Dziś jest:
Czwartek, 28 listopada 2024

Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy... 
/Albert Einstein/

Komentarze: 0
Wyświetleń: 14660x | Ocen: 1

Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5


Nie, 29 lis 2009 17:44   
Autor: FN, źródło: FN   

Zdjęcia UFO, jakich nie widział świat!

Zdjęcia UFO, jakich nie widział świat!
 
 

Jest niedziela, 8- my stycznia 2006 roku. Dwójka mężczyzn wraca z wesela. Obaj proszą o zachowanie anonimowości, więc będziemy tylko używali imion – pan Maciej (65 l.) kieruje, zaś obok niego siedzi pan Zbyszek (60 l.). Atmosfera w samochodzie wesoła, pasażer jest jeszcze na „ostrym rauszu”. I istotna sprawa w tej całej historii – ma aparat fotograficzny. I to nawet dobry - OLYMPUS. Używał tego aparatu do wykonywania zdjęć tańczących par, ale tego dnia okaże się, że dzięki niemu wykona jedne z najlepszych fotografii UFO na świecie. Wyruszają w trasę na Terespol, a dokładnie do Międzyrzeca Podlaskiego. Jest około 12.30, kiedy ich granatowy Polonez dojeżdża do tzw. „czarnego punktu”, który nazywa się tak dlatego, gdyż od wielu lat dochodzi akurat w tym miejscu do tragicznych w skutkach wypadków drogowych (ten szczegół może mieć znaczenie). Punkt znajduje się przy drodze międzynarodowej E30; czarny punkt znajduje się 10 km za Siedlcami jadąc w kierunku Terespola na wysokości wsi Zdany i Zbuczyna Poduchownego. Polonez zwalnia widząc tablicę z czarnym krzyżem, ale nagle nad jezdnią w odległości kilkudziesięciu metrów przelatuje coś... dużego, metalowego i błyszczącego! Kierujący samochodem pan Maciej jest przekonany, że jakieś dzieciaki sobie urządziły zabawę polegającą na... rzucaniu gigantyczną miską. W chwilę później gaśnie silnik Poloneza. Jest jednak jeden szczegół, który nie powinien ujść naszej uwadze. Oto za Polonezem jedzie samochód na rosyjskich numerach, osobowy mikrobus. I w tej samej chwili także gaśnie mu silnik! Obaj kierowcy wysiadają z samochodów, podnoszą klapy od silnika i próbują uruchomić auta. W tym czasie pan Zbyszek wychodzi z samochodu. W ręku trzyma aparat – okazja jest znakomita! Oto na bezchmurnym niebie widać smugę kondensacyjną po odrzutowcu. Niewiele się namyślając zaczyna wykonywać zdjęcia, ale nagle dostrzega coś dziwnego powoli przesuwającego się nad polem. Obiekt jest duży, ma ponad dwa metry średnicy i przypomina dwie miski zespawane krawędziami! Jest metalowy – od jego odbicia odbija się słońce. Nie słychać żadnego odgłosu silnika, nie widać też żadnego dymu, ale... zaczyna wiać bardzo silny wiatr! To też istotne, gdyż tak silnego wiatru tego dnia nie było. Pan Zbyszek zaczyna wykonywać fotografie niezidentyfikowanego obiektu. W pewnym momencie UFO zaczyna się wznosić i błyskawicznie odlatuje. W sumie „dwie miski” wykonywały ewolucje wokół aut przez prawie 8 minut! Kiedy obiekt znika – silniki obu aut bez problemu odpalają.
Potraktujcie ten artykuł jako jedynie wstęp do tej sprawy. Mamy przed sobą jeszcze wiele pracy, kompletujemy materiał, ale już teraz możemy powiedzieć rzecz najważniejszą – ta historia wydarzyła się naprawdę!

Oto fragment rozmowy, którą w dniu 19 lutego 2006 r. Odbyliśmy z p. Maciejem, kierowcą samochodu.

