Dziś jest:
Sobota, 23 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Komentarze: 0
Wyświetleń: 40228x | Ocen: 6
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
Dzieci przed narodzeniem śnią się przyszłym rodzicom
Ta sprawa już od dawna jest tematem rozmów na pokładzie okrętu Nautilus. Rzecz dotyczy niezwykłego fenomenu snów, w których przyszli rodzice widzą nienarodzone dzieci. I nie ma co mówić o przypadku, gdyż kilka historii jest absolutnie ów przypadek wykluczających.
Na koniec tego tekstu zaproponujemy postawienie dość zaskakującej hipotezy, ale najpierw dwie historie. Każda jest inna, lecz łączy ich jedno: sen rodziców, w którym pojawia się ich przyszłe dziecko.
Szanowna Fundacjo Nautilus,
Piszę do Was w nadziei, że być może macie historię podobną do mojej. Bardzo szanuję Waszą pracę i... (...) jestem nauczycielem. To zdarzyło się pięć lat po moim ślubie, a moja żona może to potwierdzić, jak również nasza najbliższa rodzina.
Bardzo długo nie mogliśmy mieć dzieci. Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak ogromny jest to problem, jaki dramat dla wielu ludzi w Polsce. Próbowaliśmy różnych metod, kuracji. Byłem człowiekiem niewierzącym, ale kiedyś przechodząc obok kościoła postanowiłem do niego wstąpić. Po lewej stronie był obraz pokazujący świętą rodzinę. Pomyślałem: co mam do stracenia? Po raz pierwszy w życiu ukląkłem i poprosiłem Boga o pomoc, ale nic o tym żonie nie powiedziałem obawiając się ośmieszenia.
Za kilka dni w nocy miałem niezwykły sen. We śnie zobaczyłem małą dziewczynkę, która przypominała jakiegoś małego aniołka, tak była śliczna. Ale ona wyraźnie się ze mną droczyła, bo w tym śnie pokazywała mi jakieś znamię, które miała z lewej strony na szyi. Pamiętam, że dokładnie pokazywała mi je palcem i kiedy chciałem się do niej zbliżyć, wtedy odbiegała kręcąc się dookoła tak, jak to czynią dzieci.
Była bardzo rozbawiona, a na koniec pomachała mi ręką i jeszcze raz pokazała na szyję, na której było czarne znamię. Wiem, że może ten sen wydaje się Państwu banalny, ale ja obudziłem się po prostu całkowicie zdenerwowany, gdyż nigdy nie widziałem we śnie tak wyraźnej sceny. Obudziłem się i zrozumiałem, że stało się coś ważnego. O śnie opowiedziałem mojej żonie, która jak go usłyszała, to zaczęła płakać. Bardzo chciała mieć córkę.
Minęło pół roku, kiedy nagle przyszła ta wiadomość: żona jest w ciąży. Radość, to nie jest właściwe słowo, aby opisać to, co czuliśmy. Urodziła się bardzo zdrowa dziewczynka, ale miała coś, co sprawiło, że w szpitalu zrobiło mi się dosłownie słabo. Na szyi z lewej strony miała małe czarne znamię!!!!!
Pamiętam, że razem z żoną prawie odeszliśmy od zmysłów, kiedy zobaczyliśmy to znamię zobaczyliśmy na szyi córki. Wiem, że moja córka przed narodzeniem odwiedziła mnie we śnie. Nie potrafię tego racjonalnie wytłumaczyć, a podejrzewam, że także Fundacji będzie trudno to pojąć. W każdym razie w wieku 5 lat córka wyglądała po prostu identycznie jak w tamtym śnie. Kiedyś żona ubrała ją w taką sukienkę, a ona wtedy zaczęła tak śmiesznie tańczyć kręcąc się w kółko i patrząc w moją stronę.
Nawet teraz robi mi się słabo kiedy piszę te słowa, bo dokładnie tę samą scenę widziałem 10 lat wcześniej w moim śnie. Nie wiem, czym to wytłumaczyć. Nie potrafię nawet zrozumieć, dlaczego miałem ten sen, ale od tej pory moje postrzeganie tych zjawisk bardzo się zmieniło.
Pozdrawiam pełen szacunku dla Waszej pracy
A.
Kolejna historia trafiła na pokład Nautilus w ostatnich dniach. Na wszelki wypadek wykropkowaliśmy imię osoby, która nam opisała całe wydarzenie.
