Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy... /Albert Einstein/
Ludzie opętani przez siły demoniczne potrafią wykazywać się cechami, które zaprzeczają wszelkim znanym prawom fizyki i natury. Lewitują, przyciągają przedmioty, potrafią wreszcie wydobywać z siebie inne głosy. Przykład może być opętanie Anneliese Mic
Ktoś, kto nigdy nie widział na własne oczy opętania demonicznego, nigdy nie zrozumie, czym jest to przerażające zjawisko. Wiele osób natychmiast zaczyna opowiadać o „ukrytych chorobach psychicznych”, które objawiły się właśnie w tym momencie życia. Ale jest kilka pytań, na które trzeba spróbować odpowiedzieć.
Skoro rzeczywiście uznamy, że wszelkie opętania demoniczne to „ciemnogród i brednie o jakiś duchach, skoro wszystko wyjaśni psychiatria”, to warto zapytać:
Jak wyjaśnić unoszenie się osób opętanych, przywieranie ciałem do sufitu, co było opisywane wielokrotnie przez ludzi będących świadkami egzorcyzmów?
Jak wyjaśnić fakt, że zdarzały się przypadki wielokrotnego samozapalania się odzieży osób, które były w pobliżu osoby opętanej? /relacji podobnych samozapłonów mamy kilkanaście/
Jaka teoria psychiatryczna potrafi znaleźć odpowiedź na pytanie, w jaki sposób osoby opętane potrafią przyciągać przedmioty metalowe z całego domu, które przelatując po kilkanaście metrów z całą siłą wbijają się w taką osobę, a także w innych świadków ceremoniału wypędzenia demona?
W jaki sposób osoby nie znające słowa po łacinie zaczynają właśnie w tym języku wypowiadać plugastwa pod adresem kościoła czy Boga? Jak mogą pluć zardzewiałymi gwoźdźmi przez kilkanaście godzin? /autentyczny przypadek ze Stanów Zjednoczonych/
I tak dalej, i tak dalej – przykładów można by mnożyć w nieskończoność. Pokazują one niezbicie, że mimo usilnych prób wiele osób opętania demoniczne wykraczają daleko poza choroby opisane w książkach o psychiatrii.
Warto także wspomnieć o tym, że osoby opętane potrafią mówić innymi głosami. Wielu świadków egzorcyzmów przyznaje, że właśnie ten element był najbardziej przerażający, o wiele bardziej przerażający niż lewitacja przedmiotów czy samozapłony odzieży.
Jednym z najsłynniejszych i udowodnionych przypadków opętania demonicznego była zakończona tragiczną śmiercią historia Anneliese Michel, o której to zresztą powstał film „Egzorcyzmy Emily Rose”.
Przy okazji tego przypadku warto przypomnieć fragment tekstu o tym przypadku, który kiedyś przedrukowała kościelna gazeta “Gość Niedzielny”.
Piątek, 14 marca 2008 Szatan nie umarł!
Gość Niedzielny
Montażysta filmu poszedł po różaniec...
Ks. Ernst Alt był kierownikiem duchowym Anneliese Michel. Razem z nieżyjącym już o. Arnoldem Renzem odprawiał nad nią egzorcyzmy. Potem został oskarżony o spowodowanie śmierci Anneliese i skazany na pół roku więzienia.
30 lat temu skazano w Niemczech cztery osoby za udział w egzorcyzmach, które rzekomo przyczyniły się do śmierci 23-letniej dziewczyny. Od 30 lat trwa zmowa milczenia wokół „egzorcyzmów Anneliese”. Czas ją przerwać.
Historia egzorcyzmów Anneliese jest wstrząsająca. Nie tyle przez fakt opętania młodej dziewczyny przez demony, ile z powodu całkowitego zaprzeczenia istnieniu osobowego zła przez oskarżycieli tych, którzy chcieli jej pomóc. Wśród nich byli także wpływowi teolodzy, którzy „pożegnali się z diabłem” i ogłosili „śmierć szatana”. Opętanie Anneliese w ich oczach było w najlepszym wypadku przejawem groźnej neurozy. Tylko takie opinie zyskiwały wówczas poklask w mediach.
– Wysoki Sądzie, nawet jeśli pięćdziesiąt milionów ludzi będzie się śmiało, jeśli teraz powiem, że wypędziliśmy sześć demonów, to ja i tak wiem, co mówię – bronił się ks. Ernst Alt, oskarżony w procesie egzorcystów. Przez długi czas był kierownikiem duchowym Anneliese. Pan Bóg otworzył mi oczy – wspomina dziś sędziwy ks. Alt w reportażu Lecha Dokowicza i Macieja Bodasińskiego, który w tym roku wyemitowała TVP.
Montażysta z różańcem
Leszek i Maciej spotkali się z kapłanem, który 30 lat temu został publicznie napiętnowany za udział „w szerzeniu zabobonnych praktyk, doprowadzając do śmierci Anneliese”. – Podczas pracy nad materiałem dowiedzieliśmy się, że akta sprawy Anneliese w archiwum diecezjalnym w Würzburgu zostały utajnione na kolejne 40 lat – mówi Lech Dokowicz. Dlatego reportaż opiera się przede wszystkim na relacjach ks. Ernsta Alta oraz matki Anneliese. Autorzy korzystali też z licznych kopii dokumentów związanych ze sprawą. W efekcie powstał poruszający dokument, który wydobywa historię Anneliese z zapomnienia. Dzięki temu, że egzorcyzmy były nagrywane na taśmach (jest ich ponad 50, co daje ok. 110 godzin nagrań), możemy wysłuchać fragmentów rozmów kapłanów z demonami, które opętały Anneliese. To szokujące przeżycie. – W reportażu wykorzystaliśmy ok. 11 minut oryginalnych nagrań egzorcyzmów. Nie po to, aby straszyć, tylko pokazać, że szatan naprawdę istnieje – mówi Lech Dokowicz.
Maciej Bodasiński opowiada, że podczas zgrywania materiału dźwiękowego z oryginalnych taśm szpulowych na tzw. bety, używane w telewizji maszyny rejestrujące poziom dźwięku wariowały. – Montażysta, który musiał siedzieć cały czas i zgrywać te taśmy, po wysłuchaniu fragmentu pobiegł po różaniec i odtąd nie wypuszczał go z rąk. Czujniki rejestrowały nieludzki dźwięk, który wydawały demony, używając ciała Anneliese – tłumaczy. Takie dźwięki można sobie teoretycznie wyobrazić, kiedy naraz zagra cała orkiestra symfoniczna. Ale nigdy pojedynczy człowiek!
„Przypadek z Klingenbergu”
1 lipca 1976 r. w Klingenbergu nad Menem zmarła 23-letnia studentka pedagogiki Anneliese Michel. Od niemal roku odprawiano nad nią rytuał egzorcyzmu, który miał na celu uwolnienie dziewczyny od demonicznego wpływu. Śmierć Anneliese stała się medialną sensacją. Odbiła się szerokim echem w całych Niemczech. Był to pierwszy w historii Kościoła katolickiego przypadek śmierci w trakcie odprawiania egzorcyzmu.
Rozpoczęła się bezlitosna kampania medialna, wymierzona przeciwko duchownym katolickim, którzy starali się pomóc opętanej dziewczynie oraz jej rodzicom, którzy widząc bezradność lekarzy i pogarszający się stan córki, zwrócili się o pomoc do kapłanów. Oskarżano ich o stosowanie średniowiecznych praktyk, ciemnotę i przyczynienie się do śmierci Anneliese.
Prokuratura postawiła wniosek o ukaranie oskarżonych: ks. Ernsta Alta, o. Arnolda Renza oraz rodziców Anneliese, Józefa i Anny Michel, z powodu „doprowadzenia do śmierci wskutek zaniedbania”. Wyrok sądu znacznie wykraczał poza propozycje prokuratury. Cała czwórka została skazana na pół roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Nawet nieprzychylna dotąd prasa krytykowała nadgorliwość sędziego. Od tamtego czasu unika się praktykowania egzorcyzmów w Niemczech. „Przypadek z Klingenbergu”, jak określano śmierć Anneliese Michel, stał się skuteczną przestrogą dla „nieroztropnych” księży, którzy chcieli podtrzymywać wiarę w „zabobon” opętania przez złe duchy.
Opętana przez sześć demonów
Anneliese Michel urodziła się 21 września 1952 r. jako drugie dziecko Józefa i Anny. Pochodziła z pobożnej bawarskiej rodziny. Od wczesnego dzieciństwa często chorowała i była raczej wątłym dzieckiem. Pewnej nocy 16-letnia Anneliese poczuła, że jakaś przeogromna siła trzyma ją w uścisku. Nie mogła wydobyć słowa. Była przerażona. Rok później atak się powtórzył. Lekarz postawił diagnozę: napad padaczkowy. Jakiś czas potem Anneliese ciężko zachorowała na płuca i musiała się udać do sanatorium dla dzieci i młodzieży w Mittelbergu. Do czasowego paraliżu dochodziły omamy. Anneliese zaczęła widzieć przerażające diabelskie twarze.
Jej stan z każdym rokiem się pogarszał. Podczas pielgrzymki do San Damiano zaczęła dziwnie się zachowywać. Mówiła grubym głosem, wydawała z siebie nieprzyjemny odór. Współpasażerowie byli skonsternowani. Zaczęto plotkować, że jest opętana.
Po dwuletniej obserwacji i pomocy duszpasterskiej ze strony zaprzyjaźnionego ks. Ernsta Alta, miejscowy biskup Józef Stangl wyraził zgodę na przeprowadzenie egzorcyzmu uroczystego. Główny ciężar egzorcyzmowania wziął na siebie salwatorianin o. Arnold Renz. Walka z sześcioma demonami: Judaszem, ks. Fleischmanem, Kainem, Hitlerem, Neronem i Lucyferem była mordercza. Egzorcyzmy odprawiano regularnie od września 1975 r. aż do śmierci Anneliese 1 lipca 1976 r. Uczestniczyła w nich najbliższa rodzina dziewczyny.
Codzienność wypełniała ciągła opieka nad Anneliese, która wbrew swojej woli pod wpływem demonów raniła się, rzucała po całym domu, wyła nieludzkim głosem. – Najgorsze było to, że nie mogliśmy jej przed tym uchronić – wspomina ze łzami w oczach niemal 90- -letnia Anna, mama Anneliese. Z pięknej dziewczyny zamieniła się w rzucaną w konwulsjach szmaciana lalkę, którą rozrywały potężne siły diabelskie. Pomimo egzorcyzmów dziewczyna umiera w męczarniach. Egzorcyzmy zawsze kończą się wyrzuceniem złych duchów. Tym razem tak się nie stało.
Pozostał strach przed egzorcyzmami
Tajemniczą sprawę Anneliese Michel wyjaśnia o. Aleksander Posacki Artur Bazak: Dlaczego pobożna dziewczyna została opętana przez diabła?
o. Aleksander Posacki SJ: – Przypadek Anneliese Michel jest bardzo tajemniczy. Dlatego nie należy redukować go do psychopatologii, co uczyniono w Niemczech. Doświadczenie Anneliese można uznać także za doświadczenie mistyczne. Jest to szaleństwo mistyki Krzyża, ofiary, pokuty, ekspiacji, inaczej mówiąc, miłości bez granic, nieraz pojawiającej się w tzw. mistyce kobiecej. Doświadczenie opętania czy zniewolenia przez demony może występować w mistyce, czego przykładem jest św. Gemma Galgani czy Miriam – mała Arabka, bł. siostra Maria od Jezusa Ukrzyżowanego. To może być też mistyka zstąpienia do piekieł, opisana np. przez Adrianne von Speyr. Kościół wschodni kontempluje tę prawdę na ikonach przedstawiających zbawiającego Jezusa, który zstępuje do piekieł, by ratować ludzi. Dzieci fatimskie też widziały piekło.
Anneliese zmarła podczas egzorcyzmu. Dlaczego?
– Z ludzkiego punktu widzenia był to brak pełnej koordynacji między egzorcystami a lekarzami. Dzisiaj tak się nie robi, ale dąży do współpracy. Według prof. Felicitas D. Goodman, która zdemaskowała metodologiczne błędy w „przypadku z Klingenbergu”, Anneliese zabiły leki psychotropowe – niepotrzebnie stosowane – które spowodowały zaburzenia w organizmie (zanik czerwonych ciałek krwi i śmierć). Ci lekarze potem zrzucili całą winę na księży i rodziców, którzy zostali osądzeni za swoje przekonania religijne. Sąd nie wysłuchał kapłanów i rodziców, oparł się wyłącznie na twierdzeniach lekarzy. Jeden z tych lekarzy ze strachu popełnił zresztą dwukrotnie krzywoprzysięstwo przed sądem, co wiem od księdza Alta, jednego z osądzonych egzorcystów. Atmosfera pewnego strachu panuje w Klingenbergu i w okolicach aż do dzisiaj i to jest bardzo zastanawiające.
Skoro Anneliese zdecydowała się na pokutę za grzechy innych, dlaczego dalej ją egzorcyzmowano?
– Informacje mistyczne nigdy nie są pewne, a wtedy to jeszcze było wszystko świeże i pełne wahań, zaś egzorcyści czynili wszystko, co do nich należy, chcąc ulżyć dziewczynie. Byli ponadto pod wielką presją. Pełniejsza ocena teologiczna mogła przyjść dopiero później.
Jak należy interpretować jej życie i śmierć?
– Ostatecznie jako misję i wielki znak dla świata o istnieniu grzechu i szatana, o możliwości utraty zbawienia, o walce duchowej na śmierć i życie, o czym zapomniano. Nauka o możliwości potępienia wiecznego jest oficjalną nauka Kościoła katolickiego. Katechizm Kościoła Katolickiego mówi o wiecznej karze z diabłem. O tym przypomina też radykalnie najważniejsze dla Kościoła objawienie fatimskie. Możliwość potępienia potwierdzają także liczne inne, zaakceptowane przez Kościół, objawienia prywatne, zwłaszcza maryjne, gdzie Matka Boża ze łzami ostrzega przed wiecznym odrzuceniem, co zawsze jest sprawą wolności człowieka.
Czy Anneliese może zostać beatyfikowana?
– Wydaje się to możliwe, ale w tym przypadku potrzebne jest gruntowne zbadanie sprawy według zwykłych, sprawdzonych i oficjalnych procedur Kościoła. Niestety, w Niemczech jest wyraźny lęk przed powrotem do tej sprawy, która – jak słyszałem – będzie zablokowana na długie lata. Jakie warunki muszą być spełnione, żebyśmy mogli mówić o opętaniu? Wiele rzekomych przypadków opętania okazywało się przejawem choroby psychicznej.
– Opętanie najczęściej łączy się z grzechem. Jest skutkiem grzechu, gdzie człowiek cierpi za swoje grzechy. Wyjątkiem jest opętanie ekspiacyjne, jak u Anneliese, gdzie niewinny człowiek cierpi za grzechy innych ludzi, co upodabnia go do Chrystusa. Światowej sławy psychiatra, który przebadał dziesiątki podobnych przypadków, prof. S. Morabito, podkreśla, że przypadki opętania stają się normą u osób, które dobrowolnie oddają się pod panowanie złego ducha – przez korzystanie z usług magów, wróżbitów i jasnowidzów, uczestniczenie w seansach spirytystycznych, satanistycznych czarnych mszach lub przez słuchanie satanistycznej muzyki.
Ks. Aleksander Posacki SJ – filozof, teolog, demomolog, konsultant egzorcystów, wykładowca na między-narodowych zjazdach egzorcystów
Na koniec ciekawostka dla tych, którzy chcą posłuchać fragmentu oryginalnych nagrań wykonanych podczas egzorcyzmów Anneliese Michel. Głos, który wydobywała z siebie ta dziewczyna... ale tego trzeba samemu wysłuchać.
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Egzorcyzmy Anneliese Michel
znalazlem film związany z egzorcyzmami Anneliese Michel nie wiem czy jest on prawdziwy bo nie moge tego wiedziec ale proszę zważyc na dzwięki w tle , nie przypominają ludzkich okrzyków...
Pozdrawiam
Oto ten film.
Sob, 3 luty 2024 14:19 | Z POCZTY DO FN: [...] Mam obecnie 50 lat wiec juz długo nie bedzie mnie na tym świecie albo bede mial skleroze. 44 lata temu mieszkałam w Bytomiujednyna rozrywka wieczorem dla nas był wtedy jedno okno na ostatnim pietrze i akwarium nie umiałem jeszcze czytać ,zreszta ksiażki wtedy były nie dostepne.byliśmy tak biedni ze nie mieliśmy ani radia ani telewizora matka miała wykształcenie podstawowe ojczym tez pewnego dnia jesienią ojczym zobaczył swiatlo za oknem dysk poruszający sie powoli...
Artykułem interesują się
Poniżej lista Załogantów, których zainteresował ten artykuł. Możesz kliknąć na nazwę Załoganta, aby się z nim skontaktować.
Sobota, 27 stycznia 2024 | Piszę datę w tytule tego wpisu w Dzienniku Pokładowym i zamiast rok 2024 napisałem 2023. Oczywiście po chwili się poprawiłem, ale ta moja pomyłka pokazała, że czas biegnie błyskawicznie. Ostatnie 4 miesiące od mojego odejścia z pracy minęły jak dosłownie 4 dni. Nie mogę w to uwierzyć, że ostatnią audycję miałem dwa miesiące temu, a ostatni wpis w Dzienniku Pokładowym zrobiłem… rok temu...
Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies)
w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby
ją zamknąć.