(Fundacja NAUTILUS) – Czyli wracali Panowie z wesela?
(Maciej T). :Wiozłem znajomego do domu. I diabli wiedzą... Coś przeleciało nade mną. Myślałem, że jakieś gówniarze nad samochodem coś rzucili. Tak? Zgasł samochód, za mną jakiś ruski jechał – też stał tym busem. Nie mam pojęcia. Wylazłem i nic nie ma! Patrzę na drugą stronę...coś było takiego... Nie wiem, akurat patrzyłem, jak samolot leciał… a co to było takiego? Nie powiem. Ja tam mechanikiem jestem, patrzę w tym samochodzie, to wszystko w porządku jest. Diabli wiedzą, nic nie świeci, nie ten… On tam jakiś aparat miał, ja to się nie znam na tym. I mówi – daj to ci zdjęcia zrobię. A rób tam! Ja tam z tym śrubokrętem latałem wkoło tego samochodu. …A jeszcze się przestraszyłem, bo tam ten czarny punkt jest, co tych ludzi naginęło tyle....
(FN): Jak wyglądał ten obiekt?
(MT): Diabli wiedzą, co to było! Ja wiem co? Nie mam pojęcia…. Grunt, że samochód mi zgasł i ruskiemu za mną bus też stał. Wyleciał Wania z tego samochodu i w koło latał...
(FN): Czyli w tym busie też zgasł? ?
(MT): No zgasł! Staliśmy obaj. I tak z pół godziny chodziliśmy. Pozaglądałem do silnika. Tego prądu wcale nie było. Przecież mechanikiem jestem, to się znam, czy może zgasnąć raptem, czy nie.. Jakieś pół godziny, nie wiem, może pół godziny nie minęło, wziąłem kluczykiem i samochód odpalił. Ciarki mnie przeszły, mówię – stąd zjeżdżam, no bo tam tych krzyży nastawiane, lampek, nie wiem, co się tam dzieje... Tam ludzie tak poprzestraszani jeżdżą. Nie mam pojęcia, to tyle…
(FN): A pana kolega, czy on...
(MT): Tamten mówi, że nie zgadza się absolutnie na żadne te... A ja mowię, no ja to ci mogę powiedzieć to co było, co widziałem, ale przecież ja się nie znam na tym...
(FN): My jesteśmy tak sympatyczni, że jak by nam te pięć minut poświęcił…
(MT): Ja rozumiem, ale on nie chce, no nie chce. Ja to tam .. mnie to tam nie zależy.. Ja jechałem to wiem, widziałem. Co tam było to nie mam zielonego pojęcia.
(FN): Dobrze, ale jak pan zobaczył ten obiekt, co pan sobie pomyślał o tym?
(MT): Jak patrzyłem na to, to pomyślałem, że gówniarze jakieś miednicą z rowu rzucili nade mną, nad samochodem, to tak przed samochodem przeleciało... Mówię, cholera nie mają co robić tylko … wyskoczyłem i mówię – zaraz tutaj kopów nakładę! Ale nie ma nikogo…. No i Ruski zaraz za mną stał. … Inne samochody się nie zatrzymywały. Tak patrzę co się z tym samochodem stało, ale nic nie było. No i samochód sam zapalił. Nie mam pojęcia co tam było...
(FN): Czy przyjrzał Pan się temu obiektowi wyraźnie?
(MT): Pod słońce było... a ja i tak tam nie bardzo widzę pod słońce, bo od spawania mam oczy zepsute. Jakby pani powiedzieć, jakby blacha niklowana była, pogięta...
(FN): Ale co pan wtedy czuł, czy może pan opisać ten moment?
(MT): Przestraszyłem się! Bo tam co pięć metrów to krzyż i lampki się świecą! Cholera wie, mówię, tu ludzie giną , to trzeba tego złoma zrobić i zjechać stąd! Przestraszony byłem...
(FN): Naprawdę myślał pan, że ktoś rzuca miską?
(MT) jak to zobaczyłem, to mowie, czy we mnie czymś rzucili, czy co. Czy tam naprawde ktoś przeszkadza kierowcom jeździć. Się zagapi i walnie jeden w drugiego.. ale nikogo nie było. Żywej duszy. Wiatrzysko takie wiało tylko. Nie było go z początku. Przynajmniej w samochodzie jego nie czułem. Wylazłem z tego samochodu. A tamtej jeszcze podcięty z tego wesela to się śmieje ze mnie...
(FN): Ile osób jechało samochodem?
(MT): Dwóch!

Jedno z wykonanych zdjęć

(FN): Czy kiedyś widział Pan coś podobnego jak ten obiekt?
(MT): Ja to widziałem pierwszy raz takie coś! Mówię... ja się sam wystraszyłem, bo tam ten czarny punkt jest…cholera mówie, co tu się dzieje?! Co kawałek krzyż, lampki się palą, tu mi nie chce ten rzęch iść... Co się zrobiło??? Ruski lata wkoło samochodu i pod samochodem... Pytam: co się stało? „Niczewo” – nie wiem, mówi... To i ja nie wiem…
(FN): Czy ten rosyjski kierowca widział ten obiekt latający wokół waszych samochodów?
(MT): Ja nie wiem czy widział, bo ja później podszedłem do niego. To rzucał czapką, wkoło samochodu latał…. No i ja tak samo. Skąd ja mogłem wiedzieć, co się zrobiło? Ten się wydziera na mnie, że mu zimno... chce do domu jechać, ale ja mówię: no zobacz, co to jest?! I samolot akurat leciał, ta smuga była. Słonecznie było. No i taki wiatr się wzruszył. Jak jechałem samochodem, to nie bujało. A kierowca jestem tyle lat…to bym czuł jak wiatr jest! Gole pole… Ja się tak przestraszyłem, tu tyle ludzi zginęło! Diabli wiedzą…różne głupoty opowiadają, że tam nie wiadomo co się dzieje w tym miejscu.
(FN): Wracając do pana samochodu, czy wie pan, co się stało, że zgasł silnik?
(MT): Jak z prądem było, to na pewno... bo w tym samochodzie nic się nie świeciło, a za 20 minut czy tez pół godziny niepodobna, żeby akumulator się naładował. 30 lat jestem mechanikiem, to się na tym znam!
(FN): W trakcie tego postoju szukał Pan usterki?
(MT): Chodziłem wkoło, szukałem wszędzie!
(FN): I nie pomyślał pan, że ten obiekt to jest coś wyjątkowego?
(MT): To pierwszy raz w życiu to widziałem! Ten głupek jeszcze się ze mnie śmiał, bo to wypite było, mówie - no to rób to zdjęcie! Stój, ja ci będę robił! No to rób ! Ale widzisz to? No widzę! Tam pod słońce…
(FN): Ale nie pomyślał pan, że to jest rzadko spotykana historia z tym obiektem?
(MT) Mówię pani, że ja do tego specjalnie wagi nie przywiązywałem! Dopiero jak zobaczyłem te krzyże, przypomniałem sobie, ze w tym miejscu jestem...
(FN): Dlaczego tylko cztery zdjęcia tego obiektu? Dlaczego tak mało?
(MT): Zanim on nastawił, tam byłem przy samochodzie grzebałem, to mnie tam robił… i „toto” jak latało…. on to widział później , bo ja mówię- pies je drapał... Zrobię ten samochód. Wyjechać stad jak najprędzej, żeby mnie nikt nie przywalił. A on tam po polu latał jeszcze i „toto” fotografował!




Powiększenie obiektu

Oto parametry wykonywanych zdjęć:


- szerokość 2048 pikseli
- wysokość 1536 pikseli
- rozdzielczość w poziomie 72 dpi
- rozdzielczość w pionie 72 dpi
- głębia w bitach 24
- liczba klatek 1
- marka sprzętu OLYMPUS Corporation
- Model: X100, D540Z, C310Z
- oprogramowanie do tworzenia - v775u-78
- odwzorowywanie kolorów sRGB
- tryb lampy błyskowej -
- długość ogniskowej 6 mm
- liczba F F/4,1
- czas naświetlania 1/1250 s
- szybkość ISO ISO-50
- tryb odmierzania deseń
- źródło światła nieznany
- program naświetlania nieznany
- kompensacja naświetlania 0 krok
- data 2006-01-08 12.34




„Po prostu brakuje słów!”


WYWIAD Z ROBERTEM BERNATOWICZEM

Rozmawia Łukasz Bartecki

ŁB: Ile dajesz procent szans, że zdjęcia są prawdziwe?

RB: 100%. Po wysłuchaniu rozmowy ze świadkiem pozbyłem się jakichkolwiek złudzeń. Taki człowiek jak pan Maciej nie jest w stanie kłamać, takie aktorstwo nie wchodzi w grę... Widział coś, co zatrzymało dwa samochody, poruszało się wokół tego miejsca i miało kształt dwóch misek połączonych krawędziami. Brzmi jak scenariusz serialu X`Files, ale zdarzyło się.

ŁB: Co jest poruszające w tych zdjęciach?

RB: Wszystko. Kiedy wysłaliśmy je do Stanów Zjednoczonych jeszcze tego samego dnia miałem telefony, że „jeśli są prawdziwe, to świat takich zdjęć nie widział!”. Myślę, że jest w tym wiele prawdy...

ŁB: Co najbardziej szokuje?

RB: Powiem, co mnie najbardziej poruszyło. W pierwszej kolejności muszę wymienić wiarygodność świadka, jego dobroduszność, kiedy opowiadał o tym, jak – zacytuję – „toto latało wokół samochodu”. Ale wśród tych czterech zdjęć jest jedno naprawdę fenomenalne, kiedy widać, że od powierzchni obiektu odbija się cały horyzont... I wszystko się zgadza, co do jednego szczegółu! Widać drzewo, stojący samochód, nawet to, że ma otwartą klapę od silnika... Ja czegoś takiego nie widziałem! Dostaję mnóstwo materiałów ze świata, ze Stanów, ale takiego numeru nie widziałem. Po prostu brakuje słów!

