Nie, 6 wrz 2009 00:00
Autor: FN, źródło: FN
Czy można przewidzieć własną śmierć? Wiele wskazuje na to, że owszem.
By
fundacjanautilus at 2009-09-06
To trudny temat, który jest przez ludzi poruszany niechętnie w codziennych rozmowach.
Śmierć? Ona nas nie dotyczy! Inni tak, czasami umierają, ale... my? Absolutnie nie!
Tymczasem nasza wędrówka po trzeciej planecie od Słońca jest wędrówką bardzo krótką i moment jej zakończenia staje się dla wielu wielką niespodzianką. A jednak zdarzają się przypadki, kiedy są osoby, które przewidziały własną śmierć. Aby wprowadzić ten temat na początku zacytujemy fragment listu, który wysłała do nas zwykłą pocztą (takie listy także dostajemy!) pani Barbara.
„Drodzy przyjaciele z Nautilusa!
Na początku chcę bardzo podziękować za odpowiedź na mój list (...) dotyczy mojego nieżyjącego męża. Nie wiem, czy poruszaliście ten temat, a myślę, że warto. Nigdy nie interesował mnie temat, czy ktoś może mieć przeczucie, że jego życie dobiega końca. Dopiero historia mojego męża sprawiła, że zaczęłam się nad tym zastanawiać.
Było to w roku 1972, kiedy mieszkaliśmy w Poznaniu. Od trzech lat mój mąż pracował jako adwokat i początkowo było bardzo ciężko, ale z czasem zaczął myśleć nawet o własnej kancelarii i wszystko wskazywało na to, że mu się uda. Cieszył się bardzo dobrym zdrowiem i nawet starał się regularnie przeprowadzać badania okresowe. Piszę o tym dlatego, że naprawdę był zdrowym, 37 letnim mężczyzną.
Na początku marca 1972 roku nagle poprosił mnie, abym udała się z nim do kancelarii, gdzie pracował. Byłam bardzo zdumiona, kiedy powiedział, że sporządził testament i że chce, aby on został podpisany w mojej obecności. Naprawdę mnie tym przestraszył. Kiedy go zapytałam, dlaczego zdecydował się napisać testament on odpowiedział, że czuje, że jego życie dobiega kresu i bardzo prosi, aby nie mówić o tym naszym dzieciom (mamy syna i córkę). Byłam pewna, że być może lekarz mu powiedział, że jest śmiertelnie chory, ale on zapewnił mnie, że tak nie jest. Po prostu nagle zrozumiał, że może zakończyć się jego życie. Minęło wiele lat od tamtego czasu i wiele razy o tym myślałam. Nie potrafię jednak tego wyjaśnić, skąd mógł wiedzieć, że istotnie za dwa tygodnie zginie w tragicznym wypadku. Chcę powiedzieć, że był to wypadek losowy, który był nie do przewidzenia. Mój mąż jednak wyraźnie wiedział kilkanaście dni wcześniej, że będzie tam w złym miejscu i złym czasie.
Opisałam państwu tę historię bo wiem, że fundacja Nautilus ogłaszała w Nieznanym Świecie apel o przysyłanie różnych dziwnych opowiastek z życia. Po tej historii wiele razy śnił mi się ten kochany człowiek, ale to jest temat na oddzielny list.
Łącze pozdrowienia szanownym redaktorom
Barbara /imię i nazwisko do wiadomości redakcji/
Sprawa przeczucia zbliżającej się śmierci gościła wiele razy na naszych łamach. Warto jeszcze raz przypomnieć, że podobno już w momencie narodzin dziecka gdzieś „we wszechświecie” jest zapisana także dokładna data jego śmierci. Ta data jest czymś, czego zmienić jest nie sposób. Ciekawe, że istnieją ludzie, którzy potrafią przewidzieć nie tylko swoją śmierć, ale także innych ludzi. Taką osobą był numer jeden jasnowidzenia w przedwojennej Polsce, postać legendarna dla „załogi Nautilusa”, czyli Stefan Ossowiecki. Dostaliśmy w sprawie jego niezwykłych umiejętności wyczuwania zbliżającej się śmierci ciekawy list.
