Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy... /Albert Einstein/
Oszustwo czy przełom? Świat osób zainteresowanych poszukiwaniem alternatywnych energii ponownie dyskutuje o silniku Howarda Johnsona. Za sprawą filmu zamieszczonego na youtube.
Na świecie coraz bardziej brakuje energii. Wyczerpują się naturalne surowce, z roku na rok wzrasta liczebność ludzi na Ziemi i coraz bardziej zasadne jest pytanie: czy gdzieś na naszym świecie istnieje urządzenie, które pozyskuje z przestrzeni tzw. wolną energię?
Jesteśmy właśnie w momencie, kiedy to na świecie znowu zawrzało, a wszystko za sprawą filmu, który pojawił się na youtube. Jeden z czytelników stron FN interesujący się tym zagadnieniem dał nam znać, że warto wspomnieć o tym w naszym serwisie. Chodzi o tzw. silnik Howarda Johnsona. Jest to jedno z tych urządzeń, które jest owiane istną legendą w środowisku osób zajmujących się poszukiwaniem „wolnej energii”.
Jedną z konstrukcji takiego silnika opracował i opatentował w Stanach Zjednoczonych w Howard Robert Johnson. Według twórcy energię uzyskuje się z rozmagnesowania magnesów trwałych. Howard Johnson doszedł do wniosku, że energia poruszających się w magnesach elektronów, przy odpowiednim ich ułożeniu, sama w sobie może stanowić niewyczerpalne źródło siły zdolnej poruszać dużej mocy silniki, turbiny, a nawet całe pociągi.
Podobno wykonane przez niego prototypy silników pracowały znakomicie, choć tutaj po raz kolejny obowiązuje zasada dotycząca urządzeń „free energy”, że „gdzieś tam ktoś tam” to widział i słyszał, ale co się z nią dzieje teraz, nie wiadomo... Oczywiście natychmiast dodaje się tutaj wszelkie wątki spiskowe, pojawiają się tajne służby, agenci wielkich koncernów energetycznych itp. Jaka jest prawda trudno dociec, ale właśnie na świecie pojawił się kolejny wątek związany z takimi urządzeniami. 17 marca na youtube pojawił się film z rzekomo działająca repliką samonapędzającego się, wiecznie działającego silnika Howarda
Johnsona.
By fundacjanautilus at 2009-04-10
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Uwaga, istotne, przełom na skalę światową, który jest tłamszony.
W połowie marca 2009 człowiek o pseudonimie MYLOW121363 zbudował, jak
twierdzi, działający model magnetycznego silnika Howarda Johnsona, który
jest urządzeniem free energy i z pozoru działa jak perpetum mobile (być
może w trakcie pracy pobiera energię z otoczenia, gdyż stator w czasie
jego pracy oziębia się wg Mylowa). Po opublikowaniu serii filmów video z
działającym urządzeniem i dopracowaniu modelu do perfekcji Mylow
skontaktował się ze swoim prawnikiem, aby ustalić jak dalej postępować.
Jego prawnik w dniu wczorajszym (02-04-2009) przyjechał do niego z jakimś
innym człowiekiem, który nakazał mu przestać zajmować się tym urządzeniem,
twierdząc, że to leży w jego interesie, aby przestał się nim zajmować.
Żona Mylowa zawiadomiła policję co się działo dalej można przeczytać
poniżej (załączam dwie wiadomości, resztę można doczytać oraz obejrzeć
videa na tamtym forum).
Jeśli to prawda, to teorie konspiracji okazują sią prawdziwe, co do
celowego tłamszenia rozwoju urządzen free energy.
Zacznijmy od filmów prezentującego owo niezwykłe urządzenie.
Na kolejnym filmie ów tajemniczy MYLOW121363 omawia dość szczegółowo, jak zbudował owo urządzenie i jak zainstalował magnesy, które wprawiają w ruch tarczę. Przed uruchomieniem urządzenia jego twórca zapewnia, że nie ma w tym żadnych „trików”, a tarcza jest osadzona jedynie na walcu, który posiada łożyska.
Trudno jest oceniać, czy film pokazuje prawdziwe urządzenie. Jego autor zapewnia, że tarcza obraca się bardzo szybko, całość pracuje bardzo cicho. Po zatrzymaniu tarczy ręką wyczuwa się siłę, która ma powodować jej ponowny ruch. Wszystko dzięki odpowiednio ustawionym magnesom. Jak twierdzi autor urządzenia na jednym z kolejnych filmów, kierował sie przy budowie nie opisami w patentach, a zdjęciami, które różniły się od tych z opisu samego Johnsona. Jeśli chodzi o "tłamszenie", to znając realia pracy mediów wystarczy, żeby owo urządzenie twórca pokazał w jednej z dużych i bogatych redakcji. Wtedy "zatrzymanie lawiny w mediach" jest poza zasięgiem nawet całych hord tajnych agentów, ale na ten prosty pomysł nie wpadł żaden z twórców urządzeń "free energy". My na pewno wiedzielibyśmy, jak sobie z tym problemem poradzić i nikt nie byłby w stanie "stłamsić" takiej informacji... ;)
Przy okazji tej sprawy warto wspomnieć o jeszcze jednej sprawie. Od wielu lat „chodzi nam po głowie” pomysł, aby stworzyć zespół działających w ramach FN, który zajmie się budową urządzeń, których plany są powszechnie dostępne w internecie. W ten sposób sami moglibyśmy zweryfikować niektóre tezy, które pojawiają się w świecie poszukiwaczy „darmowej energii”. Potrzebni są jednak ludzie o zdolnościach technicznych, którzy mają także dostęp do warsztatu, gdzie mogliby wykonać takie urządzenie.
Na razie wszystkich czytelnikom stron FN z pokładu okrętu Nautilus składamy życzenia... Wesołych, spokojnych i miłych Świąt!/w czasie świąt pamiętajcie o swoim "ulubionym okręcie" przemierzającym świat w poszukiwaniu odpowiedzi na najważniejsze pytania, jakie kiedykolwiek może sobie postawić człowiek... ;)/ By fundacjanautilus at 2009-04-10
Sob, 3 luty 2024 14:19 | Z POCZTY DO FN: [...] Mam obecnie 50 lat wiec juz długo nie bedzie mnie na tym świecie albo bede mial skleroze. 44 lata temu mieszkałam w Bytomiujednyna rozrywka wieczorem dla nas był wtedy jedno okno na ostatnim pietrze i akwarium nie umiałem jeszcze czytać ,zreszta ksiażki wtedy były nie dostepne.byliśmy tak biedni ze nie mieliśmy ani radia ani telewizora matka miała wykształcenie podstawowe ojczym tez pewnego dnia jesienią ojczym zobaczył swiatlo za oknem dysk poruszający sie powoli...
Artykułem interesują się
Poniżej lista Załogantów, których zainteresował ten artykuł. Możesz kliknąć na nazwę Załoganta, aby się z nim skontaktować.
Sobota, 27 stycznia 2024 | Piszę datę w tytule tego wpisu w Dzienniku Pokładowym i zamiast rok 2024 napisałem 2023. Oczywiście po chwili się poprawiłem, ale ta moja pomyłka pokazała, że czas biegnie błyskawicznie. Ostatnie 4 miesiące od mojego odejścia z pracy minęły jak dosłownie 4 dni. Nie mogę w to uwierzyć, że ostatnią audycję miałem dwa miesiące temu, a ostatni wpis w Dzienniku Pokładowym zrobiłem… rok temu...
Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies)
w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby
ją zamknąć.