Nie, 20 lip 2008 00:00
Autor: FN, źródło: FN
Historia Jana Wolskiego z Emilcina powoli zaczyna być uznawana za jedną z najważniejszych historii związanych z UFO na świecie. Przygotowywane są nowe publikacje, wystawy, książki, a nawet... filmy!
Jest rok 2003. O historii z Emilcina wie tylko garstka zapaleńców, którzy jakimś cudem pamiętają gazety z końcówki lat 70-tych, albo gdzieś na zakurzonej półce trzymają egzemplarz książki
Zbigniewa Blani-Bolnara „Zdarzenie w Emilcinie”. Ta fenomenalnie udokumentowana historia spotkania człowieka z załogą obiektu UFO była od lat zapominana, po prostu zaczęli odchodzić ludzie, którzy w tej historii uczestniczyli. Wiedzieliśmy wtedy, że ten incydent jest o niebo ciekawszy niż podobne historie z zachodu, znane i po tysiąckroć opisane na wszelkie możliwe sposoby.
Historia z Emilcina powoli przestaje istnieć....
Jest sierpień 2008 roku. Historia z Emilcina jest analizowana przez kilka zespołów ludzi na świecie, którzy zajmują się badaniem UFO. Wykonywane są rysunki, analizy. Za chwilę pojawi się w książkach poświęconych zjawisku UFO, a także zostanie zrealizowany wysokobudżetowy film. Do redakcji FN płyną z całego świata prośby o szczegóły, zdjęcia, wreszcie nagrania audio poświęcone Emilcinowi. Nasz monument upamiętniający tamto wydarzenie staje się symbolem, który widziała większość osób w całej Polsce. Zdjęcia owego pomnika zaczynają pojawiać się na kolejnych witrynach poświęconych zjawisku UFO, a my ciągle prosimy naszych zagranicznych przyjaciół, aby wymawiać słowo „Emilcin” przez „e” na początku, a nie „i” z angielska... Kolejne spotkanie z władzami Opola Lubelskiego pozwala stworzyć plan działań na skalę, której do tej pory nie byliśmy sobie w stanie wyobrazić. W operacji „Emilcin” już uczestniczy kilkadziesiąt osób (łącznie z artystami przygotowującymi gigantyczne widowisko teatralne na przyszły rok), a ta grupa co chwilę się powiększa. O Emilcinie piszą przewodniki turystyczne, a – kto wie – być może to miejsce zostanie objęte niedługo opieką Unii Europejskiej. W naszej skrzynce e-mailowej co chwilę znajdujemy wiadomości ze świata dotyczące „Emilcin`s event”, a my ledwo nadążamy z odpowiedziami na listy i odbieraniem telefonów... Gdzieś w dalekiej Australii na ostatnim piętrze szklanego wieżowca w Sydney sprawa Emilcina jest... jednym z głównych tematów kilkugodzinnej dyskusji szefów stacji TV i producentów jednego z najsłynniejszych programów telewizyjnych na całym świecie!
/Drugim tematem jest sprawa ze Zdanów z 2006 roku... :)/
A wszystko zaczęło się od słów Andrzeja Krysztofiaka z FN wypowiedzianych w 2003 roku, że
„jak tutaj czegoś nie postawimy, to pies z kulawą nogą za kilka lat nie będzie o tym zdarzeniu pamiętał...”. Niezwykłe, prawda? ;)
Prezentujemy Wam ciekawostkę, czyli szkice dotyczące Emilcina, które przysłał nam nasz przyjaciel z Brazylii Alberto
Francisco do Carmo (jego autorstwa!).
Zostały one opublikowane w prasie portugalskiej, ale zainspirowani jego pracą zamierzamy wykonać nową serię rysunków dokumentujących to wydarzenie. Alberto zwrócił uwagę, że
należy brać poprawkę na opisy świadków, którzy bardzo często błędnie oceniają wysokość obiektu, odleglość itp. Owa perspektywa bywa dla świadków zwodnicza i dopiero metoda porównania ich opisów ze śladami pozostawionymi przez obiekt, a także praca ze świadkami w terenie wykorzystując przestrzeń pozwala na dokładniejsze oszacowanie wymiarów obiektów czy samych istot.
W historii Jana Wolskiego są takie momenty, które są niczym „papierek lakmusowy” i bezbłędnie wskazują, że ta historia wydarzyła się naprawdę. I nie dotyczą one wcale opisu danego obiektu, obcych, napędu itd. Są to pewne drobiazgi, o których świadek bez wiedzy i doświadczenia nie ma szans, aby je tak po prostu wymyślić... Nie zdradzimy Wam, o jakie to szczegóły chodzi, aby mieć jakieś własne instrumentarium do weryfikacji podobnych zdarzeń w przyszłości. Kiedy przeróżni ludzie z całego świata proszą nas o wysyłanie angielskiej wersji opisanej historii z Emilcina, po jej przeczytaniu bezbłędnie wychwytują owe „drobiazgi”, które świadczą bez cienia wątpliwości, że dana historia się zdarzyła naprawdę.
Alberto Francisco do Carmo jest przykładem takiej osoby i jego materiał przesłany w sprawie Emilcina na pokład okrętu Nautilus jest naprawdę „najwyższej próby”. Zwrócił on uwagę na zdarzenie dobrze nam znane, które zostało opisane przez wiele angielskojęzycznych portali zajmujących się tematyką UFO. Jego spostrzeżenia bardzo pomogły w pracy tych spośród nas, którzy na nowo zbierają materiały dotyczące Emilcina. Praca Zbigniewa Blani-Bolnara powinna być rozszerzona o nowe wątki, których autor "Zdarzenia w Emilcinie" po prostu nie znał.
KLIKNIJ NA LINK!
Jest to historia, która ma kilka elementów wspólnych z przypadkiem emilcińskim. Już teraz widzimy, że włożyliśmy prawdziwy „kij w światowe mrowisko” i przynajmniej dwie książki będą zawierały ciekawą analizę porównawczą dotyczą Emilcina i innych, podobnych historii.
Serdecznie dziękujemy Alberto, że wykonał tak ogromną pracę na rzecz Emilcina. Jego rysunki to prawdziwa sztuka, gdyż – jak nam ostatnio napisał – nie przepada za pracą w Photoshopie, a preferuje tradycyjne techniki malowania i rysunku.
Na pokładzie Nautilus od kilku tygodni słychać rozmowy w różnych językach, w których pojawia się czesto hasło "UFO", POLAND, ZDANY, EMILCIN itp. Powiemy Wam szczerze, że ostatnio (głównie dzięki incydentowi ze Zdanów, ale także pomnikowi UFO w Emilcinie i historii Jana Wolskiego) mamy okazję poznać imponującą liczbę wspaniałych ludzi rozsianych po całym świecie, którzy – podobnie jak my – fascynują się największymi zagadkami naszej planety. To właśnie Ci ludzie zmusili nas wręcz do rozpoczęcia prac nad angielską wersją stron Fundacji NAUTILUS, a marzy nam się także wersja hiszpańska i francuska. Ktoś ostatnio napisał taką opinię pod jednym z naszych tekstów, że „wszystko przyspiesza”. Niezupełnie... to wszystko pędzi jak szalone, a właśnie w silnikach zostają włączone dopalacze! Pozdrawiamy wszystkich czytelników FN, uważajcie na siebie na wakacjach i... nie zapominajcie o naszych stronach!
Nie, 20 lip 2008 00:00
Autor: FN, źródło: FN