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: co o tym myslec
WITAJCIE
MAM NA IMIĘ xxxxxx JESTEM JUZ PO 40 MAM 20 LETNIĄ CÓRKE I 15 MIESIĘCZNĄ CÓRECZKĘ NIE MOGLIŚMY MIEĆ PRZEZ 15 LAT DRUGIEGO DZIECKA MIMO LECZENIA SZPITALNEGO I KLINICZNEGO DZIECKA WCIĄŻ NIE BYŁO POZOSTAŁO INWITRO LUB MODLITWA.
WYBRALISMY TO DRUGIE. MODLIŁO SIE ZA NAS DUŻO LUDZI I MY OCZYWISCIE TEŻ. MOJA ŻONA JEST BARDZO RELIGIJNA WIERZYŁA, ŻE BÓG JEJ POMOŻE.
PO KILKU LATACH WSPÓLNYCH MODLITW WRESZCIE SIĘ UDAŁO. ŻONA ZASZŁA W CIĄŻE. NAJDZIWNIEJSZE JEST TO, ŻE KTÓREJŚ NOCY OKOŁO 3 NAD RANEM COŚ NAS OBUDZIŁO I STWIERDZILIŚMY, ŻE MIELIŚMY TEN SAM SEN!
ŚNIŁO NAM SIĘ PIĘKNE DZIECKO. WIEDZIELIŚMY ŻE JEST TO DAR OD BOGA I TEJ NOCY POCZĘŁO SIE NASZE TAK OCZEKIWANE MALEŃSTWO. URODZIŁO SIE /dokładna data urodzin dziecka do wiadomości redakcji przyp. FN/
13 PAŻDZIERNIKA KILKA MINUT PO GODZ 12 BYŁO 3 OBJAWIENIE W FATIMIE CZY TO NIE DOWÓD NA TO, ŻE BÓG NAM W TYM POMÓGŁ? ALE TO JESZCZE NIE KONIEC. GDY CÓRECZKA MIAŁA 2 MIESIĄCE JESZCZE PRZED JEJ CHRZTEM PEWNEJ NOCY PRZEBUDZIŁEM SIĘ I ZOBACZYŁEM JAKĄŚ CIEMNA POSTAĆ POCHYLAJĄCA SIĘ NAD KOŁYSKĄ MOJEJ CÓRECZKI.
NIE MOGŁEM W TO UWIERZYĆ. PRZECIERAŁEM OCZY I MODLIŁEM SIE. TRWAŁO TO JAKIS DŁUŻSZY CZAS NIE CHCIAŁEM BUDZIĆ ŻONY ONA DO DZISIAJ TEGO NIE WIE.
NASTĘPNEJ NOCY MIAŁEM SEN. PRZYSZŁA DO MNIE JAKAŚ POSTAĆ BEZ TWARZY I POWIEDZIAŁA MI, ŻE TO DZIECKO JEST JEGO. PAMIĘTAM, ŻE OBUDZIŁEM SIĘ ŚMIERTELNIE WYSTRASZONY I ZNACZNIE PRZYSPIESZYŁEM TERMIN CHRZTU, PO KTÓRYM WSZYSTKO UCICHŁO.
DZISIAJ CÓRECZKA MA xxx MIESIĘCY I NIBY JEST WSZYSTKO W PORZĄDKU, ALE NIE DO KOŃCA. BACZNIE JĄ OBSERWUJE. JEST JAKAŚ WYSTRASZONA. CZĘSTO BEZ POWODU BIEGNIE DO ROGU POKOJU I TAM PRZYKUCA ROZGLĄDAJĄC SIĘ JAKBY CZEGOŚ SIĘ BAŁA, JAKBY COŚ WIDZIAŁA, CZEGO MY NIE WIDZIMY. BOI SIE NAWET WTEDY, KIEDY KTOŚ KASZLE, A PRZECIEŻ NIKT NA NIĄ NIGDY NAWET NIE PODNIÓSŁ GŁOSU, BO TO PRZECIEŻ NASZ UKOCHANY I DŁUGO WYCZEKIWANY SKARB. NIE WIEM CZY PRZESADZAM CZY NA PRAWDĘ COŚ SIĘ DZIEJE.
PZDR.
Na koniec tej serii opowieści „sny rodziców z udziałem dzieci” mamy historię, którą opowiedział nam człowiek, który był już na pokładzie Nautilusa opowiedzianą przez W. Dotyczy ona co prawda innej sytuacji, kiedy jest sen w czasie, kiedy dziecko jest już na świecie, ale niezwykłe okoliczności tego wydarzenia zasługują na to, aby zaprezentować tę historię czytelnikom Fundacji Nautilus.
