Dziś jest:
Czwartek, 28 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Komentarze: 0
Wyświetleń: 7162x | Ocen: 1
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
Stoją przy drodze, czasami wypowiadają kilka słów, nagle ku bezgranicznemu przerażeniu świadków... rozpływają się w powietrzu. Autostopowicze widma.
By fundacjanautilus Na "pokładzie Nautilusa" trwają wielkie przygotowania do wyjazdu. Ekipa FN w najbliższą sobotę wyrusza w ogromną podróż po Polsce naszym konwojem Nautilusa, którego na pewno wielu czytelników spotka na polskich drogach (hasło wywoławcze dla CB - "Nautilus"). Odwiedzimy kilka ciekawych miejsc, w tym jedno, gdzie pojawia się fenomen tzw. autostopowicza- widma. Na czym on polega? Pisaliśmy o tym wiele razy.
By fundacjanautilus Dotyczy on (ale nie jest to regułą) osób jadących samochodem. Nagle dostrzegają postać stojącą przy drodze, która patrzy się w ich stronę, a – to też się zdarza – rzuca się pod jadący samochód. Kiedy przerażeni ludzie jadący samochodem zatrzymują się szukając ofiary wypadku nagle okazuje się, że... nie ma nikogo.,/B> Ale spotkania z „autostopowiczami-widami” potrafią mieć jeszcze bardziej zaskakujący przebieg. To: nautilus@nautilus.org.pl Subject: autostopowicz-widmo Witajcie drodzy Nautilianie! Piszę do Was poruszona tekstem o autostopowiczach nie z tego świata. Otóż miałam podobną przygodę. Wiele lat temu odwoziłam męża na pociąg, była zima, mróz, na drogach "szklanka", a opony mojego szybkiego sportowego samochodu, nie dość, że letnie, to jeszcze kompletnie łyse. Droga wiodła głównie przez lasy, była mniej więcej północ, więc nie czułam się nazbyt komfortowo. Dokładnie: panicznie się bałam. Po pierwsze sytuacji na drodze (to nie była jeszcze epoka "komórek", więc w razie wypadku nie mogłabym wezwać pomocy, a do najbliższych zabudowań było daleko). Po drugie bałam się duchów. Od urodzenia miałam z tym problemy. Często widywałam postaci, czułam ich dotyk. To mnie przerażało. Rodzice mieli podobne uzdolnienia, ale podchodzili do tego o wiele spokojniej. W trakcie powrotu nagle w lusterku wstecznym zauważyłam na tylnym siedzeniu postać mężczyzny w kapeluszu. Szczegółów postaci nie dało się dostrzec. Była ciemna, ale doskonale widoczna. Obejrzałam się, oczywiście nikogo nie było. We wszystkich lusterkach był obecny. Przez ok. pół godziny to patrzyłam w lusterka, to oglądałam się za siebie. Nie wiem, jakim cudem bezpiecznie dojechałam do domu, byłam zbyt zafascynowana tym zjawiskiem, aby zwracać uwagę na drogę. O dziwo, nie bałam się zupełnie, czułam za to do tej postaci ogromną wdzięczność. Zniknął dopiero na podwórku. Jestem do bólu sceptyczna, trudno mi w cokolwiek uwierzyć, bez możliwości osobistego sprawdzenia. Jeżeli nawet coś mogę sprawdzić, to sprawdzam, aż do znudzenia. Wiem, że nie miałam halucynacji. Ta postać była bardzo realna. Po prostu pasażer siedzący w ciemności w samochodzie. Miałam w swoim życiu wiele zdarzeń, tzw. paranormalnych, jednakże trudno mi o tym opowiadać. Powoli przełamuję wewnętrzne bariery i stąd ta dzisiejsza relacja. Pozdrawiam Redakcję bardzo ciepło R. E. ( gdyby Państwo zamierzali w jakiś sposób wykorzystać moją relację, bardzo proszę o nie podawanie moich danych) W ostatniej korespondencji przysłanej na pokład Nautilusa naszą uwagę