Dziś jest:
Poniedziałek, 25 listopada 2024

Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy... 
/Albert Einstein/

Komentarze: 0
Wyświetleń: 6928x | Ocen: 0

Oceń: 2/5
Średnia ocena: 0/5


Pon, 26 sty 2009 00:00   
Autor: FN, źródło: FN   

Od tysięcy lat ludzie powtarzają sobie historie o tym, jak ktoś zobaczył „zjawę”. Tego typu historie są częścią naszego życia i są... prawdziwe.

Zawsze warto wyobrazić sobie osobę, które stojąc na „gruncie nauki i racjonalnego, rozsądnego myślenia” w czambuł potępia wszystkie informacje pojawiające się na stronach FN. Dlaczego? Powód jest prosty: on tego nie widział, więc... tego nie ma! To proste rozumowanie w zasadzie zamyka wszelkie dywagacje, kończy dyskusję. Problem w tym, że na pokładzie Nautilusa są osoby (wraz z piszącym te słowa), które widziały na własne oczy coś, co nie było człowiekiem, choć miało ludzkie kształty i w pewnym momencie znikło. I choćby napisać milion książek, jak to ludzie na siłę doszukują się w naszym życiu „czegoś, czego nie ma”, to takie doświadczenie raz na zawsze zmienia spojrzenie na otaczający nas świat. Wiele, wiele osób tak właśnie trafiło na nasze strony... Kilka historii wybranych z tych, które oczekują na publikację. Wszystkie łączy jedno: ich autorzy przeżyli spotkanie z czymś, co nie było zwykłym, żywym człowiekiem, lecz jakąś jego postacią w innym wymiarze. Chcecie nazwać to zjawą? Proszę bardzo. Duchem? Nie ma przeciwskazań. -----Original Message----- From: Stefan /......../ Sent: Thursday, January 22, 2009 11:36 AM To: nautilus@nautilus.org.pl Subject: historia - zjawa Witam! Chciałem podzielić się moją historią, którą przeżyłem dość dawno temu, jakieś 7-9 lat temu, miałem wtedy chyba z 10-12 lat. Mieszkam na Śląsku, na obrzeżach miasta, i mam dość duży teren z sadem jakieś 200m na 50m, z czego większość jest porośnięta krzakami i drzewami wiśniowymi. Mieszkam na dość nierównym terenie, a całkiem na dole mojej posesji jest mała rzeczka, zza której widziałem pewną postać w białym fartuchu i kapturze o wzroście nie przekraczającym 1,6m oraz o niewidocznej twarzy tak jakby była to kompletna pustka, więc nie wiadomo było czy się patrzyła na mnie czy nie. Byłem od tej postaci jakieś 15-20m. Widziałem ją tak samo wyraźnie jak każdego innego człowieka, nawet przecierałem oczy bo nie wierzyłem własnym oczom, po jakimś czasie po prostu zacząłem uciekać do góry, i już nie chodziłem tam przez jakiś miesiąc, potem w końcu przyszedłem tam sprawdzić może po drugiej stronie rzeczki jest jakaś szmata czy coś bo pamiętałem dokładnie w którym miejscu to było, oczywiście nic nie znalazłem. Widziałem tą postać gdzieś koło godziny 20:00 w czerwcu. Jak bym miał porównywać do kogo ta zjawa była podobna, to najbardziej by pasowało pospolite zdjęcie śmierci z kosą. Mogę wysłać ew. parę zdjęć mojej posesji i miejsca w którym to coś widziałem, oraz mogę spróbować to narysować. Mam także 2 domy, który jeden jest chyba z 1864 roku, lecz jak na razie nic tam nie straszy. Pozdrawiam! Na naszą prośbę autor e-maila przysłał rysunek postaci na fotografii w miejscu, gdzie dokonał takiej obserwacji.

