Czw, 30 wrz 2004 00:00
Autor: FN, źródło: FN
Wiara katolicka a obce cywilizacje. Czy Kościół dopuszcza istnienie życia na innych planetach?
Czy można być chrześcijaninem i wierzyć w to, że my, ludzie, nie jesteśmy sami we Wszechświecie? My od dawna jesteśmy o tym dogłębnie przekonani. Inne jest przekonanie wielu duchownych, zwłaszcza ortodoksyjnie podchodzących do spraw wiary. Kościół rzymskokatolicki jednak czasy średniowiecza - gdy wszystko, co ludzie dostrzegali, a pozostawało poza ludzkim zrozumieniem, uważano za przejaw działalności szatana - ma jednak już daleko za sobą. Cieszy nas fakt, że coraz częściej także środowisko duchownych dopuszcza możliwość istnienia życia we Wszechświecie innego niż na Ziemi. W "Przewodniku Katolickim" nr 4/2004 na dzień 25 stycznia (str. 34 - 35) znajdujemy interesujący artykuł pt. "Odyseja kosmiczna", autorstwa p. Renaty Krzyszkowskiej. Autorka pisze w nim obszernie o prowadzonej obecnie przez Amerykanów misji badawczej na Marsie, której celem jest między innymi - przypomnijmy - stwierdzenie istnienia na tej planecie wody w jakiejkolwiek postaci skupienia (w ostatnich dniach się to potwierdziło!) oraz śladów życia. Poruszając temat możliwości istnienia życia pozaziemskiego autorka nie mogła choćby w skrócie nawiązać do prób nawiązania kontaktu z jakąkolwiek obcą cywilizacją podejmowanych przez badaczy z Instytutu SETI (Search for Extraterrastial Inteligence - dosłownie "Poszukiwanie Inteligencji Pozaziemskiej"). Artykuł sam w sobie jest niezwykle zajmujący i z czystym sumieniem możemy polecić zapoznanie się z nim. Dla nas jednak szczególnie interesujący jest komentarz autorstwa cenionego teologa katolickiego - ks. prof. Tomasza Wecławskiego (dziekana ds. Nauki Wydziału Teologicznego Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu), który - co ciekawe - niewiele uwagi poświęcił Marsowi, skupiając się raczej na możliwości istnienia inteligentnych form życia na innych planetach: "Nigdzie w Piśmie Świętym nie napisano, że tylko na Ziemi jest życie, w żadnym razie też nie jest to przedmiotem wiary. Sądząc po tym, co nauka już wie o sposobie istnienia wszechświata, można przypuszczać, że życie jest jeszcze w wielu innych miejscach kosmosu, na innych planetach. Dla nas wierzących w Boga istnienia życia poza Ziemią oznaczało by tylko tyle, że mamy jeszcze jeden dodatkowy powód do wielbienia Stwórcy za Jego dzieło stworzenia, które jest jeszcze większe, niż sądziliśmy." Ks. prof. Węcławski powołuje się także na... teologów średniowiecznych, wśród których byli także ludzie nie tylko dopuszczający możliwość istnienia cywilizacji pozaziemskich, lecz o tym przekonani. Najlepszym przykładem takiego podejścia jest Mikołaj z Kuzy - wybitny niemiecki teolog, myśliciel, przyrodnik a przy tym kardynał. Ten hierarcha Kościoła, żyjący w latach 1401 - 1464, w swym dziele pt. "De docta ignorantia" ("O uczonej niewiedzy") pisze tak (cytat ten również podajemy za "Przewodnikiem Katolickim"): "... Jeśli Bóg jest ośrodkiem świata i tym, co zewsząd otacza wszystkie regiony gwiazd, i jeśli od Niego pochodzą mieszkańcy różnych regionów obdarzeni naturami różniącymi się doskonałością, to zapewne nie jest tak, że niebiosa i gwiazdy są próżne, a tylko ta nasza Ziemia zamieszkała, ale na innych gwiazdach są mieszkańcy innego rodzaju, niż ci, którzy zamieszkują Ziemię..." Kilka faktów wydaje się wielce interesujących: 1)Mikołaj z Kuzy umarł na dziewięć lat przed narodzinami Mikołaja Kopernika, a więc w czasach, gdy "świat akademicki" uważał Ziemię za centralny punkt wszechświata. 