-----Original Message-----
From: xxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Sent: Wednesday, September 03, 2008 9:15 PM
To: nautilus
Subject: Wiech o Ossowieckim we wspomnieniach
Witam
Poniższy cytat pochodzi z książki "Piąte przez dziesiąte" Stefana
Wiecheckiego (Wiecha) wydanej przez PIW w 1996 roku - strona 64
"Do częstych naszych gości należał również głośny wówczas jasnowidz
inżynier Ossowiecki. Cała Warszawa mówiła o jego zdumiewających
doświadczeniach w odgadywaniu myśli na odległość, w przepowiadaniu
przyszłości. Mówiono o nim, że trafnie odgadnąć potrafi czyjąś bliską
śmierć."
By
fundacjanautilus STEFAN OSSOWIECKI
Robione były z nim doświadczenia w szpitalach. Ossowiecki przechodził
przez salę i nieomylnie, odgadywał, kogo z chorych czeka wkrótce zgon.
Podobno czuł od takiego nieszczęśnika zapach gorzkich migdałów. Toteż
ilekroć się z nim witałem, mimo woli odsuwałem się troszkę w tył. A nuż
pociągnie nosem i poczuje te migdały!
Wielu sławnych ludzi udało mi się poznać dzięki pracy dziennikarskiej"
Pozdrowienia dla fundacji
R.
Wiele razy podobne przeczucia śmierci innych osób miał Krzysztof Jackowski. Wystarczy powiedzieć o przypadku, kiedy podczas wykonywania jednej z wizji zabitej osoby nagle ku zaskoczeniu wszystkich zwrócił się do policjanta stojącego obok: Pan zginie w wypadku! Możecie sobie wyobrazić wrażenie, jakie tym zrobił na obecnych przy tej scenie... za chwilę policjanta przeprosił, ze powiedział te słowa. To było silniejsze od niego. Niestety, wizja jasnowidza sprawdziła się w 100%, a policjant zginął w nieszczęśliwym wypadku...
Wszystkim czytelnikom stron FN być może lekko zasmuconych tematem tej wiadomości (w końcu nikt nie chce słyszeć o tym, że wszystko co ma swój początek, ma także swój koniec) przypominamy, że FN jest organizacją pozarządową, której celem statutowym jest znalezienie odpowiedzi na pytanie, czy jest życie po śmierci.
Realizując statut złożony w polskim sądzie oświadczamy, że wiele lat zbierania materiałów, relacji i wszelkich możliwych rzeczy pozwalających na uzyskanie odpowiedzi na to pytanie oświadczamy z całą mocą:
Według naszych ustaleń ponad wszelką wątpliwość stwierdzamy, że śmierć nie istnieje. Rozpad ciała fizycznego nie oznacza końca „niezwykłego światła”, które było osobą, którą znaliśmy i które to światło napędzało ten subtelny mechanizm zwany „ludzkim ciałem. Rusza ono w dalszą drogę, a śmierć fizyczna jest tylko przystankiem na tej drodze”.
Na zakończenie pragniemy zadedykować wszystkim „załogantom Nautilusa” zadumanych nad dziwnym losem istot żyjących krótki tekst, który znajduje się na bramie Fatehpu Sikri w Indiach:
'Świat jest jak wielki most: przejdź go, ale nie buduj na nim domu. Ten, kto ma nadzieję na jedną godzinę, będzie miał nadzieję na całą wieczność. Świat jest tylko na jedną godzinę - spędź ją szlachetnie i pobożnie. Reszta jest nie do poznania.'
Nie, 6 wrz 2009 00:00
Autor: FN, źródło: FN