Dziś jest:
Piątek, 22 listopada 2024

Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy... 
/Albert Einstein/

Komentarze: 0
Wyświetleń: 8252x | Ocen: 1

Oceń: 2/5
Średnia ocena: 1/5


Nie, 12 kwi 2009 00:00   
Autor: FN, źródło: FN   

„Całun jest prawdziwy i było w niego owinięte ciało Jezusa” – takie zaskakujące wyznanie złożył przed śmiercią dr Ray Rogers.

Image Hosted by ImageShack.us
By fundacjanautilus at 2009-04-12 Dr Ray Rogers był przez wiele lat uznawany za jednego z najbardziej znanych badaczy tzw. całunu turyńskiego. Przez wiele lat konsekwentnie uważał, że całun turyński to fałszerstwo. Tymczasem brytyjska wersja kanały Discovery w pierwszy dzień świąt wyemitowała film z wyznaniem dr Rogersa, które ten wyznał tuż przed swoją śmiercią. O sprawie napisały brytyjskie media, a tekst ten został opublikowany przez PAP. Nagranie wzbudziło poruszenie wśród badaczy całunu na całym świecie. Image Hosted by ImageShack.us
By fundacjanautilus at 2009-04-12 Badacz Całunu turyńskiego najprawdopodobniej zmienił zdanie co do jego autentyczności. Tak wiec - w jego opinii - Jezus faktycznie mógł zostać owinięty w słynne płótno po zdjęciu z krzyża - pisze brytyjska prasa, powołując się na nagranie, które dr Ray Rogers sporządził tuż przed swoją śmiercią. W roku 1988 naukowcy - w tym Rogers - podważali autentyczność Całunu, określając jego wiek metodą datowania C14 na lata 1260-1390 n.e. Jednak inne badania przynosiły odmienne wnioski. Część naukowców doszła do przekonania, że badania próbki wyciętej z całunu i datowanej na średniowiecze, dowodzą jedynie, że pochodziła ona z łaty doszytej do skraju płótna kilkaset lat temu. Miały one zostać doszyte, aby uzupełnić ubytki powstałe w miejscach, za który je trzymano podczas publicznych pokazów. Łata zamiast płótna całunu Jako pierwsi stwierdzili to badacze Joseph G. Marino i M. Sue Benford w 2000 roku. Ray – na wieść o twierdzeniach wspomnianych badaczy – postanowił obalić ich teorie. W końcu jednak się poddał. Teorię tę potwierdza nowe, sensacyjne nagranie, które zostało wyemitowane przez Dioscovery Channel. Możemy na nim zobaczyć, jak informacje o łatach wstrząsnęły wspomnianym Ray'em Rogersem. To właśnie on, tuż przed śmiercią w 2005 roku, zostawił wiadomość - nagranie wideo, z którego wynika, że najpewniej zmienił zdanie co do autentyczności Całunu. - Nie wierzę w cuda, które zmieniałyby prawa natury – stwierdził na nagraniu. - Jednak teraz dochodzę do przekonania, że jest bardzo duża szansa na to, iż ten kawałek płótna został wykorzystany do owinięcia Jezusa, historycznej postaci. Skąd taki wniosek? Ray Rogersa doszedł do wniosku, że laboratoria w 1988 roku zamiast datować płótno całunowe faktycznie datowały przyszytą do niego łatę. - Sue (Benford) i Joe (Marino) mieli rację. Wzięliśmy do badań najgorszy możliwy fragment - stwierdził. 437x113 cm tajemnicy Sławny Całun turyński jest kawałkiem płótna, o długości 437 cm i szerokości ok. 113 cm. Widać na nim odbicie nagiego mężczyzny z brodą i długimi włosami, które są splecione w warkocze. Jego ciało znaczą liczne rany. Płótno przechowywane jest w katedrze p.w. św. Jana Chrzciciela w Turynie. O istnieniu owego płótna mówiło wiele relacji spisanych po śmierci Jezusa. Image Hosted by ImageShack.us
