Nie, 16 mar 2008 00:00
Autor: FN, źródło: FN
Jest ciąg dalszy niezwykłego przypadku z Łodzi. Jeden z polskich księży egzorcystów uważa, że morderca trzech strażników więziennych z Łodzi Damian Ciołek jest opętany przez diabła.
O tej sprawie pisaliśmy kilka tygodni temu. Chodziło o Damiana Ciołka, który zabił trzech strażników więziennych. Opowiadał potem, że słyszał głosy, które "kazały mu zabić". Przypomnieliśmy wtedy słowa, które wielokrotnie słyszeliśmy od polskich egzorcystów:
"Złe, niewidzialne byty są w stanie przejąć kontrolę nad ludzką istotą i doprowadzić ją do próby morderstwa. Trzeba uważnie słuchać tego, co mówią potem tacy mordercy. Jeśli wspominają o głosach, które namawiały ich do zbrodni, to jest to wyraźny znak, że taka wersja wydarzeń powinny być przynajmniej sprawdzona"
I tak się stało w przypadku sprawy z Łodzi. O sprawie napisał portal o2.pl. Poniżej przedrukowujemy tekst p. Michała Radoryskiego, który na pewno zainteresuje wszystkich pamiętających tę sprawę.
o2.pl 2008-03-14
Wydaje się to nieprawdopodobne, ale jeden z polskich księży egzorcystów uważa, że morderca trzech strażników więziennych z Łodzi Damian Ciołek jest opętany przez diabła i powinien być poddany egzorcyzmom.
Ciekawa jest diagnoza, jaką postawił egzorcysta: nie wiadomo, czy diabeł już wstąpił w Damiana, czy tylko go kusi. To ważne pytanie, bo oznaczałoby to, że mordując swoich kolegów ze straży sieradzkiego więzienia, Damian Ciołek nie był jeszcze we władzy szatana, znalazł się pod jego wpływem (o ile w ogóle się znalazł) dopiero w więzieniu. Może się jednak okazać, że strzelał, będąc już opętanym. Jeśli tak, to co wtedy? Jak zachowa się sąd wobec takiej diagnozy? Czy można będzie sądzić i skazać Damiana? Przecież to diabeł sprowadził go na złą drogę.
Strażnicy, dawni koledzy Ciołka pamiętający go z pracy, nie mają wątpliwości, że egzorcyzmy i pomysły z szatanem to jakaś próba zrobienie z niego wariata, by uniknął odpowiedzialności za swój czyn. W pracy w straży więziennej Damian miał ksywkę "wirus", ponieważ jego zachowanie różniło się nieco od standardów, nikt jednak nigdy nie podejrzewał, że ma ono coś wspólnego z działalnością sił nieczystych.
O tym, że Damian jest pod wpływem szatana, może świadczyć jego dziwne zachowanie - na przykład to, że przez kilka godzin liczy coś półgłosem, wymawia jakieś cyfry. To dziwne. Psycholog w takiej sytuacji mówiłby pewnie o manii, o cyklofrenii lub czymś podobnym, ale dotychczas żaden z psychologów nie zabrał głosu.
Przypadek Damiana Ciołka i fakt, że w jego sprawie wypowiedział się ksiądz egzorcysta, nie jest wcale odosobniony. W ostatnich dwóch latach wiele działań Kościoła przypomina nam, że zło istnieje na świecie i jest oddzielone od dobra. Złem jest diabeł i jego poplecznicy, którym należy się przeciwstawiać. Przybywa zatem egzorcystów, także w Polsce.
W miejscowości Poczernin pod Szczecinem powstaje właśnie ośrodek pomocy dla osób szukających uwolnienia spod wpływu zła. W nazwie nie ma słowa "opętanie", ale wszyscy wiedzą, o co chodzi - o ludzi, którymi zawładnął szatan. Pomysłodawcą utworzenia ośrodka jest ksiądz Adam Trojanowski.
Pomysł jak pomysł. Wiele się ostatnio pisze o powrocie do łask papieża rzymskiego egzorcysty ojca Gabriela Amortha, który jest najsławniejszym na świecie egzorcystą, ma wielkie doświadczenie i nie raz już spotykał się z szatanem oko w oko. Za pontyfikatu poprzedniego papieża egzorcyści nie cieszyli się w Rzymie zbyt dużą popularnością, teraz się to zmieniło. Ojciec Gabriel Amorth twierdzi, że to dobrze, bo szatan zagraża samej stolicy apostolskiej, jest naprawdę niebezpieczny - jak twierdzi ojciec Gabriel, chce wywołać trzecią wojnę światową.
