Pon, 20 luty 2006 00:00
Autor: FN, źródło: FN
Obserwacje obiektów UFO zawierają element niezwykłego światła, które prześwietla metal. Posługują się światłem jak narzędziem.
Promień światła – to bardzo częsty element opisu, który podają świadkowie Bliskich Spotkań III stopnia. Ale nie jest to taki zwykły promień, a raczej nie jest takie zwykłe światło. W wielu relacjach znaleźliśmy opisy światła, które bez problemu prześwietlało materię, w tym metal. To światło jest od dawna bardzo uważnie przez nas obserwowane, gdyż prawdopodobnie jest to coś, co dopiero „zostanie odkryte przez naukę”. Jako przykład przytoczymy relację z 2003 roku ze Śląska. Niestety w tym przypadku (podobnie jak w wielu innych) świadek zastrzegł sobie anonimowość. W samochodzie podróżowały cztery osoby.
„Jest 24 października 2003 roku. Jadąc do domu (samochodem marki Golf Diesel) mijam mały las, a raczej przejeżdżam przez niego. Jest tam normalny asfalt, ale raczej w kiepskim stanie i można powiedzieć, że jest to rodzaj skrótu. Piszę o tym dlatego, że droga ta jest raczej mało uczęszczana, a jedynym obiektem w lesie jest od lat nieczynna cegielnia.
Na kilometr przed tą cegielnią zauważyłem, że jest coś dziwnego nad lasem. Były to dwie kule światła, bardzo intensywnej zielonej barwy. Może nawet nie tyle zielonej, co wręcz fluorescencyjnej, takiej bardzo intensywnej. Te kule krążyły nad tym miejscem i za chwilę zgasły. Powiedziałem żonie, że to pewnie jakieś balony i dzieciaki się bawią, ale widziałem, że jest to coś innego. Powiedziałem chyba tylko po to, żeby ją i siebie uspokoić. Dojeżdżaliśmy na miejsce, było całkowicie ciemno. Nawet byłem zdziwiony, że ten ktoś, kto wypuścił balony tak szybko je uprzątnął.
Nawet powiedziałem coś takiego, że dziwne, że jest tak ciemno i pusto. Odkręciłem szyby i tak powoli przejeżdżaliśmy obok tej cegielni. Nie było śladu życia, całkowita pustka. I wtedy zgasł silnik. Nawet się przez chwilę nie dławił, po prostu zgasł. Początkowo nie wiązałem tego faktu z tymi światłami, kląłem na czym świat stoi i otworzyłem maskę samochodu.
Mój syn trzymał latarkę, a żona próbowała dodzwonić się do mojego brata na jego komórkę, ale nie miała „pola”. Piszę o tym, bo kto wie, czy ten fakt też nie miał znaczenia. Odłączyłem klemy, potem założyłem je znowu i próbowałem ruszyć rozrusznikiem. Nawet nie drgnął, w ogóle nie miałem elektryki. Po prostu nic.
I wtedy nagle stało się jasno jak w dzień. Światło było niesamowicie jaskrawe, jasnym snopem biło gdzieś z powietrza, z wysokości może 10 metrów. Obiekt, z którego biło to światło, znajdował się nad cegielnią. To nie było nic z lotniska czy wojska. Nie wiem, czy oni nawet mają tak silne reflektory, a źródło tego światła przemieszczało się w całkowitej ciszy. Moja żona zaczęła krzyczeć i razem z dziećmi wskoczyła do samochodu, w trójkę siedli na tylnym siedzeniu. Ja patrzyłem na to coś i ten promień światła, ale jak żyję czegoś takiego nie widziałem. To światło przypominało świetliste ramię albo nawet raczej może jakąś świetlówkę, choć to też nie jest właściwe słowo. To po prostu był snop światła, który na ziemi dawał taki dziwny efekt, że tam gdzie ziemi dotykał ten snop widać było takie małe błyski. Ale może mi się tylko wydawało, bo byłem wtedy nieźle wystraszony. Wskoczyłem do samochodu, a to światło zgasło. Próbowałem uruchomić silnik i znowu coś dziwnego się stało. Oto silnik drgnął, zapaliły się kontrolki i po sekundzie dosłownie wszystko zgasło. Moją żona zaczęła krzyczeć, a najmłodszy syn płakać.