ŁB: Na czym polega największa trudność w badaniu tego przypadku?

RB: Tak, jest problem... To uczestnicy tego wydarzenia. Kierowca pan Maciej po wielotygodniowych namowach zgodził się z nami spotkać. Oczywiście błagał, żeby tylko nie podać jego nazwiska, bo... boi się reakcji otoczenia. Autor zdjęć jest typem człowieka, którego często spotykałem robiąc materiały reporterskie... Po prostu jego to nie interesuje i za nic nie spotka się w tej sprawie. To, że wykonał jedne z najlepszych zdjęć UFO na świecie ma dla niego wartość zerową... To jest właśnie taki człowiek.

ŁB: Czy nie sądzisz, że to tylko uwiarygodnia całą historię?

RB: To oczywiste. Jeżeli zdarza się natręt, który wykonał jakieś dziwne zdjęcia i bez najmniejszego wyczucia, z pełnym chamstwem pokazuje zdjęcia każdemu, kto się tylko mu pod rękę podwinie, to takiego człowieka... powiedzmy – trzeba traktować z dystansem. Niestety, zdarzają się takie przypadki, czasami prawie na granicy choroby psychicznej... Tu mamy sytuację wprost przeciwną – autor zdjęć chce, żeby mu dać święty spokój.

ŁB: Jak oceniasz przebieg tego wydarzenia?

RB: Powiedział bym, używając terminologii bokserskiej, że był to „full contact fight”! najpierw ten przelatujący obiekt nad szosą, potem w dwóch samochodach gasną silniki, a następnie niezidentyfikowany obiekt robi pokazy na niebie. Nie wiem, czy coś takiego... naprawdę jest to unikalna historia.

ŁB: Czy uważasz, że ten „czarny punkt” ma jakieś znaczenie?

RB: Na pewno. W tej sprawie dopiero zaczęliśmy ustalać fakty, zbierać informacje... Ale już teraz wiemy, że w tym miejscu działy się niesamowite rzeczy. I nie chodzi mi tylko o wypadki i osoby zabite. Przykład? W ubiegłym roku na wiosnę kobieta wyjeżdżała z bocznej drogi właśnie w tamtym miejscu. I w pewnym momencie straciła pole widzenia! Znaki jej się rozmazały. Nic nie widziała! Znalazła się na jezdni, tej głównej i mówi, że miała wycięte z życiorysu kilka minut... Miała szczęście tylko, że nic nie jechało!

ŁB: Te minuty wycięte z życiorysu... czy to może mieć związek z UFO? Brzmi jakby znajomo...

RB: Może tak być, nie wykluczam. W tamtym miejscu dzieją się dziwne rzeczy, tam jest prosty odcinek drogi! Trudno znaleźć wytłumaczenie tego, że właśnie tam dochodzi do tylu wypadków. To są prawdziwe tragedie... W lipcu ubiegłego roku giną tam trzy osoby – małżeństwo z Warszawy i obywatel Białorusi. Na prostym odcinku drogi, w biały dzień, w południe. Rozbijają się, w wypadku wszyscy giną... To niezwykłe, ale miejscowi mówią, że właśnie tam, przy tym czarnym punkcie ludzie na chwilę tracą świadomość.

ŁB: Jak z tym wszystkim... czy to może mieć związek z tym obiektem UFO?

RB: Możliwości są dwie, a nawet trzy. Pierwsza – nie ma żadnego związku. Druga – to miejsce ma jakąś energię, która sprawia, że ludzie na chwilę tracą świadomość i zabijają się w wypadkach. Możliwość trzecia, że to takie pojazdy pozbawiają ludzi świadomości... Ale tę ostatnią uznałbym za najmniej wiarygodną.

ŁB: A która jest najbardziej wiarygodna Twoim zdaniem?

RB: W tym miejscu lub jego pobliżu jest „coś”, co wpływa na kierowców. To prawdopodobnie zainteresowało ów tajemniczy obiekt, który postanowił unieruchomić oba pojazdy i trochę się im bliżej przyjrzeć...

ŁB: Myślisz, że śledzili wydarzenia wokół tych samochodów?

RB: Nie mam wątpliwości. Powiem Ci więcej – mam przeczucie, że tego dnia o 12.30 stało się coś, czego nie pamiętają uczestnicy tej „tajemniczej awarii silników”. Minęło sporo czasu, a może inaczej – to „coś” miało dość czasu...