zwrócił e-mail, który poruszył temat chyba jeszcze nie goszczący na naszych łamach, a bardzo dobrze opisany na podobnych portalach, które funkcjonują na Wyspach Brytyjskich. Chodzi o dźwięki, które nagle pojawiają się znikąd i oszałamiają świadków szukających wzrokiem „źródła dźwięku”, ale w żaden sposób nie potrafią go znaleźć. Ciekawa rzecz, że podobny fenomen jest często rejestrowany w miejscach, w których doszło w przeszłości do tragicznych wydarzeń. Oto e-mail przysłany do nas 7 września 2009. ---Original Message----- From: xxxxxxxxxxxxxxxxxx Sent: Monday, September 07, 2009 2:33 PM To: nautilus@nautilus.org.pl Subject: weekendowy wyjazd... Witam,,/B> Piszę do Was aby opowiedzieć pewne zderzenie, które przytrafiło się mi i mojej dziewczynie podczas weekendowego wyjazdu do rodziny. Otóż 05-09-2009 r. sobota około 06:00 rano, jadąc około100k/h z Poznania drogą na Wągrowiec, pomiędzy Murowaną Gośliną, a Skoki na odcinku drogi nr 196 usłuszeliśmy oboje, podkreślam oboje! narastający głośny zbliżającego się z tyłu samochodu dźwięk raczej dużego motocykla (taki typowy dla tych starych głośnych motocykli), którego spodziewałam się zobaczyć jak nas wymija z lewej strony czyli od strony kierowcy dodam, że to było wyraźne wymijanie z dodawaniem gazu, a nie mijanie, lecz ku naszemu zdziwieniu żadnego motocykla nie było, ani za nami, ani przed nami nie było żadnych pojazdów, byliśmy sami na szosie, dodam jeszcze że miałem uchyloną lekko szybę z boku i w tym momencie poczułem róznież powiew powietrza od mijającego pojazdu. Nie był to dźwięk który mógł się wydobyć przez ten moment z naszego samochodu ani z innej maszyny, po prawej i lewej stronie szosy były puste pola, ale to nie wszystko, chwilę po tym zdarzeniu może po około 10 sekundach moja dziewczyna zauważyła na poboczu na skraju lasu krzyż ze świeżymi kwiatami i palącym się zniczem. Cały czas podczas dalszej drogi zastanawialiśmy się, co sie stało. Może komuś przytrafiła się podobna historia, może właśnie w tym rejonie, szukaliśmy w internecie o wypadkach w tym rejonie jednak nic nie znaleźliśmy. Pozdrowienia dla redakcji D.Z. Czekamy w takim razie na relacje naszych czytelników. Jeśli ktoś z Państwa miał podobną historię, to bardzo prosimy o informację pocztą zwykłą, e-mailową lub telefonicznie (wszystkie możliwe kontakty do nas są do znalezienia na naszych stronach). Na koniec rzecz trochę „z innej beczki”, ale wydała nam się ciekawa. Dotyczy tzw. wirów powietrza przy absolutnie bezwietrznej pogodzie, które są powszechnie tłumaczone jako „zwykłe, banalne lokalne trąby powietrzne opisane w stu tysiącach książek zajmujących się zjawiskami meteo”. My jednak na chwilę odłóżmy te „100 tysięcy książek” i mimo wszystko odnotujemy ciekawe relacje, które trafiły na pokład Nautilusa. Droga FN! Kiedyś pisaliście o takich wirach powietrza, które pojawiały się nagle i potrafiły wlecieć do mieszkania i zachowywać się w bardzo dziwny sposób. Kiedyś na wsi, gdzie mieszkali moi dziadkowie, nazywali je kręciołami i uważali ich rodowód za diabelski. Mój ś.p. dziadek opisał mi takie zdarzenie, które miało miejsce tuż po wojnie. Razem z rodziną mieszkali w we wsi /xxxxxx/, która w tej chwili już nie istnieje. To było tuż po wojnie, więc nie było tyle domów do zamieszkania jak teraz. W jednej chałupie