całą jezdnię, wdzierając się na chodniki. Kładki nie było, lecz słyszałam przerażone krzyki ludzi. Lawa wdarła się na chodnik lecz płynęła wszędzie. Nie miałam szansy ucieczki... Wskoczyłam na płot z myślą że to koniec, żałując że nie zrobiłam tak wiele. Nagle lawa chlupnęła na mnie a ja poczułam oparzenie. Wtedy się obudziłam. Pewnie ten sen nic nie znaczy, nic nie mówi, ale ja się go bałam...
Pozdrawiam. Marta.
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: co na to jasnowidze
Droga załogo Nautiliusa.
Jako "członek" załogi rzadko się udzielam.jednak tym razem
chciałbym poruszyć temat,który przyznaję frapuje mnie od dawna.
Otóż jakiś czas temu rozmawiałem z moja znajomą na tematy poruszane
miedzy innymi przez Was. Tak doszliśmy do sprawy jasnowidzów i ich
wizji,zarówno tych sławnych jak i mniej znanych,żyjących obecnie a
kwestii związanych z zagadką roku 2012. Czyli tego co ma się
wydarzyć i co wiele osób zapowiadało i zapowiada.W dużym skrócie
ale wiecie o co chodzi.Mianowicie okazało się że moja znajoma
korzystała z "usług" jasnowidzącej niejakiej Nadzieji S. (nazwisko
nieznane) dobrze nie pamiętam ale zamówiła wizję u niej przez tel.(
ujmującą całe jej dalsze życie z okresleniem sytuacji obecnej).Jak
stwierdziła moja koleżanka, bardzo szczegółową i jak na razie
trafną. Pewne sprawy wypełniły się juz i to w szczegółach.Ale dla
was to oczywiście nie nowina, (swoja drogą może warto by było
zainteresować się tą jasnowidzką, skoro ma takie zdolności, byłby
ciekawy artykuł).Do czego zmierzam, otóż wizja opiewała na długie
lata , daleko wyprzedzając rok 2012 ?!? i nagle zadaliśmy sobie
pytanie jak to jest? skoro w 2012 ma sie coś wdarzyć, jak sugeruje
wiele "źródeł",to jak to jest, że jasnowidz tego nie widzi ? Że nie
widzi np. po tym okresie jakiś "zamazanych" wątków, czy "białej
plamy" tylko absolutną ciagłość życia człowieka, jakby
nic "globalnego" nie miało się wydarzyć. Nie wiem czy jasno to
ująłem ,ale mam nadzieję, że mnie rozumiecie, macie kontakt z
P.Jackowskim oraz Normanem ,co oni na to? Co Wy na to? Jak to
rozumieć? gdzie leży prawda.Byc może poruszaliście już ten wątek na
swoich stronach a ja tego nie wychwyciłem. Byłbym wdzięczny za
ustosunkowanie sie do tego,czy poprzez prywatną odpowiedź,czy może
artykuł na stronie. Jestem przekonany,że to pytanie zadaje sobie
wiele osób, również waszych czytelników.
pozdrawiam całą Załogę
Marek K.
OD FN
O sprawie wielokrotnie mówił jasnowidz Norman. Uważa on, że w 2012 dojdzie do jakiegoś poważnego wydarzenia na całym świecie, ale nie będzie to totalna zagłada świata!
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Sen do "Widziałem tę falę"
Witam Was ponownie!
Wczoraj za namową jednej z moich sióstr przeczytałem Wasz tekst "Widziałem tę falę" i dlatego jestem zmuszony ponownie do Was napisać.
Sam osobiście tego typu snów miałem kilkanaście. Ostatni pod koniec zeszłego roku będąć w Angli, co było powodem, iż w lipcu tego roku wróciłem po 3 latach na stałe do domu. Nie dlatego, że się boję (a nie boję się już od 1992 roku nikogo i niczego), lecz dlatego, że moja najbliższa rodzina nie wyraziła chęci na przeprowadzkę do Anglii.
"Te" sny są zawsze wyjątkowo wyraziste i niezwykle detaliczne w odróżnieniu do zwykłych majaków sennych, szczególnie, że emocje czuje się jeszcze przez jakiś czas po powrocie do świadomości(bicie serca, pot na całym ciele itd...), ale wracam do istoty sprawy.
Stoję na balkonie mojego flatu na drugim piętrze i patrzę jak to zwykle na panoramę Londynu. Po lewej stronie rośnie olbrzymi kasztan(rośnie on tam naprawdę)- jest to 20 metrów od stacji metra Woodside Park, nagle widzę jak zza tego drzewa pojawia się biało-szara ściana chmur lub mgły, za którą już nie wideć żadnych dachów ani horyzontu. Kiedy uzmysławiam sobie, że chmury nie poruszają się z tak ogromną prędkością zaczynam przyglądać się szczegółowiej, zadając pytanie - co to jest? - i nagle unoszę się do góry z balkonu, słyszę jak "ktoś" mi mówi:- "powinieneś to wiedzieć". Widzę teraz wszystko z większej wysokości. Biało-szara ściana mgły jest ogromną falą pochłaniającą Londyn od strony południowo-wschodniej. Obudziłem się z lany potem, a serce normalnie słyszałem, jak mi bije. Była 02.14. Zasnąłem ponownie dopiero po ok. godzinie, bo musiałem sobie wszystko przetłumaczyć, szczególnie to, dlaczego ta fala nadeszła z kierunku wschodnio-południowego, co do dzisiaj mnie jeszcze zastanawia. To by było tyle jeśli chodzi o moją ostatnią wizję. Wcześniejszych i bardziej drastycznych nie opisuję, bo są dla ludzi nieprzygotowanych na Szerszą Rzeczywistość, zbyt przerażające, lecz załączam Wam 3 strony zeskanowanych zapisków z pamiętnika mojej siostry, które zeskanowałem w marcu tego roku, jeszcze będąc w Anglii. Ciekawa rzecz teraz mi się przypomniała: - Wiola się pyta - "A po co ci te skany?;-"Lepiej się nie martw, ja już tam wiem, jaki zrobię z nich użytek" - odpowiedziałem. Nadmienię tylko, że moje wizje są snami, ale jeśli chodzi o moją siostrę, to mam poważne wątpliwości, bo ona nie zdaje sobie z tego sprawy gdzie zaczyna się sen, a kończy jawa. Sami to oceńcie. Jest to zapis snu z 2003 roku. Wysyłam Wam skany kilku stron jej pamiętnika oraz przepisany przeze mnie tekst w dokumencie Word, by łatwiej było go Wam odczytać. Siostra nie wie, że to Wam wysyłam.
Pozdrawiam serdecznie całą FN
Andrzej
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: NEO-jak obronić Ziemię
Witam,
piszę w sprawie ostatniego artykułu na stronie Nautilusa-NEO jak obronić Ziemię. Była tam mowa snach, w których występują uderzające w Ziemię obiekty. Otóż ja też miałam taki sen. Było jakiś miesiąc temu. Śniło mi się, że byłam na wsi i była noc. Razem z moją mamą oglądałyśmy gwiazdy. Nagle zauważyłam ogromny obiekt na niebie, sunął bardzo szybko z zachodu na wschód. Był tak jasny, że właściwie zrobił się dzień. Po kilku sekundach uderzył w ziemię, w oddali było widać ogromną łunę ognia i grzyb jak po wybuchu bomby atomowej. Pomyślałam, że to koniec. Nie było słychać żadnego dźwięku. Obudziłyśmy mojego tatę i czekaliśmy na wiadomości w telewizji. Pamiętam też, że mówiłam, że ten obiekt miał 40 km średnicy.
Zadziwiające jest to, że ludzie na całym świecie mają podobne sny. Może ktoś próbuje nas ostrzec...
Pozdrawiam, Magda
To: Fundacja NAUTILUS
Subject: Sny o końcu świata
Witam,
jeśli dobrze pamiętam, to jakieś 3 tygodnie temu, przebywając w Szwecji przy zbiorze jagód, miałam w nocy sen o końcu świata, lecz mój wyglądał troszkę inaczej niż opisywane przez czytelników Nautilusa sny o wielkiej fali. W moim śnie wyglądało to tak, że przebywałam z kilkorgiem osób w jakimś nieznanym mi domu i zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że nadszedł TEN CZAS, na który wszyscy czekali. Wiedzieliśmy, że ten proces się rozpoczął i że musimy przygotować się na nadchodzące kataklizmy. W jakiś sposób otrzymaliśmy informację o tym, że wulkany na naszej planecie mają wybuchać równocześnie i dlatego (w sumie to nie wiem dlaczego) zeszliśmy do piwnicy z małym okienkiem. Wiem, że widziałam jak lawa wlewa się do tej piwnicy podtapiając nasze nogi do kolan i nawet czułam jej ciepło, ale ktoś powiedział, że lawa wulkanów zmieszała się z wodami oceanów i mórz, które w tym samym czasie wylały i dlatego nie jest tak gorąca. Pamiętam, że powiedziałam tylko: "Zapomnijcie o Japonii. Ona już nie istnieje."
Wiem, że mój sen jest trochę jak z bajeczki science-fiction i nie jest tak realistyczny jak inne, ale chciałam się podzielić samą informacją o podobnym śnie.
Dziękuję za poświęcony czas na przeczytanie i serdecznie pozdrawiam.
Ania
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: sny o apokalipsie
Witam
Jestem waszym stalym czytelnikiem a takze czlonkiem waszej załogi (...)
Skoro gromadzicie takie informacje to wiec warto wam przedstawic to co mi się przyśniło.
Problem w tym ze interesuje się rokiem 2012 od dosc dawna, wiec nie mam pojecia czy moje sny można zaliczyc do proroczych czy sa one tylko projekcja moich obaw.