By fundacjanautilus at 2009-04-12 Jest to największa relikwia całego chrześcijaństwa. Został on ponownie wystawiony na widok publiczny w dniach od 12 sierpnia do 22 października 2000 roku. Na płótnie Całunu zostały odbite ślady obrazujące z przodu i z tyłu anatomiczne części ludzkiego ciała. Do dzisiaj nie znamy żadnej innej sodary czy pogrzebowego prześcieradła, noszącego ślady podobne w swej zgodności z ewangelicznym opisem do śladów na Całunie. Unikatowość znaleziska pobudzała przez wieki fantazję badaczy, których celem było odkrycie, czy powstanie śladów można przypisać procesom chemiczno-fizycznym, dającym się odtworzyć w warunkach doświadczalnych. Całunowy wizerunek obecny jedynie na jednej stronie płótna jest przyblakły, brak na nim wyraźnych konturów, a jego barwa jest jednolicie jasnożółta. Jak wynika z badań mikroskopowych, włókienka mają inny odcień wyłącznie na powierzchni. Na włóknach znajdujących się głębiej, zjawisko zażółcenia zanika; w miejscu splotu włókien widzimy jego całkowity zanik. Intensywność zabarwienia wizerunku nie zależy od większego stopnia zażółcenia, ale spowodowana jest gęstością występowania zabarwionych włókien, tzn. ilością żółtych włókien na jednostce powierzchni. Na płótnie nie ma żadnego śladu barwników pochodzenia organicznego czy nieorganicznego, ani też żadnego związku chemicznego innego od włókien lnu. Na całej powierzchni ciała możemy zaobserwować czerwonawe plamy pozostawione przez materiał hematyczny jak wykazały to badania biomedyczne. Należy zauważyć, że pod plamami krwi nie ma wizerunku, co jest dowodem na to, że powstał on po naniesieniu materiału hematycznego. Na płótnie Całunu zostały odbite ślady obrazujące z przodu i z tyłu anatomiczne części ludzkiego ciała. Do dzisiaj nie znamy żadnej innej sodary czy pogrzebowego prześcieradła, noszącego ślady podobne w swej zgodności z ewangelicznym opisem do śladów na Całunie. Image Hosted by ImageShack.us
By fundacjanautilus at 2009-04-12 18 kwietnia 1998 roku całun turyński za zgodą papieża rozpostarty został i udostępniony zwiedzającym na dwa miesiące. Po kilku stuleciach sporów nadal nie wiadomo, czy jest to prześcieradło, w które owinięte było zdjęte z krzyża ciało Chrystusa, czy też falsyfikat wykonany na przełomie XIII i XIV w. Nie wszyscy śledzą dyskusje naukowców co jakiś czas weryfikujących dotychczasowe ustalenia. Ani zwolennicy, ani przeciwnicy autentyczności lnianego płótna nie znaleźli na razie jednoznacznego argumentu na udowodnienie swojej tezy. Czy dzisiaj jest to w ogóle możliwe? Unikatowość znaleziska pobudzała przez wieki fantazję badaczy, których celem było odkrycie, czy powstanie śladów można przypisać procesom chemiczno-fizycznym, dającym się odtworzyć w warunkach doświadczalnych. Image Hosted by ImageShack.us
By fundacjanautilus at 2009-04-12 Najstarsza udokumentowana propozycja na temat powstania całunowego wizerunku pochodzi z pierwszej połowy XVI wieku. W roku 1534 papieski legat Kard. Luigi De Gorrevod, wysłany do Chambery w celu sprawdzenia stanu zachowania płótna, wysunął hipotezę, iż ślady powstały w wyniku połączenia się potu z aloesem i mirrą. Rozwinięcie tej teorii oraz doświadczeń mających na celu ustalenie mechanizmu powstania śladów ma jednak swój początek dopiero w roku 1898, kiedy przy okazji wykonania pierwszej oficjalnej fotografii na Wystawie Sztuki Sakralnej w Turynie adwokat Secondo Pia odkrył, że odciśnięty wizerunek na Całunie nosi cechy podobne do cech fotograficznego negatywu: tzn. postać człowieka na fotograficznej kliszy jawi się tak, jakbyśmy oglądali ją w rzeczywistości. Istotnie fotografia jest narzędziem podstawowym do badań całunowego wizerunku, ponieważ bardzo skrupulatnie uwidacznia obecność wielu szczegółów oraz jednocześnie dostarcza ogólną wizję całości, która podkreśla jego doskonałą strukturalną złożoność. Od czasu przeprowadzenia testów izotopowych nie badano już całunu. Pojawiły się jednak hipotezy, zastosowano wówczas niewłaściwą metodę. Szczególne zainteresowanie wzbudziły wyniki prac rosyjskiego specjalisty w