Nie wiadomo, czy sprawa Damiana Ciołka jest częścią jakiejś zakrojonej na szerszą skalę ofensywy egzorcystów, którzy szykują się do generalnej rozprawy ze złem, wiadomo jednak, że inicjatywy takie jak ta, z którą wystąpił egzorcysta wobec Damiana Ciołka, spotykają się z akceptacją Kościoła.
Czy opętania rzeczywiście się zdarzają?
Do najczęściej wymienianych objawów opętania należy mówienie w obcych językach - często są to języki martwe, których opętany nie może znać, bo jest na przykład murarzem z Kłaja i o tym, jak się mówi po aramejsku, nie ma pojęcia. Można się śmiać z takich fenomenów, ale kiedy przypomnimy sobie wypadek czeskiego żużlowca sprzed dwóch lat, uśmiech zastygnie nam na ustach. Otóż młody czeski motocyklista, który uległ wypadkowi na torze, zaczął zaraz po tym, gdy ocknął się ze śpiączki, mówić płynnie po angielsku. Nie znał wcześniej tego języka, z wyjątkiem zdawkowych zwrotów rzucanych na powitanie i pożegnanie. Dziwne, prawda?
Oczywiście angielski to nie aramejski czy hebrajski, ale nie zmienia to faktu, że nasz umysł jest ciągle zagadką i może sprawiać zaskakujące niespodzianki. Dlaczego więc nie wierzyć w opętania objawiające się znajomością obcych języków?
Kolejnym objawem opętania jest nagły przypływ nadludzkiej siły fizycznej. Podobno opętani nie więksi od chudego kotka potrafią, kiedy wstąpi w nich szatan, rozwalać drzwi, wyrywać się ludziom próbującym ich obezwładnić, rwać łańcuchy i sznury. Jeśli to nie opętanie, to czym jest takie zachowanie? Znalazłoby się sporo świadków, którzy mogą potwierdzić tego rodzaju zachowania.
Wierzyć czy nie wierzyć?
- Skoro mówisz, że nie ma opętań - śmieje się Ewa - to chyba nigdy nie mieszkałeś w domu, w którym ktoś się powiesił. Ja mieszkałam. O mało nie wylądowałam w psychiatryku. Tego nie da się opisać. Zło jest niebezpieczne. Słyszałam, jak w mojej małej łazience warczy wielki pies, choć żadnego psa w mieszkaniu nigdy nie było, widziałam, jak poruszają się przedmioty, czułam, jak coś wysysa ze mnie energię. Nie ma zła? Puknij się w głowę! Wyprowadziłam się stamtąd czym prędzej, zaraz po tym, gdy właściciel przyznał się, że wynajmuje mieszkanie, w którym powiesił się lokator.
- Są różne postacie histerii - mówi Rafał, psycholog. - Ludzie słyszą warczącego w łazience psa, a potem się okazuje, że to rury kanalizacyjne, w których coś tam się przelewa. Każdy słyszy to, co chce usłyszeć. W naszym umyśle ukryte są pokłady wrażeń, myśli, zaniechań nawet, o których sami nie mamy pojęcia. Ludzi są pospinani i zakręceni - mówiąc kolokwialnie - przeważnie nie są sobą i przez większość życia coś udają. Kiedy napięcie, w jakim żyją, kłamstwa, którym muszą codziennie składać hołd, wywierają zbyt wielkie ciśnienie, wszystko może się zdarzyć, nawet mówienie obcymi językami.
Nie znamy wszystkich tajemnic ludzkiego umysłu, nie wiemy, na co nas stać i co w nas drzemie. Ludzie, którzy doznają opętania, mogą przecież cierpieć na nieznaną nauce chorobę psychiczną. Mogą cierpieć także na znane od dawna choroby, ale o nietypowym przebiegu. Diagnozy stawiane przez lekarzy nie muszą być przez wszystkich traktowane poważnie - jeśli komuś zależy na tym, by uważano go za opętanego, to nie da się mu przecież tego wyperswadować. Pole do popisu dla całkiem realnych przekłamać i manipulacji, polegających na zasłanianiu się diabłem jest dosyć spore.
Nie wiadomo, czy opętania są rzeczywiście sprawką szatana, jak chce Kościół. Wiadomo jednak, że walka ze złymi mocami zaczyna być ostatnio modna, i wygląda na to, że będzie się ją traktować z należytą powagą i szczerym zainteresowaniem. Nie można przecież lekceważyć Księcia Ciemności.
Michał Radoryski, portal o2.pl
link: http://wiadomosci.o2.pl/?s=512&t=10675
Nie, 16 mar 2008 00:00
Autor: FN, źródło: FN
* Komentarze są chwilowo wyłączone.