Wt, 1 lip 2008 00:00
Autor: FN, źródło: FN
Spotkania ludzi z piorunami to przeżycia absolutnie ekstremalne. Czasami jednak pojawia się wątpliwość: czy to na pewno były pioruny?
Wakacje to okres burz, a także tzw. piorunów kulistych. Wiele relacji opisujących spotkania ludzi z tym zadziwiającym zjawiskiem wskazuje na niezbadaną naturę tej zagadkowej "kuli". Oto przykład takiego opisu:
"Świadkami tego zdarzenia byli mój ojciec i jego brat. Przebywali wtedy w domu na wsi, byli małymi chłopcami. Rodzice kazali im wejść do domu, gdyż na dworze zbierało się na burzę. Nie padał deszcz, ale czuć było, że za chwilę może być duża burza. Mój ojciec opisywał, że nagle usłyszeli świst i do domu wpadła jarząca się na czerwono kula. Miała mniej więcej 20 centymetrów średnicy. Kula wydawała z siebie świst i przez kilka sekund nieruchomo wisiała pośrodku izby. Ojciec nie był w stanie powiedzieć, skąd ta kula się wzięła, ale najprawdopodobniej wleciała do domu przez zamknięte okno! To oznacza, że przeleciała przez dwie szyby zupełnie ich nienaruszając.
Mój ojciec i wujek byli przerażeni, cała rodzina patrzyła się na tę kulę za zahipnotyzowani. Nagle kula zaczęła się poruszać, zatrzymała się nad wiadrem z wodą, po czym wpadła do tego wiadra i rozległa się gigantyczna eksplozja. To wiadro po prostu eksplodowało raniąc odłamkami obecnych w pokoju. Mój ojciec do tej pory pokazuje ślad na ręku po tamtym wydarzeniu. Ciekaw jestem, czy spotkaliście się kiedyś z takim opisem. Pzdr. A."
W kilku przypadkach także są opisy jasnych kul światła, ale tutaj trudno jest zakwalifikować takie wydarzenie do "spotkania z piorunem kulistym". Oto przykład takiej historii, która trafiła na pokład Nautilusa:
-----Original Message-----
From: xxxxx xxxx
Sent: Saturday, June 28, 2008 6:27 PM
To: pytanie@nautilus.org.pl
Subject: Ognista Kula
Witam,
Otóż chciałam napisać o ciekawym zjawisku zauważonym przez moją Pra Babcie gdy była młoda.
Gdzieś na takich "górach" niedaleko naszej miejscowości jej mąż robił płot u kolegi. Pewnego razu on zabrał ją ze sobą, bo chciał jej pokazać pewne zjawisko
powiedział jej tylko żeby się nie bała. Była wtedy już noc. Wyszli na górę i się przyglądali, a tu z za krzaków wyleciała wielka kula kolorem podobna do słońca, ognia.
Zaczęła się w szybkim tempie turlać po pagórkach , między domami aż w końcu dotarła do lasu i znikła. Później mój Pra Dziadek powiedział do mojej Pra Babci że on to zawsze widzi i nie wiedział już nigdy co to jest. Mojej Pra Babci zostało w pamięci to wydarzenie i do dziś nie wie co to mogło być. Ja też jestem bardzo ciekawa.
Jeśli wiecie państwo co to może być proszę mi odpowiedzieć.
Dziękuję.
Nie potrafimy odpowiedzieć ;)
Ale poprosiliśmy autorkę e-maila o ustalenie dokładnie miejsca, gdzie była widziana ta kula. Być może kluczem jest właśnie to miejsce? Oryginalna historia, trzeba przyznać...
Na koniec już zwykłe wyładowania atmosferyczne czyli klasyczne pioruny. Ale nasz czytelnik widział uderzenie pioruna w dom i jego opis jest na tyle ciekawy, że postanowiliśmy go zamieścić. Pisze on bowiem o swoistej "pajęczynie piorunów".
-----Original Message-----
From: xxxxxxxxx
Sent: Friday, June 27, 2008 6:40 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Pioruny kuliste
Witam serdecznie całą załogę okrętu.
Nazywam się M. lat 38. Długo wachałem się nad tym czy opisać zdarzenia jakie miały miejsce minionego lata tzn. w 2007r. Ale po długim namyśle i przeczytaniu ostatniego artykułu na temat piorunów stwierdziłem, że może to kogoś zaciekawi. A więc do rzeczy.Było to w lipcu. Na niebie zbierały się gęste chmury burzowe. Była godz.19.00,gdy wraz z kolegą wracaliśmy rowerami z pracy oddalonej o ok.2 km.od miejsca zamieszkania. Nadmienię tylko, że mieszkam w Czaplinku ( małej miejscowości na Pojezierzu Drawskim). Pech chciał ,że akurat w drodze złapała nas burza i zaczęło mocno padać. Dawno takiej intensywnej burzy nie widziałem. Pioruny strzelały dosłownie co parę sekund.
Przejeżdzając przez tory kolejowe ,słyszeliśmy podczas jednego z wyładowań straszny dżwięk tuż za nami, jakby tuż nad głowami ktoś robił jakieś spięcia. Przez całą drogę obserwowaliśmy pioruny uderzające w pobliskie pola. Może to było nierozsądne jechać rowerami w taką burzę, ale chcielismy być w domu jak najszybciej. Po kilku minutach jazdy rozstałem się z kolegą ,bo mieszkamy w innych częściach miasta. Ja miałem bliżej .Dotarłem właśnie do pierwszego bloku na osiedlu i postanowiłem się schować do klatki schodowej. Po kilku minutach przestało padać na tyle, że mogłem dalej jechać do domu (ok.300-400m).
Gdy dotarłem pod mój blok zauważyłem, jak mieszkańcy domu są jakoś mocno poddenerwowani. W mieszkaniu czekała moja żona wraz z koleżanką. Co pierwsze się spytały czy widziałem piorun?. Tak ,odpowiedziałem , po drodze jak jechałem rowerem. Ale nie o to im chodziło. Okazało się ,że jeden piorun uderzył w nasz dom, i kobiety widziały przez okno w kuchni błysk oraz dym ,który powstał tuż po uderzeniu pioruna. Już po burzy stwierdziłem ,że niedziała tv oraz komputer. Dom nie posiada instalacji odgromowej. Całe przepięcie poszło po intalacji tv kablowej.Gdzieś po godz. przed blokiem zauważyłem grupkę lokatorów gorączkowo rozmawiających o zaistniałej sytuacji. Okazało się że w całym bloku zostało uszkodzonych kilka telewizorów,komputery oraz intalacja.telefoniczna. Ale najciekawsze dopiero było , jak się okazało , że jeden z sąsiadów podczas burzy został porażony piorunem. Ów sąsiad siedział sobie pod gankiem,gdy piorun uderzył w dom. Świadkowie z sąsiednich bloków widzieli sam moment uderzenia pioruna w nasz dom.
Opowiadali jakby cały dom został opleciony pajęczyną piorunów. To tak jakby się ten piorun rozszczepił na kilkanaście odnóg , które szukały miejsca dotarcia do ziemi. I właśnie jedna z tych odnóg schodząc po rynnie musiała zeskoczyć na sąsiada. Nic poważnego mu się nie stało, po za tym, że spadł z ławki i najadł się strachu. Sklepowa ze sklepiku, który znajduje się niedaleko widziała jak dosłownie kilka "ogników" podążało trawnikiem do bloku obok. Z kolei pani mieszkająca na samej górze mojego bloku opowiadała ,że u siebie w domu widziała kulę wielkości piłki do tenisa, która przemieszczała sie poziomo i powoli i w padła do kanału wentylacyjnego. I na zakończenie dodam, że jeszcze kilka dni po burzy czuć było w całym bloku jakąś dziwną "elektryzującą" energię. Sam dwa razy słyszałem bardzo dziwny dźwięk. Był bardzo cichy, a jednocześnie intensywny i o bardzo wysokiej częstotliwości. Wśród ludzi wzbudzał dziwny niepokój. Przypominał rozpędzający się silnik odrzutowy.Dźwięk trwał może 30-40 s.i zniknął w ułamku sekundy. To na tyle mojej opowieści. Pozdrawiam jeszcze raz wszystkich z okrętu Nautilusa. Robicie kawał świetnej roboty.
P.S. Proszę o nieujawnianie mojego nazwiska.
Wt, 1 lip 2008 00:00
Autor: FN, źródło: FN
* Komentarze są chwilowo wyłączone.