mieszkały trzy rodziny. Dziadek opisywał, że jedna z osób wykazywała objawy opętania. W jej obecności lewitowały przedmioty, a ona sama mimo że niepiśmienna i nie chodząca do kościoła potrafiła recytować całe fragmenty Biblii, ale robiła to „od tyłu”. Nie mam naprawdę powodu, aby dziadkowi nie wierzyć. Któregoś dnia stała się niezwykła rzecz, bo obok tej osoby pojawił się wir powietrza. Dodam, że ona wtedy znajdowała się w środku izby. Ten wir powietrza był tak silny, że przewracał sprzęty domowe i ludzi. Wszystkie okna były pozamykane, bo była to tzw. późna jesień. Mój dziadek też został przez ten wir przewrócony na ziemię. Jedna z osób chwyciła krzyż i otworzyła drzwi, a ten wir wypadł przez te drzwi i widać go było podobno jeszcze przez kilkanaście sekund, jak łamał drzewa w sadzie. Być może przyda Wam się ta historia do archiwum. Czytam Was codziennie i /..../ Pozdrawiam A. -----Original Message----- From: xxxxxxxxxxxxx Sent: Sunday, March 01, 2009 2:14 PM To: nautilus Subject: Kilka spraw do Fundacji Importance: High Witam! W tym liście chciałbym poruszyć kilka tematów. Przeczytałem niedawno w Waszym archiwum artykuł o małych wirach powietrznych. Od razu przypomniała mi się historia, którą opowiadał mi mój tata Artur /xxxxxxx/. W naszych okolicach kiedyś wierzyło się, że takie wiry może wytworzyć człowiek obdarzony magicznymi mocami (wiedźma), poprzez rzucenie specyficznego uroku. Nazywa się je u nas "poszczół" albo "poszczoł". Mój tata kiedy był małym dzieckiem był ze swoją ciotką w lesie na grzybobraniu. Kiedy wracali, ujrzeli taki właśnie wir, ale nieco większy niż opisywane na waszych stronach, ok. 3-3,5 m wysokości. Ciotka od razu wzięła mojego ojca i schowali się w krzakach. Zaczęła odczyniać urok(!) poprzez plucie i jakieś znaki krzyża. Po chwili zjawisko ustało. Co ciekawe i zatrważające ów wir był przyczyną śmierci dziewczynki Katarzyny /xxxxxx/ , która zginęła przysypana piaskiem, kiedybawiła się w piaskowni (wyrobisku, gdzie wydobywano piasek). Kiedy wir przeszedł obok niej, piasek się osunął i dziecko zostało przysypane. Mój tata twierdzi, że nie pamięta dokładnie, czy był to wir, czy taki mocny wiatr, jednak pamięta, że "drzewa się pod tą siłą uginały". Bardzo proszę o nieupublicznianie nazwisk oraz nazw miejscowości. Serdecznie dziękuję za przeczytanie tego maila Pozdrawiam. Szymon /xxxxx/ Drodzy czytelnicy stron FN! Jesteśmy bardzo dumni z tego, jak bardzo ciekawe i kulturalne dyskusje powstały w naszym Hydeparku FN, który działa ledwie trzy dni. Mamy nadzieję, że to miejsce będzie nadal wyróżniało się pośród miliona podobnych miejsc w polskiej sieci kulturą i poziomem zachowań i wypowiedzi. Zachęceni tym przykładem szykujemy dla Was kolejne niespodzianki związane z serwisem nautilus.org.pl A na koniec ciekawa informacja, która pojawiła się w polskiej sieci 9-go sierpnia 2009. Trąba powietrzna na Mazurach. Przy słonecznej pogodzie 2009-08-09 14:35 Nad Jeziorem Nidzkim w okolicy miejscowości Krzyże przeszedł wir przypominający trąbę powietrzną. Poinformowali o tym słuchacze Polskiego Radia Olsztyn.
By fundacjanautilus at 2009-09-08
Komentarze: 0
Wyświetleń: 7162x | Ocen: 1
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Artykułem interesują się
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie