Śr, 10 cze 2009 00:00
Autor: FN, źródło: FN
To nie jest żart, przywidzenie, bajdurzenie czy “ludzka fantazja” – autostopowicze widma są faktem!
Sprawa „autostopowiczów widm” była opisywana na tych łamach wielokrotnie, ale zawsze będziemy do niej wracać. Dlaczego? Bo jest ze wszech miar prawdziwa i warta najwyższej uwagi. Kilka osób przedstawiło tak bardzo wiarygodne relacje o tego typu przeżyciach, że „wkładanie takich opowiastek między bajki” jest dobre dla ludzi, którzy swoje pojęcie o świecie czerpią z codziennej prasy... To zjawisko jest prawdziwe i tyle.
Na pewno pamiętacie miejscowość Przyłęk, gdzie kierowcy widywali małą dziewczynkę, która nagle znikała. Byli tak poruszeni tym, co zobaczyli, że przyjeżdżali na policję gotowi „składać zeznania”. Policjanci wiedzieli jednak, że duch tego dziecka pojawia się tam od dawna, więc uspokajali przerażonych kierowców, że „żadne dziecko nie błąka się po lesie, które zresztą przy okazji potrafi pojawiać się i rozpływać w powietrzu”. Okazuje się, że tego typu niezwykłe spotkania „ze zjawą” w tamtej okolicy zdarzają się od bardzo dawna.
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Dziewczynka z Przyłęku
Witam.
Niedawno przeczytałam o tym w internecie, i nieco o tym wiem. Moja prababcia kiedy była młoda mieszkała w Przyłęku...I już od dawna były tam pogłoski o kobiecie z dzieckiem. Opowiadała mi taką historie:
,,Kobieta za miedzą urodziła dziecko. Ale niewiadomo dlaczego zakopała owinięte w chustkę dziecko w ziemi w lesie. Potem ludzie w okolicach często widywali przy drodze kobietę wołającą o pomoc z malutkim krwawiącym dzieckiem na rękach. Kobieta wsiadała do zatrzymujących się samochodów i jechała do szpitala, po czym znikała.''
Tyle pamiętam z tej histori, wiem również że wiele osób widywało kobietę i dziecko. Prosze o anonimowosć. Pozdrawiam.
O wiele ciekawszą relację otrzymaliśmy w niedzielę 7-go czerwca. Od razu postanowiliśmy ją opublikować.
-----Original Message-----
From: xxxxxxxxxxxxx
Sent: Sunday, June 07, 2009 2:47 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: ,,Znaki od zmarłych"
Witajcie!!
Od jakiegoś czasu przeglądam Wasze strony ,ot tak z ciekawości. Kiedyś
jako dziecko lubiłem opowiadania mojej babci i dziadka , którzy
niektórych zjawisk ,napotkanych w swym życiu nie potrafili wyjaśnić.
Teraz sam przekazuję te historie swoim dzieciom, ale jest coś czego
doświadczyłem sam i nie potrafię ( jak wielu Waszych stałych odbiorców) wyjaśnić.
Otóż jako mieszkaniec Kościerzyny ( Kaszuby ) dojeżdżałem do pracy , do Gdyni. Jeśli finanse nie pozwalały na jazdę samochodem, korzystałem z połączenia PKP. Samochodem zazwyczaj jeździłem sam, zabierając ewentualnie po drodze jakiegoś autostopowicza. Tym razem jechałem samochodem. Mogło być po godz. 6:00 ( w pracy miałem się zjawić na 7:00 )niedziela rano, praktycznie żadnego ruchu na drodze krajowej K-20.
Zapowiadał się słoneczny dzionek, byłem jakieś 13 km od Kościerzyny na odcinku pomiędzy miejscowościami Kaliska i Kłobuczyno, po obu stronach szosy miałem stary las iglasty. Żadnego przystanku, budynku itp. W pewnym momencie minąłem stojącą na lewym poboczu kobietę w czerni. Miała na sobie długą czarną suknię, na głowie coś w rodzaju toczka i woalką okrytą twarz.
Nie byłoby może w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że czarny welon falował na wietrze i był bardzo długi. Na oko mógł mieć ok. 10 metrów. Nawet się z cicha zaśmiałem z tego widoku, ale zbaraniałem momentalnie, bo w lusterku wstecznym widok się nie powtórzył. Natychmiast zwolniłem oglądając się za siebie po czym się zatrzymałem. Otworzyłem drzwi, wysiadłem i stwierdziłem że nikogo tam na poboczu nie ma! Ogłupiony trochę pojechałem dalej, tłumacząc to sobie jako przestrogę, że jechałem za szybko. Teraz nie muszę już dojeżdżac, pracuję na miejscu i mogę już odchodzić na zasłużoną
emeryturę. Przejeżdżając jednak tamtędy jestem w stanie bezbłędnie
wskazac miejsce, w którym mnie to spotkało. Dowiedziałem sie też, że
nieopodal tego miejsca zginęli dziadek z wnukiem . Wypadek ten miał
szczególnie drastyczny przebieg , gdyż dziadek zginął jadąc motocyklem (został potrącony przez samochód ) chłopiec który przybiegł na miejsce
uklęknął przy jego zwłokach i płakał. Zabiła go ciężarówka, która dość
szybko wjechała na miejsce tragedii.
To mogłoby tłumaczyć czerń (żałoba) w którą ubrana była ta postać na poboczu. Lecz to tylko moje domniemywania. Pozdrawiam serdecznie
P.S.
Znam osobiście naocznego świadka smierci tego chłopca . Nie
zdążył zabrac dziecka z jezdni i jest to jego osobistą tragedią. Patrząc
realnie na otaczajacą rzeczywistość, zawsze staram się racjonalnie w
sposób logiczny wyjasnic napotkane zjawisko. Tego jednak nie jestem w
stanie zrozumiec.
Śr, 10 cze 2009 00:00
Autor: FN, źródło: FN
* Komentarze są chwilowo wyłączone.