Dziś jest:
Czwartek, 28 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Komentarze: 0
Wyświetleń: 8306x | Ocen: 0
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 0/5
To nie jest żadne znane zwierzę, zapomnijcie o tych bzdurnych racjonalnych do bólu wyjaśnieniach „na siłę”! – przekonują nas świadkowie, którzy widzieli w okolicach Sochaczewa dziwną istotę. Oto najnowszy raport FN w tej sprawie.
Być może nie wszyscy pamiętają, od czego zaczęła się ta naprawdę zadziwiająca historia. A więc po kolei. W nocy z niedzieli na poniedziałek (28-29 czerwca) w gospodarstwie państwa Antoniak w Kornelinie doszło do istnej rzezi kóz . Nieznany drapieżnik zagryzł osiem znajdujących się w zagrodzie zwierząt. - Tej nocy nie byliśmy w gospodarstwie. Być może gdybyśmy nocowali w domu nie doszłoby do tragedii. To na pewno nie był pies. Wybieg, w którym znajdowały się kozy jest ogrodzony wysoką siatką, ma także zamontowanego elektrycznego pastucha. Pies by tego nie pokonał. Nie widać także śladów podkopu - powiedział nam Stanisław Antoniak. Według niego nie był to także ryś, gdyż jest po prostu za mały. Zwierze, które zagryzło kozy musiało być bardzo silne. Jedna z kóz miała bowiem odgryzioną głowę, jednym ściśnięciem szczęk. Zastanawiające jest także to, ze drapieżnik nie rozszarpał zwierząt, a jedynie wyssał z nich krew. Ba, co to znaczy wyssał... po prostu niczym w labolatorium pozbawił je krwi nawet nie pozostawiając najmniejszych jej śladów. Było to o tyle dziwne, że nawet najmniejsza rana na takim zwierzęciu jak koza powoduje duży wypływ krwi zwłaszcza, jeśli otwór dosięgnął jednej z głównych żył (a tak było w tym przypadku).
By fundacjanautilus, shot with DSLR-A300 at 2009-08-06 O całej sytuacji państwo Antoniak zawiadomili policję, weterynarza oraz Urząd Gminy w Nowej Suchej. Nikt jednak nie chciał uwierzyć w to co mówili. Weterynarz po przyjeździe na miejsce stanął przed dramatycznym problemem, jak wybrnąć z niezręcznej sytuacji i nie podważyć swojego autorytetu. Nie miał bowiem pojęcia, co mogło spowodować śmierć ośmiu kóz poprzez wyssanie z nich krwi przez dwa otwory w okolicy szyi. Musiał jednak coś napisać w raporcie, więc poszedł po linii najmniejszego oporu pisząc bzdury o „dzikich psach”, co wzbudziło natychmiast protest u właścicieli kóz. Na zabitych kozach nie było bowiem śladu ukąszeń typowych dla ataku dzikich zwierząt (psy, pumy, rysie, lamparty, lwy, wściekłe dziki, a nawet zabłąkane niedźwiedzie itp). Dzikie zwierzęta rozszarpują ofiary i głównie chcą zjeść mięso, a nie przez prawie chirurgiczne otwory w ciele zwierząt wyssać krew (w sumie 32 litry). Warto też powiedzieć stanowczo, że w zabitych kozach nie było krwi. Wyjaśniliśmy to w sposób jednoznaczny z właścicielami stada zabitych kóz. Potem bowiem martwe zwierzęta zostały pokrojone i przerobione na karmę dla psów. Tego typu operacja zawsze była związana z wyciekiem z żył zwierząt krwi, ale tym razem one jej po prostu nie miały. Powtarzamy raz jeszcze – coś wyssało krew z ośmiu kóz wcześniej wręcz je paraliżując. Zwróciliśmy już na ten fakt uwagę, że kozy zaatakowane przez dzikie zwierzę nie mogą być zaatakowane „jednocześnie”. Dzika puma (trzymajmy się tego przykładu) dopada jednej kozy, a reszta w popłochu stara się uciec jak najdalej od napastnika. Tymczasem wszystkie kozy zabite w ten sam sposób (otwory w szyi prowadzące wprost do żył, zero wycieku nawet kropli krwi!) leżały obok siebie. Nie było śladu walki, nie było śladu wielkiej „krwawej uczty dzikiego zwierzęcia, które dostało się do ludzkiej zagrody”. Wszystko przypominało operację wręcz chirurgiczną polegającą na wykonaniu w szyjach kóz otworów i wysączeniu z nich krwi. Po przyjeździe do Kornelina natychmiast z niedowierzaniem przypomnieliśmy sobie, że tego typu wydarzenia mamy w archiwum FN, ale dotyczą dziwnych i tajemniczych istot, które żyją w Meksyku i nazywają się Chupacabra (zwą ją także „wyssysaczem kóz”). Czy to możliwe, że podobne zwierzę grasuje w okolicach Sochaczewa w Polsce? Wydawało się to nieprawdopodobne. Ale to był dopiero początek. Kilka dni wcześniej Krystyna Antoniak widziała nieopodal domu, w zbożu duże zwierzę, które wyglądało tak, jak nic, co do tej pory miała okazję zobaczyć. Dziwne zwierzę miało ok. 1.5 metra wysokości, poruszało się na dwóch nogach i oddaliło się wykonując „kangurze skoki”. Ale to był dopiero początek. Dziś już wiemy, że dziwna istota była obserwowana także przez innego mieszkańca Kornelina. Jej zachowanie nie było typowe dla wszystkich dzikich zwierząt, jakie znamy. Wydawało się, że przygląda się ona gospodarstwu państwa Antoniaków w sposób, jaki robi to istota obdarzona... inteligencją. O jej „inteligencji” może świadczyć także to, że zabicie ośmiu