Pt, 1 luty 2008 00:00
Autor: FN, źródło: FN
Każdego dnia na polskich drogach dochodzi do wypadków, w których giną ludzie. Ich śmierć jest gwałtowna, nagła... to moment, w którym także dochodzi do manifestacji niezwykłych zjawisk.
„Polskie drogi to jedynie niezwykle długie cmentarze” – to zdanie powtarzane przez policjantów drogówki jest niestety bardzo prawdziwe. W ciągu roku z Polski znika średniej wielkości miasteczko – taki tragiczny bilans przynosi ze sobą liczba ofiar wypadków drogowych. Takie zdarzenia mają to do siebie, że śmierć zastaje ludzi nagle, gwałtownie.
Chcemy poświęcić im trochę miejsca, bo zdarzają się wtedy wyjątkowe historie jak najbardziej nadające się do tego, aby je opublikować w serwisie FN. Jest na przykład relacja osoby, która zatrzymała się samochodem w miejscu, gdzie dosłownie kilka minut wcześniej doszło do uderzenia samochodu osobowego w drzewo.
„...a ja chciałem pomóc. Jak się okazało skutki tego wypadku były tragiczne, gdyż samochód wręcz został sprasowany na drzewie. Zatrzymało się kilka aut, z których podobnie jak ja wysiedli ludzie. Ktoś natychmiast zadzwonił na policję i pogotowie.
Pamiętam, że zwróciłem uwagę na młodego mężczyznę, który stał kilka metrów od nas i bardzo nam się przyglądał. Miał około 25 lat, ubrania nie pamiętam, ale zwróciłem uwagę na jego włosy. Przypominał trochę wokalistę zespołu NIRVANA. Myślałem, że jest jedną z osób, które wysiadły z tych samochodów, które się zatrzymały, aby pomóc, ale powtarzam raz jeszcze, nie wyróżniał się niczym szczególnym poza tym, że bardzo uważnie się na mnie patrzył. Dokładnie pamiętam ten wzrok, aż mnie ciarki przechodzą, kiedy go sobie przypomnę.
Potem przyjechała straż pożarna i oni mieli sprzęt, żeby rozciąć blachę. Okazało się, że pasażerka samochodu przeżyła wypadek. Ja natomiast zauważyłem, że kiedy wyjęli z kabiny kierowcę, on miał takie same włosy jak ten chłopak. Zacząłem się wtedy rozglądać dookoła, a stało w sumie około 20 osób. Ale tego chłopaka już nie było. Na pewno gdyby to był ktoś z tych samochodów to bym zauważył, jak wsiadał i odjeżdżał, a wszystkie samochody stały. Potem jeszcze pytałem, czy ktoś oprócz mnie widział tego chłopaka, który tak smutno się patrzył, ale nikt go nie widział. Oczywiście mogę się mylić, ale podobieństwo tego chłopaka stojącego wtedy obok nas do kierowcy z samochodu było uderzające. Ta sprawa do dzisiaj nie daje mi spokoju. Chciałem Wam opowiedzieć tę historię i zapytać, czy kiedykolwiek spotkaliście się z czymś podobnym”.
Kolejna sprawa dotyczy zdjęć, o których w środowisku fotografów gazetowych krążą prawdziwe legendy.. W każdej redakcji jest kilku fotografów, którzy specjalizują się tylko i wyłącznie w dokumentowaniu wypadków. Znamy kilku z nich i wielokrotnie mieliśmy okazję słyszeć o dziwnym zjawisku, które jest związane z wykonywaniem zdjęć ofiar zakleszczonych we wrakach samochodów. Zdjęcia te są przeważnie objęte całkowitym zakazem rozpowszechniania i bardzo trudno do nich dotrzeć. Nie mamy zgody na ich publikację, ale pozwolimy sobie przedstawić relację jednego z fotografów popularnej gazety warszawskiej, która już od kilku lat się nie ukazuje.
„To była masakra. W samochodzie została praktycznie zmiażdżona cała trójka, przeżyła tylko młoda dziewczyna z tyłu, która się ruszała, ale nikt nie mógł jej pomóc. Kiedy przyjechałem na miejsce, jeszcze nie było ekipy z „nożycami życia” do rozcinania blach... Zrobiłem kilka zdjęć kierowcy i pasażera. To było jeszcze wykonane zwykłym aparatem. Zdjęcia dałem do wywołania i kiedy zobaczyłem wywołane zdjęcia, jedna rzecz mnie zdumiała. Na pierwszym zdjęciu z piersi jednej z ofiar wychodziła biała kula o średnicy piłki do kosza może trochę mniejszej. Ta kula była widoczna także na kolejnych fotografiach, ale już znajdowała się poza samochodem. Do tej pory myślę, czy był to jakiś błąd fotograficzny, czy coś tam naprawdę było dziwnego...”
Nie mamy tych zdjęć, ale nawet jakbyśmy mieli, ich publikacja byłaby absolutnie wykluczona. Sygnalizujemy Wam jednak, że taki temat istnieje.
Ostatnio jeden z naszych czytelników przysłał nam zdjęcie znalezione w internecie. Przedstawia ono efekt czołowego zderzenia samochodów: forda mondeo i audi na drodze krajowej nr 1 w Rudnie (gm. Pelplin), śmierć na miejscu poniósł 35-letni kierowca forda. Kierujący fordem 35-letni mieszkaniec Pelplina, jadąc w kierunku Gniewu, z nieustalonych przyczyn wpadł w poślizg, zjechał na przeciwległy pas ruchu, uderzając prawym bokiem auta w jadący z naprzeciwka samochód audi. W wyniku wypadku śmierć na miejscu poniósł kierowca forda. Oto to zdjęcie:
Sprawa owych kul pojawiających się w momencie śmierci przypomniała nam film sprzed wielu lat, który pokazywał egzekucję grupy Kurdów przez żołnierzy reżimu „Krwawego rzeźnika z Bagdadu”, czyli Saddama Husajna. Film został zaprezentowany w latach 90-tych przez organizacje wykazujące zbrodnie Husajna na ludności kurdyjskiej. Nikt oczywiście nie zwrócił uwagi na jasne kule, które nagle pojawiają się na ekranie. Jedna z nich wyraźnie... opuszcza ciało umierającego człowieka. Postanowiliśmy przypomnieć ten film (a dla wielu czytelników pokazać go po raz pierwszy). Owe jasne obiekty nie są wynikiem animacji komputerowej - możemy Was o tym zapewnić.
/Uwaga! Film, mimo redakcyjnych skrótów, zawiera sceny drastyczne!/
/w tym miejscu był film z egzekucji Kurdów, ale zdecydowaliśmy się zmienić ten film usuwając kilka elementów, które wydają się nam zbyt drastyczne. Po przeróbce zamieścimy go ponownie. FN/
Pt, 1 luty 2008 00:00
Autor: FN, źródło: FN
* Komentarze są chwilowo wyłączone.