Jest jednak pewna roznica miedzy moimi snami a tymi które miewaja ludzi niczego się nie spodziewający gdyz w moich snach mimo iż widze nasza zagładę to nie ma leku. Przyjmuje to w moich snach jako cos co musi się zdążyć. Jedyne emocje jakie odczuwalem podczas tych snow to ciekawość co będzie dalej a także złość na ludzi którzy do ostatniej chwili ignorują wszystkie znaki jakie zapowiadaja kataklizm.
Miałem 4 sny które można ułożyć w pozadku chronologicznym.
Pierwsze dwa sny były bardzo podobne i opowiadaly ta sama historie tylko ze z roznymi symbolami. W miejscu gdzie mieszkam doszlo do nietypowej burzy (cos czego nigdy wczesniej nie widzialem). Gdy spoglądalem przez okno mojego domu (teraz mieszkam gdzie indziej ale był to mój dom rodzinny) to nie moglem uwierzyc wlasnym oczom. Ulice były opustoszale a na zewnatrz szalal wiatr który wial we wszystkie strony (nie wial z zadnego konkretnego kierunku tylko panowal kompletnie nielogiczny chaos w tym
wszystkim. W moim domu zaczely się otwierac okna (tak jakby jakas niewidzialna sila chciala się dostac do srodka i nas skrzywdzic – tak przynajmniej to odczuwalem) Tak wiec biegałem z siostra od pokoju do pokoju i zamykaliśmy te okna a one caly czas się otwieraly. Od momentu gdy zauważyłem ten chaotyczny wiatr wiedziałem ze TO SIĘ ZACZELO czyli armagedon. Najdziwniejsze jednak ze moja siostra nie widziala w tym nic nadzwyczajnego> Ja do niej mowie „Patrz co się dzieje, czy nie widzisz ze to
nieracjonalne – a ona mi odpowiada ze TO TYLKO WIATR.
Trzeci sen dotyczyl już samej zagłady. Dzialo się to na pokladzie statku gdzie była moja rodzina i mnóstwo innych ludzi (po przemyśleniach odebrałem to jako symbol calej ludzkości) Nagle na niebie zaczely się dziac ciekawe rzeczy zaczely pokazywac się UFO które poruszaly się z duza prędkością.. Oczywiście ja zacząłem wskazywac na nie palcem i wolac innych ludzi aby na nie spojrzeli. Jednak tylko garstka z nich zobaczyla to co ja. Pozostali nic nie widzieli albo się wogole nie interesowali.
Wtedy dostrzegłem spadające komety które leciały wprost do oceanu. Chciałem przyciągnąć uwage ludzi aby się tym zainteresowali ale bez skutku. Wtedy wlasnie nadeszla fala tsunami. Tylko ja i pare osob wyskoczylo ze statku. Zanim przykryla mnie fala widziałem jak tsunami przewraca statek z tymi wszystkimi ludzmi a także z moja rodzina. Nie odczowalem jednak smutku. Pomyślałem ze sami SA sobie winni. Potem przyszla kolej na mnie. Wziąlem gleboki wdech aby wytrzymac pod fala tak dlugo ile się
da. Fala przykryla mnie ale była tak ogromna ze nie moglem doczekac się jej konca. Czekalem i czekalem az zaczęło brakowac mi powietrza. Nie wiem czy się utopiłem czy przetrwalem gdyz się obudziłem. Co ciekawe było mi obojętne czy przezyje czy nie i w ogóle się nie balem śmierci. (...)
Pozdrowienia z Bray w Irlandii
Dawid
Rok 2012 – sny, wizje, proroctwa, naukowe teorie i dywagacje. Coraz więcej informacji i jedno pytanie: czy za cztery lata naprawdę dojdzie do przebiegunowania Ziemi?
Rok 2012 zafunkcjonował na całym świecie jako data przełomowa. I nawet silniej niż rok 2000, czyli moment końca tysiąclecia. Na pewno przyczynił się do tego koniec kalendarza Majów, który przypada właśnie na ten rok, ale okazuje się, że ta data pojawia się w wielu opracowaniach naukowych. Coraz częściej ludzie w e-mailach skierowanych do Fundacji Nautilus zadają pytania dotyczące tego, co wydarzy się w tym roku, co mówią przepowiednie, czy im wierzyć, co mówią naukowcy itp.
Pojawił się ciekawy pomysł, aby w Warszawie wynająć jedną z największych sal konferencyjnych i zrobić otwarte spotkanie dla wszystkich, którzy interesują się tą sprawą. Organizacyjnie sprawa jest bardzo prosta, a na pewno byłaby to okazja do zaprezentowania kilku wykładów poświęconych możliwości przebiegunowania Ziemi, a także materiałów filmowych, które posiada Fundacja Nautilus i które nie były nigdy prezentowane. Niestety zamieszczenie ich w internecie jest niemożliwe, gdyż nie zgodzą się na to autorzy filmów. Na razie to jest jedynie pomysł, ale sprawa jest na pewno „warta poważnego namysłu”. ;)
Takie spotkanie mogłoby się odbyć na wiosnę. Podoba Wam się ten pomysł? Nam bardzo!
Pon, 7 sty 2008 00:00
Autor: FN, źródło: FN
* Komentarze są chwilowo wyłączone.