dziedzinie radiodatowania Dymitra Kuzniecowa. Z przeprowadzonych przez niego badań wynika, że metoda węgla C14 w ogóle nie powinna zostać zastosowana w celu ustalenia okresu pochodzenia całunu. Kuzniecow zbadał próbkę starego materiału symulując warunki, jakie panowały w Sainte Chapelle w Chambery podczas pożaru w 1532 r. materiał ten ogrzewano do 300 stopni Celsjusza w atmosferze tlenku i dwutlenku węgla ze śladową ilością jonów srebra w środowisku wodnym, co w wyniku karboksylacji celulozy "odmłodziło" próbkę o trzynaście wieków. Za autentycznością całunu przemawia trójwymiarowość odbicia. Mimo licznych prób, dotychczas nikomu nie udało się otrzymać podobnego wizerunku. Żadna z metod sugerowanych przez przeciwników autentyczności całunu nie okazała się dostatecznie skuteczna. Za tezą o prawdziwości płótna przemawiają też wszystkie badania krwi. W średniowieczu nikt nie potrafił odróżnić skrzepu krwi tętniczej od żylnej, a na całunie znajdują się oba jej rodzaje. Żaden fałszerz w tamtym czasie nie byłby w stanie tego wykonać- twierdzi prof. Władysław Fenrych, syndonolog z Akademii Medycznej w Poznaniu. Istnieje też kwestia wiary. Trzeba być człowiekiem wierzącym, by być przekonanym o autentyczności całunu. Jeśli ktoś nie wierzy w zmartwychwstanie Chrystusa, trudno mu uznać prawdziwość płótna. Nie istnieje niestety- "test na Chrystusa". Zidentyfikowanie grupy krwi AB na całunie nie jest żadnym dowodem, gdyż nie znamy przecież grupy krwi Chrystusa. Nie wiemy czy byłby wysoki czy niski. Pomiędzy wiarą a nauką istnieje więc różnica zdań. Również ostrożnie wypowiadają się teolodzy: Teologia nie jest w stanie rozstrzygnąć, czy całun jest autentyczny, . - Dodatkowo wzmocniłoby to historyczny przekaz o męce Jezusa, który mamy już w Ewangeliach; jako materiał mający bezpośredni związek z Chrystusem tym bardziej stałby się przedmiotem czci na płaszczyźnie religijnej- uważa ks. prof. Tomasz Węcławski, członek Międzynarodowej Komisji Teologicznej, dziekan Papieskiego Wydziału Teologicznego w Poznaniu, którego cytował tygodnik WPROST. Całun dobrze odpowiada temu, co historycznie wiemy o Męce Pańskiej. Ta odpowiedniość może wynikać zarówno z tego, że rzeczywiście jest on historycznym świadectwem męki Jezusa, jak i stąd, że jest fałszerstwem. Z teologicznego punktu widzenia ma więc znaczenie względne jest ewentualnie dodatkowym historycznym świadectwem przekazu Ewangelii. Biorąc jednak pod uwagę emocjonalny związek chrześcijanina z tajemnicą męki Chrystusa, nie jest rzeczą obojętną, czy całun to prawdziwy świadek wydarzeń czy fałszerstwo. Skoro istnieje wiele obiektywnych wskazań, które wprawdzie nie stanowią bezpośredniego dowodu, ale nie wykluczają autentyczności całunu, jego znaczenie dla chrześcijan jest bardzo duże. Nawet gdyby się okazało, że nie jest on autentycznym przedmiotem, zachowa wartość jako reprezentacja męki Chrystusa . Najstarsza udokumentowana propozycja na temat powstania całunowego wizerunku pochodzi z pierwszej połowy XVI wieku. W roku 1534 papieski legat Kard. Luigi De Gorrevod, wysłany do Chambery w celu sprawdzenia stanu zachowania płótna, wysunął hipotezę, iż ślady powstały w wyniku połączenia się potu z aloesem i mirrą. Rozwinięcie tej teorii oraz doświadczeń mających na celu ustalenie mechanizmu powstania śladów ma jednak swój początek dopiero w roku 1898, kiedy przy okazji wykonania pierwszej oficjalnej fotografii na Wystawie Sztuki Sakralnej w Turynie adwokat Secondo Pia odkrył, że odciśnięty wizerunek na Całunie nosi cechy podobne do cech fotograficznego negatywu: tzn. postać człowieka na fotograficznej kliszy jawi się tak, jakbyśmy oglądali ją w rzeczywistości. Istotnie