Dziś jest:
Piątek, 29 listopada 2024

Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy... 
/Albert Einstein/

Komentarze: 0
Wyświetleń: 12222x | Ocen: 1

Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5


Śr, 6 maj 2009 00:00   
Autor: FN, źródło: FN   

To słowo do dzisiaj wzbudza w wielu osobach obsesyjny lęk. „Czarnobyl” stał się symbolem zagrożenia dla ludzkiej cywilizacji, która próbuje okiełznać energię atomu.

Image Hosted by ImageShack.us
By fundacjanautilus at 2009-05-06 Kilkanaście dni temu mieliśmy małą rocznicę wydarzenia, które w 1986 roku zmieniło świat, czyli katastrofy elektrowni atomowej w Czarnobylu. To małe miasteczko na Ukrainie stało się symbolem. To jest bowiem największa katastrofa nuklearna w dziejach ludzkości, apokalipsa. Do dziś trwają spory, jakie konsekwencje dla Ziemi i ludzi mieszkających w pobliżu miało to, co wydarzyło się w kwietniu 1986 roku. Na pokładzie Nautilusa odbyła się ciakawa dyskusja, podczas której... pojawiło się kilka pytań. Ile naprawdę było ofiar? Ile osób zachorowało na choroby nowotworowe? Czy nadal ten teren jest niebzepiczny dla ludzi?Związek Radziecki był pozbawiony wolnych mediów, opierał się od początku do końca na kłamstwie, więc wszelkie dane będą niewiarygodne. Jest pewne, że wskutek awarii śmierć poniosło kilkadziesiąt osób – pracowników energobloku nr 4, gdzie doszło do eksplozji oraz strażaków, biorących udział w akcji ratunkowej To, że wielu tzw. likwidatorów zmarło (jak się często podnosi) w niskim, jak na zachodnie standardy, wieku nie musi wynikać bezpośrednio z otrzymanych dawek promieniowania. Wystarczy spojrzeć na średnią długości życia mężczyzn w Rosji, by przekonać się, że nie ma tu odstępstwa od "normy". Domniemany dramatyczny wzrost zachorowań na nowotwory nie znajduje odzwierciedlenia w statystykach, biorąc pod uwagę, że przed 1986 rokiem nie prowadzono przesiewowych, profilaktycznych badań dużych społeczności. Warto również zwrócić uwagę na zjawisko tzw. radiofobii, polegającej na przypisywaniu skutkom Czarnobyla każdej chorobowej zmiany organizmu. Katastrofa, do której doszło 26 kwietnia 1986 r. w elektrowni atomowej w Czarnobylu na Ukrainie, ma nadal wpływ na postrzeganie na świecie energetyki jądrowej. Niezależnie od tego, ile usłyszelibyśmy zapewnień, że „obecna technologia jest bezpieczna” zawsze możemy przywołać przykład Czarnobyla, który także „dla ówczesnych był całkowicie bezpieczny”. A jednak... Na całej katastrofie na pewno zaważył tajny, ściśle militarny charakter technologii tej elektrowni. Bloki w Czarnobylu były wyposażone w specyficzny typ reaktora o nazwie RBMK, wzorowany na reaktorach militarnych, umożliwiających wytwarzanie plutonu. Właśnie konstrukcja reaktora przyczyniła się do tragedii, która miała miejsce w elektrowni. Ponadto do wybuchu doprowadziła seria błędów operatorów reaktora, którzy m.in. usunęli zabezpieczenia, wygaszające reaktor w razie awarii. Reaktor ten był przystosowany do tego, aby wyjmować z niego paliwo w dowolnym momencie, bo pluton dla celów wojskowych uzyskuje się z paliwa, które wypalało się ok. 3-4 tygodnie. W związku z tym reaktor miał konstrukcję inną niż wszystkie normalnie używane na świecie dla celów pokojowych . Współczesna energetyka jądrowa nie niesie ze sobą niebezpieczeństwa awarii podobnej do tej, która wydarzyła się w 1986 r. w Czarnobylu - przekonywali na piątkowej konferencji prasowej w Warszawie przedstawiciele Stowarzyszenia Ekologów na Rzecz Energii Nuklearnej (SEREN). Katastrofa, do której doszło 26 kwietnia 1986 r. w elektrowni atomowej w Czarnobylu na Ukrainie, ma nadal wpływ na wyobraźnię Polaków i na nastawienie społeczeństwa do energetyki jądrowej. Jak powiedział Polskiej Agencji Prasowej w reaktorach, które buduje się obecnie, nie może się wydarzyć taka awaria. W wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej przyczynę katastrofy w Czarnobylu bardzo dość obrazowo wyjaśnił ekspert Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej i Komisji Europejskiej w sprawach bezpieczeństwa reaktorów, dr inż. Andrzej Strupczewski. Jak powiedział, w paliwie znajdującym się w rdzeniu reaktora jądrowego dochodzi do rozszczepienia jąder atomów. W tym procesie wydzielają się neutrony, które z kolei powodują rozszczepianie kolejnych atomów. Wydzielane przy tym ciepło zamieniane jest na energię elektryczną. Aby jednak neutrony, wypromieniowywane przez rozszczepiające się jądra atomów mogły rozszczepiać następne, muszą zostać częściowo spowolnione. W większości reaktorów jądrowych neutrony spowalniane są przez wodę otaczającą rdzeń. Jeżeli wody zabraknie, bo np. odparuje na skutek awarii, to neutron się nie spowalnia. I wtedy, jeśli się nie spowolni, to ucieknie na zewnątrz i nie spowoduje rozszczepienia. W związku z tym moc reaktora maleje, aż reaktor się wygasi - mówił. Ponadto - jak dodał - woda zatrzymuje drobną część neutronów, dzięki czemu reakcja nie może przyspieszyć. Tymczasem w RBMK neutrony spowalniane są przez grafit, który niezależnie od tego czy jest gorący, czy zimny, to nie odparowuje - chyba że się spali. W związku z tym, kiedy w Czarnobylu reaktor się podgrzał, to grafit też się podgrzał, ale neutrony nadal spowalniały się w nim bardzo dobrze i wracały do uranu i powodowały rozszczepienia. Co gorsza grafit sprawiał, że liczba neutronów wracających do paliwa ciągle wzrastała. W związku z tym w ciągu 13 sekund moc reaktora wzrosła tysiąc razy i to spowodowało katastrofę. - powiedział Strupczewski. Problemy te wynikły w trakcie testu, który miał pokazać jak zachowają się systemy wspomagające pracę reaktora (m.in. system chłodzący i sterujący), w sytuacji, kiedy spadnie moc reaktora i nie będzie możliwe ich zasilanie. Chodziło o sprawdzenie czy turbinom pracującym "siłą rozpędu" wystarczy mocy do zasilania tych systemów, zanim uruchomią się awaryjne generatory prądu, zasilane silnikami spalinowymi. - Aby przeprowadzić ten test operatorzy obniżyli moc reaktora i potem chcieli go wyłączyć. Ponieważ jednak moc była potrzebna dla sieci energetycznej, operator kijowski nie wyraził zgody na przeprowadzenie eksperymentu. I taka sytuacja pracy z reaktorem o obniżonej mocy trwała przez wiele godzin - od rana aż do północy. Przy zmniejszonej mocy reaktor wszedł w stan tzw. niestabilności. Kiedy wreszcie dyspozytor powiedział, że doświadczenie można wykonać, i kiedy zaczęli wyłączać turbiny, reaktor wszedł w stan samoczynnego wzrostu mocy - opowiadał. Kiedy moc reaktora sięgnęła 500 tys. megawatów, nie było sposobu, aby turbiny lub systemy chłodzące odebrały tę moc. - Wtedy paliwo zaczęło się topić, zamieniło się w parę o temperaturze 3 tys. stopni Celsjusza i wytrysnęło do resztek wody znajdujących się w rdzeniu. Nastąpił tzw. wybuch parowy. Gwałtowne odparowanie wody rozsadziło rdzeń, podobnie jak dzieje się to w przegrzanym kotle. Radioaktywne opary zostały wyrzucone na zewnątrz - mówił Strupczewski. W 2001 roku w miesięczniku Nowe Państwo ukazał się bardzo ciekawy wywiad z prof. Januszem Naumanem, kierownikiem katedry i kliniki chorób wewnętrznych i endokrynologii Akademii Medyczej w Warszawie, ekspertem Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej oraz Światowej Organizacji Zdrowia, wieloletnim przewodniczącym Polskiego Towarzystwa Endokrynologicznego, członkiem specjalnej komisji rządowej powołanej tuż po katastrofie czarnobylskiej, który od 1986 roku kieruje badaniami poświęconymi zdrowotnym skutkom Czarnobyla. /Warto jest go przedrukować / - Czy zgadza się Pan z opinią, że w wyniku katastrofy w Czarnobylu zostało poważnie poszkodowanych jedynie kilkadziesiąt osób bezpośrednio zaangażowanych w akcję ratunkową? - Całkowicie odrzucam podobne stwierdzenia. Proszę jednak pamiętać, że skala skażeń i ich konsekwencje są różne w różnych krajach. Z państw sąsiadujących z dzisiejszą Ukrainą najmniej poszkodowana okazała się Polska, najbardziej - Białoruś. To tam wystąpił największy wzrost zachorowań na raka tarczycy. - Czy odnotowanie wzrostu zachorowań na raka po katastrofie w Czarnobylu nie jest skutkiem postępu w medycynie? - Jeżeli tego rodzaju wzrost jest 2- czy 3-krotny, można się zastanawiać, czy nie jest to efekt postępu w diagnostyce albo skutek społecznego niepokoju prowadzącego do częstszego poddawania się badaniom. Jeśli jednak jest to wzrost 30-krotny, nie ma mowy o przypadku. Zresztą akurat na Białorusi już w roku 1984 - na dwa lata przed Czarnobylem - z pomocą Światowej Organizacji Zdrowia rozpoczęto drobiazgową rejestrację zachorowań na raka. Ogromny wzrost zachorowań jest tam precyzyjnie udokumentowany. - Ile przypadków stwierdzono? - Rak tarczycy jest u ludzi młodych zjawiskiem niezmiernie rzadkim. W okresie przed katastrofą wśród dzieci i młodzieży na Białorusi, czyli u około 2,5 miliona osób, rejestrowano około 2-3 przypadków rocznie. Od katastrofy do dzisiaj zanotowano 1100 przypadków. - Czy szczyt zachorowań minął? - Szczyt zachorowań sytuuje się z reguły w przedziale od 20 do 25 lat po napromieniowaniu. Istnieje także korelacja między czasem ujawnienia się skutków chorobowych a pochłoniętą dawką. Na przykład na Białorusi w graniczącym z Polską obwodzie brzeskim wzrost zachorowań na raka tarczycy nastąpił później niż w silniej napromieniowanym obwodzie homelskim. - Jak wygląda sytuacja na Ukrainie? - Warunki meteorologiczne w początkowym okresie katastrofy spowodowały, że tylko część substancji promieniotwórczych skaziła teren samej Ukrainy. Trzeba jednak przyznać, że w niektórych jej rejonach rozwój nowotworów tarczycy jest również wyraźny - zwłaszcza u dzieci. Podobnie jest w Rosji - na przykład w rejonach Brańska i Kaługi. - Również na terenie Polski istnieją tak zwane gorące miejsca. - Hot spoty istnieją także w Polsce, choć nie wszystkie zostały zidentyfikowane. Jedno ze zidentyfikowanych miejsc znajduje się koło Ostrołęki. - Czy ludzie zamieszkujący w Polsce takie obszary są poinformowani o zagrożeniach? - Są poinformowani i znajdują się pod stałą obserwacją medyczną. - To znaczy, że w Polsce wciąż są obszary silnie skażone? - To nie jest dobre określenie. W wypadku raka tarczycy wywołanego promieniowaniem jego dawki nie muszą być bardzo duże. Przy dawkach bardzo wysokich w komórkach tarczycy nie występuje efekt mutagenny, lecz są one niszczone i rak nie występuje. Trudno więc mówić, że obserwacją medyczną są w Polsce objęci mieszkańcy silnie skażonych terenów. Chodzi raczej o tereny podwyższonego ryzyka. W sumie skażenia radiologicznego w Polsce nie da się jednak porównać z tym na Białorusi czy w części Ukrainy. - Skoro duże dawki promieniowania niszczą tkankę tarczycy, nie wywołując raka, brak zachorowań na raka tarczycy na danym obszarze nie wyklucza, że był on silnie skażony izotopami jodu lub innych pierwiastków. - Oczywiście, w wyniku katastrofy w Czarnobylu został uwolniony do atmosfery również jod 131 - najgroźniejszy dla tarczycy, bo jego działanie ujawnia się po wielu latach. Poza tym w powietrzu znalazły się rozmaite inne związki promieniotwórcze. A izotopy jodu pochłaniane przez tarczycę to tylko jeden z czynników chorobotwórczych. Nie wolno zapominać o zewnętrznym promieniowaniu wielu innych izotopów. Jednak w Polsce poziom promieniowania zewnętrznego był niewielki. - Czy po 1986 roku w Polsce nastąpił wzrost zachorowań na raka tarczycy? - Trzeba powiedzieć, że mieliśmy wielkie szczęście. Tuż po katastrofie grupie lekarzy wchodzących w skład komisji rządowej udało się przekonać władze PRL do podania ludności profilaktycznej dawki jodku potasu, czyli płynu Lugola. Dla wielu ludzi, zwłaszcza młodych, oznaczało to skuteczną profilaktykę. - Skromnie pomija Pan swój udział w nakłonieniu ówczesnych władz do podania płynu Lugola... - Faktem jest, że należałem do tej grupy. Faktem jest jednak i to, że współpracowaliśmy z zespołem znakomitych ekspertów od energetyki jądrowej. Opracowali oni trzy scenariusze rozwoju sytuacji, na podstawie których można było podjąć decyzję o profilaktyce. Optymistyczny - mała awaria, pesymistyczny - poważna katastrofa w jednym z czterech bloków siłowni połączona z długotrwałym uwalnianiem cząstek radioaktywnych i bardzo pesymistyczny - niewyobrażalna w skutkach katastrofa obejmująca zniszczenie wszystkich czterech reaktorów... - ...przyjęto wariant drugi, czyli jedną czwartą niewyobrażalnej w skutkach katastrofy. - W odniesieniu do Polski scenariusz okazał się mniej pesymistyczny, ale wtedy wszyscy członkowie komisji z powagą odnosili się do sytuacji. Dlatego podjęliśmy radykalne działania. Profilaktyką zostało objętych 18 milionów osób. W konsekwencji nie zanotowaliśmy istotnego wzrostu zachorowań na raka brodawkowatego tarczycy - typową formę raka popromiennego. Natomiast rejestrujemy wzrost zachorowań na inne formy raka tarczycy - obecnie około 1000 przypadków rocznie w porównaniu z 250 w roku 1985. Wśród endokrynologów przeważa jednak opinia, że powodem tego stanu jest głównie niedobór w diecie jodu, którego dodawania do soli zaprzestano w Polsce w latach 80. Stwierdziliśmy natomiast zjawisko pojawiania się u dzieci przeciwciał przeciwtarczycowych. Podobna sytuacja wystąpiła w Hiroszimie i Nagasaki piętnaście lat po wybuchach. Jest jeszcze za wcześnie, aby jednoznacznie ustalić przyczyny tego zjawiska. Nie można wykluczyć wpływu promieniowania, ale jako jednego z kilku występujących czynników chorobotwórczych. Podobne wątpliwości rodzi dwukrotny w ostatnich latach wzrost wola guzkowego tarczycy. Mam nadzieję, że oba te zjawiska będą nadal obiektywnie badane. - Czy międzynarodowa społeczność endokrynologów jest zgodna w ocenie skutków Czarnobyla? - Nikt odpowiedzialny na świecie nie twierdzi dzisiaj, że Czarnobyl nie spowodował wzrostu zachorowań na raka tarczycy. Fakty są niepodważalne. Na Białorusi czy w niektórych rejonach Ukrainy i Rosji sytuacja jest poważna. Musimy także pamiętać o kilkuset tysiącach likwidatorów skutków katastrofy. U tych ludzi już dzisiaj nagminnie występują na przykład bezpłodność i impotencja. Nie można ignorować również skutków długotrwałego stresu. Z drugiej strony, zupełnym nieporozumieniem jest mówienie o masowych białaczkach i dziesiątkach tysięcy zmarłych wskutek napromieniowania. - Czy niewielkie dawki promieniowania mogą korzystnie wpływać na zdrowie? - Tak twierdzi profesor Jaworowski, cytowany w tekście opublikowanym przez Wprost [Marcin Rotkiewicz, Czarnobyl. Największy blef XX wieku, Wprost 14 stycznia 01 - przyp. NP]. Na czym opiera swoje tezy? Otóż współczynnik inteligencji u dzieci w amerykańskim stanie Newada jest wyższy w porównaniu z sąsiednimi stanami. A wiadomo przecież, że w Newadzie, gdzie przez dziesięciolecia przeprowadzano próby nuklearne, także promieniowanie radioaktywne jest wyższe. Większość mojego środowiska nie podziela jednak jego poglądów. - Zbigniew Jaworowski w swojej ocenie Czarnobyla powołuje się na poważne instytucje międzynarodowe. - Chodzi o UNSCEAR (Komitet Naukowy Narodów Zjednoczonych do spraw Skutków Promieniowania Atomowego). Rzecz w tym, że od samego początku kryzysu czarnobylskiego niektóre oficjalne ciała starały się problem zminimalizować. Wszystkie te organizacje, związane finansowo lub personalnie z przemysłem atomowym, wywierały wpływ na mass media. Mam raport UNSCEAR z 1988 roku, w którym prognozuje się wzrost zachorowań na raka po Czarnobylu na poziomie 28-40 przypadków. Autorzy dodają, że nikt nie będzie w stanie naukowo stwierdzić ich genezy. A tymczasem dzisiaj na samej tylko Białorusi mamy 1100 przypadków raka u dzieci, a ostatnio notuje się także wzrost zachorowań u dorosłych. Schorzenia tarczycy nie będą najprawdopodobniej jedynym skutkiem Czarnobyla. Jednym z argumentów na niewielką szkodliwość Czarnobyla przywoływanych we Wprost jest brak wzrostu zachorowań na białaczkę. Trzeba jednak pamiętać, że okres latencji - opóźnienia - dla nowotworów popromiennych to co najmniej 40 lat. Ostateczne wnioski będzie więc można formułować około roku 2028. Generalnie nie solidaryzuję się ze stanowiskiem, jakie zajął pan profesor Jaworowski. Po przeanalizowaniu tekstów we Wprost [por. także tekst Marcina Rotkiewicza Czarnobylska strefa mitów z 20 maja 01 - przyp. NP] podobne stanowisko zajęło polskie i międzynarodowe środowisko naukowców zajmujących się schorzeniami tarczycy. - Czy ktokolwiek z Wprost konsultował się w sprawie skutków katastrofy na Ukrainie z Panem albo innymi naukowcami uczestniczącymi w programie badania następstw Czarnobyla? - Nikt z tego pisma nie kontaktował się z nami. Mało tego, co najmniej kilka osób przesłało do Wprost listy, protestując przeciw zamieszczonym tam dezinformacjom. Niestety, redakcja przemilczała i te głosy. Rozmawiał Paweł Paliwoda, Nowe Państwo 2001 W 2008 roku do Fundacji Nautilus zgłosił się Bartek Witkowski z Gdyni, czytelnik serwisu FN, który miał ciekawy pomysł. Zaproponował napisanie krótkiego raportu po swoim pobycie w Strefie Zero, który my opublikujemy na stronach FN. Okazało się, że są w Polsce organizacje przeprowadzające regularne wyjazdy do Czarnobyla, jak chociażby akademicka „Strefa Zero”. Jeśli tylko ktoś nie odczuwa lęku, to oczywiście... może zobaczyć wszystko na własne oczy! Bartek Witkowski wykazał się wyjątkową determinacją, po razem ze swoim kolegą z poprzedniej eskapady ponownie odwiedzili to miejsce. Napisał nawet kilka słów na strony FN. Image Hosted by ImageShack.us
By fundacjanautilus at 2009-05-06 2 Kwietnia 2009 roku minął rok od naszego pierwszego pobytu w Czarnobylu. Wraz z Tomkiem Jaworskim uczestnikiem pierwszego wyjazdu udaliśmy się ponowie do Czarnobyla dokładnie w tym samym terminie. Pojechaliśmy tam głównie po to, aby dokończyć pewien eksperyment w Miasteczku Prypeć, dawnym mieście pracowników elektrowni. Rok temu zakopaliśmy w ziemi kilka drobiazgów i teraz będzie można sprawdzić, na ile rzeczywiście prawdziwe są tezy o silnym skażeniu gleby. Już teraz mogę powiedzieć, że korzystając z naszych prostych przyrządów mierniczych (ale bardzo skutecznych) można wykluczyć tezę o „apokaliptycznym skażeniu terenu wokół elektrowni”. Nie jest tak źle! W czasie tego wyjazdu jedna rzecz jest warta odnotowania. To zakłady Jupiter na obrzeżach Prypeci. Pojawiały się tu i ówdzie pogłoski o rzekomym tajnym laboratorium, które jest cały czas czynne. I tu spotkała nas niespodzianka! W zakładach w jednej z hal słychać było pracujące maszyny. Niestety nie sposób było ustalić, co tam się dzieje, ale wiele wskazuje na to, że to laboratorium istnieje naprawdę... Jeśli chodzi o promieniowanie w strefie zero, to tło radiacyjne w mieście Czarnobyl jest absolutnie w normie. Miasto wydaje się budzić się z ponad 20 letniego snu. Wszystkie działki w mieście Czarnobyl oraz okolicach zostały już wykupione. Sprzedawane były w pierwszym kwartale ubiegłego roku i były wyjątkowo tanie. Chętnych na działki było 2 razy więcej niż wolnych działek! Wkrótce w Czarnobylu rozpoczną się pierwsze budowy obiektów mieszkalnych. Właściciele działek czekają na ostatnie pozwolenia na budowę. Jest to najlepszym dowodem na to, że w 2009 skażenie terenu nie zagraża ludziom w najmniejszym stopniu. Ludzie, którzy tam mieszkają, uprawiają zborze i ziemniaki, co widzieliśmy na własne oczy. Zabójczy mit Czarnobyla powoli traci swój blask. W samej Prypeci są miejsca, gdzie promieniowanie jest tylko nieznacznie podwyższone. Co to oznacza w praktyce? Podobne wyniki uzyskamy w Warszawie pod Pałacem Kultury... W mieście - co niesłychane - mimo zakazów mieszka "na dziko" kilka osób. Do budynków widać też doprowadzoną nowa linię energetyczną. Udało nam się nawet natrafić na jedno całkowicie zamknięte mieszkanie z zamkiem w drzwiach, co świadczy o tym, ze... ktoś tam mieszka! Jednego z tych mieszkańców widzieliśmy już w kwietniu ubiegłego roku. Niestety zmorą miasta są turyści. Z miesiąca na miesiąc coraz bardziej miasto staje się zdewastowane przez wycieczki. Widać wyraźnie, że wiele osób pragnie mieć jakąś pamiątkę ze „strefy zero”. Szkoda, bo w końcu jest miejsce, gdzie zmieniła się historia świata... I na koniec krótki film z pobytu Bartka Witkowskiego i jego kolegi na terenie zakładów Jupiter w Czarnobylu zmontowany „specjalnie” na strony FN. Jest coś intrygującego w atmosferze, która panuje w opuszczonych zakładach „bezpośrednio w strefie skażenia”. Na koniec warto polecić ciekawą książkę poświęconą tej katastrofie. Nazwany przez Washington Post „człowiekiem-legendą”, Igor Kostin 26 kwietnia 1986 roku przeleciał nad elektrownią zaledwie kilka godzin po tym, jak rozpętało się tam piekło. Jedyne zdjęcie, jakie udało mu się wtedy zrobić, obiegło cały świat. Los Kostina połączył się nierozerwalnie z losem Czarnobyla. Wstrząśnięty rozmiarami zdarzenia, reporter pozostał na miejscu, by obserwować ewakuację, rozmawiać z ludźmi, którzy mieli kontakt z radioaktywnymi odpadami (większość z nich potem zmarła). Jego książka to niezwykłe świadectwo katastrofy, spisane i sfotografowane przez jej świadka i uczestnika. Zawiera wiele unikatowych zdjęć.