ŁB: Nie myślisz, że jest to jakaś technologia wojskowa?

RB: Uważam to całe gadanie o wojskowych technologiach za bzdury... Jestem dziennikarzem i ostatnio mam wiele okazji przyjrzeć się technice wojskowej... szkoda nawet gadać. Ten obiekt, jego możliwość unieruchomienia pojazdów, sposób poruszania się... to wszystko wyklucza naszą technikę. No i ten wiatr...

ŁB: Właśnie! Nie sądzisz, że ten silny wiatr jest ciekawy?

RB: Tak, wiało silnie wtedy, kiedy ten obiekt latał w pobliżu obu samochodów! Bardzo podejrzany jest ten wiatr... przyjrzymy się temu bliżej.

ŁB: A to, że bez problemu jeździły inne samochody... czy to nie jest zdumiewające?

RB: Owszem. Zwróć uwagę, że w obu pojazdach nie było w ogóle energii elektrycznej. Jak mówi świadek „nie świeciła się nawet jedna lampka, zero!” To oznacza, że tylko te dwa pojazdy były objęte polem, które je unieruchomiło. Na drodze był cały czas ruch... Mam pewne podejrzenia, ale nie chcę...

ŁB: To znaczy?

RB: Wiesz, to tylko hipoteza, ale podejrzewam, że nad tymi autami wisiało coś potężnego... To maleństwo, które nazwaliśmy w tym projekcie „Dwie Miski” było tylko małą sondą, częścią czegoś większego. To jest tylko podejrzenie, zaznaczam...

ŁB: Jeśli tak było istotnie, to... co się stało 8-go stycznia na tej drodze E30?!


RB: Widzę, że od pewnego czasu zadajesz coraz ciekawsze pytania....

Komentarze: 0
Wyświetleń: 14660x | Ocen: 1

Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5


Nie, 29 lis 2009 17:44   
Autor: FN, źródło: FN   



* Komentarze są chwilowo wyłączone.

Wejście na pokład

Wiadomość z okrętu Nautilus

ONI WRACAJĄ W SNACH I DAJĄ ZNAKI... polecamy przeczytanie tekstu w dziale XXI PIĘTRO w serwisie FN .... ....

UFO24

więcej na: emilcin.com

Sob, 3 luty 2024 14:19 | Z POCZTY DO FN: [...] Mam obecnie 50 lat wiec juz długo nie bedzie mnie na tym świecie albo bede mial skleroze. 44 lata temu mieszkałam w Bytomiujednyna rozrywka wieczorem dla nas był wtedy jedno okno na ostatnim pietrze i akwarium nie umiałem jeszcze czytać ,zreszta ksiażki wtedy były nie dostepne.byliśmy tak biedni ze nie mieliśmy ani radia ani telewizora matka miała wykształcenie podstawowe ojczym tez pewnego dnia jesienią ojczym zobaczył swiatlo za oknem dysk poruszający sie powoli...

Artykułem interesują się

Poniżej lista Załogantów, których zainteresował ten artykuł. Możesz kliknąć na nazwę Załoganta, aby się z nim skontaktować.

Dziennik Pokładowy

Sobota, 27 stycznia 2024 | Piszę datę w tytule tego wpisu w Dzienniku Pokładowym i zamiast rok 2024 napisałem 2023. Oczywiście po chwili się poprawiłem, ale ta moja pomyłka pokazała, że czas biegnie błyskawicznie. Ostatnie 4 miesiące od mojego odejścia z pracy minęły jak dosłownie 4 dni. Nie mogę w to uwierzyć, że ostatnią audycję miałem dwa miesiące temu, a ostatni wpis w Dzienniku Pokładowym zrobiłem… rok temu...

czytaj dalej

FILM FN

EMILCIN - materiał archiwalny

archiwum filmów

Archiwalne audycje FN

Playlista:

rozwiń playlistę




Właściwe, pełne archiwum audycji w przygotowaniu...
Będzie dostępne już wkrótce!

Poleć znajomemu

Poleć nasz serwis swojemu znajomemu. Podaj emaila znajomego, a zostanie wysłane do niego zaproszenie.

Najnowsze w serwisie

Wyświetl: Działy Chronologicznie | Max:

Najnowsze artykuły:

Najnowsze w XXI Piętro:

Najnowsze w FN24:

Najnowsze Pytania do FN:

Ostatnie porady w Szalupie Ratunkowej:

Najnowsze w Dzienniku Pokładowym:

Najnowsze recenzje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: OKRĘT NAUTILUS - pokład on-line:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: Projekt Messing - najnowsze informacje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: PROJEKTY FUNDACJI NAUTILUS:

Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.