2)Autora tej myśli Kościół nigdy nie uznał ze heretyka. Nigdy wobec niego nie wyciągnięto żadnych konsekwencji. Biorąc pod uwagę mentalność ówczesnego Kościoła wydaje się to wprost niewiarygodne. 3)Mikołaj z Kuzy pisze: "... obdarzeni naturami różniącymi się doskonałością..." Trudno dziś orzec, czy był on również otwarty na myśl, że inne istoty zamieszkujące wszechświat są doskonalsze od człowieka. Wydaje się to jednak dość prawdopodobne. W każdym razie w mądrości swej przeczuwał to, co my - którzy zajmujemy się także badaniami idącymi w tym właśnie kierunku - już wiemy. Wróćmy jednak do wypowiedzi ks. Węcławskiego: "Gdyby kiedyś odkryto gdzieś w kosmosie cywilizację istot podobnych do nas, to wiara chrześcijańska kazała by uznać jej przedstawicieli za stworzenia Boże równe człowiekowi. Podobna sytuacja miała miejsce, gdy odkrywano nowe kontynenty. Wtedy pojawiło się pytanie, czy ludy je zamieszkujące to ludzie równi nam godnością. Kościół bardzo szybko odpowiedział na to pytanie pozytywnie: to są ludzie, za których - jak za wszystkich - umarł Chrystus. Podobnie byłoby w wypadku odkrycia cywilizacji na innych planetach. Nie przypuszczam jednak, by stało się to w najbliższej przyszłości." Jesteśmy głęboko wdzięczni Księdzu Profesorowi za ten głos, gdyż jest on dla nas, jako badaczy, niezwykle ważny. Trzeba jednak podkreślić, że wypowiedzi te należy traktować jako osobiste jego przemyślenia, a nie oficjalne stanowisko Kościoła. Watykan bowiem w dalszym ciągu nie wypowiedział się oficjalnie w interesującej nas kwestii. Warto zwrócić uwagę, że ks. Węcławski, w odróżnieniu od Mikołaja z Kuzy, nie wypowiada się odnośnie doskonałości różnych istot (a przez doskonałość należy rozumieć nie tyle poziom rozwoju technicznego, ale duchowego!) lecz jedynie odnośnie godności względem Boga. Tu się całkowicie zgadzamy. Inaczej jest w kwestii odkrycia innych cywilizacji. Jeśli nasz punkt widzenia jest słuszny, nie jest to kwestia odkrycia, lecz dostrzeżenia ich. Wydaje się, że jesteśmy raczej w sytuacji Indian z epoki Kolumba. To nie Indianie odkryli istnienie białego człowieka, lecz to Europejczycy odkryli ich razem z zamieszkałym przez n ich kontynentem! To zasadnicza różnica... Wiedza, zgromadzona w ciągu dziesiątków lat przez badaczy z całego świata pozwala nam trwać w przekonaniu, że obce cywilizacje, wyprzedzające nas bardzo znacznie w rozwoju, obserwują życie na Ziemi od bardzo dawna, a może nawet brały czynny udział w jego powstaniu i ewolucji, jak tego chce część spośród badaczy... Wróćmy do tytułu: czy Kościół dopuszcza możliwość istnienia inteligentnych form życia we wszechświecie? Na odpowiedź musimy wciąż jeszcze czekać. Obecnie wiemy, że możliwość taką dopuszczają przynajmniej niektórzy spośród jego wybitnych przedstawicieli. Cieszy nas to ogromnie, gdyż daje możliwość otwarcia furtki prowadzącej do drogi dialogu pomiędzy teologami a ufologami. Ilustracja: Less Hoduń
Czw, 30 wrz 2004 00:00
Autor: FN, źródło: FN