Dziś jest:
Piątek, 31 maja 2024

Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy... 
/Albert Einstein/

Komentarze: 0
Wyświetleń: 7806x | Ocen: 1

Oceń: 2/5
Średnia ocena: 4/5


Pt, 7 lis 2008 00:00   
Autor: FN, źródło: FN   

Uosabia największe zło. Wszelkiej maści antyglobaliści wyliczają „rząd światowy” jako przykład upadku ludzkości. Jest jednak mała wątpliwość...

Na pokład Nautilusa dostajemy wiele różnych opracowań dotyczących ważnych spraw, którymi zajmuje się współczesny świat. Autorzy tych tekstów starają się prezentować dane zagadnienie w kontekście tematyki FN. Chcemy zaprezentować taki tekst dotyczący problemy tzw. rządu światowego i globalizacji. Na koniec pozwolimy sobie dopisać sobie kilka słów, ale... oto ten tekst. Napisał go czytelnik FN z Warszawy p. Marek. Co jest największym złem na świecie? Młodzi ludzie walczący ostatnimi czasy z „systemem zniewolenia” odpowiedzą jednym tchem: globalizacja. To jest zło, z którym trzeba walczyć. Które trzeba niszczyć i przeciwko czemu trzeba protestować. Globalizacja oznacza głód i wykorzystywanie biednych kosztem bogatych, globalizacja to niszczenie środowiska naturalnego, globalizacja to zamach na wolność każdego człowieka. OK. Załóżmy, że tak jest. Ale każda zagadnienie ma dwa bieguny. Skoro na jednym końcu jest potworne zło, czyli globalizacja, to co jest przeciwieństwem globalizacji? Co jest na drugim końcu tej skali? Antyglobalizacja – to jasne. Ale... czym jest antyglobalizacja? W celu rozpracowania tej zagadki sięgnijmy do największych orędowników antyglobalizacji, czyli polskich nastolatków. Na stronach nastolatek.pl znajdziemy następujące wyjaśnienie tej sprawy: Kiedyś oglądając wiadomości, widziałem krótki wywiad z polskimi antyglobalistami, którzy uczestniczyli w jakiejś manifestacji w Genui . Zapytani co im się nie podoba w globaliźmie odpowiedzieli po chwili zastanowienia: "Syf... policja...". Jeśli tyle wiedzą "demonstranci", to ile mogą wiedzieć zwykli ludzie? Zapewne niewielu z Was wie o zagrożeniu jakie niesie globalizm i o tym na czym polega walka z nim - antyglobalizm. Postaram się w miarę prosto wyjaśnić. Masowe media dopatrują się niekonsekwencji ze strony antyglobalistów, którzy używają globalnego medium jakim jest Internet. Na protesty latają samolotami, przyjeżdżają na nie z całego świata, więc są zglobalizowani. Tymczasem tutaj chodzi o coś zupełnie innego. Antyglobaliści nie są zwolennikami zamykania granic i dzielenia globu na małe samowystarczalne światki. Nie są też bandą anarchistów próbujących obalić system i wszystko co się da. Antyglobaliści nie są ludźmi, którzy protestują przeciw globalnemu. Co jest dobre, nie budzi niczyich obiekcji, jak sprawna, globalna telekomunikacja. Globalizacja oznacza budowę ponadnarodowego systemu, w którym najważniejszą wartością, mającą nieograniczone możliwości staje się pieniądz, a co za tym idzie, finansiści i inwestorzy stają się coraz mniej odpowiedzialni przed społecznościami lokalnymi i państwami, w których operują. System ten nie zmierza w kierunku rozwoju jego uczestników, ale koncentruje się wyłącznie na nadrzędnym celu każdego menadżera - maksymalizacji zysków. Globalizacja rodzi podział na uprzywilejowanych i spychanych do roli "motłochu". To podział na tych nielicznych, którym nie grozi utrata posad ani apanaży i na całe rzesze bezrobotnych lub zagrożonych utratą - i tak kiepsko opłacanej - pracy. Innymi słowy, jest to odwieczny podział na sytych i głodnych, biednych i bogatych, uczciwych i skorumpowanych. Już teraz majątek 358 najbogatszych miliarderów świata wynosi tyle, ile łączne dochody 2,3 miliarda najbiedniejszych - tj. 45% ludności naszej planety. Antyglobalizacja, jest to protest w obronie ludzkiej godności, przeciw dyktaturze tak zwanego technicznego postępu i doktrynerskiej ekonomii. Nie jest to, więc walka przeciw idei postępu rozumianego, jako godziwe życie dla jak największej liczby ludzi, lecz protest przeciwko tym, którzy tę sprawę zdradzili. Przedmiotem krytyki jest ekonomiczny ze swej istoty proces globalizacyjny, który nieuchronnie prowadzi do coraz większych rozwarstwień społecznych i rujnowania środowiska naturalnego. Opinia tego rodzaju jest podbudowana badaniami naukowymi i wydaje się być powszechną konstatacją całego środowiska antyglobalizacyjnego i zarazem jedynym wspólnym elementem łączącym cały ten ruch. Tak w naprawdę ogromnym skrócie to wygląda. Nie musimy niczego globalizować - od zawsze żyliśmy na tej samej planecie i wszyscy jesteśmy od niej zależni. Nie możemy godzić się na status ,,szczura pędzącego w wyścigu". Bądźmy zwolennikami moralnego świata ponad ziemnymi, autorytarnymi i egoistycznymi kalkulacjami kapitału. I tak tajemnica się wyjaśniła: antyglobaliści tak naprawdę walczą z „kapitałem i złymi bogatymi”, czyli zajmują się dokładnie tym, czym od zawsze zajmowali się trockiści czy marksiści – walką z kapitalizmem i wolnym rynkiem... Ale w ramach naszego rozważania o globalizacji warto wprowadzić jeszcze jeden element, o którym zapomniał nastoletni „ekspert od globalizacji”, czyli... rząd światowy. Już samo hasło „rząd światowy” wywołuje grymas na twarzy. To musi oznaczać zniewolenie ludzkości, koniec wolności, zwycięstwo „złych facetów” w walce z siłami dobra. Wyobraźmy sobie rząd światowy. W ciemnej sali siedzą wyjątkowo wyrachowani faceci o białym kolorze skóry, patrzą na wszystko spode łba i interesuje ich tylko jedno: jak zniszczyć planetę Ziemia i zarobić jak najwięcej dla siebie. Rząd światowy ma zostać stworzony przez „wielką finansjerę”, a jego jedynym celem jest wyzysk „biednych mas”. Na wszystkich swoje brudne paluchy trzymają Iluminaci, a na wszystkim siedzi okrakiem jeszcze ktoś, o którym nawet Iluminaci nie mają pojęcia... Oczywiście ironizuję, ale czytając wszelkie strony antyglobalistów można odnieść takie wrażenie, że rząd światowy oznacza w zasadzie koniec ludzkości na zasadach „ludzkich”, a wprowadzenie rządów „Bestii”, której nawet nie ma co precyzować, ale która istnieje i tylko czeka. Wizja horror. Ciekawe, że jest to jeden z nielicznych momentów, kiedy zgadzają się z tym najbardziej ortodoksyjne lewackie grupy spod znaku miłośników Marksa czy „Che”, ale także wszelkie ruchy narodowe i czy ultrakatolickie (wątek grozy „Rządu Światowego” pojawia się nieustannie w wystąpieniach ekspertów pewnego toruńskiego „ojca dyrektora”). Czy nie warto, aby na waszych stronach także pojawił się ten wątek? Nie ukrywam, że uważam powstanie jednego rządu światowego wcześniej czy później za konieczność zwłaszcza, jeśli – o czym wielokrotnie pisaliście na stronach – będziemy musieli nauczyć się „myślenia planetarnego”. Najpierw spróbujmy zdefiniować to potworne hasło. Oto definicja, która znajduje się w wikipedii. Rząd światowy to koncepcja zakładająca stworzenie ciała politycznego które stanowiłoby i wdrażało prawo międzynarodowe. Mimo że ciało takie mogłoby mieć np. formę dyktatury, cesarstwa, czy teokracji, obecnie uznaje się, że jedyną zdolną do realizacji formą jest demokratyczna federacja istniejących krajów. Według zwolenników tej teorii główną zaletą ustanowienia rządu światowego jest to, że wyeliminowałby on konieczność krwawych konfliktów wojennych. Natomiast przeciwnicy rządu światowego są zdania, że krwawe konflikty nadal by istniały pod postacią wojen domowych.
Powrócę jednak do pytania, które postawiłem na początku tekstu: co jest po drugiej stronie tej skali? Co jest przeciwieństwem jednego rządu światowego? Odpowiedź jest logiczna i spójna: wielość rządów. Jak najwięcej. A więc rządy Polski, Słowacji, Zimbabue, Meksyku i Kongo. Każdy region świata ma swój rząd, każdy kraj własną reprezentację, która nie „ulega kapitałowi” i nie ma nad sobą żadnej władzy „światowego potwora”. Wiąże się z tym jednak ryzyko, o którym warto wspomnieć. Jeśli na świecie jest w tej chwili ok. 192 rządów, to rachunek prawdopodobieństwa podpowiada nam, że w tej liczbie muszą znaleźć się także takie, które uważają swoich sąsiadów za wrogów, z którymi należałoby zrobić porządek. Historia ludzkości pokazuje, że jeśli jest dany teren ziemi i ustanowimy nad nim jakąś władzę, to natychmiast patrzy ona podejrzliwie na – używając terminologii pewnej popularnej gry - placyk „obok ich placyku”. W ten sposób istotnie zaczynały się wojny narodowe, które zresztą toczą się w niektórych miejscach na świecie. Mam prośbę do Fundacji Nautilus. Czy możecie mi wyjaśnić, jak waszym zdaniem jest na obcych planetach? Czy tam też jest prawie 200 rządów, które się nawzajem gryzą o poszczególne „placyki”? Z waszych materiałów wynika, że na ziemię przylatują obce cywilizacje, których pojazdy lądują w różnych częściach Ziemi. Czy one reprezentują całe planety, czy może tylko poszczególne plemiona zamieszkujące daną planetę? Plemiona, które dzisiaj funkcjonują na naszej planecie pod zwodniczą nazwą „państwa”. Ale to są tak naprawdę plemiona, to pozostałość struktury plemiennej. Bardzo interesuje mnie Wasza opinia. Z poważaniem. Marek. Sprawa, którą podjął nasz czytelnik, jest niezwykle ciekawa. Zanim odpowiemy na pytanie, jak „obcy” traktują tę kwestię, najpierw warto pokazać pewien materiał. Jest to fragment dyskusji w parlamencie europejskim, gdzie wątek „jednego rządu Europy” pojawił się w wystąpieniu kilku polityków, w tym prezydenta Franacji. Brytyjscy konserwatyści i monarchiści, a także ultrasocjalistyczni posłowie z Partii Pracy wręcz „wbili w ziemię” orędowników silnego europejskiego rządu. W internecie został zamieszczony film z obrad europejskiego parlamentu jako ostrzeżenie przed tym, co „nam grozi”. Jeden rząd Europy, jeden prezydent Europy, groza i zamach na „rozdrobnienie europejskich plemion”. To bardzo ciekawy materiał, polecamy jego obejrzenie. Na youtube.com został on zamieszczony pod znamiennym tytułem „Eurofederaści tworzą Rząd Światowy! Czy ktoś ich powstrzyma?” ;) A teraz powróćmy do prośby a raczej pytania, które sformułował nasz czytelnik Marek. Istotnie, jeśli ktoś wierzy, że UFO to nie żadne „amerykańskie wojsko”, jeśli ktoś wierzy, że w 1978 roku w Emilcinie wylądowali „obcy” a nie amerykańscy marines, jeśli ktoś zakłada istnienie obcych cywilizacji przyglądających się naszej planecie i odwiedzających nas od czasu do czasu, to taka osoba powinna także zainteresować się tym, co mówią świadkowie spotkań z UFO na całym świecie. Według posiadanych przez nas relacji wielokrotnie padały pytania do obcych o to, jak „wygląda ich świat, jak wygląda rozwój cywilizacji nie w ciągu 3 tysięcy lat, ale kilkuset tysięcy lat czy milionów”. Trzeba przyznać, że odpowiedzi które udzielali obcy są bardzo zgodne i spójne niezależnie od tego, czy takie pytanie padło podczas Bliskiego Spotkania III Stopnia w Brazylii, Japonii czy Malezji. Nie można więc wykluczyć, że „coś jest na rzeczy”. Ich spojrzenie na sprawę „rządu światowego” postaramy się przedstawić w dość zwięzły sposób. Oto próbka tego, co można by nazwać „kompilacją ich stanowiska” /zaznaczyć jednak trzeba, że sam tekst jest napisany przez FN/ "Mieszkańcy Ziemi są na początku długiej drogi, a wasze myślenie wciąż nie uwolniło się z postrzegania ludzi jako przedstawicieli poszczególnych plemion. Nie patrzycie na siebie jako na mieszkańców jednej planety, członków jednej rodziny ludzkiej, ale jak na istoty przynależące do różnych plemion, które wy nazywacie państwami. We wszechświecie jest to przejawem największego prymitywizmu, gdyż owa „plemienność” wyklucza jakikolwiek kontakt z obcą cywilizacją. Taki kontakt jest tylko wtedy możliwy, jeśli daną planetę reprezentuje jeden organ, a nie prawie 200 skłóconych i rywalizujących ze sobą „rządów plemiennych”. Powstanie światowego rządu jest nieuchronnością i wasza droga będzie przebiegała tym samym torem, jak przebiegał rozwój innych podobnych do waszej planetarnych społeczności. Ten proces będzie trwał wiele lat, ale wreszcie znikną podziały na „plemię X z rządem X”, które graniczy z „plemieniem Y z rządem Y”. Zrozumiecie, że jesteście jedną rodziną, która powstała na skutek działania tej samej energii, tej samej mocy. Kiedy osiągniecie to stadium przed Wami będzie kolejny etap rozwoju. Będziecie bowiem musieli zrozumieć, że Wasza planeta jest częścią większej całości zamieszkałych światów. Będzie moment, kiedy pojmiecie, że istoty żyjące na innych planetach są Wam podobne, gdyż życie, świadomość i istnienie opiera się na tej samej energii, na której został stworzony wszechświat. W tym sensie wszystkie żywe istoty powinny postrzegać siebie nawzajem jako członkowie jednej wspólnoty. W tym myśleniu nie ma miejsca na plemiona. Rozejrzyjcie się wokół. Niech to, co się dzieje w Europie będzie dla Was wskazówką, w jakim kierunku będzie zmierzał świat. Zaledwie „wczoraj”, czyli tysiąc lat temu, w Europie było około 5 tysięcy „państw-księstw”, które miały swoje „zamki i rządy”, armie i prawa. Z czasem ta liczba się zmniejszała, aż doszliście teraz do momentu, kiedy mówicie o sobie „my, Europejczycy”. Miną kolejne lata, kiedy nagle zaczniecie o sobie mówić „my, mieszkańcy Ziemi”. To będzie piękny moment, który przeżywa każda cywilizacja, a dojście do tego momentu zawsze jest pełne krwi i wojen. Wtedy pojawimy się także my i powiemy Wam: nie jesteście sami. Są inni. Ale łączy nas więcej, niż moglibyście nawet śnić.”

Komentarze: 0
Wyświetleń: 7806x | Ocen: 1

Oceń: 2/5
Średnia ocena: 4/5


Pt, 7 lis 2008 00:00   
Autor: FN, źródło: FN   



* Komentarze są chwilowo wyłączone.

Wejście na pokład

Wiadomość z okrętu Nautilus

ONI WRACAJĄ W SNACH I DAJĄ ZNAKI... polecamy przeczytanie tekstu w dziale XXI PIĘTRO w serwisie FN .... ....

UFO24

więcej na: emilcin.com

Sob, 3 luty 2024 14:19 | Z POCZTY DO FN: [...] Mam obecnie 50 lat wiec juz długo nie bedzie mnie na tym świecie albo bede mial skleroze. 44 lata temu mieszkałam w Bytomiujednyna rozrywka wieczorem dla nas był wtedy jedno okno na ostatnim pietrze i akwarium nie umiałem jeszcze czytać ,zreszta ksiażki wtedy były nie dostepne.byliśmy tak biedni ze nie mieliśmy ani radia ani telewizora matka miała wykształcenie podstawowe ojczym tez pewnego dnia jesienią ojczym zobaczył swiatlo za oknem dysk poruszający sie powoli...

Artykułem interesują się

Poniżej lista Załogantów, których zainteresował ten artykuł. Możesz kliknąć na nazwę Załoganta, aby się z nim skontaktować.

Dziennik Pokładowy

Sobota, 27 stycznia 2024 | Piszę datę w tytule tego wpisu w Dzienniku Pokładowym i zamiast rok 2024 napisałem 2023. Oczywiście po chwili się poprawiłem, ale ta moja pomyłka pokazała, że czas biegnie błyskawicznie. Ostatnie 4 miesiące od mojego odejścia z pracy minęły jak dosłownie 4 dni. Nie mogę w to uwierzyć, że ostatnią audycję miałem dwa miesiące temu, a ostatni wpis w Dzienniku Pokładowym zrobiłem… rok temu...

czytaj dalej

FILM FN

EMILCIN - materiał archiwalny

archiwum filmów

Archiwalne audycje FN

Playlista:

rozwiń playlistę




Właściwe, pełne archiwum audycji w przygotowaniu...
Będzie dostępne już wkrótce!

Poleć znajomemu

Poleć nasz serwis swojemu znajomemu. Podaj emaila znajomego, a zostanie wysłane do niego zaproszenie.

Najnowsze w serwisie

Wyświetl: Działy Chronologicznie | Max:

Najnowsze artykuły:

Najnowsze w XXI Piętro:

Najnowsze w FN24:

Najnowsze Pytania do FN:

Ostatnie porady w Szalupie Ratunkowej:

Najnowsze w Dzienniku Pokładowym:

Najnowsze recenzje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: OKRĘT NAUTILUS - pokład on-line:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: Projekt Messing - najnowsze informacje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: PROJEKTY FUNDACJI NAUTILUS:

Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.