Pon, 5 maj 2008 00:00
Autor: FN, źródło: FN
Każdy z nas przeżył to wiele razy – szukamy jakieś rzeczy godzinami, dniami, tygodniami. Wreszcie znajdujemy ją w najbardziej banalnym miejscu, które „sprawdzaliśmy wielokrotnie”!
Ten temat można zakończyć wzruszeniem ramion. Jest o czym mówić? Ludzie to istoty bałaganiarskie, rozkojarzone, czasami szukające rzeczy leżącej tuż „przed ich nosem”. Istotnie, to prawda.
A jednak w światowych pismach zajmujących się zjawiskami niewyjaśnionymi pojawiło się kilka tekstów, w których autorzy zajęli się kilkoma absolutnie zastanawiającymi przypadkami zniknięć przedmiotów w najbliższej nam przestrzeni i ponownego pojawienia się ich „znikąd”. Rzadko, ale także na pokład okrętu N trafiają takie historie. Przedstawimy Wam dwie, jedna sprzed lat, a druga sprzed kilku dni.
„Piszę po tym, jak w Waszej audycji (chodzi o Tok FM przyp. Aut.) była mowa o tajemniczych zaginięciach ludzi. Moja historia nie dotyczy tak dramatycznych przypadków, ale przedmiotu, a dokładniej mówiąc zdjęcia. Można oczywiście się z tego śmiać i nie będę miał o to pretensji, ale sprawa naprawdę mnie zaintrygowała.
Moja matka miała fotografię przedstawiającą swojego ukochanego psa Dżeka, który został zabity przez złych ludzi. Ta fotografia to było dla niej coś niesłychanie ważnego, niczym amulet. Bardzo kochała tego psa tak jak tylko człowiek może kochać zwierzę. To był zwykły kundel, ale podobno był niesłychanie mądry i bardzo przywiązany do mamy i jej rodziny. Potrafił śmiesznie przekrzywiać głowę, kiedy zaczynało się do niego mówić. Pies zginął wtedy, kiedy mama kończyła liceum, a mnie jeszcze nie było na świecie.
Pewnego dnia mama zaczęła wertować cały dom w poszukiwaniu ulubionej fotografii jej psa, a było to o tyle dziwne, że zawsze miała ją przy sobie w torebce albo gdzieś w pobliżu. Tym razem fotografia rozpłynęła się w powietrzu. W mojej rodzinie było prowadzone śledztwo. Zarówno ja z siostrą, jak i nasz tata zaangażowaliśmy się w poszukiwanie tej fotografii. Przepadła jak kamień w wodę. Mamie było bardzo smutno, ale pogodziła się z tym. Minęło kilka lat. Mama jak zwykle szykowała się do wyjścia rano z domu, kiedy nagle krzyknęła ze zdziwienia. Na półce regału jak gdyby nic leżała sobie fotografia Dżeka. Jest to pewne, że ani ja (siostra już wtedy mieszkała z mężem w swoim domu), ani ojciec nie zrobiliśmy mamie takiego żartu. Wiem, bo rozmawiałem o tym z ojcem. Jest jeszcze jedna ważna sprawa. Od czasu zaginięcia fotografii minęło w sumie 8 lat!
Moja mama już nie żyje, ale do końca swojego życia zastanawiała się, co się kryło za zagadką tej fotografii, jak to możliwe, że ona pojawiła się tak po prostu na półce. Kilka dni wcześniej przed ponownym pojawieniem się tego zdjęcia doszło do dziwnego wydarzenia. Mama miała bowiem sen, w którym przyśnił jej się jakiś mężczyzna bardzo stary, obok którego kręcił się Dżeki. Ten mężczyzna miał powiedzieć mamie, że wkrótce spotka się ze swoimi rodzicami, którzy wtedy nie żyli. Kilka tygodni po tym wydarzeniu u mojej mamy stwierdzono nowotwór, który doprowadził do jej śmierci. (...)
I jeszcze historia z tych, które nadeszły na adres FN ostatnio
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Pytanie
Postanowiłem opisać historię mojego kolegi i proszę powiedzieć, czy Waszym zdaniem jest to możliwe? Któregoś dnia z rana zadzwonił do mnie owy kolega i było słychać duże podniecenie w jego głosie. Powiedział, że przez dwa dni szukał ważnych dla niego dokumentów i pomimo, że przeszukał cały dom to nigdzie ich nie znalazł. Przed pójściem spać zaczął się modlić do św. Antoniego by Ten pomógł mu w poszukiwaniach. W nocy przyśniło mu się, że czyjaś ręka wyciąga te dokumenty z jakiejś półki. Tak był tym ucieszony i tak gorąco za to dziękował aż się obudził. Była godzina 2 w nocy. Kolega doszedł do wniosku, że jest to znak, żeby szukać na półkach i nie czekając do rana ponownie rozpoczął poszukiwania. Ku swojemu zdziwieniu nic nie znalazł i załamany poszedł spać. Z rana gdy tylko wszedł do gabinety już od progu zobaczył, że owe dokumenty leżą na biurku przy komputerze. Jest to nie możliwe, żeby cały czas tam leżały.
Pozdrawiam. Andrzej
Wyjaśnienie tego "fenomenu" już znacie: roztargnienie, brak koncentracji, nieuwaga, żart rodziny czy najbliższych współpracowników itp. itd. Ale są jeszcze inne, dwie teorie. Pierwsza, że czasami dochodzi do niezwykłych zaginięć w przestrzeni, zupełnie niewytłumaczalnych. Druga teoria mówi mniej więcej tyle, że w naszym świecie nie brakuje niewidzialnych istot, które pozwalają sobie na takie „sztuczki” bardzo rzadko i w bardzo szczególnych celach. Pierwsza z przedstawionych w tym tekście historii wydaje się to potwierdzać...
Pon, 5 maj 2008 00:00
Autor: FN, źródło: FN
* Komentarze są chwilowo wyłączone.