fotografia jest narzędziem podstawowym do badań całunowego wizerunku, ponieważ bardzo skrupulatnie uwidacznia obecność wielu szczegółów oraz jednocześnie dostarcza ogólną wizję całości, która podkreśla jego doskonałą strukturalną złożoność. Syntetyczny ślad klasyfikacji najbardziej wiarygodnych hipotez na temat uformowania się całunowego wizerunku przedstawia się następująco: - teoria styku: ciało Człowieka z Całunu, pokryte roztworem aloesu i mirry w wyniku bezpośredniego kontaktu z płótnem, pozostawiło ślady zmieniając naturalne zabarwienie włókien lnianych; - teoria waporigrafii: opary wydzielane przez ciało weszły w reakcję z roztworem aloesu i mirry powodując kolorymetryczną zmianę płótna; - teoria promieniowania: energia typu termicznego i elektromagnetycznego oddziałuje na roztwór aloesu i mirry określając kolorymetryczne tonowanie płótna. Należy podkreślić, że przeprowadzone przez badaczy doświadczenia ograniczyły się wyłącznie do oblicza, co się zaś tyczy całego wizerunku, istnieją pewne trudności operacyjne, które do tej pory nie doczekały się jednoznacznego rozwiązania. Kościół katolicki ani inne chrześcijańskie kościoły czy związki kościelne nie określają czy jest to naprawdę całun, w który owinięto Jezusa Chrystusa. Zostało to zostawione osobistym osądom wierzących. Warto jednak podkreślić, że wizerunek na całunie jest zadziwiający pod każdym względem. Wygląda to tak, jakby ciało leżące o owym całunie nagle zostało napełnione jakąś energią, która wypromieniowując zostawiła na płótnie ślad niczym na kliszy fotograficznej. Można wykluczyć „malowanie farbkami”, a w grę wchodzi jedynie eksperymentowanie z ludzkim ciałem, które naprawdę było owijane w płótno (jeśli założymy fałszerstwo). Przy okazji Świąt Wielkiej Nocy na pokładzie Nautilusa doszło do ciekawej dyskusji. Owa dyskusja jest często prowadzona przez ludzi, którzy owładnięci nienawiścią do chrześcijaństwa starają się w ogóle negować istnienie Jezusa jako postaci historycznej. Wśród tych ludzi są dwie szkoły. Pierwsza zakłada, że wszystkie ewangelie mówią o postaci fikcyjnej, absolutnie wymyślonej przez ewangelistów. Wyjątkowe zasługi w szerzeniu tej „szkoły myślenia” ma wyjątkowo niechętny chrześcijaństwu i całej cywilizacji zachodniej film „Zeitegeist”, który wprost stawia tezę, że żadnego Jezusa nie było, a „naiwne masy” dały się zmanipulować oszustom. Druga szkoła prezentuje wersję łagodniejszą. Zakłada ona mniej więcej tyle: - owszem, może i był jakimś tam Jezus, ale po pierwsze nie czynił żadnych cudów, a już na pewno nie zmartwychwstał. Był po prostu filozofującym synem cieśli, który zebrał wokół siebie grupę wyznawców, gdyż był silną osobowością. Druga szkoła także uważa wszystkie ewangelie za stek bzdur. Wielu ludziom (zwłaszcza bardzo młodym, którzy w sposób naturalny buntują się przeciwko starszym) niezwykle imponuje takie myślenie, gdyż to „kwestionuje układ” i „obala tezy, w które wierzą ogłupione masy”, a takie stawianie sprawy bardzo się podoba wielu, co to - w ich przekonaniu - "nienawidzą system". Przerabialiśmy ten schemat myślenia wiele razy. Zupełnie inaczej sprawa owego pytania o „prawdziwość Jezusa” wygląda z punktu widzenia nas, czyli Fundacji Nautilus. Jak sprawdzić prawdziwość tej tezy, czy Jezus był człowiekiem obdarzonym boską mocą? Oczywiście najlepiej byłoby dysponować wehikułem czasu, przenieść się do pierwszego wieku i na własne oczy przekonać się, czy Nowy Testament mówi prawdę, czy Jezus chodził po wodzie, czy rzeczywiście umarł na krzyżu i czy wreszcie miał w sobie ową „boską moc”. Ale umówmy się, że ten wariant jest niemożliwy (przynajmniej na razie). Można oceniać tę postać po relacjach ewangelistów. Przez wiele lat były one podawane w formie opowieści ustnych, a wreszcie zdecydowano się je spisać i tak powstał Nowy Testament. Zakładając prawdziwość czterech ewangelii (a także ewangelii apokryficznych, o których także wiele razy pisaliśmy w naszym serwisie) można śmiało założyć, że Jezus był postacią obdarzoną ogromną mocą, której przyjście było wcześniej istotnie zapowiadane przez wielu proroków żyjącej przed narodzeniem Jezusa. Tu jednak cały czas mamy do czynienia z owym aspektem „wiary”. Inna sprawa, że słowa wypowiedziane przez Jezusa i cytowane przez ewangelistów zawierają w sobie prawdę uniwersalną. Poruszał on wszystkie aspekty życia człowieka w taki sposób, że potrafił wskazać drogę dla wielu osób, które w swoim życiu „gdzieś się zatraciły”. Znamy przykłady osób, które po bardzo podłym życiu biorąc serio wszystkie wskazówki dotyczące życia zawarte w Nowym Testamencie faktycznie „odnajdywały z powrotem równowagę”. Tego typu przypadki świadczą jednak wyłącznie o tym, że treści znajdujące się w Nowym Testamencie były uniwersalne zarówno dla prostych mieszkańców Jerozolimy w pierwszym wieku, jak i ludzi żyjących współcześnie. Mogłoby to jednak oznaczać, że Jezus był jedynie wybitnym myślicielem, filozofem lub bardzo mądrym człowiekiem, choć niekoniecznie osobą dysponującą „boską mocą”. Jest jednak jedna sprawa, która nie daje nam spokoju i która pokazuje pewien wymiar postaci Jezusa niesłusznie pomijany we wszelkich dywagacjach wokół jego osoby. Na czym on polega? Na stronach FN wiele razy pisaliśmy o tym, że czymś absolutnie prawdziwym są tzw. opętania demoniczne. Osoby, które w nie nie wierzą można zrozumieć, gdyż tylko zobaczenie na własne oczy osoby opętanej przez niewidzialną, inteligentną i wyjątkowo złą siłę może sprawić, że przyjmiemy istnienie tego zjawiska za fakt. Takim nieszczęsnym ludziom pomagają tylko i wyłącznie egzorcyzmy, które potrafią sprawić, że z opętanego człowieka udaje się wypędzić „niewidzialnego intruza”. Tego typu egzorcyzmy wyglądają bardzo często dokładnie tak, jak przedstawiają to filmy (dochodzi do samoczynnej lewitacji osoby opętanej, zapłonu odzieży na ludziach uczestniczących w całym obrzędzie – mamy dokumentację potwierdzającą takie właśnie przypadki). Dlaczego piszemy o egzorcyzmach? Dlatego że... na wszystkie te niewidzialne i złe istoty hasło „Jezus Chrystus” działa tak silnie, jak nic innego. Widać wyraźnie, że przywoływanie tej postaci podczas ezgorcyzmów sprawia, że istoty demoniczne uznają istnienie jakieś boskiej energii, która – jeśli wszystko dobrze się kończy – na koniec uwalnia opętaną osobę od tego nieszczęścia. Posiadamy naprawdę bardzo, bardzo bogatą bibliotekę przypadków opętań zakończonych egzorcyzmami i na podstawie tego materiału można śmiało postawić tezę – z postacią Jezusa Chrystusa jest związana jakaś energia, która w sposób wyjątkowy działa na świat niewidzialny! Image Hosted by ImageShack.us
By fundacjanautilus at 2009-04-12 W tym sensie istotnie można uznać to za dowód na prawdziwość tego, że był to człowiek obdarzony szczególnym, „boskim wymiarem” i którego zadziwiająca energia cały czas działa (!) mimo upływu setek lat od jego śmierci. Oczywiście wiemy, że tego typu teza ani nie przekona nie wierzących, ani nie zmieni wiary „przekonanych w prawdziwość Nowego Testamentu”. Bylibyśmy jednak nieuczciwi wobec siebie, gdybyśmy nie zwrócili naszym załogantom uwagi na ten drobny, ale niezwykle ciekawy aspekt postaci Jezusa Chrystusa, który działał równie skutecznie przed dwoma tysiącami lat (jeśli wierzyć w ewangelie), jak i dziś, w epoce internetu, promów kosmicznych i telefonów komórkowych.