kóz poprzez wykonanie w ich szyjach otworów i pozbawienie krwi dokonała wtedy, kiedy akurat państwa Antoniaków nie było w gospodarstwie. I wtedy zaczęło się zupełnie nowe zjawisko. W okolicach Sochaczewa zaczęli pojawiać się ludzie, którzy widzieli niezwykłą istotę o wysokości ok. 1.5 metra, która poruszała się w sposób, który przypominał ludzki chód, a także była w stanie wykonywać ogromne skoki! Odpada teoria o „zbiorowej psychozie czy histerii”, gdyż to „coś” widzieli także ludzie, którzy wcześniej w ogóle nie mieli pojęcia, że w okolicach Sochaczewa pojawia się tajemnicza istota. Przykładem jest p. Małgorzata, która przyjechała do wsi Mizerka odwiedzić swoich teściów i nie miała pojęcia, o czym od tygodni pisze „Express Sochaczewski”. A jednak to ona dokonała jednej z najciekawszych obserwacji, którą można wysłuchać z materiałów wideo zrealizowanych w ramach projektu NAUTILUS HD. W ub. piątek nasza ekipa przybyła do Sochaczewa, gdzie sformowaliśmy konwój aut i ruszyliśmy szlakiem pojawiania się owej niezwykłej istoty. Wszystko można zobaczyć na wideo, ale my zwracamy uwagę na kilka rzeczy. Po pierwsze konfrontacja świadków, do której doszło w Kornelinie. Obie panie dokładnie opisały ową istotę w ten sam sposób, one widziały to samo – nie ma co do tego wątpliwości. Wyjaśniła się sprawa owego pożal się Boże miejscowego weterynarza, który patrząc z kwadratowymi oczami na pozbawione przez okrągłe otwory w ciele kozy wydukał, że... pewnie zrobiły to dzikie psy, po czym szybko wyjechał z Kornelina i o sprawie zapomniał. Ten wątek pojawia się w naszych materiałach. Ciekawe jest także to, co opisuje właściciel gospodarstwa w Kornelinie. Po powrocie do domu, kiedy zobaczył leżące kozy przed jego oczami roztoczył się unikalny widok. Kozy, które ocalały z rzezi, tuliły się do siatki, za którą były psy państwa Antoniaków, gdyż w ich pobliżu czuły się bezpieczniejsze. To ważny element tej układanki, który wcześniej nam „umknął”. Noc z piątku na sobotę dla ekipy FN przyniosła wiele nowych, ważnych informacji w tej sprawie i wyjaśniła wiele wątpliwości, ale najważniejsze będzie na koniec. Najpierw zapraszamy Was na niezwykły seans wideo. Zobaczcie krótki raport z tego, jakim szlakiem podążała nasza ekipa ustalając kolejne elementy historii dziwnej istoty z okolic Sochaczewa. Zapraszamy do oglądania wideo w systemie HD (wystarczy kliknąć na ikonkę HQ pod ekranem). CZEŚĆ I CZĘŚĆ II CZĘŚĆ III Wreszcie pojawiło się nowe zjawisko, czyli ludzie, którzy obserwowali to zwierzę z bliskiej odległości i zdecydowali się w desperacji udać na policję. To nadało zupełnie nowy wymiar tej historii. Wszelkie „żarty czy wygłupy” nie wchodzą w grę, bo ludzie decydujący się na pójście na policję zdają sobie sprawę z tego, że to oznacza dla nich kłopoty. A jednak zdecydowali się to zrobić, gdyż byli pod takim wrażeniem spotkania z nieznanym stworem. Dotarliśmy do takich świadków. Widzieli oni ową istotę z bardzo bliskiej odległości. Na razie powiemy tylko tyle, że próbowała ona w pewien sposób nawiązać kontakt wydając odgłosy przypominające mowę. Opisy świadków są na tyle precyzyjne, nie pozostawiają wątpliwości, że teorie o „pumach, lwach, dzikich hienach, zarażonych wścieklizną jeleniach czy nawet dzikich, szalonych jeżach” można odesłać w daleki kosmos. Świadkowie błagają o zachowanie dyskrecji, co im zagwarantowaliśmy w 100%. Zgodzili się jednak na coś więcej. W sobotę udajemy się do Sochaczewa razem z grafikami, którzy sporządzą rysunek tej istoty. Gwarantujemy wszystkim, że warto jest na to zaczekać. Czy przypomina ona chupacabre znaną z opisów z Meksyku? Niezupełnie, ale nie przypomina też żadnego znanego nam zwierzęcia. Porusza się na dwóch nogach, ma ok. 1.50 centrymetrów, potrafi wykonywać skoki i wydaje z siebie dźwięki przypominające jakąś formę komunikacji istoty inteligentnej. Możecie nam wierzyć, że gdybyśmy sami na własne oczy nie wiedzieli tego i na własne uszy nie słyszeli nigdy, ale to nigdy nie uwierzylibyśmy w to, co się dzieje tego lata w okolicach miejscowości Młodzieszyn (koło Sochaczewa). Nie uwierzylibyśmy w to, tak po prostu... /FN dziękuje wszystkim osobom, które zgłosiły się do pomocy przy dokumentowaniu tej sprawy, szczególnie tym, którzy zgodzili się pojechać z nami w sobotę na spotkanie ze świadkami i wykonać rysunki tego, co naszym zdaniem na 99.999% wybrało sobie tego lata okolice Sochaczewa jako miejsce gościnnych występów. Kolejne wiadomości z naszego śledztwa w tej sprawie już wkrótce!/
Komentarze: 0
Wyświetleń: 8306x | Ocen: 0
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 0/5
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Artykułem interesują się
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie