Dziś jest:
Czwartek, 28 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Komentarze: 0
Wyświetleń: 6441x | Ocen: 0
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 0/5
„Obudziłem się o trzeciej w nocy i znów, nie wiem dlaczego, włączyłem telefon. Słyszę, że Maciek zmarł” – niezwykłe przeczucie, które miał znany siatkarz Daniel Pliński.
By fundacjanautilus at 2009-10-04 To zjawisko jest znane od zawsze. Polega na tym, że nagle otrzymujemy nagły impuls, że z naszym bliskim stało się coś złego. Zjawisko powtarza się zbyt często, aby uznać je za przypadek. Tak po prostu jest, że ludzie potrafią metodą „pozazmysłową” otrzymać dramatyczny sygnał od kogoś, kogo znają, że stało się coś złego. Wielokrotnie pisaliśmy o tym zjawisku na naszych łamach. Zdarza się, że nagle o dowolnej porze (często w nocy, następuje wtedy nagłe przebudzenie) mamy przejmujące uczucie, że stało się coś złego. Bardzo często „przed naszymi oczami” nagle widzimy postać bliskiej osoby i po prostu wiemy, że stało się coś bardzo złego. I nie ważne, że nie widzieliśmy się z tą osobą od miesięcy albo nawet w ogóle nie mamy z nią kontaktu. Ten mechanizm jest tak silny, że potrafi nawet obudzić w nocy. Człowiek, który otrzymał taki niezwykły sygnał, jest wtedy zdenerwowany i przekonany, że z kimś jemu bliskim stało się coś bardzo złego. Fundacja NAUTILUS posiada w swoich archiwach mnóstwo historii opowiadanych przez znanych ludzi (artystów, polityków, sportowców), którzy przeżyli w swoim życiu coś niewytłumaczalnego. I oto pojawiła się taka historia, która tym razem dotyczy znanego siatkarza Daniela Plińskiego. Została ona opisana w Magazynie Sportowym Wirtualnej Polski. http://sport.wp.pl/kat,33554,title,Plinski-wspomina-smierc-przyjaciela,wid,11556842,wiadomosc.html?ticaid=18daf&_ticrsn=3 Magazyn Sportowy/WP.PL | 2009.10.02 14:02 Warto przedrukować fragment tego tekstu, w którym siatkarz wspomina niezwykłe „przeczucie śmierci” dotyczące swojego przyjaciela z boiska. Od kilku sezonów trudno wyobrazić sobie siatkarską reprezentację Polski bez Daniela Plińskiego. 31-letni środkowy PGE Skry Bełchatów trafił do kadry bardzo późno, ale potwierdził swoją klasę i dziś jest jednym z jej filarów. Kaszub z Pucka osiągnął sukces dzięki twardemu charakterowi. (....) Przez wiele lat zawodnik Skry łączył grę na plaży z występami pod dachem. W pewnym momencie chciał nawet skupić się tylko na plażówce. - Chciałem to zrobić dla mojego partnera, Maćka Olszewskiego. Wróżono nam wielką przyszłość. W pierwszym wspólnym sezonie wypadliśmy rewelacyjnie. Mieliśmy po 21 lat i wygraliśmy siedem na dziewięć turniejów - wspomina Pliński. Partner z piaskowego boiska i bliski przyjaciel "Pliny" był uważany za dużo większy talent. Niestety, zginął w 2003 roku w wypadku samochodowym. - Maciek zdecydowanie lepiej radził sobie na plaży ode mnie. Przed mistrzostwami Europy trenerzy chcieli go zeswatać z chłopakiem z Warszawy. Mnie wtedy nikt nie znał. Maciek się postawił: "Chcę grać z Plińskim, znam go z juniorów. Zobaczycie go na boisku, to mnie zrozumiecie. Jeśli się nie zgodzicie, to wcale nie muszę jechać na mistrzostwa" - opowiada "Magazynowi Sportowemu" Pliński. (...) Opowieść Plińskiego o tragicznej śmierci przyjaciela jest wyjątkowa, mistrz Europy z 2009 roku był wówczas daleko od niego, ale coś podpowiadało mu, że stała się rzecz straszna. - Wracaliśmy do Olsztyna z meczu o Puchar Polski w Kędzierzynie-Koźlu. Prowadziłem samochód, Maciek od niedawna miał prawo jazdy. W Olsztynie chciał zostać ze dwie godziny ze swoją dziewczyną. Śpieszyłem się do domu, więc pojechałem pociągiem. Po raz pierwszy od trzech lat - mówi Pliński. - Pamiętam, że wypadek był 3 czerwca. Zawsze wyłączam telefon na noc, ale wtedy obudziłem się o czwartej nad ranem i włączyłem na chwilę. Nagrała się dziewczyna Maćka. Jego samochód uderzył w drzewo, a on w stanie krytycznym leżał w szpitalu. Jako jedyny spoza rodziny byłem dopuszczony do jego łóżka, widziałem, jak przyjaciel walczy o życie. Po trzech tygodniach obudziłem się o trzeciej w nocy i znów, nie wiem dlaczego, włączyłem telefon. Słyszę, że Maciek zmarł. Ktoś na górze chciał, żebym wiedział od razu - opowiada tajemniczą i tragiczną zarazem historię jeden z najlepszych polskich siatkarzy. - Chyba do dzisiaj nie pogodziłem się ze śmiercią Maćka. Miał warunki na kapitalnego sportowca. Myślę o nim, słuchając hymnu przed każdym meczem reprezentacji - wspomina zmarłego przyjaciela Daniel Pliński. Sprawa istnienia owego tajemniczego przeczucia śmierci” jest bezdyskusyjna. Zjawisko jest faktem. Jedyne pytanie, które powinniśmy sobie zadać, dotyczy natury tego fenomenu. Są dwie hipotezy. Pierwsza zakłada, że to nasz bliski w momencie wypadku/śmierci używa nieznanego nauce „sposobu przesyłania informacji” i przekazuje nam tragiczną wiadomość o swoim losie. Druga hipoteza jest jeszcze ciekawsza i zakłada, że to „ktoś trzeci” decyduje się przekazać nam wiadomość, że nasz bliski właśnie przeżywa jeden z najważniejszych momentów swojego życia.
Komentarze: 0
Wyświetleń: 6441x | Ocen: 0
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 0/5
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Artykułem interesują się
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie