Pon, 4 paź 2004 00:00
Autor: FN, źródło: FN
18 maja 2003 roku rozpoczęliśmy operację Wylatowo 2003. Nikt z nas nie przypuszczał, że już pierwszego dnia uda nam się zarejestrować kamerą wideo film, który jest jednym z najważniejszych filmów na świecie, jeśli chodzi o badanie kręgów zbożowych.
Kiedy w niedzielę 18 maja na polu Tadeusza Filipczaka otwieraliśmy szampana z okazji ustawienia pierwszego punktu obserwacyjnego nie wiedzieliśmy, że za chwilę zdarzy się coś, co za kilka lat stanie się na całym świecie "klasyką filmów parapsychologicznych".
Ale najpierw kilka słów o samej operacji Wylatowo 2003.
W tej miejscowości jesteśmy już cztery lata! Kiedy w czerwcu 2000 roku po raz pierwszy przyjechałem do Wylatowa, aby zobaczyć piktogram w kształcie krzyża na polu Tadeusza Filipczaka, nie przypuszczałem, że będzie to miejsce, do którego tylko w 2000 roku pojadę... 20 razy! Pamiętam, jak w lipcu 2001 roku zauważyłem, że znaki na polu w Wylatowie tworzą pewien układ logiczny (dokładnie opiszę to w książce "Kontakt - Historia Prawdziwa"). Wtedy po raz pierwszy odczytałem przekaz o powrocie "Twórców Kręgów", kimkolwiek Oni są. Informację o założeniu w 2002 roku Bazy Nautilusa w Wylatowie podałem na spotkaniu z mieszkańcami Wylatowa 21 lipca 2001 roku. Taki był początek operacji Wylatowo 2002. Wszystko mamy udokumentowane na taśmach wideo, które w tej chwili mają wymiar wręcz historyczny. Informacja zakodowana w piktogramach była bardzo jasna: kręgi zostaną wykonane ponownie w 2002 roku. Został nawiązany kontakt, który będzie trwał przez okres trzech lat, czyli 2000/2001/2002.
W czerwcu 2002 za własne pieniądze wynajęliśmy dom, w którym zgromadziliśmy kamery i sprzęt potrzebny do obserwacji. Do domu zapraszaliśmy wszystkich, kogo popadnie - od naszych znajomych do ludzi, których widziałem po raz pierwszy w życiu. Chodziło o to, aby było jak najwięcej świadków tych wydarzeń, aby je uwiarygodnić (tak wtedy myślałem). Był to błąd - na szczęście okazał się niegroźny. Od samego początku wiedziałem, że kluczem jest przełamanie schematu prowadzącego donikąd, który od lat obowiązuje badaczy kręgów zbożowych. Można go ująć w następujących słowach: "Przyjechać, spisać relację, zrobić zdjęcia, wyjechać, opublikować i zapomnieć". Tym razem postanowiłem stać się jednym z mieszkańców, zaprzyjaźnić się, poznać tych ludzi, ich problemy, tajemnice. Po pewnym czasie w Wylatowie i okolicach znali mnie wszyscy, obcy ludzie podawali mi rękę, zacząłem bywać w ich domach, zaufali mi. W ten sposób udało się dotrzeć do najbardziej cennych świadków i dowodów związanych z tym niesamowitym zjawiskiem. Nie ma wątpliwości, że przełomowym rokiem był 2001, kiedy to w Wylatowie spędziłem znaczną część mojego redakcyjnego urlopu. Uważam, że moment odczytania przekazu piktogramów był jednym z tych, których nie zapomnę do końca życia. Przez cztery lata zgromadziłem (najpierw jako dziennikarz, teraz jako Fundacja) prawie 150 godzin nagrań wideo zawierających relacje świadków, wydarzeń, spotkań, itp. Jest to materiał na najlepszy film dokumentalny, który będzie w stanie przełamać zmowę milczenia o tym nieprawdopodobnym zjawisku. Jednocześnie miałem ogromne szczęście: w 2002 roku byłem świadkiem wszystkich najważniejszych obserwacji manifestacji UFO, które były dostępne osobom przebywającym w Bazie NAUTILUSA. Tylko we wrześniu 2002 roku byłem w Wylatowie 7 razy, kiedy okazało się, że najciekawsze relacje dopiero do nas docierają!
