By
fundacjanautilus, shot with
DSLR-A200 at 2009-08-17
To ważny tekst, którego prawdę mówiąc brakowało. Nikt bowiem nie zainteresował się zdumiewającym fenomenem Krzysztofa Jackowskiego, który jest od lat bardzo intensywnie wykorzystywany przez policję. Fragment artykułu znajduje się pod adresem:
http://www.newsweek.pl/artykuly/sekcje/spoleczenstwo/detektyw-jasnowidz,42493,1
kliknij na link do tekstu w Newsweeku
Detektyw-jasnowidz
Igor T. Miecik, Newsweek
Jasnowidz Krzysztof Jackowski zebrał kilkaset dokumentów potwierdzających współpracę z polską policją. Rozwiązuje średnio jedną sprawę w tygodniu. Policja idzie jednak w zaparte: – Nie ma czegoś takiego jak współpraca policji z jasnowidzami.
Komisarz: –
Jest w nim coś odpychającego. Coś, co sprawia, że nie chce się z nim dłużej przebywać.
Co takiego?
–
Jest inny.
Oficer operacyjny: – Powiedział, że rozmawiał ze zmarłą. Tego było dla mnie za wiele.
Funkcjonariusz sekcji kryminalnej zespołu ds. poszukiwań: –
Przepowiedział koledze śmierć. Dwa lata później ten kolega zabił się w radiowozie. Chciałby pan mieć takiego znajomego?
Oficer CBŚ: –
Żaden policjant w Polsce nie przyzna się pod nazwiskiem, że Jackowski pomógł mu w rozwiązaniu sprawy.
Dlaczego?
–
Bo to jasnowidz.
Krzysztof Hajdas z Zespołu Prasowego Komendy Głównej Policji ucina temat: –
Nie ma współpracy polskiej policji z jasnowidzami. Nie ma.
By
fundacjanautilus, shot with
DSLR-A200 at 2009-08-17
Oficjalnie policjanci rozmawiają o nim niechętnie albo wcale. Nie chcą przyznawać się do współpracy. Wymijająco o Jackowskim mówią nawet komendanci - autorzy pochwalnych listów. Najczęściej, że to był incydent albo że sprawy nie znają, a pisali na prośbę podwładnego.
Krzysztof Jackowski zaś od początku swojej współpracy z policją zbierał pisma. Te potwierdzające współpracę. Dziś w swoim archiwum ma kilkaset listów gratulacyjnych z całego kraju. Na nich policyjne pieczęcie, państwowe godła, podpisy komendantów i naczelników. Treść z grubsza ta sama: Komenda Policji taka to a taka dziękuje za pomoc w śledztwie, gratuluje lub przynajmniej zaświadcza fakt współpracy.
Papiery potwierdzają odnalezienie ponad sześciuset ciał, pięćdziesięciu osób zaginionych i ustalenie przebiegu stu pięćdziesięciu zbrodni. Jeżeli dodać do tego wizje nie trafione, a sam Jackowski przyznaje, że taka jest co piąta, będzie jeszcze ze dwieście nie potwierdzonych przypadków współpracy z organami ścigania. Czyli tysiąc w ciągu dwudziestu lat, pięćdziesiąt w roku, cztery w miesiącu. Średnio jedna tygodniowo.
To tak jakby Jackowski był w policji na etacie. Jakby sam był małą komendą. Dokumenty mówią o przekazaniu informacji, podaniu zgodnej z faktami wersji wydarzeń, udzieleniu wskazówek odnośnie przebiegu zbrodni albo miejsca przebywania zwłok.
Jasnowidz Krzysztof Jackowski zebrał kilkaset dokumentów potwierdzających współpracę z polską policją. Rozwiązuje średnio jedną sprawę w tygodniu. Policja idzie jednak w zaparte: – Nie ma czegoś takiego jak współpraca policji z jasnowidzami.
Nigdzie nie pada słowo „wizja”. Ani „jasnowidzenie".
Więcej w poniedziałkowym wydaniu Newsweeka.
„Policja zna prawdę” – wywiad z Robertem Bernatowiczem.
FN: Ile lat znasz Krzysztofa Jackowskiego?
RB: Ile lat? Zaczekaj... nie pamiętam... chyba 18 lat. Mam okazję obserwować jego fenomen od samego początku, kiedy go dostał. Poza tym jest to mój przyjaciel.
FN: Dostał?!
RB: Owszem. Dostał ten dar od Boga wcześniej o to Go prosząc. W bardzo konkretnym miejscu i czasie, nad jeziorem, w niedzielę. Pierwsza wizja pojawiła się kilka godzin później po tym, kiedy została wysłuchana jego prośba.
FN: To bardzo ciekawe. Opowiesz o tym?
RB: Może innym razem. Dziś porozmawiajmy o jego kontaktach z policją, a raczej pracy dla policji. Policja zna prawdę, wiedzą bardzo dużo. Jego osoba jest znana we wszystkich komendach w całej Polsce, a ludzie zajmujący się poszukiwaniem osób zaginionych mają jego numer zapisany w telefonach komórkowych. Jackowski jest niczym ostatnia instancja. Kiedy nie ma żadnych poszlak, żadnej nadziei, wtedy pojawia się Jackowski.
FN: I co się wtedy dzieje? W ilu przypadkach jego wizje są nietrafne?
RB: Wiem, że zabrzmi to głupio, ale ja nie widziałem jego nietrafnych wizji, a wielokrotnie miałem okazję widzieć go w akcji z poszukiwaniem osób. Wiem, że się myli o czym zresztą mówi bardzo często, ale ja zawsze widziałem, jak po prostu trafiał w dziesiątkę. Chociaż słowo trafiał jest nienajlepsze, bo on nie trafia, on odczytuje.
FN: Z czego on czyta? Czy to jest...
RB: Nie wiem, on sam tego nie wie. Z kosmosu, z czasoprzestrzeni, z innego wymiaru... nie wiem, nie potrafię tego zrozumieć. Przyjmuję to z pokorą jako jeden z żywych, namacalnych dowodów na to, że jest moc w człowieku wykraczająca poza ustalenia ośrodków naukowych. Naukowcy zresztą się jego boją, unikają go, ukradkiem ośmieszają, ale jak widzą dokumenty z policji potwierdzające trafność jego wizji, wtedy wzruszają ramionami i szybko zmieniają temat.
FN: Czytałeś tekst w Newsweeku?
RB: Tak, to dobry tekst. Rozmawiałem zresztą o tym dzisiaj z Jackowskim, że poruszył kilka ważnych spraw związanych z policją.
FN: Czy policja traktuje go poważnie?
RB: Jackowskiego? Policjanci mający możliwość otrzeć się o jego talent, zobaczyć moc tego człowieka, posłuchać wizji i zobaczyć, jak się sprawdza nawet w najdrobniejszych detalach... ci ludzie do końca życia będą trwali w zdumieniu wobec tego, co widzieli. Jego wizje obfitują w szczegóły, opisy miejsc zakopania zwłok, a nawet zawierają szczegóły budowy anatomicznej morderców, co pozwalało wiele razy złapać sprawców. Ale w tym tekście są opisane ważniejsze sprawy.
FN: Jakie sprawy?
RB: A choćby to, że do Jackowskiego przychodzą ludzie już nieżyjący fizycznie, w postaci astralnej, aby pomóc mu w znalezieniu ich ciał. Jackowski jest z nimi w ciągłym kontakcie. Nie wiem, jak on to wszystko wytrzymuje, ale to zjawisko jest faktem. To zresztą jest namacalny dowód dla wszystkich niedowiarków, że jest życie po śmierci. Mam jednak nadzieję, że ludzie czytający od 9 lat strony Fundacji Nautilus dobrze wiedzą, że jesteśmy istotami nieśmiertelnymi. Ale to jest któryś tam kolejny dowód.
FN: Miałeś okazję obserwować taki kontakt z jasnowidzem?
RB: Nie chcę odpowiadać na to pytanie.
FN: Dobrze. Czy jest coś jeszcze ważnego w tym tekście?
RB: Owszem. Jest tam opisana sytuacja, kiedy jasnowidz nagle przepowiedział śmierć jednego z policjantów, który zginął w wypadku dwa lata później.
FN: Czy on powiedział to temu policjantowi?
RB: Tak, prosto w twarz. Czasami mu się to zdarza, a ja wtedy mam wrażenie, że on tak naprawdę nie panuje nad tym darem. Jasnowidzenie jest niczym błysk, krótki flesz. W ułamku sekundy Jackowski otrzymuje informacje, czasami szczegółowe, czasami ogólne. Ale gwarantuję wszystkim, że kilka razy czułem na plecach „powiew kosmosu”, kiedy widziałem Jackowskiego w tym szczególnym stanie.
FN: Kiedy Jackowski pojawi się ponownie na naszych stronach?
RB: Trudno się z nim umówić, bo potrafi zmienić zdanie kilka razy w ciągu 5 minut, zwodzi, przestaje odbierać telefon, a nawet wprost ucieka z Warszawy. Trudny człowiek, ale... przez tyle lat naszej przyjaźni nauczyłem się mu wybaczać jego słabości i myślę, że uda mi się z nim spotkać w tym tygodniu. Będę miał kamerę, nagramy razem jakiś materiał na strony. Jest wiele spraw, wiele pytań, ale to nie zależy ode mnie, czy powstanie ten materiał.
FN: Jak często dzwoni do Ciebie?
RB: Jak często? Zdarza się, że kilka razy dziennie. Bardzo interesuje się tym, co się dzieje na świecie, a w mojej osobie znajduje kogoś, kto może zweryfikować trafność jego wcześniejszych wizji.
FN: Czytelnicy podejrzewają, że nie wszystkie wizje trafiają na strony FN?
RB: Nie wszystkie. Tylko te, na których publikację zgadza się Jackowski.
FN: Czy mówił ci, co będzie dalej?
RB: Tak.
FN: Dlatego jesteś takim życiowym optymistą?
RB: /śmiech/ To jest jeden z powodów, ale nie jedyny.
rozmawiała JMZ, FN
By
fundacjanautilus at 2009-08-17