-----Original Message----- From: ewe /............./ Sent: Saturday, January 10, 2009 5:30 PM To: nautilus@nautilus.org.pl Subject: Dziwne zdarzenia Dzień Dobry! Zawsze nastawian sobie telefon o 6:00 jak mam do szkoły na 8:00, ale zazwyczaj wstaje o 6:30. Budzik jak zwykle zadzwonił o 6:00 ale stwierdziłam, że jeszcze zamkne oczy i wstane za 30 min później. Leżałam sobie tak w łóżku, gdy nagle usłyszałam otwierajace się moje drzwi do pokoju.. otwieram oczy i myślałam, że mama przyszła zobaczyć czy spie, czy wstaje... Normalnie widziałam postać stojąca w moich drzwiach... i zobaczyłam jak te drzwi zamyka... wiec byłam święcie przekonana, ze mama była w pokoju.. ja sie zerwałam, ubrałam sie, umyłam.. ide do kuchni i mówie do mamy, że fajnie ,że zajrzała do pokoju, bo bym na autobus zaspała. Ona ku mojemu zdumieniu, zrobiła duże oczy przy czym mi mówiła, ze ona nie była w moim pokoju z tego powodu, że nie wiedziała na która mam do szkoły. No ja sie bardzo zdziwiłam.... Bo nie spałam, ani nawet sie nie zdrzemnełam.. a w drzwiach widziałam normalnie postać, tylko, że było ciemno.. ale sylwetka mi mame przypominała.. a taty nie było na noc w domu bo był w pracy... Dalej sie zastanawiam, co to było Pozdrawiam Fundacje.
-----Original Message----- From: /............/ Sent: Friday, December 26, 2008 10:37 PM To: nautilus@nautilus.org.pl Subject: Pytanie Witam! Nazywam się Paweł jestem z małej wsi (......) mieszczącej się niedaleko Żywca. Była godzina około 5.30 - 6.00 rano moja mama ubierała się do pracy a ja się obudziłem choć zwykle śpię do około 9.00. Kiedy się obudziłem spostrzegłem nad moim łóżkiem postać (nie wiem czemu ale nie potrafiłem otworzyć zupełnie oczy miałem przymrużone) była wysoka około 190cm wzrostu, czarna, za taką dziwną zieloną mgiełką. Wystraszyłem się okropnie zamknąłem oczy i myślę sobie że to nie jest prawda że to tylko złudzenie i po chwili postawiłem otworzyć oczy. Postać stała nadal w tym samym miejscu bez żadnego ruchu ze strachu otworzyłem całe oczy i w tym momencie postać zrobiła błyskawiczny zwrot w prawo i WLECIAŁA w ścianę. POZDRAWIAM. -----Original Message----- From: Magdalena /............/ Sent: Saturday, October 11, 2008 11:44 PM To: nautilus@nautilus.org.pl Subject: Do art. "gohst stories" Witam Fundację! Pisałam już do Was nt. świateł widzianych przeze mnie w 2004 roku, ostatni nt. "czarnej postaci " (pisałam też, że moja Babcia wówczas ciężko chorowała- 4.4.08 umarła - w otoczeniu nas wszystkich najbliższych). W związku z tym artykułem chcę przedstawić kilka historii z duchami, które wydarzyły się w mojej rodzinie. Moja ś.p. Babcia mieszkała przed wojną w Żabikowie niedaleko Poznania, miała wówczas kilka lat, może dwa, trzy i tę historię znała (piszę znała ale wiem, że jej ciało umarło ale dusza żyje!) z opowiadań swojej matki, mojej prababki.Był to willa, w której , jak się później okazało,przed I wojną światową mieszkał niemiecki oficer z rodziną, który zginął podczas tej wojny. Moja pamięć zawodzi i nie jestem już teraz pewna czy zginął w walce czy popełnił w tym domu samobójstwo.Moja prababka często na noc zostawała sama w domu, bo pradziadek pracował na kolei i nierzadko wyruszał w trasy nawet na kilka dni. Niestety nie mogła na ogół spokojnie spać, ponieważ na strychu słychać było ciężkie kroki, jakby ktoś przechadzał się w tę i z powrotem w ciężkich butach. Niejednokrotnie zdarzało się, że dźwięk był tak natarczywy, że ze strachu stała do świtu w drzwiach do domu, gotowa do otwarcia ich i zawołania o pomoc (no lata dwudzieste, niewielu miało telefon). W końcu pradziadek, który też był świadkiem tej manifestacji kilkakrotnie, postanowił dom sprzedać. Zrobił to i rodzina odzyskała spokój. Przy okazji, pradziadek w czasie pierwszej wojny światowej cudem uniknąl śmierci dobijany kolbami przez rosyjskich żołnierzy, gdy potraktowany przez "swoich" jako zabity został wrzucony do okopu, rosyjski lekarz przerwał