Przyjaźnie, jakie nawiązaliśmy z mieszkańcami Wylatowa zaowocowały bardzo efektownie. To wtedy dowiedzieliśmy się o przedmiocie, który pozostawił obiekt UFO. W październiku spróbowaliśmy odkopać dziurę wykonaną przez tajemniczy obiekt na polu w miejscowości Stawiska (2 km od Wylatowa). Zastanawiałem się wówczas, czy może być coś jeszcze, co przebije zebrany pod koniec roku materiał? Tymczasem rok 2003 okazał się bezkonkurencyjny. Wreszcie mamy niezbity dowód na to, że nad wylatowskimi polami poruszają się obiekty nieznanego pochodzenia. Nie wierzę w przypadek - podobnie jak moi przyjaciele z Fundacji NAUTILUS.
18 maja wyznaczyliśmy sobie jako dzień, w którym rozpoczynamy monitoring pól. Tego dnia postanowiliśmy ustawić pierwszą z kilku przyczepę campingową, w której będzie punkt obserwacyjny dla kamer wideo. Tak wczesne rozpoczęcie operacji Wylatowo 2003 jest możliwe dzięki temu, że w tej chwili Fundację NAUTILUS tworzą w większości... mieszkańcy Wylatowa i okolic! Powiedzmy sobie otwarcie - to są nasi przyjaciele, bez których nasze badanie zjawiska w Wylatowie byłoby niemożliwe. Przez te cztery lata stworzyliśmy tak niezwykły i zgrany zespół, że wydaje mi się, że ktoś to wszystko "wcześniej wymyślił". Dodam, że nie jest to tylko moja opinia. Fundacja NAUTILUS postanowiła kontynuować eksperyment wylatowski mimo tego, że przekaz zawarty w kręgach mówił tylko o trzech latach kontaktu. Wynikało by z niego, że w tym roku kręgi już nie powstaną. A jednak 18 maja rozpoczeliśmy obserwację pól, aby być uczciwym wobec siebie. Taka była też wskazówka, którą przekazała nam BLT - amerykańska jednostka badawcza, z którą zawarliśmy porozumienie o ścisłej współpracy.
Tego dnia, ok. 16.00, zakończyliśmy instalację pierwszej przyczepy campingowej. Była 16.10, kiedy podszedł do mnie Tadeusz Filipczak i zaproponował, abyśmy przeszli się we dwóch na pole i porozmawiali o szczegółach budowy centrum obserwacyjnego. Nie wiedzieliśmy o tym, że naszą rozmowę z oddalenia postanowił sfilmować Stanisław Barski. Pierwsze kadry filmu pokazują, jak razem z panem Filipczakiem stoję odwrócony do kamery tyłem. W pewnym momencie widać wyraźnie, jak odrywa się od nas biała kula i z oszałamiającą prędkością porusza się nad polem. Kula ma średnicę ok. 30-40 centymetrów, intensywnie biały kolor, zaś jej prędkość szacujemy na ok. 200 km/h. Staszek Barski po zauważeniu tej kuli śledził jej lot na wizjerze kamery. Kula po pokonaniu ok. 500 metrów wzbija się pod lekkim kątem w niebo! Kiedy zobaczyliśmy to nagranie, byliśmy oszołomieni. Nikt nie przypuszczał, że najciekawsze dopiero przed nami.
W ośrodku TVP Poznań udało nam się dotrzeć do zestawu montażowego DV, na którym klatka po klatce zaczęliśmy analizować wcześniejsze sekwencje filmu. Okazało się, że na filmie widać jeszcze co najmniej kilka obiektów, które odrywają się od pola w momencie przelotu kuli. Prawdziwa rewelacja ujawniła się dopiero wtedy, kiedy dokładnie obejrzeliśmy klatki filmu pokazujące, jak razem z Tadeuszem Filipczakiem stoję na polu (na chwilę przed lotem kuli). Wtedy widać wyraźnie, że wokół nas... poruszają się małe obiekty o średnicy ok. 10 cm! Mają białą barwę i są najwyraźniej tymi obiektami, które udało nam się uwiecznić na dziesiątkach fotografii wykonanych w Wylatowie. Te obiekty poruszają się wokół nas po spirali, co sprawia wrażenie, że jesteśmy przez nie skanowani. Zupełnym szokiem jest jednak odkrycie dziwnej płynnej substancji, którą... mam na rękach! Ma ona kształt dużej przelewającej się kropli (około 20 cm średnicy), która jest ciemna, przypominającą swoją barwą rtęć. Na filmie widać wyraźnie (jest to zapis DV wysokiej jakości), jak porusza się i zmienia swój kształt. Po szczegółowej analizie doszliśmy do wniosku, że owa biała kula która tak efektownie przemieszcza się nad polem jest prawdopodobnie tą samą energią, którą ja miałem wcześniej na rękach. Kula startuje dokładnie z wysokości i punktu, w którym trzymałem ręce.
Ważne zastrzeżenie: w tym filmie nie ma mowy o złudzeniach czy niedopowiedzeniach. Tu widać wszystko tak wyraźnie, że wiele osób oglądających ten zapis sparaliżował strach. Takiego filmu jeszcze nie widział świat i prawdopodobnie będzie on wkrótce międzynarodową sensacją wśród pasjonatów badania dziwnych zjawisk. Mamy ok. 12 świadków nagrania tego filmu, zaś jedna z osób widziała nawet gołym okiem przelot tej kuli.
Osoby, które widziały ten film zadają mi ciągle jedno pytanie: czy czułem tę dziwną substację, którą w czasie wykonywania tego zapisu wideo widać na moich rękach. Odpowiadam kategorycznie: absolutnie nie. W tym czasie razem z Tadeuszem Filipczakiem uzgadnialiśmy szczegóły techniczne wieży obserwacyjnej, na której ustawimy specjalne kamery przywiezione z Japonii. Być może nasza rozmowa interesowała kogoś jeszcze...
Na wnioski trzeba będzie chwilę zaczekać. W tej chwili wszyscy jesteśmy tak zaskoczeni nagraniem, że musimy "trochę ochłonąć". Na pewno pomoże nam analiza BLT Research Team, która już została poinformowana o zarejestrowanym przez nas materiale.
Tylko dla porządku dodam, że oprócz filmu wykonaliśmy cały szereg fotografii pokazujących dziwne zjawiska nad polem, w tym owe "świetlne kule". Takich zdjęć mamy jednak już tyle, że przestały one wzbudzać w nas jakiekolwiek emocje. Po prostu są i trzeba je przyjąć jako bezsporny fakt (jedno ze zdjęć wykonanych 18 maja publikujemy, jego autorem jest Marcin Woźniak z FN).
Jeśli chodzi o operację Wylatowo 2003, to możecie być absolutnie spokojni: jesteśmy pewni, że w tym roku nie popełnimy tak dramatycznych błędów, jak w roku ubiegłym i nic nie powinno już ujść naszej uwadze. Na miejscu przebywa silna ekipa, która od 18 maja prowadzi obserwację. Jesteśmy w zupełnie innej sytuacji niż rok temu, pod każdym względem. Myślę, że "druga strona" będzie w stanie to docenić. Ostatnie nagranie wideo może świadczyć, że jest to wielce prawdopodobne.
Pon, 4 paź 2004 00:00
Autor: FN, źródło: FN
* Komentarze są chwilowo wyłączone.