Komentarze: 0
Wyświetleń: 12222x | Ocen: 1

Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5


Śr, 6 maj 2009 00:00   
Autor: FN, źródło: FN   



* Komentarze są chwilowo wyłączone.

Wejście na pokład

Wiadomość z okrętu Nautilus

ONI WRACAJĄ W SNACH I DAJĄ ZNAKI... polecamy przeczytanie tekstu w dziale XXI PIĘTRO w serwisie FN .... ....

UFO24

więcej na: emilcin.com

Sob, 3 luty 2024 14:19 | Z POCZTY DO FN: [...] Mam obecnie 50 lat wiec juz długo nie bedzie mnie na tym świecie albo bede mial skleroze. 44 lata temu mieszkałam w Bytomiujednyna rozrywka wieczorem dla nas był wtedy jedno okno na ostatnim pietrze i akwarium nie umiałem jeszcze czytać ,zreszta ksiażki wtedy były nie dostepne.byliśmy tak biedni ze nie mieliśmy ani radia ani telewizora matka miała wykształcenie podstawowe ojczym tez pewnego dnia jesienią ojczym zobaczył swiatlo za oknem dysk poruszający sie powoli...

Artykułem interesują się

Poniżej lista Załogantów, których zainteresował ten artykuł. Możesz kliknąć na nazwę Załoganta, aby się z nim skontaktować.

Dziennik Pokładowy

Sobota, 27 stycznia 2024 | Piszę datę w tytule tego wpisu w Dzienniku Pokładowym i zamiast rok 2024 napisałem 2023. Oczywiście po chwili się poprawiłem, ale ta moja pomyłka pokazała, że czas biegnie błyskawicznie. Ostatnie 4 miesiące od mojego odejścia z pracy minęły jak dosłownie 4 dni. Nie mogę w to uwierzyć, że ostatnią audycję miałem dwa miesiące temu, a ostatni wpis w Dzienniku Pokładowym zrobiłem… rok temu...

czytaj dalej

FILM FN

EMILCIN - materiał archiwalny

archiwum filmów

Archiwalne audycje FN

Playlista:

rozwiń playlistę




Właściwe, pełne archiwum audycji w przygotowaniu...
Będzie dostępne już wkrótce!

Poleć znajomemu

Poleć nasz serwis swojemu znajomemu. Podaj emaila znajomego, a zostanie wysłane do niego zaproszenie.

Najnowsze w serwisie

Wyświetl: Działy Chronologicznie | Max:

Najnowsze artykuły:

Najnowsze w XXI Piętro:

Najnowsze w FN24:

Najnowsze Pytania do FN:

Ostatnie porady w Szalupie Ratunkowej:

Najnowsze w Dzienniku Pokładowym:

Najnowsze recenzje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: OKRĘT NAUTILUS - pokład on-line:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: Projekt Messing - najnowsze informacje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: PROJEKTY FUNDACJI NAUTILUS:

Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.