Miałem takie uczucie, że w samochodzie nic nam się nie stanie i że jesteśmy bezpieczni. Mijały sekundy, a ja walczyłem ze stacyjką. Nagle poczułem coś takiego, że ktoś mi się przygląda. Nikogo nie widziałem, ale czułem czyjś wzrok. Potem rozmawiałem z żoną i ona czuła dokładnie to samo. I wtedy zrobiło się jasno. To źródło światła było dokładnie nad naszym samochodem i ten snop światła uderzył w samochód. I to było najdziwniejsze, bo to światło przebijało przez sufit samochodu, czyli blachę i wykładzinę. Nie czuliśmy żadnego bólu, nawet tak bardzo nie raziło, ale pamiętam, że widziałem każdą nawet najmniejszą drobinkę w samochodzie. To było dokładnie tak, jakby ktoś postanowił prześwietlić samochód i zobaczyć, co jest w środku.
To trwało kilka sekund (najwyżej 10), po czym wszystko zgasło. Spróbowałem uruchomić silnik, który natychmiast zaskoczył. Gnając na złamanie karku wyjechałem z lasu. Od tej pory omijamy ten las i nie jeździmy tamtą drogą. Jedna rzecz mnie jeszcze zdumiewa, o czym chcę Wam napisać. Chodzi o to, że samochód wyraźnie przez kilka tygodni wykazywał właściwości magnetyczne. Po prostu przyciągał metale. Potem to zjawisko zniknęło.
Jestem człowiekiem poważnym, prowadzę praktykę lekarską i nie wiem do tej pory, co spotkaliśmy tamtej nocy. Rozmawiałem o tym z żoną, która dla dobra dzieci prosiła mnie o nie dzielenie się tą historią z kimkolwiek.
O istnieniu Fundacji NAUTILUS dowiedziałem się z publikacji w miesięczniku FOCUS i znalazłem Was w sieci. Zawsze uważałem, że serial X`Files to bzdury, ale teraz wiem, że nad nami latają jakieś urządzenia. Nie wiem słowo daję, czy przypadkiem to nie był pojazd, który nie został stworzony przez jakąś obcą cywilizację. Prędkość światła jest nieprzekraczalna podobno, ale może oni poruszają się wykorzystując jakieś inne możliwości. Staram się teraz czytać o tych sprawach, ale do tamtego dnia zjawisko UFO było dla mnie po prostu śmiesznym mitem naiwnych ludzi. Dobrze, że ktoś zbiera te historie.
Marek
Od redakcji:
Historia piękna i opis dość szczegółowy. To była pierwsza tego typu historia, która trafiła do Fundacji w 2003 roku. Potem elementy "jasnego promienia prześwietlającego materię" pojawiały się częściej. Jeden z oficerów Nautilusa zwrócił uwagę na to, że opisy jasnego promienia światła bijącego z góry pojawiają się w przekazach religijnych, dotyczących choćby objawień.
Przez wieki ludzie interpretowali takie wydarzenia jako "objawienia nieziemskiej mocy". Traktowane były jako cuda świadczące o emanacji boskiej energii. W jasnym świetle potrafili unosić się ludzie. Źródło światła było "gdzieś wyżej". Oczywiście pomijając aspekt religijny z dużym prawdopodobieństwem można zakładać, że mamy w tych przypadkach z działaniami owej "tajemniczej siły", która kryje się za tymi niezwykłymi jasnymi obiektami.
Trwa dobra passa na zdjęcia UFO, które każdego dnia (dosłownie) trafiają do naszej redakcji. Wszystkim autorom zdjęć i filmów przypominamy o tym, aby po obserwacji starać się zanotować jak najwięcej szczegółów, w tym zapisać kontakt do innych świadków (jeżeli takowi byli).
Już zaczęło się wielkie odliczanie do zaprezentowania Wam zdjęć obiektu, który przelatywał tak blisko świadka, że od jego metalowej powierzchni odbiło się... otoczenie, w tym linia horyzontu! Takich zdjęć my jeszcze nie widzieliśmy. W tej historii znajdziecie znajomy element - tajemnicze, samoczynne wyłączenie silnika. I to dwóch samochodów! W ub. niedzielę zakończyliśmy wstępny etap dokumentowania tego wydarzenia. Wniosek jest jeden - to się zdarzyło naprawdę i zdjęcia są prawdziwe.
Pon, 20 luty 2006 00:00
Autor: FN, źródło: FN
* Komentarze są chwilowo wyłączone.