Komentarze: 0
Wyświetleń: 8252x | Ocen: 1

Oceń: 2/5
Średnia ocena: 1/5


Nie, 12 kwi 2009 00:00   
Autor: FN, źródło: FN   



* Komentarze są chwilowo wyłączone.

Wejście na pokład

Wiadomość z okrętu Nautilus

ONI WRACAJĄ W SNACH I DAJĄ ZNAKI... polecamy przeczytanie tekstu w dziale XXI PIĘTRO w serwisie FN .... ....

UFO24

więcej na: emilcin.com

Sob, 3 luty 2024 14:19 | Z POCZTY DO FN: [...] Mam obecnie 50 lat wiec juz długo nie bedzie mnie na tym świecie albo bede mial skleroze. 44 lata temu mieszkałam w Bytomiujednyna rozrywka wieczorem dla nas był wtedy jedno okno na ostatnim pietrze i akwarium nie umiałem jeszcze czytać ,zreszta ksiażki wtedy były nie dostepne.byliśmy tak biedni ze nie mieliśmy ani radia ani telewizora matka miała wykształcenie podstawowe ojczym tez pewnego dnia jesienią ojczym zobaczył swiatlo za oknem dysk poruszający sie powoli...

Artykułem interesują się

Poniżej lista Załogantów, których zainteresował ten artykuł. Możesz kliknąć na nazwę Załoganta, aby się z nim skontaktować.

Brak zainteresowanych Załogantów.

Dziennik Pokładowy

Sobota, 27 stycznia 2024 | Piszę datę w tytule tego wpisu w Dzienniku Pokładowym i zamiast rok 2024 napisałem 2023. Oczywiście po chwili się poprawiłem, ale ta moja pomyłka pokazała, że czas biegnie błyskawicznie. Ostatnie 4 miesiące od mojego odejścia z pracy minęły jak dosłownie 4 dni. Nie mogę w to uwierzyć, że ostatnią audycję miałem dwa miesiące temu, a ostatni wpis w Dzienniku Pokładowym zrobiłem… rok temu...

czytaj dalej

FILM FN

EMILCIN - materiał archiwalny

archiwum filmów

Archiwalne audycje FN

Playlista:

rozwiń playlistę




Właściwe, pełne archiwum audycji w przygotowaniu...
Będzie dostępne już wkrótce!

Poleć znajomemu

Poleć nasz serwis swojemu znajomemu. Podaj emaila znajomego, a zostanie wysłane do niego zaproszenie.

Najnowsze w serwisie

Wyświetl: Działy Chronologicznie | Max:

Najnowsze artykuły:

Najnowsze w XXI Piętro:

Najnowsze w FN24:

Najnowsze Pytania do FN:

Ostatnie porady w Szalupie Ratunkowej:

Najnowsze w Dzienniku Pokładowym:

Najnowsze recenzje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: OKRĘT NAUTILUS - pokład on-line:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: Projekt Messing - najnowsze informacje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: PROJEKTY FUNDACJI NAUTILUS:

Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.