Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy... /Albert Einstein/
Wróciliśmy do Bazy NAUTILUS-a w Warszawie po przejechaniu 3000 kilometrów. Mieliśmy najwspanialsze wakacje i… mamy sporo materiałów. To była niezapomniana podróż!
Tę podróż planowaliśmy jako niezwykłą wakacyjną wędrówkę po Polsce szlakiem zjawisk niewyjaśnionych. Okazało się szybko, że aby pojechać tam gdzie chcemy i gdzie wydarzyło się coś ciekawego potrzebujemy nie tygodni czy nawet miesięcy, ale lat… Musieliśmy się zgodzić na pewien kompromis i na bieżąco zmienialiśmy trasę naszego konwoju NAUTILUS-a.
Skład się zmieniał, część naszej stałej załogi doganiała NAUT-MOBILE na trasie własnymi samochodami, część osób dołączała spontanicznie po otrzymaniu informacji, że "załoga N" jest w pobliżu. Wszystkie auta były wyposażane w krótkofalówki i na drodze tworzyliśmy naprawdę zgrany konwój. Przejechaliśmy Polskę wzdłuż i wszerz, byliśmy na Helu i dojechaliśmy do polskiej granicy na południu. W sierpniu nie mieliśmy szans zajmować się publikacją tekstów na stronach i mamy spore zaległości, ale postaramy się je nadrobić. W naszej wyprawie uczestniczyli ludzie z różnych miejsc Polski i po naszym powrocie przysyłają nam nagrania wideo z różnych miejsc, które odwiedziliśmy. Niewątpliwie ta trasa została zdominowana sprawami związanymi ze zjawiskiem UFO, gdyż już dawno zauważyliśmy, że ilość obserwacji i spotkań z UFO nie ma sobie konkurencji, jeżeli chodzi o zjawiska niewyjaśnione w Polsce, a chyba podobnie jest na świecie…
Po powrocie do Bazy Nautilusa wracamy do naszych zwykłych zajęć, ale uwierzcie nam, że przeżyliśmy jedną z najwspanialszych przygód w historii FN. Wiele osób spotkanych w czasie naszej wędrówki zaczęło odwiedzać strony Nautilusa i tych pozdrawiamy szczególnie ciepło. W trakcie naszej podróży staraliśmy się przekazywać czytelnikom serwisu FN krótkie raporty z tego, co akurat robimy i gdzie jesteśmy. Niestety podróż była tak pasjonująca, że nie starczało czasu, aby pisać dokładne relacje… Chcecie wiedzieć prawdę? Teraz wiemy, że taka podróż NAUT-MOBILE to świetny pomysł na życie, być może jedna z ostatnich prawdziwych i wielkich przygód w naszym pięknym kraju! ;)
Oto kilka kartek z podróży, które nasza sekcja NAUT-WIDEO zmontowała na kolanie w mały materiał.
Po powrocie wielu z nas dopiero sprawdza pocztę e-mailową, porządkuje nagrania wideo, zdjęcia czy zarejestrowane relacje. Materiału jest tak dużo, że naprawdę nie wiadomo, za co się zabrać w pierwszej kolejności.
Przez ten miesiąc na pokładzie NAUT-MOBILE przewinęło się sporo osób, dla wielu nasz pojazd okazała się przytulnym domem na wiele dni… Byli także tacy jak Bartek, którzy po raz pierwszy mieli okazję dołączyć do naszego konwoju. Po powrocie do domu zainspirowany podróżą zmontował także krótki żartobliwy klip, w którym użył znanej piosenki pasującej momentami jak ulał do tego, co przeżyliśmy na pokładzie okrętu NAUTILUS… ;)
Jest tam taki moment, kiedy zrównał się z nami pociąg na Hel, a maszyniści pozdrawiali nas używając potężnych trąb, w które wyposażona była lokomotywa... drodzy czytelnicy, co tu kryć - mieliśmy wakacje nad wakacjami!!!
Oto materiał Bartka:
To był mimo wszystko bardzo pracowity miesiąc, a mimo to wszyscy uczestnicy konwoju zadają nam błagalne pytanie: „kiedy wyruszamy ponownie?”. Odpowiadamy krótko: już niedługo… :)
Sob, 3 luty 2024 14:19 | Z POCZTY DO FN: [...] Mam obecnie 50 lat wiec juz długo nie bedzie mnie na tym świecie albo bede mial skleroze. 44 lata temu mieszkałam w Bytomiujednyna rozrywka wieczorem dla nas był wtedy jedno okno na ostatnim pietrze i akwarium nie umiałem jeszcze czytać ,zreszta ksiażki wtedy były nie dostepne.byliśmy tak biedni ze nie mieliśmy ani radia ani telewizora matka miała wykształcenie podstawowe ojczym tez pewnego dnia jesienią ojczym zobaczył swiatlo za oknem dysk poruszający sie powoli...
Artykułem interesują się
Poniżej lista Załogantów, których zainteresował ten artykuł. Możesz kliknąć na nazwę Załoganta, aby się z nim skontaktować.
Sobota, 27 stycznia 2024 | Piszę datę w tytule tego wpisu w Dzienniku Pokładowym i zamiast rok 2024 napisałem 2023. Oczywiście po chwili się poprawiłem, ale ta moja pomyłka pokazała, że czas biegnie błyskawicznie. Ostatnie 4 miesiące od mojego odejścia z pracy minęły jak dosłownie 4 dni. Nie mogę w to uwierzyć, że ostatnią audycję miałem dwa miesiące temu, a ostatni wpis w Dzienniku Pokładowym zrobiłem… rok temu...
Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies)
w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby
ją zamknąć.