Kiedy po raz pierwszy opowiedział nam o swojej tragicznie zmarłej córce, bardzo prosiliśmy go o opowiedzenie tej historii w ramach naszego projektu „NAUTILUS HD”. Kamera jest w stanie oddać to, czego nie oddadzą słowa, czyli emocje i prawdę. Bo ta historia jest absolutnie prawdziwa. Początkowo się zgodził, ale potem po rozmowie z żoną jednak zrezygnował. Szkoda. Jednak po długich namowach zdecydował się przynajmniej ową nieprawdopodobną historię opisać w liście do FN. Ten list prezentujemy poniżej.
Było tak.
Żona w wieku ok 7 lat przeżyła tzw śmierć kliniczną, w gabinecie zabiegowym w przychodni podczas robienia zastrzyku z penicyliny. Po zrobieniu zastrzyku następną rzeczą jaką zaobserwowała były plecy lekarzy którzy pochylali się nad czymś, widziała tylko plecy i tyły głów lekarzy i zatrwożoną mamę stojącą pod drzwiami. Unosiła się pod sufitem, czuła błogość, idealny komfort, bardzo wyraźnie widziała szczegóły takie jak wzór na firance, wystrój pomieszczenia jakby zmysły pracowały dokładniej. W pewnym momencie poczuła, że jest wciągana przez czubek głowy do swojego ciała i zobaczyła od razu lekarzy, których wcześniej widziała tylko od tyłu. W karcie zostało zapisane, że reanimacja trwała 5-7 min.
Przez wiele lat żona nie obserwowała żadnych dziwnych rzeczy a przynajmniej nie przywiązywała do tego wagi. Zdarzało się, że "wyłapywała" informacje, które później się sprawdzały, ale w sprawach bardziej prozaicznych typu jaką ocenę dostanie ze sprawdzianu. W wieku 15 lat miała pierwszy sen, który po 6 latach się sprawdził. Przyśnił jej się adres w Warszawie ( żona pochodzi spoza Warszawy ), dokładny adres z informacją, że koło tego adresu znajduje się duża pusta przestrzeń. Po 6 latach poznaliśmy się i gdy podałem jej swój adres, wpadła w osłupienie, zapytała mnie od razu o otoczenie mojego domu. Opisałem duży plac (boiska szkolne) które się przy nim znajdują. Wtedy opowiedziała mi o swoim śnie sprzed 6 lat. Czyżby przeznaczenie?!
Zamieszkaliśmy razem i urodziła nam się córeczka. Gdy córeczka miała ok 3-4 miesiące żonie w nocy przyśnił się koszmar. Była ok. 3 w nocy, gdy obudziła mnie i zaczęła opowiadać. Przyśniła jej się blond dziewczynka w wieku przedszkolnym z kucykami wiązanym na boku. Dziewczynka powiedziała do nas (staliśmy przytulenie do siebie) "Mamo, tato jestem bardzo chora, nic się nie da zrobić, muszę odejść ale wy musicie zostać" stała na 2-3 stopniu wysokich drewnianych schodów które prowadziły w górę do światła.
Starałem się ją uspokoić, mówiłem że przecież nic się nie stanie, nasza córeczka miała czarne włosy. Niestety w niedługim czasie włosy zaczęły się córeczce rozjaśniać i zamiast czarnych miała ciemny blond. Córeczka rosła i w pewnym momencie doszło do tego, że żona zawiązała jej kucyki z boku główki. Wtedy przypomniał jej się sen i przypomniała mi go, wystraszyliśmy się, zaczęliśmy na nią szczególnie uważać.
Niestety nie udało nam się, gdy córeczka miała 3,5 roku mieliśmy wypadek samochodowy, nam nie stało się praktycznie nic, ale córeczka zmarła w szpitalu. Gdy lekarka wyszła nas o tym poinformować, powiedziała "Przykro mi, nic się nie da zrobić".
Sen sprawdził się i nie było to tak, że po wypadku żona przypomniała sobie sen bo wtedy można by mówić o zasugerowaniu się, gdyż o tym śnie od razu tamtej nocy powiedziała mi i razem wiedzieliśmy o nim. Ktoś mógłby to nazwać darem, żona nazywa to przekleństwem, bo kto by chciał żyć w strachu czy to co się przyśni się sprawdzi. Wizje dotyczące różnych sytuacji przychodzą nie tylko w nocy ale także w dzień jako wolne myśli gdy żona jest wypoczęta i skoncentruje się na tym żeby je wyłapać.
Z poważaniem
W.
Musimy napisać kilka słów komentarza w sprawie tego, co opisują autorzy dwóch pierwszych e-maili i pozwolimy sobie na kilka „refleksji na pokładzie” o pewnym mało znanym aspekcie działalności Fundacji Nautilus, co mamy nadzieję zainteresuje naszych czytelników. Wróćmy jednak najpierw do dwóch pierwszych historii.
Oto jedno z rodziców ma sen (a oboje w drugim przypadku), kiedy pojawia się ich przyszłe dziecko. Naszym zdaniem ma to związek z reinkarnacją, ale tu musimy jedną rzecz wyjaśnić. Osoby czytające ten portal od prawie dziesięciu lat dobrze wiedzą, że nie obawiamy się prezentować naszych poglądów. Jeśli coś uważamy za wierutną bzdurę (nawet z samego topu zjawisk typu X`Files) – mówimy to wprost! Jeśli gdzieś widzimy prawdę – także nazywamy rzecz po imieniu. I nie ważne, komu się tym narażamy i ile osób pełnych nienawiści napisze śmieszne e-maile, że „już nigdy nie wejdą na strony” po naszej publikacji, jakby miało to dla nas jakiekolwiek znaczenie po dziesięciu latach tego, co robimy z taką konsekwencją i radością... :)
Uważamy bowiem, że nasi czytelnicy powinni wiedzieć, jakie poglądy na świat mają ludzie, którzy zajmują się tyle lat badaniem wszelkich tajemnic tego świata w sposób empiryczny. Poznanie naszych poglądów jest ważne także dlatego, że ktoś dzięki temu sam może skorygować własne poglądy, lepiej je przemyśleć, ugruntować. Wcale nie musi przyjmować naszych, bynajmniej nam na tym nie zależy. Nie mamy reklam, nie dbamy o „ilość odsłon”. Będzie wchodziło na strony sto osób? Bardzo dobrze! Tylko dziesięć? Też znakomicie!
Portal nautilus.org.pl będzie działał dalej (!) bez najmniejszej zmiany, nawet minimalnej. Będą nowe teksty, plany, projekty, nowe działy. W FN chodzi bowiem o coś więcej, niż tylko o stworzenie „ciekawych stron w sieci” - to jedna z naszych wielkich "tajemnic pokładu". W tym tkwi zagadka owej siły, która tyle lat tak skutecznie napędza machinę FN i która sprawiła, że jesteśmy dziś tu, gdzie jesteśmy i która tak porusza wiele osób zdumionych konsekwencją i ciężką pracą załogi okrętu N, tak rzadko spotykanej w Polsce i na świecie... Ale to tylko mała dygresja natury ogólnej, wróćmy do głównego tematu.
Od samego początku mówimy o tym, że istnieje reinkarnacja. Tak po prostu. Bez cienia wątpliwości. Bez żadnych „za i przeciw”, bez żadnych „obiektywnych, sceptycznych i wielce mądrych rozważań i dyskusji”. Naszym zdaniem reinkarnacja jest i... już. Komuś się to nie podoba? Ma prawo. Ktoś uważa, że wędrówka dusz to bzdura?! Nie mamy nic przeciwko temu! Bowiem to i tak nie ma znaczenia, bo naszym zdaniem reinkarnacja jest jak prawo ciążenia. Nie można się z nim „nie zgadzać”, bo jak spadniemy z krzesła, to ono pokaże swoje działanie. Tak samo jest z reinkarnacją. Po prostu jest. Koniec. Kropka.
Od tylu lat zbieramy historie ludzi związane z reinkarnacją i na podstawie tych historii budujemy obraz tego, jak wygląda ów mechanizm „wędrówki dusz”. Jakie są prawa, jakie są zasady. Naszych wniosków nie trzymamy dla siebie, ale dzielimy się z nimi z każdym, kto zechce odwiedzić nasz portal. Nie oczekujemy ani słów sympatii, ani podziękowania.
W każdym razie opierając się na zebranym przez nas materiale stawiamy tezę, że dusze przebywając w świecie „przed przyjściem na świat” wybierają swoich rodziców, a przynajmniej mają prawo ich poznać. I z tego prawa chętnie korzystają. Czasami, choć bardzo rzadko, pojawiają się w snach swoich rodziców... Temat jest intrygujący i obiecujemy do niego wrócić. Po lekturze takich historii jak opublikowane choćby w tym tekście każdy powinien podchodzić do narodzin dziecka ze świadomością, że jest w tym niezwykłe misterium, a pojawienie się na świecie tej małej ludzkiej istoty jest cudem wykraczającym poza wszystko, co tylko mogłoby się nam wyśnić czy wyobrazić. Ona już "przychodzi skądś". I ma pewien plan. I nie pojawia się przypadkowo niezależnie od tego, czy odchodzi po godzinie, czy po 90 latach. W tym jest jakaś głębsza myśl... :)
Komentarze: 0
Wyświetleń: 40228x | Ocen: 6
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Artykułem interesują się
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie