Pt, 5 wrz 2008 00:00
Autor: FN, źródło: FN
„Nie wierzę w rok 2012!” – mówi jasnowidz Krzysztof Jackowski. „Obawiam się tego roku i następnego” – powiedział podczas spotkania FN jasnowidz z Człuchowa.
Czy kiedyś spotkaliście się z Krzysztofem Jackowskim? Nie?! To musimy dać Wam kilka rad, gdyż inaczej możecie być trochę zaskoczeni. Po pierwsze nigdy nie możecie być pewni do końca, czy w ogóle dojdzie do spotkania. Jasnowidz może w ostatniej chwili odwołać spotkanie ze stu powodów, przestać odbierać telefon komórkowy albo wręcz ostentacyjnie go wyłączyć. Wiele osób w przysyłanych do nas e-mailach miało ogromny żal do Krzysztofa Jackowskiego, że miał się z nimi spotkać, a w ostatniej chwili okazało się, że... Niestety, to trudny człowiek – wiele razy o tym pisaliśmy na naszych stronach. Umówienie się z nim na spotkanie jest dosyć proste, ale samo spotkanie to istna gra w ruletkę, kiedy obstawia się tylko kilka cyfr. Dlaczego tak jest? Rozmawialiśmy z nim o tym wiele razy. Jasnowidz sam przyznaje, że akurat w tej materii jest człowiekiem trudnym, choć swoją niesłowność tłumaczy tym, że przez jasnowidzenie stał się kłębkiem nerwów... Może tak jest, może tak nie jest – ważne jest to, że spotkanie z nim to prawdziwa loteria.
I nie dotyczy to tylko osób, które szukają u niego pomocy, ale także dziennikarzy. Ileż to razy idąc na wywiad z Jackowskim nagle ze zdziwieniem otrzymywali od niego SMS, że właśnie „mu coś wyskoczyło”... Znając Krzysztofa Jackowskiego wiele lat zdawaliśmy sobie sprawę, że do spotkania z grupą ludzi FN może nie dojść. Powodów jest kilka. Jasnowidz unika spotkań „grupowych”, gdzie wykonanie wizji jest praktycznie niemożliwe, a po drugie Krzysztof Jackowski ma specjalizację, w której czuje się najlepiej – poszukiwanie zaginionych osób. Tu jego talent lśni jak diament – biorąc do ręki rzecz zaginionej osoby przymyka oczy, przez chwilę powtarza jej imię, po czym naprawdę bezbłędnie określa, czy jest żywa i gdzie aktualnie przebywa. Wizje w innych sprawach są wyjątkiem i nakłonienie Jackowskiego do przeprowadzenia doświadczeń graniczy z cudem.
Ludzie domagający się eksperymentów ze zdjęciami z UFO czy innymi wielkimi zagadkami (śmierć JFK, rok 2012) nie mają pojęcia, że największym problemem jest... brak chęci jasnowidza do przeprowadzania takich eksperymentów. Krzysztof Jackowski potrafi każdego dnia uczestniczyć w spotkaniach ludzi poszukujących bliskich lub ustalających przebieg zabójstw, ale spotkanie w sprawie UFO czy wizji przyszłości może okazać się po prostu niemożliwe do przeprowadzenia przez wiele lat, gdyż zawsze jasnowidz będzie znajdował setki powodów, żeby je odwołać. Z czego to wynika? Jasnowidz w poszukiwaniu osób zaginionych czuje się bardzo pewnie i dobrze wie, że tutaj jego talent jest niekwestionowany. Unika zarówno publicznych testów swoich umiejętności, jak i spraw, które mogą się okazać dla niego wielką niewiadomą i mogą tylko spowodować kłopoty. Tu trzeba jednak wyjaśnić, że także w tych innych sprawach wiele razy wykazał się wręcz boskim talentem, ale... znając go tyle lat można śmiało postawić tezę, że interesują go głównie te sprawy, w których „kogoś lub czegoś szuka”. Piszemy o tym dlatego, żeby wyjaśnić wszystkim, dlaczego jadąc do Człuchowa mieliśmy „duszę na ramieniu”. Wiele osób z konwoju FN chciało poznać Jackowskiego, posłuchać go na żywo, porozmawiać. Dojeżdżając do Człuchowa 18 sierpnia 2008 roku cały czas trwała ożywiona dyskusja poprzez krótkofalówki (mieliśmy połączenie między wszystkimi autami w konwoju), czy uda nam się spotkać z jasnowidzem. Co innego, kiedy na spotkanie z nim jedzie jeden jego dobry przyjaciel, a co innego, kiedy cała grupa chętnych „poznania najsłynniejszego obywatela Człuchowa”. Mogło być różnie. Umówiliśmy się w restauracji na obrzeżach miasta i praktycznie do końca nie byliśmy pewni, czy po przyjeździe na miejsce nie dostaniemy SMS-a, że „właśnie mu coś wypadło”... Ale tego dnia mieliśmy szczęście – Krzysztof Jackowski przeszedł samego siebie. Nie tylko, że poświęcił całej grupie ludzi FN wiele godzin, to jeszcze zgodził się na eksperymenty z kopertami, a także zdradził wiele tajemnic związanych z jasnowidzeniem.
I tu musimy poczynić kolejną uwagę. Wiele osób myśli, że Krzysztof Jackowski funkcjonuje tak, że zadaje mu się pytanie na temat dowolny, a on zamyka oczy i... po chwili odpowiada. Owszem, tak jest, kiedy pada pytanie o to, gdzie został zakopany zamordowany człowiek. Jeśli jednak ktoś zada mu pytanie o wojnę w 2008 roku, on nie może powiedzieć nic więcej ponad to, co kiedyś poczuł w swojej wizji. Właśnie, tu jest chyba dobre słowo „poczuł”, gdyż wiele z przewidywanych spraw opiera się na jego przeczuciu, niż na dokładnym zobaczeniu tego wydarzenia.
Mogą się wielce rozczarować ci, którzy podczas spotkania z Jackowskim zadadzą my pytanie o UFO. Wtedy mogą liczyć na wykład jasnowidza zawierający jego przemyślenia o obcych cywilizacjach, opis obserwacji poczynionej przez niego wiele lat w Człuchowie, ale nie będzie to wyglądało tak, że jasnowidz jak katarynka zacznie z siebie wyrzucać „fakty dotyczące pobytu obcych na ziemi”. Musi on mieć rzecz, zdjęcie, a nawet świadka, który przeżył takie spotkanie. Musi także mieć komfortowe warunki, bez tłumu ludzi spragnionych „wizji i show jasnowidza”, w kameralnym gronie. I tu też trzeba trafić na właściwy moment.
Przykładem „takiego momentu” może być pamiętne spotkanie w Złotych Tarasach, gdzie Jackowski przykładając zdjęcia ze Zdanów do czoła zaczął bezwiednie szeptać słowo „świder”. Wiele osób pytało nas, czy zamieściliśmy całość materiału z tamtego spotkania i od razu odpowiadamy, że nie. W trakcie tamtej wizji Jackowski podał m.in. bardzo precyzyjny opis procedury którą należy wykonać, aby uaktywnić to „coś”, co zostawia ów „świder”. Była ona dosyć ryzykowna, gdyż należało użyć bardzo niebezpiecznej substancji chemicznej. Ujawnienie tego fragmentu wizji na stronach mogłoby oznaczać, że wiele osób na własną rękę natychmiast próbowało by przeprowadzić tę procedurę w pobliżu dziury w ziemi, a znaleźliby się i tacy, którzy poszli by „krok dalej”...
Ludzie FN uczestniczący w ubiegłorocznej ekspedycji wiedzą, jak wiele środków bezpieczeństwa musieliśmy podjąć, aby spróbować zastosować się do wskazówek jasnowidza i zachować pełne bezpieczeństwo uczestników wyprawy. To tylko przykład tego, dlaczego nie będziemy stosować taktyki „wszystko co tylko mamy kładziemy na stół”, bo tak nie ma nigdzie na świecie poza przedszkolami i zabawami na podwórkach. I na pewno nie będziemy zamieszczać całego wielogodzinnego nagrania z Jackowskim w internecie, gdyż jest to po prostu głupi pomysł (jeżeli ktoś uważa inaczej, niech sam założy podobny serwis i jak handlarz na bazarze wykłada „wszystko na stół” – życzymy mu powodzenia).
Spotkanie w Człuchowie 18 sierpnia było już od początku obarczone pewnym samoograniczającym założeniem. Jasnowidz bowiem w obecności wielu osób przeważnie nie przeprowadza wizji, a jedynie przemawia do słuchających go osób, co –musicie przyznać – stanowi istotną różnicę. Tak było także i tym razem, a wszelkie pytania o wojnę czy rok 2012 nie powodowały chwili „pogrążenia się w jasnowidczej wizji”, a jedynie wypowiedź jasnowidza na dany temat. To jest zasadnicza różnica. Podczas tej części spotkania nie padło ani jedno twierdzenie, które byłoby warte tego, aby dawać je w naszym „pasku” na dole strony. Krzysztof Jackowski po raz kolejny powiedział, że wojna jego zdaniem wybuchnie w 2008 roku i że wszystko rozegra się na Bliskim Wschodzie. Zapytany o rok 2012 odpowiedział zdawkowo, że absolutnie nie wierzy w szczególność roku 2012 (to zdanie powtarza od kilku lat), ale bardziej go niepokoi rok 2008 i 2009. Nie widział także jakiś szczególnych zagrożeń dla Polski, a jedyną konsekwencją dla Polski w przyszłym konflikcie będzie „pogorszenie się sytuacji gospodarczej”. Padło także pytanie o UFO, ale wyraźnie nie miał ochoty mówić na ten temat i po raz kolejny przypomniał jedynie, że „on też coś takiego widział”.
Tego dnia mieliśmy jednak wyjątkowe szczęście i Jackowski rzeczywiście „przeszedł samego siebie”, gdyż zgodził się na przeprowadzenie eksperymentów z kopertami. Pisząc te słowa musicie nam uwierzyć, że był to bodaj pierwszy przypadek w historii naszych kontaktów z Jackowskim, kiedy on zgodził się na coś takiego. Dlaczego unika tego typu doświadczeń? Sam przyznał, że nie dysponuje takimi możliwościami jak np. kiedyś Ossowiecki i te doświadczenia wykonuje naprawdę niechętnie.
Eksperyment był bardzo prosty – w kilku zaklejonych kopertach znajdowały się przeróżne materiały. Był list, pocztówka, zdjęcia ze Zdanów, fotografia znanego człowieka. Jackowski nie wiedział, co jest w danej kopercie, a jedynie przykładał je sobie do czoła i po chwili na małych skrawkach papieru zapisywał to, co mu się skojarzyło w trakcie tej krótkiej wizji. Mamy zarejestrowany ten eksperyment i na pewno pokażemy go w kolejnym tekście. Warunki jednak nie były sprzyjające (duża ilość widzów, sala w restauracji początkowo pełna ludzi, dopiero udało się nam się ją zamknąć dla osób postronnych po dwóch godzinach), stąd efekty tych wizji... ale zobaczycie je sami. Na koniec po raz kolejny Jackowski zaskoczył nas wszystkich, gdyż postanowił sam zrobić eksperyment z jednym z uczestników naszej eskapady. Posadził go na krześle, poprosił o zamknięcie oczu i próbował uruchomić jego widzenie pozazmysłowe poprzez obudzenie „trzeciego oka”... Zaskoczył nas tym bardzo, choć podobne eksperymenty (według świadków czynił to z wielkimi sukcesami) przeprowadzał na kursach jasnowidzenia, które odbyły się w przeszłości z jego udziałem.
Jak ocenić to spotkanie? Osoby z FN z całej Polski, które razem z nami przyjechały pierwszy raz do Człuchowa i widziały go nareszcie „na żywo” były naprawdę poruszone, gdyż osobowość Jackowskiego, sposób mówienia, a także pewna niezwykła „aura” otaczająca tego człowieka robi piorunujące wrażenie na każdym. Tu Jackowski naprawdę przeszedł samego siebie poświęcając cały swój wieczór na spotkanie FN. Natomiast ci, którzy mieli okazję poznać jego wizje robione w kameralnym gronie (bez licznej widowni) na pewno nie uznali rezultatów tego spotkania za coś istotnie wpływającego na to, co już wiemy. Co należy zrobić? Tak, tak... macie rację – spotkać się z Jackowskim w układzie „jeden człowiek FN – jasnowidz” i przeprowadzić cały szereg wizji a to o UFO, a to o „szarakach”, a to o zabójstwie JFK. Dlaczego to nie jest takie proste? Przeczytajcie początek tego tekstu.
Krzysztof Jackowski to trudny człowiek, absolutnie obdarzony fenomenalnym talentem do jasnowidzenia, a jeżeli ktoś twierdzi inaczej, to po prostu się myli. Od wielu lat przekonujemy Jackowskiego, że skoncentrowanie się na poszukiwaniach „zaginionych” jest rozmienianiem tego talentu na drobne, że powinien przeprowadzać próby i eksperymenty z innymi dziedzinami „nieznanego”, że powinien przełamać swoją niechęć do tego typu działań wynikającą także z lęku.. Praca z nim idzie bardzo powoli, ale niewątpliwie na tym spotkaniu jasnowidz zdecydował się na kolejny, ważny krok. Odważył się w obecności wielu osób na eksperyment z kopertami (choć w trakcie spotkania zdążył się dwa razy z tego wycofać, ale byliśmy dość stanowczy). Oczywiście powinny te eksperymenty być robione inaczej, bez widowni, najlepiej w domu jasnowidza, ale szansa na to, że po przesłaniu jasnowidzowi zdjęcia UFO on sam z własnej woli zadzwoni i opowie o swojej wizji w tej sprawie jest równa... już nawet nie zero, ale nawet minus jeden. ;)
To tyle w tym krótkim sprawozdaniu ze spotkania, a oto materiał z najciekawszymi fragmentami z jego pierwszej części. Gwarantujemy wszystkim, że nie ma nawet jednej rzeczy, którą jasnowidz podczas tej części spotkania z FN „powiedział”, a my z jakiś sobie tylko znanych powodów jej nie ujawniamy. Tym to spotkanie różniło się od pamiętnego wieczoru w Złotych Tarasach w Warszawie, kiedy słowa Jackowskiego o zdjęciach ze Zdanów po prostu wszystkich nas zaszokowały... O tym, co Jackowski powiedział trzymając zalepioną kopertę ze zdjęciami ze Zdanów podczas eksperymentu 18 sierpnia, dowiecie się w drugiej części naszej relacji ze spotkania z jasnowidzem, którą zamieścimy na naszych stronach po zmontowaniu materiałów przysłanych przez kilka osób FN. Nie spodziewajcie się jednak żadnych rewelacji. Warto bowiem pamiętać, że to spotkanie w Człuchowie było czymś zupełnie, zupełnie innym niż tamto ze Złotych Tarasów z 2007 roku i to ze stu powodów, z których część postaraliśmy wyjaśnić w tym krótkim tekście... ;) A oto nasz zmontowany materiał:
Pt, 5 wrz 2008 00:00
Autor: FN, źródło: FN
* Komentarze są chwilowo wyłączone.