jego "egzekucję" i uratowano go w polowym lazarecie. Służył wtedy w niemieckiej armii wcielony jako mieszkaniec objętej zaborem Wielkopolski.Być może duch był zasdrosny o to, że przeżył jego "towarzysz broni". Chociaż może nie to, bo później podobno kolejni właściciele mieli też ten sam problem co moi pradziadkowie. Moja prababka miała zdolność widywania dusz. Często zamyśłona patrzyła przez okno na rosnące przy ganku do domu bzy i zagadywana przez moją babkę: "o czym mama myśli" odpowiadała: "patrzę na ojca, tam się przechadza" lub "mama tam jest". Z opowiadań babci i mojej mamy (wnuczki mojej prababki) wiem, że była to osoba twardo stąpająca po ziemi, nie skłonna do żartów (w przeciwieństwie do mojego pradziadka) i niezwykle praktyczna. Moja mama z kolei opowiadała mi taką historię. Jako młoda dziewczyna jeszcze przed maturą (koniec lat 50-tych) była z koleżanką na spacerze po szkole i zaczepiło ją dwóch wojskowych (młodzi żółnierze służby zasadniczej) próbowali namówić je na jakieś tańce (szkoła mojej mamy była niedaleko koszar wojskowych w Poznaniu a po południu w niektórych kawiarniach odbywały się tzw. "fajfy" - popołudniowe dancingi), dziewczyny odmówiły. Wojacy byli niepocieszeni i następnego dnia znów zjawili się pod szkołą czekając na nie. Mama nie chciała pójśc na tę zabawę i już.Mówiła, że w tamtych czasach pokazywać się z chłopakiem w mundurze służby zasadniczej było zwyczajnie wstyd. Chłopak w końcu zrezygnował i już się nie pojawiał po szkołą. Kilka dni później moja mam nocowała u swojej babki (mojej prababki).Przydarzył się jej taki sen-jawa. Spała w łóżku swojej babki twarzą w stronę okna, nagle firanka jakby porwana przez wiatr zaczęła się poruszać i z niej "wyszedł" odziany w długą, białą koszulę nocną młody mężczyzna. Przerażona wyskoczyła z łóżka wbiegła do kuchni a tam siedziała jej babcia (w tym domu nie ma korytarza, wszystkie pomieszczenia łączyły się za sobą drzwiami, drzwi od kuchni były otwarte, bo babka wstała z łóżka, żeby napić się herbaty) i powiedziała do niej "uspokój się dziecko ja wszystko widziałam, pomódl się za niego". Kilka dni później pod szkołą czekał jeden z żołnierzy zaczepiających kilka dni wcześniej moją mamę i jej koleżankę z wiadomością, że jego towarzysz (ten, który koniecznie chciał się umówić z moją mamą) umarł kilka dni wcześniej na zakażenie (sepsa) w szpitalu wojskowym. Kolejna kwestia, to to, że małe dzieci mają zdolności postrzegania bytów, które nie są dla nas dorosłych tak łatwo rozpoznawalne. Mój kuzyn (siostrzeniec mojej mamy) urodził się w miesiąc po śmierci swojego ojca. Moja Babcia opiekowała się nim. Pewnego dnia zauważyła , że roczny wówczas mój kuzyn bawi się radośnie w "a kuku" z kimś za drzwiami (obserwowała go siedząc w kuchni, drzwi do pokoju były otwarte a kuzyn bawił się na podłodze i siedział opodal drzwi do kolejnego pokoju), to powtarzało się wiele razy. Oprócz ich dwojga nie było nikogo więcej w domu! Babcia przypuszczała, że to właśnie jego zmarły tato odwiedzał go i bawił się z nim w ten sposób. Takich opowiadań o "niepojętym" słyszałam wiele od mojej babci, wiele też od mojej mamy i jej sióstr...Babcia czuła też czasem w domu wyraźnie zapach świerku, potem okazywało się, że umarł ktoś znajomy czy bliski mniej więcej o tej porze, gdy czuła ten zapach. Czasem zdarzało się jej czuć zapach świerku w godzinie pogrzebu tej własnie osoby, gdy z jakichś przyczyn osobiście nie mogła w nim uczestniczyć (ale to mogła być akurat autosugestia). Ja z kolei przeżyłam na własnej skórze niezbyt przyjemną historię. Mianowicie kilka lat po śmierci mojego ojca nie mogłam być na Wszystkich Świętych na jego grobie. W Dzień Zaduszny ogladalam sobie wieczorem jakiś film . Siedziałam w pokoju, po prawej ręce miałam mały nieoświetlony holik z którego wchodziło się do korytarza ( jakby za moimi plecami). W korytarzu świeciła się mocna lampa, która oświetlała ten holik. W pewnej chwili poczułam okropny niepokój i spojrzałam na podlogę tego holika a tam leżał absolutnie czarny cień, czarna plama wręcz! Byłam tak przerażona,że zamknęłam kurczowo oczy i szybko po omacku zapaliłam sobie światło w pokoju wolając jednocześnie "mama, szybko!" (mama ucięła sobie drzemkę w pokoju obok). Gdy przyszła cienia-plamy już nie było a ja dyszałam jakbym przebiegła 1000 metrów i serce waliło jakby się chciało wyrwać, tak koszmarnie się bałam. Spałyśmy potem w jednym łóżku przy zapalonych wszystkich światłach w domu. Dodam jeszcze sprawę z ostatnich dni. Mam córeczkę- 4 lata. Gdy miała rok i trochę miała Nianię. Z Nianią utrzymywałyśmy kontakt regularny mimo, że już moim dzieckiem się nie zajmowała (musiałam zrezygnować z przyczym ekonomicznych ),Odwiedzała nas, słałyśmy sobie smsy, dzwoniłyśmy do siebie. No dusza człowiek!Trzy tygodnie temu dostałam od niej smsa, że jest w szpitalu onkologicznym z powodu silnych bólów żołądka, nie znana jest jeszcze przyczyna.Przyczyna była znana rodzinie ale jej o tym nie powiedziano.Bardzo chciałam ją odwiedzić ale obowiązki przeszkadzały.Summa summarum umówiłam się z nią , że przyjdę w ubiegły czwartek ale Niania poprosiła o przełożenie odwiedzin, bo bardzo źle się czuje. W końcu w ubiegły piątek dowiedzialam się od jej córki , że może nie przetrwać weekendu. Wróciłam z pracy, poprosiłam moją córeczkę, żeby narysowała laurkę, bo idę do Niani i zaniosę jej tę laurkę zamiast kwiatka.Dziecko wzięło kolorowe długopisy i narysowało postać Niani leżącą, z koroną na głowie, z uśmiechem na buzi i coś "w nogach" leżącej postaci Niani,co mnie zaskoczyło- pytam co to jest a ona na to "to jest duch", ja do niej "nie, to aniołek, żeby Nianią się opiekował w tym szpitalu" a dziecko uparcie "nie, to jest duch". Zresztą to był ewidentny duch (jak na kreskówkach!). Pognałam z tą laurką do Niani, była bardzo cierpiąca, uściskałyśmy się, właściwie pożegnałyśmy się.Następnego dnia rankiem dostałam smsa od jej córki :"Mama umarła o 7.30." (....) Dla mnie ten świat nie jest pełen magii, jest rzeczywisty i od wielu lat wiem, że przenikają się światy materialny i ten, którego zbadać przy użyciu naszych instrumentów nie można chociaż czasami co nieco się udaje. Przepraszam za tak długi wywód, może coś z tego Wam się przyda. Pozdrawiam serdecznie! Magda /......./ z Poznania (nazwisko do wiadomości redakcji) P.S. Mam jeszcze kilka historii z "duchami", które wydarzyły się w budynku, w którym pracuję, mam świadków - osoby absolutnie poważne! Ale o tym może napiszę przy innej okazji. No chyba, że ze względu na ten zbyt długi wywód FN da mi szlaban:) -----Original Message----- From: To: nautilus@nautilus.org.pl Subject: zjawa Droga Fundacjo, Chciałbym Was zainteresować moją historią. Od trzech lat mieszkam w .... na Mazurach, gdzie prowadzę pensjonat. Niedaleko mojego domu jest staw. Piszę o tym dlatego, że bardzo często w pobliżu jest widywana zjawa wiejskiego chłopca, który wygląda jak parobek. Traktowałem te historie z przymróżeniem oka tłumacząc to zwykłymi zabobonami, ale wszystko zmieniło się dwa tygodnie temu. Wtedy to mój syn z żoną wracali samochodem ze sklepu. W pewnym momencie przejeżdżając obok tego stawu dostrzegli chłopca, który się na nich patrzył. Myśleli, że to jest jakiś miejscowy dzieciak, ale nagle ta postać zaczęła jakby falować, po czym znikła. Moja żona zaczęła panicznie się wydzierać, a syn który prowadził samochód dał pełen gaz o mało nie uszkadzając podwozia. Nigdy nie widziałem, żeby byli tak wystraszeni i po prostu wiem, że naprawdę widzieli zjawę. Zawsze byłem ateistą, ale holender chyba zweryfikuję mój pogląd na świat. W ogóle zapraszam fundację do mnie, za darmo przyjmę Was w pensjonacie. Żeby była jasność, to nie chcę, żebyście wymieniali jego nazwę żeby ktoś nie pomyślał, że chodzi o reklamę. Po prostu coś się pojawia nad tym jeziorem i tyle. Czekam na odpowiedź Wasz wierny czytelnik Codzienny!!!! Mateusz /......./

Komentarze: 0
Wyświetleń: 6928x | Ocen: 0

Oceń: 2/5
Średnia ocena: 0/5


Pon, 26 sty 2009 00:00   
Autor: FN, źródło: FN   



* Komentarze są chwilowo wyłączone.

Wejście na pokład

Wiadomość z okrętu Nautilus

ONI WRACAJĄ W SNACH I DAJĄ ZNAKI... polecamy przeczytanie tekstu w dziale XXI PIĘTRO w serwisie FN .... ....

UFO24

więcej na: emilcin.com

Sob, 3 luty 2024 14:19 | Z POCZTY DO FN: [...] Mam obecnie 50 lat wiec juz długo nie bedzie mnie na tym świecie albo bede mial skleroze. 44 lata temu mieszkałam w Bytomiujednyna rozrywka wieczorem dla nas był wtedy jedno okno na ostatnim pietrze i akwarium nie umiałem jeszcze czytać ,zreszta ksiażki wtedy były nie dostepne.byliśmy tak biedni ze nie mieliśmy ani radia ani telewizora matka miała wykształcenie podstawowe ojczym tez pewnego dnia jesienią ojczym zobaczył swiatlo za oknem dysk poruszający sie powoli...

Artykułem interesują się

Poniżej lista Załogantów, których zainteresował ten artykuł. Możesz kliknąć na nazwę Załoganta, aby się z nim skontaktować.

Dziennik Pokładowy

Sobota, 27 stycznia 2024 | Piszę datę w tytule tego wpisu w Dzienniku Pokładowym i zamiast rok 2024 napisałem 2023. Oczywiście po chwili się poprawiłem, ale ta moja pomyłka pokazała, że czas biegnie błyskawicznie. Ostatnie 4 miesiące od mojego odejścia z pracy minęły jak dosłownie 4 dni. Nie mogę w to uwierzyć, że ostatnią audycję miałem dwa miesiące temu, a ostatni wpis w Dzienniku Pokładowym zrobiłem… rok temu...

czytaj dalej

FILM FN

EMILCIN - materiał archiwalny

archiwum filmów

Archiwalne audycje FN

Playlista:

rozwiń playlistę




Właściwe, pełne archiwum audycji w przygotowaniu...
Będzie dostępne już wkrótce!

Poleć znajomemu

Poleć nasz serwis swojemu znajomemu. Podaj emaila znajomego, a zostanie wysłane do niego zaproszenie.

Najnowsze w serwisie

Wyświetl: Działy Chronologicznie | Max:

Najnowsze artykuły:

Najnowsze w XXI Piętro:

Najnowsze w FN24:

Najnowsze Pytania do FN:

Ostatnie porady w Szalupie Ratunkowej:

Najnowsze w Dzienniku Pokładowym:

Najnowsze recenzje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: OKRĘT NAUTILUS - pokład on-line:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: Projekt Messing - najnowsze informacje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: PROJEKTY FUNDACJI NAUTILUS:

Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.